[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Ryan powiedziała, wytrącając go z zadumy. Bardzo ci dziękuję, za wszystko.Ucałowała go w policzek i szepnęła mu do ucha: Zwłaszcza za to, że zająłeś się Beth.Jakprawdziwy dżentelmen.Ryan nie wiedział, co na to odpowiedzieć.Czy to oczywiste, że Beth mu się podoba?Widział kątem oka, jak idzie w ich stronę w odsłaniającej ramiona żywoczerwonej jedwabnejsukni, zmysłowo opływającej jej piękne ciało.Włosy miała upięte i ozdobione koroną zróżyczek, kilka jasnych kosmyków muskało gładką skórę.Spojrzał jej w oczy i mimo żenadal migotały w nich iskierki rozbawienia, wyczytał w nich zmęczenie.Bez namysłu wziąłją za rękę. Masz siły na jeszcze jeden taniec? Pochylił się i szepnął jej do ucha: Zapomnij orozmowie z tą parką.Gruchają jak dwie synogarlice.Beth uśmiechnęła się, czując, jak fala ciepła rozlewa się po jej ciele jak zawsze, kiedyjej dotykał. No dobrze, ale już naprawdę ostatni.Zaledwie znalezli się na parkiecie, muzyka się zmieniła.Ryan ucieszył się, że trafili napowolną piosenkę, bo dzięki temu miał pretekst, aby wziąć Beth w ramiona.Lubił jąobejmować.Gdy kołysali się łagodnie w rytm muzyki, Beth myślała o Ryanie.Dzisiaj był po prostuwspaniały, cudowny, seksowny i zabawny, ale ona rozumiała, że to jest szczególny dzień iwięcej się nie powtórzy. Kiedy robisz specjalizację?Zaskoczył ją tym pytaniem.Przez cały wieczór ani razu nie wspomniał o pracy.Spojrzałana niego i uśmiechnęła się ze smutkiem; magiczny czas dobiega końca. Niedługo.Ostatni egzamin mam w pazdzierniku, a w lutym będę chirurgiem ortopedąze wszystkimi uprawnieniami. Pewnie nie możesz się doczekać? Oczywiście. Prywatna praktyka? Nie wiem odparła Beth z wahaniem. Jeszcze nie zadecydowałam. Mądrze.Gdybyś chciała porozmawiać o swojej karierze, daj mi znać. Dziękuję odparła nieco zaskoczona. Nie ma za co zapewnił ją z uśmiechem.Spoważniał, zaledwie odwzajemniła jegospojrzenie.Czuła ciepło jego ciała i nie zaprotestowała, gdy mocniej przytulił ją do siebie.Zwestchnieniem oparła mu głowę na ramieniu, a potem pozwoliła sprowadzić się z parkietu.Usiedli przy pustym stoliku w rogu sali. Dobrze się bawisz? spytał Ryan. Cudownie. Cieszę się odparł niskim głosem. A ty? spytała, patrząc na niego jak urzeczona. Też świetnie.Przysuń się, Beth szepnął nagle.Nieznacznie przysunęła krzesło, spoglądając to na jego oczy, to na jego usta, i czekała.Chciała, aby to on zrobił pierwszy krok. Bliżej.Spojrzała na niego pytająco. Dobrze, w takim razie ja się przysunę powiedział jeszcze ciszej i zbliżył usta do jejust. Lepiej? Mmm.Lepiej wyszeptała i zamknęła oczy, czekając na pocałunek. Ryan? Gdzie jest Ryan?Zerwał się w takim pośpiechu, że przewrócił krzesło.Beth odprowadziła go wzrokiem,zastanawiając się, dlaczego nagle zapadła cisza, a wszyscy goście patrzą na niego zwyczekiwaniem.Najwyrazniej pan młody poprosił przed wyjściem o piosenkę.Ryana.Wstała i niepewnie poszła za nim.Ryan siedział już przy fortepianie, a Marty podawałmu mikrofon. To on umie grać? I to jak.Obejrzała się i stwierdziła, że Natalie przygląda się jej z uwagą.Beth spoglądała to na nią,to na Ryana. Serio? Mówił, że lubi