[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pan siÄ™ ju\ napracowaÅ‚ i dosyć nabiedziÅ‚.Pan teraz niezdrów, potrzebuje spokoju iwypoczynku.Nie mówiÄ…c o sukcesji, Zagaje obciÄ…\one dosyć i trzeba dobrych siÅ‚, \ebypodoÅ‚ać.Niech pan wyda plenipotencjÄ™ synowi, to ju\ ja z nim siÄ™ uÅ‚o\Ä™. Pani wybaczy, ale jestem jeszcze wÅ‚aÅ›cicielem i dam sobie radÄ™ wÅ‚asnÄ… gÅ‚owÄ….A wka\dym razie mam starszego syna, który ma wiÄ™ksze kwalifikacje na plenipotenta. Jak pan sobie \yczy.To ja tylko na proÅ›bÄ™ pana kapitaÅ‚ jeszcze na rok zostawiÄ™, jeÅ›li mipan sÅ‚owem honoru zarÄ™czy, \e z sukcesji po bracie swoje otrzymam. SÅ‚owem honoru rÄ™czÄ™, \e za rok otrzyma pani swoje pieniÄ…dze ode mnie. Oj, proszÄ™ pana, i ja umrzeć mogÄ™, i pan.Tyle naszego, co dusza.Mnie pana szkoda,tyle siÄ™ pan biedzi na pró\no.Ano, jak pan tak chce, niech bÄ™dzie.Do roku nie posÅ‚yszy panode mnie \adnego przypomnienia.Nawet i na procent poczekam. WstaÅ‚a, ukÅ‚oniÅ‚a siÄ™ iprzechodzÄ…c koÅ‚o niemowy, rzekÅ‚a:*ewikcja odzyskanie wÅ‚asnoÅ›ci drogÄ… sÄ…dowÄ… Dobra taka robota na zimowe wieczory.Jakby pani czas miaÅ‚a, proszÄ™ mnie nauczyć. Ona nie sÅ‚yszy.GÅ‚uchoniema! rzekÅ‚ Tomek. A, biedna.To niech jej pan powtórzy na migi mojÄ… propozycjÄ™.Ona kto taka? Wyszli z pokoju i Tomek jÄ… objaÅ›niÅ‚. To droga osoba! pokiwaÅ‚a gÅ‚owÄ….Gdy byli na ganku, stanęła jeszcze. ZrobiÅ‚am, jak pan chciaÅ‚, i na nic. Nie rozumiem, co siÄ™ ojcu staÅ‚o.Musi mieć jakieÅ› swoje kombinacje. Ano trudno, jest gÅ‚owÄ… domu.Do sprzeda\y nie dopuÅ›cicie? Nie wiem. Mo\e i lepiej, \eby sprzedano, bo jak zapÅ‚acicie Kahana, inni na graty spadnÄ….Wstarych tych sprzÄ™tach mól siÄ™ gniezdzi i stare pamiÄ…tki czasów, co przeszÅ‚y i nie wrócÄ….Szkoda wam tego, rozumiem, ale trzeba wam mÅ‚odym iść dalej nowymi drogami.JeÅ›li dolicytacji przyjdzie, to niech mi pan da znać, co byÅ›cie zachować chcieli, to ja kupiÄ™ i u siebiew spichrzu przechowam, i bez zarobku wam kiedyÅ› oddam. DziÄ™kujÄ™ pani, ale myÅ›lÄ™, \e za dÅ‚ugo by staÅ‚y w spichrzu.Gdy wyjdziemy z Zagajów,wymarnujemy siÄ™ lub wegetować bÄ™dziemy jako prze\ytki.W ka\dym razie za dobre panichÄ™ci bardzom wdziÄ™czny. Pana pierwsza bieda spotyka w \yciu, to pan jeszcze mdÅ‚y.Ja tyle miaÅ‚am biedy, ilesiwych wÅ‚osów mam na gÅ‚owie, to i czujÄ™ drugiego zgryzotÄ™.I cierpieć czÅ‚owiekowi siÄ™ niechce, i pracować siÄ™ wzdraga, a potem jak siÄ™ wciÄ…gnie, to tym tylko \yje. SÅ‚abemu, nie zwykÅ‚emu pomóc ochota.Ja ju\ wszystkie biedy znam, wiÄ™c teraz patrzÄ™na pana jak na rekruta.Ludzie mówiÄ…, \em bardzo bogata, a moje bogactwo, \e potrafiÄ™ pracować i maÅ‚ym siÄ™zadowolić.Å›egnam pana i proszÄ™ zawsze do Drobiny w razie potrzeby.ZeszÅ‚a na drogÄ™ i jeszcze siÄ™raz odwróciÅ‚a. A ZuziÄ™ zmarnować szkoda.Z duszÄ… ludzkÄ… trzeba jak z ptaszkiem dzikim!Nie zebraÅ‚ siÄ™ na odpowiedz, tylko ramionami ruszyÅ‚ i wróciÅ‚ do ojca.Pan Feliks drzemaÅ‚.Wieczór byÅ‚ cudny, majowy, do pokoju wpadaÅ‚ przez otwarte oknoÅ›piew sÅ‚owików, rechotanie \ab i kÅ‚Ä™by woni bzów.Na pogodnym niebie nów siÄ™ srebrzyÅ‚.Niemowa siedziaÅ‚a u okna, bezczynnie, zapatrzona w wiosenny Å›wiat.Tomka objęła \aÅ‚ość, smutek, gorycz.UsiadÅ‚ naprzeciw niej z gÅ‚owÄ… zwieszonÄ… i czuÅ‚ wgardle Å‚zy.Z mroków pokoju naprzeciw tego kwitnÄ…cego \ycia wypeÅ‚zaÅ‚a Å›mierć, nÄ™dza, ruina.MiaÅ‚aszarość, chłód, beznadziejność jesieni.Wtem uczuÅ‚, \e niemowa wstajÄ…c wzięła go za rÄ™kÄ™ iwskazaÅ‚a sÄ…siedni, oÅ›wietlony pokój.PoszedÅ‚ za niÄ….Zaczęła pisać w zeszycie, który zawsze ze sobÄ… nosiÅ‚a.PytaÅ‚a, co znaczyÅ‚y pieczÄ™cie na sprzÄ™tach.Tedy odpisaÅ‚ szczerze. JesteÅ›my zrujnowani, stryj wydziedziczyÅ‚, dÅ‚ugów wiÄ™cej ni\ wartość funduszu.Wieść tÄ™ przyjęła spokojnie i odpisaÅ‚a, \e stryj jej daÅ‚ pięć tysiÄ™cy franków, z których jejpozostaÅ‚o jeszcze trzy, i \e je im odda.RozeÅ›miaÅ‚ siÄ™ i odpisaÅ‚, \e powinna myÅ›leć o sobie, bo oni jej nie bÄ™dÄ… mogli utrzymać,zawiadomiÅ‚ jÄ… te\ o propozycji Maleckiej.RuszyÅ‚a ramionami.ByÅ‚a zupeÅ‚nie o swój byt spokojna, utrzyma siÄ™ z roboty koronek, bardziej siÄ™ troskaÅ‚a ochorego i stanowczo te trzy tysiÄ…ce franków im odda, gdy\ do nich nale\Ä….Tedy jeszcze raz spytaÅ‚ jÄ…, czy mc me wie o funduszu stryja, i jeszcze raz odpowiedziaÅ‚aprzeczÄ…co.Spojrzeli potem na siebie i pokiwaÅ‚a gÅ‚owÄ… z uznaniem dla niego, piszÄ…c prÄ™dko: Vous aurez une rude besogne de les nounr tous.Vous êtes brave* [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Pan