[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jakie zranienia i stresy chciała z nimprzepracować? Nie mógł uwierzyć, że przyjechała tu tylko po to, żeby sięz nim zobaczyć, ale miał całą noc, żeby się tego dowiedzieć.Poczuł, że kiwnęła głową.- Yhm.Długa jazda.Cieszę się, że tu jestem, cieszę się, że cię widzę.-Znów go uścisnęła, a on postawił ją na ziemi, dopiero teraz orientując się,że poderwał ją w górę.- Wyglądasz.wyglądasz oszałamiająco, Macy.Jej policzki poczerwieniały i nie oparł się pokusie, żeby musnąć jekciukami.Czy nikt nie powiedział jej tego przed nim? Było to idiotycznezałożenie, ale i tak go wkurzało.Każdy facet, do którego należała, i którynie prawił jej komplementów każdego cholernego dnia, był skończonymdurniem.- Dzięki.Czuję się trochę oklapnięta po tak długiej drodze.- Oklapnięta, a niech mnie.Wyglądasz kwitnąco, kotku.-Uchylił się,gdy zamachnęła się na niego ze śmiechem.- Hej, jesteś głodna? Miastonależy do nas.Wiem, że w pobliżu można zjeść dobre sushi.- Mmm.Tak, jestem głodna - odparła, muskając palcem jegopodbródek, co wywołało gwałtowną reakcję w dolnych partiach jegociała.- Ale jedzenie może zaczekać.No pewnie.Jakoś przetrwał kilka następnych minut, czekając, ażMacy zamelduje ich w hotelu, wyładowując jej bagaże, szukając ichpokoju.Wszystko odbywało się jak w zwolnionym tempie.%7łądza go obezwładniła.Miał nadzieję, że ta kobieta wie, na cosię pisze, bo podejrzewał, że będzie się smażył w piekle za te wszystkierzeczy, które chciał z nią zrobić.- Czuję się jak niegrzeczna dziewczynka - powiedziała, wkładająckartę w czytnik.- Jak gdyby to był jakiś zakazany romans, ucieczka przedzwykłym życiem, spotkanie w hotelu.Wyszczerzył zęby w uśmiechu i wpakował się do środka z bagażami,które upuścił na podłogę przy drzwiach.- Bo tak właśnie jest.- Sekretni kochankowie.To już chyba przestał być sekret.- Rozejrzałasię po pokoju.Zasłony były zaciągnięte, więc panowały w nim przyjemnychłód i półmrok.Cholera, w dupie miał pokój.Obchodziło go wyłączniełóżko i kobieta, która tu z nim była.- Tak? Ktoś wie, że tu jesteś? - zapytał.- No wiesz.właściwie nikt.Nie powiedziałam nawet Candace aniSam, dokąd jadę.- Mam nadzieję, że nie miałaś jakichś ważnych powodów, bo Brianwie.Więc Candace pewnie też.Macy wymamrotała coś, co zabrzmiało jak  niekoniecznie",nachylając się i sprawdzając sprężystość łóżka, ale nie zamierzał się nadtym zastanawiać.Był w stanie skupić się wyłącznie na sposobie, w jaki jejbrązowa bluzka podkreśla wąską talię, a na-szywane dżetami dżinsyopinają tyłeczek.- Sekretni kochankowie, co? - zapytał, ruszając w jej stronę.Odwróciła się i posłała mu kpiący uśmieszek, cofając się o krok przykażdym jego kroku naprzód.Długie, rozpuszczone włosy opadały jej naramiona, zachęcając, by zanurzył palce w ich ciężkiej, jedwabistejgładkości.- Chciałbyś?- Nie.Nie o to mi chodziło.Już mówiłem, to żaden sekret.A ona niemiała nic przeciwko temu.Jezu Chryste.Czybył w stanie kochać tę dziewczynę tak, jak na to zasługiwała? Mógł jąpokochać całą swoją osobą, ale to wciąż będzie za mało.Z pewnością cośspieprzy, zawsze tak było. Przestała się z nim droczyć i stanęła nieruchomo, jej orzechowe oczypatrzyły, jak się zbliża, aż wreszcie napotkała jego spojrzenie.Niewzruszona.Otwarta.Oddech miała lekko przyspieszony, z boku szyiwidział tętniący puls.Czy kiedykolwiek przyzwyczai się do tego, że braknie mu tchu iodejmuje mowę za każdym razem, gdy ona jest w pobliżu? To wszystkowydawało się takie kruche.Jedno niewłaściwe słowo, jedenniewłaściwy ruch i wszystko się rozleci.Potrafił się porozumiewaćwyłącznie z dziewczynami takimi jak Raina.Aroganckimi,bezpośrednimi laskami, które wiedziały, po co z nim są: żeby siępieprzyć, kłócić i dobrze bawić.Nie z dziewczynami takimi jak Macy, które oczekiwały od niegoczegoś więcej niż sam seks.Takie dziewczyny powinny poszukać kogośinnego, kto zaspokoi ich potrzeby.Tak jak cholerna Brooke.Wiedziałanawet, dokąd pójść.- Po co tu przyjechałaś? - zapytał, delikatnie odgarniając niesfornykosmyk, który wpadał jej do oka.Jej delikatne rysy wyrażały zmieszanie.- Co takiego?- Jestem pewien, że nie chodzi ci o przejście na dziką stronę.Cholera,tak naprawdę nigdy tam nie dotarliśmy.Marny za mnie przewodnik.- Seth, nikt inny nie mówił mi ani nie robił ze mną takich rzeczy jak ty.Z tobą robię i mówię rzeczy, o jakie nigdy siebie nie podejrzewałam.Więc nie, nie jesteś marnym przewodnikiem.Jesteś.idealny.Dla mniejesteś idealny.- Ujęła jego dłoń, tę, którą nie przestawał gładzić jejwłosów, i wsunęła w nią palce.- Rozmawiałam nawet z rodzicami istarym znajomym, żeby wrócić do wyścigów.Stopniowo - dodałaszybko.Pierś omal nie pękła mu z dumy.- Kotku, to wspaniale.- Dziękuję za tamtą rozmowę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl