[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To pewnie dlatego musiałumawiać się z prostytutkami.Jack zatrzymał obraz w momencie, w którym Brown zaczął dochodzić i wskazał ręką naekran.Obraz zamigotał lekko w zetknięciu z jego palcem, a potem uspokoił się.- Jeśli przyjrzycie się uważnie tej dłoni, zobaczycie, że jej palce wślizgnęły się pod blatbiurka.Gdy powiększę obraz.- Zrobił to, tak że dłoń kobiety zajmowała cały ekran.-.dostrzeżecie srebrzystą kropkę na jej palcu wskazującym.- Co to takiego?- Mikropluskwa - odpowiedział Rhoan.- Najnowsze osiągnięcie w dziedzinieprzechowywania danych i w dodatku bardzo wytrzymałe.Jack kiwnął głową.- W blacie znajduje się niewielki otwór wywiercony specjalnie do tego celu.Pluskwa zostałaumieszczona w pojemniku przytwierdzonym do otworu.- A Gautier wszedł po wszystkim do gabinetu i po prostu zabrał sobie pojemnik, tak? -spytałam, gdy Jack przyśpieszył film.Brown zabawiał się z kobietą jeszcze przez jakiś czas, a potem oboje opuścili jego biuro.Przez chwilę nic się nie działo, aż nagle do środka wszedł Gautier i zaczął sprawdzaćpomieszczenie, w tym biurko.Jednym, płynnym ruchem, który z łatwością można byłoprzegapić, wyjął pojemnik spod blatu i wyszedł.- Chcesz powiedzieć, że kiedy Gautier natknął się na mnie i Quinna w gabinecie Browna, taknaprawdę miał zamiar zabrać film?- Tak nam się wydaje.30 - Co sprawiło, że zaczęliście to podejrzewać? - spytał Liander.Siedział na brzegu sofy, zakrzesłem Rhoana.- Fakt, że nie mogliśmy znalezć w departamencie żadnego innego kreta oprócz Gautiera.-Zawahał się przez chwilę.- Jedną osobą, która miała jakieś sekrety, był Alan Brown, więcpodjęliśmy ryzyko szpiegowania go.Wiedziałaś o tym, że był szantażowany?Kiwnięciem głowy potwierdziłam jego przypuszczenia.Rhoan powiedział mi o tym jużdawno temu.- To Gautier stoi za tym szantażem.Informuje Starra o każdej decyzji, jaka zostaje podjęta wdepartamencie.Ten szaleniec wie o wszystkich naszych planach, jeszcze zanim uda nam sięwcielić je w życie.- To dlatego jego kartelowi tak długo udawało się być o dwa kroki przed departamentem.- Od tego momentu musieliśmy poznać sposób Giautiera na przekazywanie informacji, a tooznaczało obserwowanie każdego jego ruchu, nie tylko w obrębie departamentu, ale takżepodczas misji.Cztery noce po incydencie, który przed chwilą zobaczyliśmy, Gautier wszedłdo gabinetu Browna, zanim tamten /dążył zjawić się w nim razem z Jones, chociaż tam-tegowieczoru nie przypadała jego zmiana.To wtedy uświadomiliśmy sobie, co tu się taknaprawdę dzieje.- Jones zabrała pózniej pluskwę?- Tak.I bez wątpienia przekazała szczegółowy raport o wszystkich planach departamentu nanadchodzący tydzień.- Ale jakim sposobem Brown przekazuje informacje Gautierowi? Nie może ryzykować, żektoś zobaczy go z nim tutaj w departamencie.- Owszem, ale Brown uwielbia wyścigi chartów i jest poważnie zadłużony u bukmacherów.Gautier spotykał się z nim tam w każdy środowy wieczór.- A przecież to właśnie w środę zbiera się zarząd - mruknęłam.Byli niezle zorganizowani,trzeba przyznać.Z drugiej strony, ta mafia istniała na rynku grubo ponad pięćdziesiąt lat,przejęcie jej przez Stan.1 nastąpiło stosunkowo niedawno.- Zatrzymaliście tę prostytutkę? - wtrącił Rhoan, odchylając się na krześle.- Przesłuchaliścieją?- Nie, ale postanowiliśmy ją śledzić.Brown od wiózł ją na Fitzroy Street w St.Kilda.Pięćminut po tym, jak zniknął, po kobietę podjechała limuzyna i zawiozła ją do ogromnego domuw Toorak.- Do innego klienta? - spytał Liander.