[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Co zaś oznacza umiłowanie prawdy?Przerwał na chwilę a ja mimowolnie spuściłam wzrok,powtarzając sobie w duszy z przekorą, że taki właśnie mamzamiar.A mianowicie za pomocą własnego doświadczeniapragnę zgłębić prawdę o życiu zakonnym, a przy tym i tęodnoszącą się do powodów, które wpędziły znaną aktorkęfilmową w klasztorne mury.Czyż świat nie miał prawadowiedzenia się o nich, zwłaszcza gdy rozeszło się tak wieleplotek? Niemniej serce uderzyło mi mocniej, kiedykontynuował:- Powiem wam umiłowanie prawdy to nic innego jakmiłość ku Chrystusowi, gdyż powiedział On o sobie: Jajestem Prawdą.Nie wiem, czy któraś z was pojęła kiedyśdogłębnie, co to oznacza.Wyobrazmy sobie, że ktoś z naszadeklaruje coś takiego na swój temat na forum publicznym, wradiu czy w telewizji najpewniej czym prędzej umieści sięgo tam, gdzie takie rzeczy leczą.Postulantkami wstrząsnął śmiech, ja natomiastpozostałam poważna i dziwnie poruszona we wnętrzu.Czyż pierwszej nocy spędzonej w pokoju gościnnymklasztoru nie dotknęło mnie, na podobieństwo płonącegoognia, gorące pragnienie poszukiwania prawdy przezAkwinatę i niczym iskra nie zapadło w moją duszę?- %7łycie i nauczanie tej prawdy, którą jest Chrystus, jestmisją naszego zgromadzenia i wszystkie musicie zdać sobie ztego sprawę, jeśli chcecie wytrwać w swojej decyzji zostaniadominikankami.Jeśli zaś ktoś zamierza żyć prawdą i jejnauczać, to pierwszym tego warunkiem jest jej znajomość.Dlatego też zaznajamiam was nie ze statutami konwentu tozrobi znacznie lepiej ode mnie opiekunka postulantek, lecz zduchem zgromadzenia i głębią prawdy, a także zachęcam was,abyście każdego poranka, kiedy tylko dusza obudzi się ze snu,spoglądały w lustro Chrystusowej prawdy podczas cichejkontemplacji.Jeśli posłuchacie, to jako ojciec duchownyobiecuję wam, że przeżyjecie niebo na ziemi gdyż równieżaniołowie i święci trwają zatopieni w rozważaniu odwiecznejPrawdy.Modlitwa, nauka i kontemplacja przysporzą wamszczęścia, wobec którego bledną wszelkie rozkosze tegoświata.Słuchając tych odważnych obietnic, nieomal przestałamoddychać.Kiedy to mówił, w jego wzroku nie przebłyskiwałfanatyzm, lecz trzezwy rozsądek, na który zwróciłam uwagęjuż przy pierwszym spotkaniu a ponadto i blask tego ognia,który napełnił mnie taką tęsknotą.Moje współsiostry spojrzały na niego z wahaniem,wydawało mi się, że tu i tam wyczuwam sceptycyzm, że otowięcej się obiecuje, niż jest się w stanie dotrzymać.Skoro wklasztorach można było odnalezć prawdziwe szczęście, todlaczego nie odkryło go więcej osób, dlaczego wręczprzeciwnie przeczy się mu, wyśmiewa i szydzi zeń?Nieśmiało zerknęłam w kierunku mojej sąsiadki, postulantkiClare.Jej twarz była tak skupiona i spokojna, jakby uwierzyław każde usłyszane słowo, jakby w ciągu tych kilku tygodni,odkąd tu jest, odczuła, że wszystko, co mówi ojciec, jestprawdą.Wyglądała na szczęśliwą naprawdę.Z pewnościąbyła tutaj na swoim miejscu.Postanowiłam, że na rekreacjirozmówię się z nią, gdyż wydawało mi się, że stoję przy płocieodgradzającym mnie od rajskiego ogrodu.Swoistą pociechąbyło, że na pozostałych dziewczęcych obliczach nie widaćbyło podobnego uszczęśliwienia.Betty spoglądała zupełnie głupawo, jakby ojciecduchowny mówił o klasztornym gospodarstwie i właściwymużywaniu traktora.Z pewnością rumianolica dziewojapochodziła z jakiejś wiejskiej farmy.Można jej byłopozazdrościć życiowego realizmu, którego nie wzruszałyduchowe poruszenia.Być może to właśnie jej nieporuszonywzrok sprawił, że ojciec powrócił do chłodnej równowagi,którą odznaczał się początek jego wykładu.- Przyznaję, że również pomiędzy moimi współbraćmi,w konwencie dominikańskim, nie znalezli się kandydaci odrazu pełni najwyższych ideałów i zrozumienia odwiecznejprawdy.Napotkać bowiem można wiele rozmaitychpowodów, dla których szuka się ucieczki w klasztorne mury.Oto zjawiają się osoby nie radzące sobie z życiem w świecie.W klasztorach, mówią sobie, nie potrzebują niczego planowaćani myśleć, będzie się ich prowadziło i popychało co możenie do końca, ale poniekąd jest słuszne.Są i tacy, którym braktalentu, i takich większość ludzi świeckich, zwykłych oceniaćzakonników według jednej miary, określa mianem bankrutówżyciowych.Inni z kolei obawiają się pewnych zawirowań iniebezpieczeństw związanych z wojną, uważając błędnie, żezostanie im to oszczędzone w klasztorze.Jest to słuszne, aletylko co do służby wojskowej.Współczesne konflikty wojennenie oszczędzą też zakonów.Jeszcze inni spodziewają się życiapełnego przygód jako włóczykije Boży, wiedząc, żepodejmujemy pracę jako misjonarze w wielu krajach świata.Inawet, jeśli jako zakonnicy czy zakonnice odziani w ochronnystrój zgromadzenia, nie wyruszą z wyprawą misyjną,docierając do mieszkańców odległych tropików, mają przecieżnadzieję zobaczenia choć części ciekawych zakątków naszejstarej Ziemi.Przyznaję, że w wypadku kobiet motyw tenspotyka się rzadziej.Za to inny występuje wśród nich tymczęściej: wiele dziewcząt, osiągnąwszy pewien wiek, zaczynasię lękać grożącego im ciężaru samotności [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Co zaś oznacza umiłowanie prawdy?Przerwał na chwilę a ja mimowolnie spuściłam wzrok,powtarzając sobie w duszy z przekorą, że taki właśnie mamzamiar.A mianowicie za pomocą własnego doświadczeniapragnę zgłębić prawdę o życiu zakonnym, a przy tym i tęodnoszącą się do powodów, które wpędziły znaną aktorkęfilmową w klasztorne mury.Czyż świat nie miał prawadowiedzenia się o nich, zwłaszcza gdy rozeszło się tak wieleplotek? Niemniej serce uderzyło mi mocniej, kiedykontynuował:- Powiem wam umiłowanie prawdy to nic innego jakmiłość ku Chrystusowi, gdyż powiedział On o sobie: Jajestem Prawdą.Nie wiem, czy któraś z was pojęła kiedyśdogłębnie, co to oznacza.Wyobrazmy sobie, że ktoś z naszadeklaruje coś takiego na swój temat na forum publicznym, wradiu czy w telewizji najpewniej czym prędzej umieści sięgo tam, gdzie takie rzeczy leczą.Postulantkami wstrząsnął śmiech, ja natomiastpozostałam poważna i dziwnie poruszona we wnętrzu.Czyż pierwszej nocy spędzonej w pokoju gościnnymklasztoru nie dotknęło mnie, na podobieństwo płonącegoognia, gorące pragnienie poszukiwania prawdy przezAkwinatę i niczym iskra nie zapadło w moją duszę?- %7łycie i nauczanie tej prawdy, którą jest Chrystus, jestmisją naszego zgromadzenia i wszystkie musicie zdać sobie ztego sprawę, jeśli chcecie wytrwać w swojej decyzji zostaniadominikankami.Jeśli zaś ktoś zamierza żyć prawdą i jejnauczać, to pierwszym tego warunkiem jest jej znajomość.Dlatego też zaznajamiam was nie ze statutami konwentu tozrobi znacznie lepiej ode mnie opiekunka postulantek, lecz zduchem zgromadzenia i głębią prawdy, a także zachęcam was,abyście każdego poranka, kiedy tylko dusza obudzi się ze snu,spoglądały w lustro Chrystusowej prawdy podczas cichejkontemplacji.Jeśli posłuchacie, to jako ojciec duchownyobiecuję wam, że przeżyjecie niebo na ziemi gdyż równieżaniołowie i święci trwają zatopieni w rozważaniu odwiecznejPrawdy.Modlitwa, nauka i kontemplacja przysporzą wamszczęścia, wobec którego bledną wszelkie rozkosze tegoświata.Słuchając tych odważnych obietnic, nieomal przestałamoddychać.Kiedy to mówił, w jego wzroku nie przebłyskiwałfanatyzm, lecz trzezwy rozsądek, na który zwróciłam uwagęjuż przy pierwszym spotkaniu a ponadto i blask tego ognia,który napełnił mnie taką tęsknotą.Moje współsiostry spojrzały na niego z wahaniem,wydawało mi się, że tu i tam wyczuwam sceptycyzm, że otowięcej się obiecuje, niż jest się w stanie dotrzymać.Skoro wklasztorach można było odnalezć prawdziwe szczęście, todlaczego nie odkryło go więcej osób, dlaczego wręczprzeciwnie przeczy się mu, wyśmiewa i szydzi zeń?Nieśmiało zerknęłam w kierunku mojej sąsiadki, postulantkiClare.Jej twarz była tak skupiona i spokojna, jakby uwierzyław każde usłyszane słowo, jakby w ciągu tych kilku tygodni,odkąd tu jest, odczuła, że wszystko, co mówi ojciec, jestprawdą.Wyglądała na szczęśliwą naprawdę.Z pewnościąbyła tutaj na swoim miejscu.Postanowiłam, że na rekreacjirozmówię się z nią, gdyż wydawało mi się, że stoję przy płocieodgradzającym mnie od rajskiego ogrodu.Swoistą pociechąbyło, że na pozostałych dziewczęcych obliczach nie widaćbyło podobnego uszczęśliwienia.Betty spoglądała zupełnie głupawo, jakby ojciecduchowny mówił o klasztornym gospodarstwie i właściwymużywaniu traktora.Z pewnością rumianolica dziewojapochodziła z jakiejś wiejskiej farmy.Można jej byłopozazdrościć życiowego realizmu, którego nie wzruszałyduchowe poruszenia.Być może to właśnie jej nieporuszonywzrok sprawił, że ojciec powrócił do chłodnej równowagi,którą odznaczał się początek jego wykładu.- Przyznaję, że również pomiędzy moimi współbraćmi,w konwencie dominikańskim, nie znalezli się kandydaci odrazu pełni najwyższych ideałów i zrozumienia odwiecznejprawdy.Napotkać bowiem można wiele rozmaitychpowodów, dla których szuka się ucieczki w klasztorne mury.Oto zjawiają się osoby nie radzące sobie z życiem w świecie.W klasztorach, mówią sobie, nie potrzebują niczego planowaćani myśleć, będzie się ich prowadziło i popychało co możenie do końca, ale poniekąd jest słuszne.Są i tacy, którym braktalentu, i takich większość ludzi świeckich, zwykłych oceniaćzakonników według jednej miary, określa mianem bankrutówżyciowych.Inni z kolei obawiają się pewnych zawirowań iniebezpieczeństw związanych z wojną, uważając błędnie, żezostanie im to oszczędzone w klasztorze.Jest to słuszne, aletylko co do służby wojskowej.Współczesne konflikty wojennenie oszczędzą też zakonów.Jeszcze inni spodziewają się życiapełnego przygód jako włóczykije Boży, wiedząc, żepodejmujemy pracę jako misjonarze w wielu krajach świata.Inawet, jeśli jako zakonnicy czy zakonnice odziani w ochronnystrój zgromadzenia, nie wyruszą z wyprawą misyjną,docierając do mieszkańców odległych tropików, mają przecieżnadzieję zobaczenia choć części ciekawych zakątków naszejstarej Ziemi.Przyznaję, że w wypadku kobiet motyw tenspotyka się rzadziej.Za to inny występuje wśród nich tymczęściej: wiele dziewcząt, osiągnąwszy pewien wiek, zaczynasię lękać grożącego im ciężaru samotności [ Pobierz całość w formacie PDF ]