[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wrócili do Londynu.Kay siedziaÅ‚a w milczeniu, z twarzÄ… odwróconÄ… w drugÄ… stronÄ™, wyglÄ…dajÄ…c przezokno.Mijali wioski i miasteczka, zapadÅ‚ zmrok, migotaÅ‚y Å›wiatÅ‚a.SÅ‚owa i zdania, które wymieniali, byÅ‚y krót-kie i bez znaczenia.Tom zdawaÅ‚ sobie sprawÄ™, że gÅ‚upio siÄ™ Å‚udziÅ‚, żywiÄ…c nadziejÄ™.Trudno byÅ‚oby wyrazić todobitniej, pomyÅ›laÅ‚ posÄ™pnie.To nie mógÅ‚ być Jake.OtrzÄ…snÄ…wszy siÄ™ z pierwszego wrażenia, Miranda nabraÅ‚a pewnoÅ›ci, że popeÅ‚ni-Å‚a omyÅ‚kÄ™.ZresztÄ… nawet jeÅ›li to on, nie rozpoznaÅ‚ jej.ZmieniÅ‚a siÄ™ i w niczym nie przypominaÅ‚a już zabiedzo-nej żebraczki, którÄ… znalazÅ‚ w tym pogrzebowym stosie, w jaki Hitler zmieniÅ‚ Niemcy.Wciąż próbowaÅ‚a oderwać myÅ›li od bieżących spraw.Zawsze gdzieÅ› w Londynie odbywaÅ‚o siÄ™ przyjÄ™-cie, na które jÄ… - najnowszÄ… ulubienicÄ™ salonów - nieodmiennie zapraszano.PrzyjÄ™cie z okazji trzydziestychpiÄ…tych urodzin Piersa pod koniec stycznia przeÅ›cignęło wszystkie inne organizowane w Foxhall.ZjawiÅ‚o siÄ™ponad sto osób, muzyka i taÅ„ce trwaÅ‚y do póznej nocy.Co pewien czas oddalaÅ‚a siÄ™ jakaÅ› para, zamykajÄ…c zasobÄ… drzwi sypialni.O Å›wicie nastÄ™pnego ranka goÅ›cie, którzy jeszcze trzymali siÄ™ na nogach, przebrnÄ™li przez kamiennewzgórze nad morze i zrzuciwszy z siebie ubrania, zanurzyli siÄ™ w wodzie.Chłód zapieraÅ‚ dech i sprawiÅ‚, żeMiranda zaczęła Å›miać siÄ™ i krzyczeć.PÅ‚ywajÄ…c, poczuÅ‚a, jak zagarniajÄ… jÄ… fale, unoszÄ… i opuszczajÄ…, dopóki niestaÅ‚a siÄ™ sÅ‚aba i bezwolna jak lalka.Wciąż siÄ™ Å›miaÅ‚a, gdy Piers wyniósÅ‚ jÄ… na rÄ™kach, mówiÄ…c, że jest niemÄ…drai na nic mu siÄ™ nie przyda, jeÅ›li utonie.Na poczÄ…tku lutego wystawili  BiaÅ‚Ä… diablicÄ™".Mirandzie trzÄ™sÅ‚y siÄ™ rÄ™ce, gdy robiÄ…c makijaż, nakÅ‚adaÅ‚acienie i kreski na powieki.W mieszkaniu pochorowaÅ‚a siÄ™ ze zdenerwowania, a potem drugi raz w teatrze.Umalowana, w kostiumie z czerwonej tafty, czekaÅ‚a, drżąc na caÅ‚ym ciele.Nie pamiÄ™taÅ‚a ani jednej kwestii.Nawet sygnaÅ‚u, kiedy ma wejść.Nie mogÅ‚a grać i pomyÅ›laÅ‚a, że Piers bÄ™dzie musiaÅ‚ wystawić dublerkÄ™.A potem w mgnieniu oka byÅ‚o już po wszystkim i odbieraÅ‚a nagrodÄ™: sÅ‚yszaÅ‚a aplauz, wywoÅ‚ywano