siÄ™ ju\ napracowaÅ‚ i dosyć nabiedziÅ‚.Pan teraz niezdrów, potrzebuje spokoju iwypoczynku.Nie mówiÄ…c o sukcesji, Zagaje obciÄ…\one dosyć i trzeba dobrych siÅ‚, \ebypodoÅ‚ać.Niech pan wyda plenipotencjÄ™ synowi, to ju\ ja z nim siÄ™ uÅ‚o\Ä™. Pani wybaczy, ale jestem jeszcze wÅ‚aÅ›cicielem i dam sobie radÄ™ wÅ‚asnÄ… gÅ‚owÄ….A wka\dym razie mam starszego syna, który ma wiÄ™ksze kwalifikacje na plenipotenta. Jak pan sobie \yczy.To ja tylko na proÅ›bÄ™ pana kapitaÅ‚ jeszcze na rok zostawiÄ™, jeÅ›li mipan sÅ‚owem honoru zarÄ™czy, \e z sukcesji po bracie swoje otrzymam. SÅ‚owem honoru rÄ™czÄ™, \e za rok otrzyma pani swoje pieniÄ…dze ode mnie. Oj, proszÄ™ pana, i ja umrzeć mogÄ™, i pan.Tyle naszego, co dusza.Mnie pana szkoda,tyle siÄ™ pan biedzi na pró\no.Ano, jak pan tak chce, niech bÄ™dzie.Do roku nie posÅ‚yszy panode mnie \adnego przypomnienia.Nawet i na procent poczekam. WstaÅ‚a, ukÅ‚oniÅ‚a siÄ™ iprzechodzÄ…c koÅ‚o niemowy, rzekÅ‚a:*ewikcja odzyskanie wÅ‚asnoÅ›ci drogÄ… sÄ…dowÄ… Dobra taka robota na zimowe wieczory.Jakby pani czas miaÅ‚a, proszÄ™ mnie nauczyć. Ona nie sÅ‚yszy.GÅ‚uchoniema! rzekÅ‚ Tomek. A, biedna.To niech jej pan powtórzy na migi mojÄ… propozycjÄ™.Ona kto taka? Wyszli z pokoju i Tomek jÄ… objaÅ›niÅ‚. To droga osoba! pokiwaÅ‚a gÅ‚owÄ….Gdy byli na ganku, stanęła jeszcze. ZrobiÅ‚am, jak pan chciaÅ‚, i na nic. Nie rozumiem, co siÄ™ ojcu staÅ‚o.Musi mieć jakieÅ› swoje kombinacje. Ano trudno, jest gÅ‚owÄ… domu.Do sprzeda\y nie dopuÅ›cicie? Nie wiem. Mo\e i lepiej, \eby sprzedano, bo jak zapÅ‚acicie Kahana, inni na graty spadnÄ….Wstarych tych sprzÄ™tach mól siÄ™ gniezdzi i stare pamiÄ…tki czasów, co przeszÅ‚y i nie wrócÄ….Szkoda wam tego, rozumiem, ale trzeba wam mÅ‚odym iść dalej nowymi drogami.JeÅ›li dolicytacji przyjdzie, to niech mi pan da znać, co byÅ›cie zachować chcieli, to ja kupiÄ™ i u siebiew spichrzu przechowam, i bez zarobku wam kiedyÅ› oddam. DziÄ™kujÄ™ pani, ale myÅ›lÄ™, \e za dÅ‚ugo by staÅ‚y w spichrzu.Gdy wyjdziemy z Zagajów,wymarnujemy siÄ™ lub wegetować bÄ™dziemy jako prze\ytki.W ka\dym razie za dobre panichÄ™ci bardzom wdziÄ™czny. Pana pierwsza bieda spotyka w \yciu, to pan jeszcze mdÅ‚y.Ja tyle miaÅ‚am