jazz, ale nie miałam pojęcia, że gra na fortepianie. Marty mówi, że Ryan mógłby być profesjonalnym muzykiem, gdyby chciał.Ryan zaczął śpiewać zmysłowym, aksamitnym głosem, który działał na Beth jakpieszczota.Kilkakrotnie zerknął w jej stronę i choć chciała odwrócić wzrok, po prostu niebyła w stanie.Słuchała oczarowana, dopóki nie rozległy się gromkie brawa.Potem Martypoprosił o jeszcze jedną piosenkę. Przepraszam odezwała się Natalie.Beth uniosła brwi. Za co? Przerwaliśmy to wasze sam na sam z Ryanem.Nie spodziewałam się, że Marty gozawoła. Widziałaś nas.? spytała Beth z niewyrazną miną. I bardzo się cieszę.Tworzycie uroczą parę.Beth nie wiedziała, co powiedzieć.Przecież nie przyzna się Natalie, że Ryan zawrócił jejw głowie, choć znają się tak krótko.W niczym nie przypominał mężczyzn, z którymiumawiała się na te swoje randki.Wymyśliła je po to, aby znalezć kogoś, kto kieruje się w życiu podobnymi wartościami.W końcu na szali waży się jej przyszłe szczęście i zamierzała być bardzo ostrożna.Naturalnienie wyobrażała sobie związku bez fizycznej fascynacji, lecz dotąd trafiała na mężczyzn,którzy albo ją tylko rozumieli, albo tylko pociągali. Wyglądaliście na zauroczonych sobą oznajmiła Natalie, jak gdyby czytała w jejmyślach. Mam tylko jedno pytanko: coś ci wpadło do oka, czy też Ryan przymierzał się dotego, żeby cię pocałować, że tak się nad tobą pochylał? Nno.Natalie parsknęła śmiechem. To drugie, co? Cieszę się.Ryan to fantastyczny facet. Hm. Kiedy to się zaczęło? Bo pracujecie razem dopiero od tygodnia. Cóż.Podoba mi się [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
. Ryan powiedziała, wytrącając go z zadumy. Bardzo ci dziękuję, za wszystko.Ucałowała go w policzek i szepnęła mu do ucha: Zwłaszcza za to, że zająłeś się Beth.Jakprawdziwy dżentelmen.Ryan nie wiedział, co na to odpowiedzieć.Czy to oczywiste, że Beth mu się podoba?Widział kątem oka, jak idzie w ich stronę w odsłaniającej ramiona żywoczerwonej jedwabnejsukni, zmysłowo opływającej jej piękne ciało.Włosy miała upięte i ozdobione koroną zróżyczek, kilka jasnych kosmyków muskało gładką skórę.Spojrzał jej w oczy i mimo żenadal migotały w nich iskierki rozbawienia, wyczytał w nich zmęczenie.Bez namysłu wziąłją za rękę. Masz siły na jeszcze jeden taniec? Pochylił się i szepnął jej do ucha: Zapomnij orozmowie z tą parką.Gruchają jak dwie synogarlice.Beth uśmiechnęła się, czując, jak fala ciepła rozlewa się po jej ciele jak zawsze, kiedyjej dotykał. No dobrze, ale już naprawdę ostatni.Zaledwie znalezli się na parkiecie, muzyka się zmieniła.Ryan ucieszył się, że trafili napowolną piosenkę, bo dzięki temu miał pretekst, aby wziąć Beth w ramiona.Lubił jąobejmować.Gdy kołysali się łagodnie w rytm muzyki, Beth myślała o Ryanie.Dzisiaj był po prostuwspaniały, cudowny, seksowny i zabawny, ale ona rozumiała, że to jest szczególny dzień iwięcej się nie powtórzy. Kiedy robisz specjalizację?Zaskoczył ją tym pytaniem.Przez cały wieczór ani razu nie wspomniał o pracy.Spojrzałana niego i uśmiechnęła się ze smutkiem; magiczny czas dobiega końca. Niedługo.Ostatni egzamin mam w pazdzierniku, a w lutym będę chirurgiem ortopedąze wszystkimi uprawnieniami. Pewnie nie możesz się doczekać? Oczywiście. Prywatna praktyka? Nie wiem odparła Beth z wahaniem. Jeszcze nie zadecydowałam. Mądrze.Gdybyś chciała porozmawiać o swojej karierze, daj mi znać. Dziękuję odparła nieco zaskoczona. Nie ma za co zapewnił ją z uśmiechem.Spoważniał, zaledwie odwzajemniła jegospojrzenie.Czuła ciepło jego ciała i nie zaprotestowała, gdy mocniej przytulił ją do siebie.Zwestchnieniem oparła mu głowę na ramieniu, a potem pozwoliła sprowadzić się z parkietu.Usiedli przy pustym stoliku w rogu sali. Dobrze się bawisz? spytał Ryan. Cudownie. Cieszę się odparł niskim głosem. A ty? spytała, patrząc na niego jak urzeczona. Też świetnie.Przysuń się, Beth szepnął nagle.Nieznacznie przysunęła krzesło, spoglądając to na jego oczy, to na jego usta, i czekała.Chciała, aby to on zrobił pierwszy krok. Bliżej.Spojrzała na niego pytająco. Dobrze, w takim razie ja się przysunę powiedział jeszcze ciszej i zbliżył usta do jejust. Lepiej? Mmm.Lepiej wyszeptała i zamknęła oczy, czekając na pocałunek. Ryan? Gdzie jest Ryan?Zerwał się w takim pośpiechu, że przewrócił krzesło.Beth odprowadziła go wzrokiem,zastanawiając się, dlaczego nagle zapadła cisza, a wszyscy goście patrzą na niego zwyczekiwaniem.Najwyrazniej pan młody poprosił przed wyjściem o piosenkę.Ryana.Wstała i niepewnie poszła za nim.Ryan siedział już przy fortepianie, a Marty podawałmu mikrofon. To on umie grać? I to jak.Obejrzała się i stwierdziła, że Natalie przygląda się jej z uwagą.Beth spoglądała to na nią,to na Ryana. Serio? Mówił, że lubi jazz, ale nie miałam pojęcia, że gra na fortepianie. Marty mówi, że Ryan mógłby być profesjonalnym muzykiem, gdyby chciał.Ryan zaczął śpiewać zmysłowym, aksamitnym głosem, który działał na Beth jakpieszczota.Kilkakrotnie zerknął w jej stronę i choć chciała odwrócić wzrok, po prostu niebyła w stanie.Słuchała oczarowana, dopóki nie rozległy się gromkie brawa.Potem Martypoprosił o jeszcze jedną piosenkę. Przepraszam odezwała się Natalie.Beth uniosła brwi. Za co? Przerwaliśmy to wasze sam na sam z Ryanem.Nie spodziewałam się, że Marty gozawoła. Widziałaś nas.? spytała Beth z niewyrazną miną. I bardzo się cieszę.Tworzycie uroczą parę.Beth nie wiedziała, co powiedzieć.Przecież nie przyzna się Natalie, że Ryan zawrócił jejw głowie, choć znają się tak krótko.W niczym nie przypominał mężczyzn, z którymiumawiała się na te swoje randki.Wymyśliła je po to, aby znalezć kogoś, kto kieruje się w życiu podobnymi wartościami.W końcu na szali waży się jej przyszłe szczęście i zamierzała być bardzo ostrożna.Naturalnienie wyobrażała sobie związku bez fizycznej fascynacji, lecz dotąd trafiała na mężczyzn,którzy albo ją tylko rozumieli, albo tylko pociągali. Wyglądaliście na zauroczonych sobą oznajmiła Natalie, jak gdyby czytała w jejmyślach. Mam tylko jedno pytanko: coś ci wpadło do oka, czy też Ryan przymierzał się dotego, żeby cię pocałować, że tak się nad tobą pochylał? Nno.Natalie parsknęła śmiechem. To drugie, co? Cieszę się.Ryan to fantastyczny facet. Hm. Kiedy to się zaczęło? Bo pracujecie razem dopiero od tygodnia. Cóż.Podoba mi się [ Pobierz całość w formacie PDF ]