jÄ…przed kurtynÄ™, grzmiaÅ‚y oklaski i miaÅ‚a poczucie, że przeżyÅ‚a coÅ› wspaniaÅ‚ego i przeobrażajÄ…cego.WychodzÄ…cz teatru, rozejrzaÅ‚a siÄ™ za Jake'em Brennanem, lecz nie dostrzegÅ‚a go w tÅ‚umie fotoreporterów.MijaÅ‚y dni.Zaczęła lepiej sypiać, ukoÅ‚ysana powodzeniem sztuki.Znowu poczuÅ‚a siÄ™ bezpieczna.Pewnego dnia po dÅ‚ugim bankiecie spaÅ‚a do pózna.Gdy Å›wiatÅ‚o sÅ‚oÅ„ca przeniknęło przez zasÅ‚ony,drzemaÅ‚a tylko, na pół Å›wiadoma dzwiÄ™ków wydawanych przez odkurzacz, który uruchomiÅ‚a w holu dochodzÄ…-ca pomoc domowa.ZadzwoniÅ‚ telefon.Miranda siÄ™gnęła po sÅ‚uchawkÄ™.RLT - Halo?- Czy to Miranda Marshall?- Kto mówi? - OprzytomniaÅ‚a w jednej chwili.- Oho - odezwaÅ‚ siÄ™ gÅ‚os - a ja myÅ›laÅ‚em, że mnie rozpoznasz, gdy tylko wypowiem twoje imiÄ™.Choć tonie jest twoje imiÄ™ ani nazwisko, prawda? Podobnie jak Agnés Leblanc.MyÅ›lÄ™, że nadszedÅ‚ czas na maÅ‚Ä… po-gawÄ™dkÄ™, Mirando.SpotkaÅ‚a siÄ™ z nim w parku.SiedziaÅ‚ na Å‚awce i czytaÅ‚ gazetÄ™, którÄ… na jej widok zÅ‚ożyÅ‚ i wstaÅ‚.MiaÅ‚a nasobie stary futrzany pÅ‚aszcz, na nosie ciemne okulary, a gÅ‚owÄ™ owinęła jedwabnym szalem.- Spójrz tylko na nas - powiedziaÅ‚.- WyglÄ…damy jak para sowieckich szpiegów.Nie uÅ›miechnęła siÄ™ na ten żart.- Witaj, Jake.- Witaj.jak powinienem siÄ™ do ciebie zwracać?- Mirando.To moje prawdziwe imiÄ™.- Wiem.W jego niebieskich oczach pojawiÅ‚ siÄ™ peÅ‚en samozadowolenia, a zarazem czujny bÅ‚ysk, który pamiÄ™taÅ‚az Niemiec.- Jest za zimno, żeby usiąść.Lepiej siÄ™ przespacerujmy - zaproponowaÅ‚a.Poszli Å›cieżkÄ… miÄ™dzy kortem tenisowym a placem zabaw dla dzieci.- UciekÅ‚aÅ› - odezwaÅ‚ siÄ™ Jake - bez pożegnania.To byÅ‚o nieuprzejme z twojej strony, Mirando.ZraniÅ‚aÅ›moje uczucia.Po tym wszystkim, co dla ciebie zrobiÅ‚em.- MiaÅ‚am pewne sprawy do zaÅ‚atwienia.- DokÄ…d pojechaÅ‚aÅ›?- Tu i tam.- Do Paryża.PojechaÅ‚aÅ› do Paryża, prawda? RzuciÅ‚a mu ostre spojrzenie.- JeÅ›li wiesz, po co pytasz?- ChciaÅ‚em to usÅ‚yszeć od ciebie.Przecież byliÅ›my przyjaciółmi.Przyjaciele zawsze mówiÄ… sobie praw-dÄ™.- WyjÄ…Å‚ paczkÄ™ papierosów i podsunÄ…Å‚ Mirandzie.- Nie, dziÄ™kujÄ™.- PokrÄ™ciÅ‚a gÅ‚owÄ….- Kiedy siÄ™ poznaliÅ›my, gotowa byÅ‚aÅ› na wiele dla papierosa.OdwróciÅ‚a oczy.