biedy, ilesiwych wÅ‚osów mam na gÅ‚owie, to i czujÄ™ drugiego zgryzotÄ™.I cierpieć czÅ‚owiekowi siÄ™ niechce, i pracować siÄ™ wzdraga, a potem jak siÄ™ wciÄ…gnie, to tym tylko \yje. SÅ‚abemu, nie zwykÅ‚emu pomóc ochota.Ja ju\ wszystkie biedy znam, wiÄ™c teraz patrzÄ™na pana jak na rekruta.Ludzie mówiÄ…, \em bardzo bogata, a moje bogactwo, \e potrafiÄ™ pracować i maÅ‚ym siÄ™zadowolić.Å›egnam pana i proszÄ™ zawsze do Drobiny w razie potrzeby.ZeszÅ‚a na drogÄ™ i jeszcze siÄ™raz odwróciÅ‚a. A ZuziÄ™ zmarnować szkoda.Z duszÄ… ludzkÄ… trzeba jak z ptaszkiem dzikim!Nie zebraÅ‚ siÄ™ na odpowiedz, tylko ramionami ruszyÅ‚ i wróciÅ‚ do ojca.Pan Feliks drzemaÅ‚.Wieczór byÅ‚ cudny, majowy, do pokoju wpadaÅ‚ przez otwarte oknoÅ›piew sÅ‚owików, rechotanie \ab i kÅ‚Ä™by woni bzów.Na pogodnym niebie nów siÄ™ srebrzyÅ‚.Niemowa siedziaÅ‚a u okna, bezczynnie, zapatrzona w wiosenny Å›wiat.Tomka objęła \aÅ‚ość, smutek, gorycz.UsiadÅ‚ naprzeciw niej z gÅ‚owÄ… zwieszonÄ… i czuÅ‚ wgardle Å‚zy.Z mroków pokoju naprzeciw tego kwitnÄ…cego \ycia wypeÅ‚zaÅ‚a Å›mierć, nÄ™dza, ruina.MiaÅ‚aszarość, chłód, beznadziejność jesieni.Wtem uczuÅ‚, \e niemowa wstajÄ…c wzięła go za rÄ™kÄ™ iwskazaÅ‚a sÄ…siedni, oÅ›wietlony pokój.PoszedÅ‚ za niÄ….Zaczęła pisać w zeszycie, który zawsze ze sobÄ… nosiÅ‚a.PytaÅ‚a, co znaczyÅ‚y pieczÄ™cie na sprzÄ™tach.Tedy odpisaÅ‚ szczerze. JesteÅ›my zrujnowani, stryj wydziedziczyÅ‚, dÅ‚ugów wiÄ™cej ni\ wartość funduszu.Wieść tÄ™ przyjęła spokojnie i odpisaÅ‚a, \e stryj jej daÅ‚ pięć tysiÄ™cy franków, z których jejpozostaÅ‚o jeszcze trzy, i \e je im odda.RozeÅ›miaÅ‚ siÄ™ i odpisaÅ‚, \e powinna myÅ›leć o sobie, bo oni jej nie bÄ™dÄ… mogli utrzymać,zawiadomiÅ‚ jÄ… te\ o propozycji Maleckiej.RuszyÅ‚a ramionami.ByÅ‚a zupeÅ‚nie o swój byt spokojna, utrzyma siÄ™ z roboty koronek, bardziej siÄ™ troskaÅ‚a ochorego i stanowczo te trzy tysiÄ…ce franków im odda, gdy\ do nich nale\Ä….Tedy jeszcze raz spytaÅ‚ jÄ…, czy mc me wie o funduszu stryja, i jeszcze raz odpowiedziaÅ‚aprzeczÄ…co.Spojrzeli potem na siebie i pokiwaÅ‚a gÅ‚owÄ… z uznaniem dla niego, piszÄ…c prÄ™dko: Vous aurez une rude besogne de les nounr tous.Vous êtes brave* [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]