[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Willow zniknęła z czarnym jednorożcem, nie przekonawszy się o prawdziwejtożsamości Bena.Jego przyjaciele rozproszyli się Bóg wie gdzie.Meeks udał się po księgii wkrótce powróci, żeby z nim skończyć.Ben siadł więc i siedział tak, czekając, co się wydarzy.Był oszołomiony.Nie mógł spokojnie myśleć.Próbował zastanawiać się, co robić dalej, leczwszystko zdawało się walić w gruzy.Myśli o tym, co chce i czego nie może uczynić kotłowałysię w głowie.Wstał, poruszając się mechanicznie i patrząc przed siebie martwymi oczami.Doszedł nad brzeg strumyka.Jeszcze raz rozejrzał się z nadzieją, że dojrzy gdzieś Dirka, leczzobaczył tylko pusty las.Poczuł, że ogarnia go poczucie bezsilności i rezygnacji.Klęknął nadstrumieniem i spryskał sobie twarz wodą, przecierając oczy.Woda była lodowata.Benem ażzatrzęsło.Pochlapał się nią jeszcze raz, tym razem ramiona i całą głowę, pozwalając, by chłódwyzwolił w nim nową energię.Siadł, wpatrując się w strumień.Woda ciekła mu po twarzy. Przeanalizuj to krok po kroku zażądał od siebie samego. Masz dostęp do wszystkichodpowiedzi.Tak przecież powiedział Dirk.Ale jak, do licha, one brzmią?!Ledwie oparł się ogarniającej go potężnej chęci, by zerwać się do biegu, skryć się gdzieśmiędzy drzewami.Zmusił się jednak do pozostania na miejscu, chód robienie czegokolwiekwydało mu się w tej chwili lepsze, niż bezczynne siedzenie i oczekiwanie.Sytuacja wymagałachyba jednak czegoś innego niż beztroskiego biegania po lesie.Wymagała zastanowienia.Musiałw końcu pojąć, co się stało i co się dzieje wokół niego teraz.Wszystko połączone jest, niczym ogniwa łańcucha tak powiedział Dirk.Wszystkieproblemy Bena były ogniwami jednego łańcucha, były połączone.Wystarczy przeciąć jednoogniwo, a łańcuch opadnie.W porządku.Zrobi to.Przetnie, co będzie do przecięcia.Ale któreogniwo należy przeciąć?Siedział nad strumieniem, wpatrując się w swoje pomarszczone odbicie w wodzie.Spoglądała na niego zniekształcona twarz Bena Holidaya.Była to jednak jego własna twarz, a nietwarz obcego, którą widzieli inni.Co sprawia, że tamci widzą go inaczej? Maska takpowiedział Dirk.Próbował to zgłębić, wpatrując się przez dłuższą chwilę z napięciem we własneodbicie, a potem zwracając spojrzenie na jakąś kępę dzikich kwiatów, które rosły o kilka metrówprzed nim.Patrzał nic nie widząc.Magia ułudy rzekł Dirk.Lecz czyja? Kto wywołuje owe złudzenia?Władca Rzek powiedział, że to własna magia Bena.Chciał mu pomóc.Faktycznie, próbował,lecz pomóc nie potrafił.Czary, które to sprawiły, były dziełem samego Bena tak twierdziłWładca Rzek i Ben był jedyną osobą, która mogła je złamać.Lecz cóż to były za czary?Znowu próbował to rozgryzć.Bezowocnie.Nie potrafił.Nic nie przychodziło mu do głowy.Zakołysał się na piętach, przycupnięty nad brzegiem strumienia w cieniu gór, i pozwolił przezchwilę swym myślom biec nieskrępowanie.Wszystko zaczęło się w jego sypialni w SterlingSilver, gdy stanął przed nim Meeks.To wtedy utracił medalion i rozpoczęło się całe pasmo jegonieszczęść.Poczuł ból rozdrapywanych wspomnień i na próżno usiłował się go pozbyć.Straciłmedalion, tożsamość, swą magię i swe królestwo.Tak, to łańcuch nieszczęść, który trzebaprzerwać.Przypomniał sobie uczucie przerażenia, jakie opanowało go, gdy zauważył utratęmedalionu.Wspomnienia zmąciła nagła myśl.Czarodziejskie istoty mówiły mu już kiedyś coś o strachu.Przemówiły do niego tylko raz, dawno temu, gdy wszedł we mgły w poszukiwaniu pyłu Io.Byłoto w początkach jego pobytu w Landover, w czasach gdy musiał walczyć o uznanie swojegoprawa do tronu tak jak czynił to teraz.Cóż mu powiedziały? Strach kryje się za różnymimaskami.Musisz nauczyć się je rozpoznawać, nim znowu przyjdzie ci stawie im czoła.Zmarszczył brwi.Zastanawiał się wtedy, co mogą znaczyć te słowa.I oto teraz znowuprzyłapał się na rozmyślaniu nad nimi.Wtedy sądził, że odnoszą się do jego starcia z %7łelaznymMarkiem.Lecz cóż, jeśli miały się odnosić do tego, co spotkało go teraz do lęku, któregodoznał w chwili utraty medalionu?Czy czarodziejskie istoty mogły już wtedy przewidzieć, co się stanie? A może było to poprostu ogólne ostrzeżenie, po prostu.A magia tej krainy?Z zażenowaniem sięgnął pod tunikę i wydobył spod niej swój obecny medalion medalion,który dał mu Meeks.Na jego powierzchni widniał chropawy wizerunek czarnoksiężnika.Od tegowszystko się zaczęło: pytania, tajemnice, cały ten nawał zdarzeń, który prawie odwiódł go odzdrowych zmysłów i wpędził w sidła strachu i wątpliwości.Już dziesiątki razy zastanawiał sięnad tym, jak mogło się to stać.Jak mógł stracić medalion bez świadomości swego w tymudziału? W jaki sposób Meeks mógł odebrać mu medalion, skoro to Ben był jedyną osobą, któramogła go zdjąć? To przecież bez sensu! Jeśli nawet rzeczywiście sam zdjął medalion, to dlaczegotego nie pamiętał?!A może w ogóle go nie zdejmował?!Poczuł, że coś ściska go mocno w dołku.O mój Boże!A może cały czas nosił go na szyi?!Coś sprawiło, że zaczął myśleć nieco sprawniej, niż przed chwilą.Oczami wyobrazni jużniemal widział nożyce przecinające jego więzy.Dirk mówił o zwodzeniu samego siebie.Jegowłasna magia rzekł Władca Rzek.Do licha! Podniecony poczuł, że z trudem łapie oddech.Słyszał łomot swego serca.Teraz wszystko zdawało się układać w spójniejszą całość.Tak! Tobyło jedyne sensowne wyjaśnienie.Meeks nie mógł odebrać mu medalionu, jeśli sam Ben mu gonie podał.Ben zaś nie pamiętał wcale momentu, w którym miałoby to nastąpić.A nie pamiętałdlatego, że medalionu nigdy nie zdjął!Meeksowi udało się wprowadzić go w błąd.Lecz jak?Próbował analizować wszystkie wydarzenia krok po kroku.Zaciśnięte na medalionie dłonietrzęsły się z podniecenia.A więc stale nosił medalion władcy Landover, nie zdając sobie z tegosprawy.Czy to możliwe? Wytężył umysł, badając wszelkie inne możliwości, o których szeptałymu w myślach pospieszne, naglące głosy.Stale nosił ten medalion! Meeks zmienił tylko w jakiśsposób jego wygląd, sugerując mu, że ma na szyi coś innego.To dlatego Meeks nie skończyłz nim od razu tam, w komnacie sypialnej.Lękał się pewno, że pojawi się Paladyn, że nowapowierzchowność Bena jest jeszcze zbyt świeża, może zbyt cienka.To dlatego Meeks ostrzegł goprzed zdejmowaniem medalionu z szyi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Willow zniknęła z czarnym jednorożcem, nie przekonawszy się o prawdziwejtożsamości Bena.Jego przyjaciele rozproszyli się Bóg wie gdzie.Meeks udał się po księgii wkrótce powróci, żeby z nim skończyć.Ben siadł więc i siedział tak, czekając, co się wydarzy.Był oszołomiony.Nie mógł spokojnie myśleć.Próbował zastanawiać się, co robić dalej, leczwszystko zdawało się walić w gruzy.Myśli o tym, co chce i czego nie może uczynić kotłowałysię w głowie.Wstał, poruszając się mechanicznie i patrząc przed siebie martwymi oczami.Doszedł nad brzeg strumyka.Jeszcze raz rozejrzał się z nadzieją, że dojrzy gdzieś Dirka, leczzobaczył tylko pusty las.Poczuł, że ogarnia go poczucie bezsilności i rezygnacji.Klęknął nadstrumieniem i spryskał sobie twarz wodą, przecierając oczy.Woda była lodowata.Benem ażzatrzęsło.Pochlapał się nią jeszcze raz, tym razem ramiona i całą głowę, pozwalając, by chłódwyzwolił w nim nową energię.Siadł, wpatrując się w strumień.Woda ciekła mu po twarzy. Przeanalizuj to krok po kroku zażądał od siebie samego. Masz dostęp do wszystkichodpowiedzi.Tak przecież powiedział Dirk.Ale jak, do licha, one brzmią?!Ledwie oparł się ogarniającej go potężnej chęci, by zerwać się do biegu, skryć się gdzieśmiędzy drzewami.Zmusił się jednak do pozostania na miejscu, chód robienie czegokolwiekwydało mu się w tej chwili lepsze, niż bezczynne siedzenie i oczekiwanie.Sytuacja wymagałachyba jednak czegoś innego niż beztroskiego biegania po lesie.Wymagała zastanowienia.Musiałw końcu pojąć, co się stało i co się dzieje wokół niego teraz.Wszystko połączone jest, niczym ogniwa łańcucha tak powiedział Dirk.Wszystkieproblemy Bena były ogniwami jednego łańcucha, były połączone.Wystarczy przeciąć jednoogniwo, a łańcuch opadnie.W porządku.Zrobi to.Przetnie, co będzie do przecięcia.Ale któreogniwo należy przeciąć?Siedział nad strumieniem, wpatrując się w swoje pomarszczone odbicie w wodzie.Spoglądała na niego zniekształcona twarz Bena Holidaya.Była to jednak jego własna twarz, a nietwarz obcego, którą widzieli inni.Co sprawia, że tamci widzą go inaczej? Maska takpowiedział Dirk.Próbował to zgłębić, wpatrując się przez dłuższą chwilę z napięciem we własneodbicie, a potem zwracając spojrzenie na jakąś kępę dzikich kwiatów, które rosły o kilka metrówprzed nim.Patrzał nic nie widząc.Magia ułudy rzekł Dirk.Lecz czyja? Kto wywołuje owe złudzenia?Władca Rzek powiedział, że to własna magia Bena.Chciał mu pomóc.Faktycznie, próbował,lecz pomóc nie potrafił.Czary, które to sprawiły, były dziełem samego Bena tak twierdziłWładca Rzek i Ben był jedyną osobą, która mogła je złamać.Lecz cóż to były za czary?Znowu próbował to rozgryzć.Bezowocnie.Nie potrafił.Nic nie przychodziło mu do głowy.Zakołysał się na piętach, przycupnięty nad brzegiem strumienia w cieniu gór, i pozwolił przezchwilę swym myślom biec nieskrępowanie.Wszystko zaczęło się w jego sypialni w SterlingSilver, gdy stanął przed nim Meeks.To wtedy utracił medalion i rozpoczęło się całe pasmo jegonieszczęść.Poczuł ból rozdrapywanych wspomnień i na próżno usiłował się go pozbyć.Straciłmedalion, tożsamość, swą magię i swe królestwo.Tak, to łańcuch nieszczęść, który trzebaprzerwać.Przypomniał sobie uczucie przerażenia, jakie opanowało go, gdy zauważył utratęmedalionu.Wspomnienia zmąciła nagła myśl.Czarodziejskie istoty mówiły mu już kiedyś coś o strachu.Przemówiły do niego tylko raz, dawno temu, gdy wszedł we mgły w poszukiwaniu pyłu Io.Byłoto w początkach jego pobytu w Landover, w czasach gdy musiał walczyć o uznanie swojegoprawa do tronu tak jak czynił to teraz.Cóż mu powiedziały? Strach kryje się za różnymimaskami.Musisz nauczyć się je rozpoznawać, nim znowu przyjdzie ci stawie im czoła.Zmarszczył brwi.Zastanawiał się wtedy, co mogą znaczyć te słowa.I oto teraz znowuprzyłapał się na rozmyślaniu nad nimi.Wtedy sądził, że odnoszą się do jego starcia z %7łelaznymMarkiem.Lecz cóż, jeśli miały się odnosić do tego, co spotkało go teraz do lęku, któregodoznał w chwili utraty medalionu?Czy czarodziejskie istoty mogły już wtedy przewidzieć, co się stanie? A może było to poprostu ogólne ostrzeżenie, po prostu.A magia tej krainy?Z zażenowaniem sięgnął pod tunikę i wydobył spod niej swój obecny medalion medalion,który dał mu Meeks.Na jego powierzchni widniał chropawy wizerunek czarnoksiężnika.Od tegowszystko się zaczęło: pytania, tajemnice, cały ten nawał zdarzeń, który prawie odwiódł go odzdrowych zmysłów i wpędził w sidła strachu i wątpliwości.Już dziesiątki razy zastanawiał sięnad tym, jak mogło się to stać.Jak mógł stracić medalion bez świadomości swego w tymudziału? W jaki sposób Meeks mógł odebrać mu medalion, skoro to Ben był jedyną osobą, któramogła go zdjąć? To przecież bez sensu! Jeśli nawet rzeczywiście sam zdjął medalion, to dlaczegotego nie pamiętał?!A może w ogóle go nie zdejmował?!Poczuł, że coś ściska go mocno w dołku.O mój Boże!A może cały czas nosił go na szyi?!Coś sprawiło, że zaczął myśleć nieco sprawniej, niż przed chwilą.Oczami wyobrazni jużniemal widział nożyce przecinające jego więzy.Dirk mówił o zwodzeniu samego siebie.Jegowłasna magia rzekł Władca Rzek.Do licha! Podniecony poczuł, że z trudem łapie oddech.Słyszał łomot swego serca.Teraz wszystko zdawało się układać w spójniejszą całość.Tak! Tobyło jedyne sensowne wyjaśnienie.Meeks nie mógł odebrać mu medalionu, jeśli sam Ben mu gonie podał.Ben zaś nie pamiętał wcale momentu, w którym miałoby to nastąpić.A nie pamiętałdlatego, że medalionu nigdy nie zdjął!Meeksowi udało się wprowadzić go w błąd.Lecz jak?Próbował analizować wszystkie wydarzenia krok po kroku.Zaciśnięte na medalionie dłonietrzęsły się z podniecenia.A więc stale nosił medalion władcy Landover, nie zdając sobie z tegosprawy.Czy to możliwe? Wytężył umysł, badając wszelkie inne możliwości, o których szeptałymu w myślach pospieszne, naglące głosy.Stale nosił ten medalion! Meeks zmienił tylko w jakiśsposób jego wygląd, sugerując mu, że ma na szyi coś innego.To dlatego Meeks nie skończyłz nim od razu tam, w komnacie sypialnej.Lękał się pewno, że pojawi się Paladyn, że nowapowierzchowność Bena jest jeszcze zbyt świeża, może zbyt cienka.To dlatego Meeks ostrzegł goprzed zdejmowaniem medalionu z szyi [ Pobierz całość w formacie PDF ]