- To byÅ‚o wtedy, a teraz jest teraz.Ludzie siÄ™ zmieniajÄ….- NaprawdÄ™? Nie byÅ‚bym taki pewny.- UsÅ‚yszaÅ‚a trzask zapaÅ‚ki.Po chwili Jake mówiÅ‚ dalej: - Gdymnie zostawiÅ‚aÅ›, poleciaÅ‚aÅ› do Belgii.WytropiÅ‚em goÅ›ci, którzy zabrali ciÄ™ do samolotu.Belgia, pomyÅ›laÅ‚em.Nikt nie wyjeżdża do Belgii, żeby tam zostać.PowiedziaÅ‚em sobie w duchu: zaÅ‚ożę siÄ™, że pojechaÅ‚a do Paryża.Tam wÅ‚aÅ›nie mogÅ‚a siÄ™ udać moja maÅ‚a Agnés.WiÄ™c i ja tam pojechaÅ‚em i rozejrzaÅ‚em siÄ™ trochÄ™.Zlepy zauÅ‚ek.ZniknęłaÅ› bez Å›ladu.RozwiaÅ‚aÅ› siÄ™ jak dym.A ja zostaÅ‚em ze zÅ‚amanym sercem.- Nie wÄ…tpiÄ™, Jake - zauważyÅ‚a chÅ‚odno.RLT - Potem wysÅ‚ali mnie znowu do Niemiec.PokazywaÅ‚em twoje zdjÄ™cie każdemu, kogo spotkaÅ‚em.Wy-daje mi siÄ™, że po prostu byÅ‚em ciekaw.WiedziaÅ‚em, że kÅ‚amaÅ‚aÅ›, chciaÅ‚em poznać twoje prawdziwe życie.OpowiedziaÅ‚aÅ› mi wiele różnych historyjek, Mirando, lecz nigdy tej prawdziwej.Wciąż jednak - pokrÄ™ciÅ‚ gÅ‚o-wÄ… - nic nie udawaÅ‚o mi siÄ™ odkryć.ZaczÄ…Å‚em myÅ›leć, że nigdy ciÄ™ nie znajdÄ™.- %7Å‚aÅ‚ujÄ™, że ci siÄ™ udaÅ‚o, Jake.- Nie mów tak, skarbie.W każdym razie, wtedy los siÄ™ do mnie uÅ›miechnÄ…Å‚.ByÅ‚em w Berlinie.Jezu,co za baÅ‚agan.Miasto duchów przetrzÄ…sajÄ…cych ruiny.MusiaÅ‚o tam być piekÅ‚o w czasie bombardowania i póz-niej, kiedy weszli Rosjanie.Miranda nic nie powiedziaÅ‚a.PamiÄ™taÅ‚a, jak bÄ™dÄ…c u Anny, podczas nalotu ukryÅ‚a siÄ™ w schronie.Ra-zem z tysiÄ…cami innych ludzi spÄ™dziÅ‚a tam dwa dni, kiedy rozpÄ™taÅ‚o siÄ™ zaciekÅ‚e bombardowanie.PamiÄ™taÅ‚agrozÄ™, ciemność, tÅ‚ok i smród, gdy ludzie zmuszeni byli zaÅ‚atwiać siÄ™ tam, gdzie siedzieli.I pragnienie.Sprze-daÅ‚aby wÅ‚asnÄ… duszÄ™ za szklankÄ™ wody.- ByÅ‚em już bliski dania za wygranÄ… - podjÄ…Å‚ Jake.- MyÅ›laÅ‚em, że nigdy siÄ™ nie dowiem, kim naprawdÄ™jesteÅ›.I wtedy, jak wspomniaÅ‚em, los siÄ™ do mnie uÅ›miechnÄ…Å‚.PisaÅ‚em artykuÅ‚ o nazistkach.RozpytywaÅ‚em siÄ™i ktoÅ› mnie skontaktowaÅ‚ z pewnÄ… kobietÄ….Niebieskooka, wÅ‚osy rudawoblond.Wyższa niż ty, niezÅ‚a figura.KiedyÅ› musiaÅ‚a być Å‚adna, ale wtedy nie byÅ‚o w Berlinie Å‚adnych kobiet.Jej rodzina pochodziÅ‚a z PrusWschodnich, z Königsbergu.Byli niegdyÅ› zamożni.NazywaÅ‚a siÄ™ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl