[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Richard opuścił ręce i uśmiechnął się do Madeline tak, jak się uśmiechał, gdy była młodą i ufną dziewczyną.I zaraz dodał:– To byłoby całkiem bezpieczne, skoro jesteś w ciąży…– Książę…– Znajduje się w drugim końcu domu i nic nie usłyszy – dokończył z uśmiechem, który teraz wydał jej się złowrogi.– A ty jesteś taką fest babą, kobietą, która potrafi dać radę nam obu.Masz rację, z tobą poradzę sobie doskonale, i to zaraz, pomyślała z wściekłością Maddie.Po czym złapała poduszkę i, zebrawszy wszystkie siły, cisnęła ją w jego głowę.Poduszka trafiła do celu i się rozpruła.Naokoło zaczęło latać pierze, a Maddie, oddychając ciężko, objęła rękami brzuch.– Nie o to chodzi, że w odmiennym stanie jesteś gruba i nieatrakcyjna.– Richard usiłował naprawić swoją gafę.– Chodzi o to, że jesteś okazem zdrowia.Po prostu kwitniesz.Jesteś piękniejsza niż kiedykolwiek przedtem.Co powiesz na trochę pieszczot?Ruszył gwałtownie ku niej i wylądował na łóżku.A ona znowu chwyciła to, co miała pod ręką.Tym razem był to ciężki mosiężny stojący na stoliku nocnym świecznik, którym się zamachnęła jak maczugą, trafiając go w ramię.– Wynoś się!– O Boże! Au, jak boli!Następny cios spadł na niego, zanim z jego ust wyrwało się kolejne pieszczotliwe określenie.– Wynoś się! – Maddie wywijała teraz świecznikiem.– Ale już! Wynoś się z tego pokoju.I z tego domu.Nie pakuj się.Twoje rzeczy zostaną ci odesłane później.– Ale ja chcę zaczekać – zapewnił, przyciskając do serca obie dłonie.– Jeżeli to będzie konieczne, będę czekał całe życie.Maddie znowu się zamachnęła.I poczuła się wspaniale.– Twoje życie może się okazać krótkie – powiedziała, wciąż wymachując świecznikiem.– Jeżeli nie wyjdziesz natychmiast, to zaraz będziesz miał siniaki.Na całym ciele.Zamachnęła się i uderzyła go znowu w ramię.A on wyglądał teraz na prawdziwie przerażonego.– Nie opuszczę cię – upierał się, robiąc kolejny unik.– Jeżeli chcesz, to zawołaj służbę.Niech ludzie księcia zastaną nas tutaj w trakcie sprzeczki kochanków – dodał, wciąż nadrabiając miną.Pokręciła głową i uśmiechnęła się nagle, bo przyszła jej do głowy szalona myśl.– Czekanie na służbę będzie zbyt długo trwało.Ja jestem w ciąży.A moje nastroje są… zmienne.Znowu się zamachnęła, a on, starając się uniknąć ciosu, potknął się i upadł tuż za łóżkiem.– No, no, spokojnie, Maddie…Rzuciła świecznikiem, który odbił się od jego ramienia, i zaczęła szukać kolejnego ciężkiego przedmiotu.– Pragniesz mojego towarzystwa? Czy tak? Po tak długim czasie? Ale kiedy wróciłeś z wojny, nie odszukałeś mnie od razu.Nie odszukałeś mnie wtedy, kiedy wciąż byłam młodą łagodną dziewczyną.No cóż, znalazłeś mnie teraz i… jak ci się podobam?Cisnęła w niego przyciskiem do papierów, który znajdował się na biurku, a ten przeleciał koło jego głowy i trafił w wielkie lustro.Lustro pękło, a jedna jego połowa zsunęła się na podłogę, rozsypując na drobne kawałki.– Na miłość boską, Maddie! Czyś ty rozum straciła? – Richard podbiegł do drzwi łączących sypialnię z salonem, a gdy się przekonał, że są zamknięte na klucz, zaklął cicho.– Jest całkiem możliwe, że od samego początku byłam pozbawiona rozumu – odrzekła cierpkim tonem.– Wiem jednak, że ty nie mylisz się co do jednej rzeczy: potrafię dać radę wam obu.Porcelanowa ozdoba, którą rzuciła teraz, zraniła go w czoło.Po jego twarzy popłynęła strużka krwi.– Zapytaj księcia… Już on ci powie, jaka potrafię być.Potrafię być jędzą, herod-babą, umiem kłócić się jak przekupka.Wykorzystałam każdą okazję, żeby mu zatruć życie.Łącznie z twoim pojawieniem się tutaj, w tym domu.– Chwyciła pogrzebacz sprzed kominka i podniosła go w górę.– A prawda jest taka, Richardzie, że darzę go uczuciem! Można nawet powiedzieć, że go kocham.On nie zhańbił mnie i nie porzucił tak jak ty – zakończyła, wywijając pogrzebaczem.– O mój pierwszy ukochany – machnęła pogrzebaczem – moje kaczątko – machnęła po raz drugi – mój piękny, dumny koguciku.– Ruszyła na niego, z uśmiechem na ustach [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl