[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ledwie Violet zdążyła wyjść, Cobie wrócił z wizytyw Scotland Yardzie.- Herbata! - zawołał i opadł na głęboki fotel.Dinah za�uważyła, że wyglądał na mocno zmęczonego.- Chyba wi�działem wychodzącą Violet.Podała mu herbatę.Najlepszą, chińską, od Fortnuma.- Owszem.Była tutaj, zamierzała mi dokuczyć, ale nicz tego nie wyszło, więc poszła.Cobie nie odpowiedział.Siedział z zagadkowym wyra�zem twarzy i popijał herbatę.Dinah chciała coś powiedzieć,ale w ostatniej chwili się powstrzymała.Najwyrazniej coś godręczyło od czasu, kiedy wrócił nad ranem, prawie przynie�siony przez Van Deusena i Bellengera Hodsona.Nie dawał po sobie nic poznać, ale uważny obserwator- jakim była Dinah - mógł zauważyć w nim pewną zmianę.Na pozór zachowywał się jak zwykle - z pewnością siebiei spokojem.Rano jednak, w sypialni, stał się innym człowie�kiem.Wrócił wówczas z wyjątkowo długiej podróży domiejsc, w których jej nie było.Jej ani innych ludzi.Być może rzeczywiście posiadał szósty zmysł, o którymtak często rozprawiano? Nagle uniósł głowę, popatrzył na żo�nę i spytał:- Czym się martwisz, Dinah?Co miała na to odpowiedzieć? Tobą, Cobie.Mam wraże�nie, że coś ukrywasz przed światem.Tylko Van Deusen znatwój sekret.Nie mam pojęcia, czy ktoś poza nim wie, kimnaprawdę jesteś.Co mógłbyś mi powiedzieć o waszej wspól�nej przeszłości?- Myślałam o inspektorze, który odwiedził nas dziś rano- odrzekła rzeczowym tonem, żeby broń Boże nie zauważyłjej rozterki.- Wiem, że nie powinnam wtrącać się w twojesprawy, ale zastanowiło mnie, skąd brała się niechęć owegopolicjanta.Wyraznie cię nie lubi.Znowu go zaskoczyła.Musiał być bardzo ostrożny.Niechciał jej obarczać ciężkim brzemieniem spraw, w które byłuwikłany.Nie powinna wiedzieć o jego drugim życiu, o woj�nie z sir Ratcliffe'em Heneage'em i o śmierci małej Lizzie.Uśmiechnął się czarująco.- Spotkaliśmy się parę razy i coś mi się zdaje, że zabrakłomi odrobiny taktu.Z drugiej strony podejrzewam jednak, żepała nienawiścią do wszystkich ludzi z wyższej sfery.Tak tojuż bywa.Biedaczysko.Skłamał, chociaż w jego słowach kryło się ziarenko praw�dy.A ponieważ sam z łatwością wyczuwał czyjeś kłamstwo,zdawał sobie sprawę, że Dinah nie uwierzyła w jego wyjaś�nienia.I tak rzeczywiście było.Chciałabym, żebyś chociaż razbył ze mną zupełnie szczery, pomyślała z goryczą Dinah.Zrobiło jej się przykro.Być może jestem młoda, ale nie je�stem już dzieckiem.Mógłbyś mi zaufać.- Tak - powiedziała w zamyśleniu.- Możesz budzić za�zdrość.Na pozór masz przecież wszystko.Chyba całkiem świadomie przejęła jego sposób bycia.Ciągłe niedomówienia.Cobie nawet miał ochotę wyznać jejwszystko - ale po tylu latach ukrywania uczynków i uczućnie potrafił tak szybko się przełamać.Po chwili wyszedł.Na pożegnanie zdawkowo pocałowałją w czubek głowy.Nagroda dla mądrego dziecka, pomyślałacierpko.Usiadła i próbowała uporządkować własne myśli.Najwyższa pora, żeby dokonać analizy stanu własnychuczuć.Przed ślubem Cobie Grant był dla niej bohaterem, po�stacią z bajki - a potem wrogiem.W tym ostatnim wcieleniuwystąpił za namową Violet.W snach jawił jej się jako awanturnik z powieści przygo�dowych.Teraz, jako mąż, stał się jej partnerem w zmysłowejgrze miłosnej.Grze, bo dla niego była to tylko gra, pozba�wiona głębszych uczuć.Dokonał czegoś, co wykraczało poza wszelkie przyjętekonwencje.Zmienił niezbyt ładną, zastraszoną Dinah Fre�ville w piękną kobietę, dowcipną, wierną, inteligentną i pew�ną siebie.W dodatku zakochaną.Kiedy wychodził, nie- mog�ła się doczekać jego powrotu.Zazdrościła wszystkim rywal�kom, z którymi kiedyś coś go łączyło.Co najgorsze, niechciała spojrzeć na żadnego innego mężczyznę.Pierwszy raz w pełni zrozumiała powody zazdrości Violeti zagniewane spojrzenia innych dam z towarzystwa.Usiłowała sobie wmówić, że to wszystko głupota.Cobiejest tylko człowiekiem, ma swoje zalety i wady.Przecież na�wet bogowie bywają małostkowi.Na próżno [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Ledwie Violet zdążyła wyjść, Cobie wrócił z wizytyw Scotland Yardzie.- Herbata! - zawołał i opadł na głęboki fotel.Dinah za�uważyła, że wyglądał na mocno zmęczonego.- Chyba wi�działem wychodzącą Violet.Podała mu herbatę.Najlepszą, chińską, od Fortnuma.- Owszem.Była tutaj, zamierzała mi dokuczyć, ale nicz tego nie wyszło, więc poszła.Cobie nie odpowiedział.Siedział z zagadkowym wyra�zem twarzy i popijał herbatę.Dinah chciała coś powiedzieć,ale w ostatniej chwili się powstrzymała.Najwyrazniej coś godręczyło od czasu, kiedy wrócił nad ranem, prawie przynie�siony przez Van Deusena i Bellengera Hodsona.Nie dawał po sobie nic poznać, ale uważny obserwator- jakim była Dinah - mógł zauważyć w nim pewną zmianę.Na pozór zachowywał się jak zwykle - z pewnością siebiei spokojem.Rano jednak, w sypialni, stał się innym człowie�kiem.Wrócił wówczas z wyjątkowo długiej podróży domiejsc, w których jej nie było.Jej ani innych ludzi.Być może rzeczywiście posiadał szósty zmysł, o którymtak często rozprawiano? Nagle uniósł głowę, popatrzył na żo�nę i spytał:- Czym się martwisz, Dinah?Co miała na to odpowiedzieć? Tobą, Cobie.Mam wraże�nie, że coś ukrywasz przed światem.Tylko Van Deusen znatwój sekret.Nie mam pojęcia, czy ktoś poza nim wie, kimnaprawdę jesteś.Co mógłbyś mi powiedzieć o waszej wspól�nej przeszłości?- Myślałam o inspektorze, który odwiedził nas dziś rano- odrzekła rzeczowym tonem, żeby broń Boże nie zauważyłjej rozterki.- Wiem, że nie powinnam wtrącać się w twojesprawy, ale zastanowiło mnie, skąd brała się niechęć owegopolicjanta.Wyraznie cię nie lubi.Znowu go zaskoczyła.Musiał być bardzo ostrożny.Niechciał jej obarczać ciężkim brzemieniem spraw, w które byłuwikłany.Nie powinna wiedzieć o jego drugim życiu, o woj�nie z sir Ratcliffe'em Heneage'em i o śmierci małej Lizzie.Uśmiechnął się czarująco.- Spotkaliśmy się parę razy i coś mi się zdaje, że zabrakłomi odrobiny taktu.Z drugiej strony podejrzewam jednak, żepała nienawiścią do wszystkich ludzi z wyższej sfery.Tak tojuż bywa.Biedaczysko.Skłamał, chociaż w jego słowach kryło się ziarenko praw�dy.A ponieważ sam z łatwością wyczuwał czyjeś kłamstwo,zdawał sobie sprawę, że Dinah nie uwierzyła w jego wyjaś�nienia.I tak rzeczywiście było.Chciałabym, żebyś chociaż razbył ze mną zupełnie szczery, pomyślała z goryczą Dinah.Zrobiło jej się przykro.Być może jestem młoda, ale nie je�stem już dzieckiem.Mógłbyś mi zaufać.- Tak - powiedziała w zamyśleniu.- Możesz budzić za�zdrość.Na pozór masz przecież wszystko.Chyba całkiem świadomie przejęła jego sposób bycia.Ciągłe niedomówienia.Cobie nawet miał ochotę wyznać jejwszystko - ale po tylu latach ukrywania uczynków i uczućnie potrafił tak szybko się przełamać.Po chwili wyszedł.Na pożegnanie zdawkowo pocałowałją w czubek głowy.Nagroda dla mądrego dziecka, pomyślałacierpko.Usiadła i próbowała uporządkować własne myśli.Najwyższa pora, żeby dokonać analizy stanu własnychuczuć.Przed ślubem Cobie Grant był dla niej bohaterem, po�stacią z bajki - a potem wrogiem.W tym ostatnim wcieleniuwystąpił za namową Violet.W snach jawił jej się jako awanturnik z powieści przygo�dowych.Teraz, jako mąż, stał się jej partnerem w zmysłowejgrze miłosnej.Grze, bo dla niego była to tylko gra, pozba�wiona głębszych uczuć.Dokonał czegoś, co wykraczało poza wszelkie przyjętekonwencje.Zmienił niezbyt ładną, zastraszoną Dinah Fre�ville w piękną kobietę, dowcipną, wierną, inteligentną i pew�ną siebie.W dodatku zakochaną.Kiedy wychodził, nie- mog�ła się doczekać jego powrotu.Zazdrościła wszystkim rywal�kom, z którymi kiedyś coś go łączyło.Co najgorsze, niechciała spojrzeć na żadnego innego mężczyznę.Pierwszy raz w pełni zrozumiała powody zazdrości Violeti zagniewane spojrzenia innych dam z towarzystwa.Usiłowała sobie wmówić, że to wszystko głupota.Cobiejest tylko człowiekiem, ma swoje zalety i wady.Przecież na�wet bogowie bywają małostkowi.Na próżno [ Pobierz całość w formacie PDF ]