- Nie.Ona tam mieszka.Brwi podjechały mi w górę ze zdumienia.- Musi być cholernie dobrą dziwką, skoro może sobie pozwolić na mieszkanie w takiejdzielnicy.Na twarzy Jacka pojawił się uśmiech.- Chodzi o to, że ona wcale nie jest prostytutką.- Wcisnął kolejny klawisz.Na ekranie znówpojawiło się zdjęcie kobiety.- Tak naprawdę nazywa się Dia Jones i zajmuje się czytaniem wmyślach dla sławnych i bogatych.Ta wiadomość kompletnie mnie zaskoczyła.Może i nie czytałam gazet, ani nie oglądałamzbyt często wiadomości, ale nawet ja słyszałam o kimś takim jak Dia Jones.Przepowiednietej kobiety miały być podobno niesłychanie dokładne, a z tego, co słyszałam, listaoczekujących na spotkanie z nią była zaplanowana na najbliższy rok.- Czemu taka kobieta miałaby udawać dziwkę De-shona Starra?- Jeśli jest jednym z klonów, to może nie mieć innego wyboru - zauważył Rhoan, a potemspojrzał na Jacka.Dzięki niej Starr ma dostęp do sławnych i bogatych tego kraju, inajprawdopodobniej całe mnóstwo wpływów.Jack skinął głową.31 - Dom, w którym mieszka Jones, jest własnością jednejz firm Starra.W każdy weekend udajesię do jego posiadłości w Macedon.Przebywa tam przez cały tydzień poprzedzający pełnię.Oprócz tego przyjezdza tam wiele wpływowych osób, których również trzeba obsłużyć.Przypomniałam sobie posiadłość, którą zobaczyłam w umyśle jednego zwyprodukowanych w laboratorium stworów tuż przed tym, jak go zabiłam.Ten dom byłogromny i otaczały go całe akry bujnych, zielony ogrodów.Problem polegał na tym, że to coprzemierzało te tereny, nie zostało stworzone przez naturę.Przebywały tam potwory, zktórymi ewolucja nie miała do czynienia - czarne upiory o ledwo rozpoznawalnych ludzkichrysach, niebieskie stwory z tęczowymi skrzydłami śmiertelnie ostrymi pazurami, demony,monstra i Bóg wie co jeszcze.Jakie wytłumaczenie miał Deshon Starr dla powstania tychokropności?- Czy ta kobieta ma w sobie jakieś wilkołacze geny? - zapytał Liander.- Tego nie wiemy, ale biorąc pod uwagę wszystkie eksperymenty z klonowaniem, w którychwykorzystywano te geny, nie zdziwiłbym się, gdyby tak było.- Ale czemu Macedon? Czy to aby nie jest miejsce zbyt oddalone od miasta, żeby prowadzićw nim działalność przestępczą?- Nie w dzisiejszych czasach.Starr nigdy tak naprawdę nie opuszcza swojej posiadłości,dlatego nie udało nam się przypisać mu żadnej ze zbrodni kartelu.- Do tego dochodzi jeszcze fakt, że umysły jego ludzi zostają wypalone, zanim udaje nam sięich prze słuchać - mruknął Rhoan.- Całkiem miły z niego facet - skomentował cierpkim tonem Liander.- Taa, wręcz rozkoszny.- Rhoan rzucił mi ponure spojrzenie.- Właśnie dlatego nie chcę, żebyRiley brała w tym udział.- Hej, przecież to nie ja planuję się z nim pieprzyć, więc przestań martwić się o mnie i zacznijlepiej o siebie.- To nie ja pakuję się w akcję bez żadnego doświadczenia.- Dość tego - przerwał mu Jack.- Oboje wezmiecie udział w misji, koniec kropka.Wcisnął kolejny klawisz, po czym na ekranie pojawiło się jeszcze kilka zdjęć, tym razemzrobionych w nocy i na ulicy.Przedstawiały tę samą kobietę, tyle że tym razem jej bladośćustąpiła miejsca brązowym włosom i lekkiemu makijażowi.Na każdym ze zdjęć rozmawiałaz inną kobietą.Jeśli sugerować się ubraniem - lub raczej jego brakiem - to większość z nichbyła prostytutkami.- Tydzień przed każdą pełnią księżyca - ciągnął Jack - Dia przez trzy noce wychodziła namiasto zajmować się werbunkiem.Tylko w ostatnim miesiącu pozyskała trzydzieści kobiet,chociaż nie wszystkie były prostytutkami [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl