[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zajmowało prawie cały parter zabytkowejkamienicy.W czasie okupacji budynek ten przejęło gestapo, toteż nie tylkonie został on zniszczony, ale jeszcze unowocześniony, miał centralneogrzewanie i bieżącą wodę, co w budynku komunalnym było czymśRS81wyjątkowym, zwłaszcza na Starówce.W kuchni o powierzchni prawieczterdziestu metrów miejsce centralne zajmował ogromny żelazny piec zobszernymi piekarnikami i dużą liczbą fajerek, o tak wielkich otworach nablasze, że można tam było stawiać kotły, a nad piecem umieszczony byłbojler o pojemności stu pięćdziesięciu litrów.Dwa długie kredenso-bufetystały wzdłuż ściany.Pokoje, trochę mniejsze niż kuchnia, ale też duże, usytuowane były wamfiladzie.Wzdłuż nich ciągnął się korytarz.Po jednej jego stronie byłodwoje drzwi do pokoi, a po drugiej wchodziło się do ubikacji i do łazienki,która bardziej przypominała łaznię miejską.Było to pomieszczenie owilgotnych ścianach, z dwoma umywalkami, zardzewiałą wanną, wysokie,tak jak całe mieszkanie, na ponad cztery metry.Miejsca rzeczywiście nigdzie nie brakowało, można było jezdzić pomieszkaniu na rowerze, ale wiedziałam, że będę musiała bardzo się starać,żeby nabrało ono przytulności.Naszych przyciężkich mebli, które z trudemudało nam się wcisnąć do dwóch pokoików na poddaszu, nie będzie tuprawie widać, zginą zupełnie w tej przestrzeni.Teraz zrozumiałam, czemuTeofilowi, który jako ostatni dołączył do kadry pedagogów, przydzielono tomieszkanie prawie natychmiast po złożeniu podania - z pewnością nie byłona nie amatorów.Zciany były pomalowane na zimny szary kolor i możedlatego moje pierwsze wrażenie dalekie było od euforii.Byłabym jednakidiotką, gdybym po ciągu niepowodzeń jeszcze grymasiła.Zaczęłam poprostu rozmyślać, jak urządzić mieszkanie, żeby czuć się w nim dobrze.Gorące kaloryfery, ogromny bojler do grzania wody to były zalety niedo pogardzenia.Do tego przy korytarzyku obok drzwi wejściowych, po obujego stronach, były dwie obszerne komórki.W jednej postanowiłam urządzićsobie spiżarnię, a w drugiej po prostu trzymać węgiel.W tym składziku byłonawet okno, więc można było wrzucać opał do wnętrza prosto z wozu, nietrzeba było go nosić.Okna naszego nowego mieszkania (było ich aż siedem!) ciągnęły sięwzdłuż połowy uliczki.Na razie wolałam nie myśleć o firankach.I tak napewno będziemy je kupować stopniowo.Najpierw do sypialni, a potem.tojeszcze zobaczymy.Kiedy siedziałam nad kartką papieru, planując rozstawienie sprzętów,zobaczyłam, że korytarz biegnący wzdłuż pokoi stwarza możliwośćdokonania pewnych zmian.Można by zlikwidować jedne drzwi międzypokojami i zostawić wejście do pierwszego pokoju prosto z kuchni, zaś dwaRS82pozostałe dostępne tylko z korytarza niechby sobie zostały w amfiladzie.Całą część korytarza od ostatnich drzwi postanowiłam zamknąćprzepierzeniem, dzięki czemu powstanie spora garderoba, a i korytarz staniesię krótszy, nie tak bardzo hotelowy.Kuchnię też postanowiłam podzielić na dwie części.W wygos-podarowanym w ten sposób pokoju, do którego wchodziłoby się prosto zsieni, mogłabym przyjmować uczennice; nie musiałyby wtedy bywać wdalszej części domu.Zarysowałam dziesiątki kartek różnymi wersjami umeblowania, ale i tak zrealizacją tych planów musiałam czekać do powrotu Teofila z Warszawy.Tymczasem mogłam tylko sortować i pakować rzeczy, przygotowując je doprzeprowadzki.Byłam zdumiona, jak w niezbyt długim czasie udało nam sięnagromadzić tak dużo przedmiotów.Wiele z tego całego dobytku wolałabymsię pozbyć, ale znając upodobanie mojego męża do gromadzeniaprzeróżnych rzeczy, bałam się sama o tym decydować.Prawdziwy chomik zmego Teofila.Kiedy tylko ma wolną chwilę, biegnie na targ staroci,odwiedza różne sklepiki i znosi stamtąd przeróżne skarby".Zaczęło się tojuż wtedy, kiedy mieszkaliśmy jeszcze w domu noclegowym [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Zajmowało prawie cały parter zabytkowejkamienicy.W czasie okupacji budynek ten przejęło gestapo, toteż nie tylkonie został on zniszczony, ale jeszcze unowocześniony, miał centralneogrzewanie i bieżącą wodę, co w budynku komunalnym było czymśRS81wyjątkowym, zwłaszcza na Starówce.W kuchni o powierzchni prawieczterdziestu metrów miejsce centralne zajmował ogromny żelazny piec zobszernymi piekarnikami i dużą liczbą fajerek, o tak wielkich otworach nablasze, że można tam było stawiać kotły, a nad piecem umieszczony byłbojler o pojemności stu pięćdziesięciu litrów.Dwa długie kredenso-bufetystały wzdłuż ściany.Pokoje, trochę mniejsze niż kuchnia, ale też duże, usytuowane były wamfiladzie.Wzdłuż nich ciągnął się korytarz.Po jednej jego stronie byłodwoje drzwi do pokoi, a po drugiej wchodziło się do ubikacji i do łazienki,która bardziej przypominała łaznię miejską.Było to pomieszczenie owilgotnych ścianach, z dwoma umywalkami, zardzewiałą wanną, wysokie,tak jak całe mieszkanie, na ponad cztery metry.Miejsca rzeczywiście nigdzie nie brakowało, można było jezdzić pomieszkaniu na rowerze, ale wiedziałam, że będę musiała bardzo się starać,żeby nabrało ono przytulności.Naszych przyciężkich mebli, które z trudemudało nam się wcisnąć do dwóch pokoików na poddaszu, nie będzie tuprawie widać, zginą zupełnie w tej przestrzeni.Teraz zrozumiałam, czemuTeofilowi, który jako ostatni dołączył do kadry pedagogów, przydzielono tomieszkanie prawie natychmiast po złożeniu podania - z pewnością nie byłona nie amatorów.Zciany były pomalowane na zimny szary kolor i możedlatego moje pierwsze wrażenie dalekie było od euforii.Byłabym jednakidiotką, gdybym po ciągu niepowodzeń jeszcze grymasiła.Zaczęłam poprostu rozmyślać, jak urządzić mieszkanie, żeby czuć się w nim dobrze.Gorące kaloryfery, ogromny bojler do grzania wody to były zalety niedo pogardzenia.Do tego przy korytarzyku obok drzwi wejściowych, po obujego stronach, były dwie obszerne komórki.W jednej postanowiłam urządzićsobie spiżarnię, a w drugiej po prostu trzymać węgiel.W tym składziku byłonawet okno, więc można było wrzucać opał do wnętrza prosto z wozu, nietrzeba było go nosić.Okna naszego nowego mieszkania (było ich aż siedem!) ciągnęły sięwzdłuż połowy uliczki.Na razie wolałam nie myśleć o firankach.I tak napewno będziemy je kupować stopniowo.Najpierw do sypialni, a potem.tojeszcze zobaczymy.Kiedy siedziałam nad kartką papieru, planując rozstawienie sprzętów,zobaczyłam, że korytarz biegnący wzdłuż pokoi stwarza możliwośćdokonania pewnych zmian.Można by zlikwidować jedne drzwi międzypokojami i zostawić wejście do pierwszego pokoju prosto z kuchni, zaś dwaRS82pozostałe dostępne tylko z korytarza niechby sobie zostały w amfiladzie.Całą część korytarza od ostatnich drzwi postanowiłam zamknąćprzepierzeniem, dzięki czemu powstanie spora garderoba, a i korytarz staniesię krótszy, nie tak bardzo hotelowy.Kuchnię też postanowiłam podzielić na dwie części.W wygos-podarowanym w ten sposób pokoju, do którego wchodziłoby się prosto zsieni, mogłabym przyjmować uczennice; nie musiałyby wtedy bywać wdalszej części domu.Zarysowałam dziesiątki kartek różnymi wersjami umeblowania, ale i tak zrealizacją tych planów musiałam czekać do powrotu Teofila z Warszawy.Tymczasem mogłam tylko sortować i pakować rzeczy, przygotowując je doprzeprowadzki.Byłam zdumiona, jak w niezbyt długim czasie udało nam sięnagromadzić tak dużo przedmiotów.Wiele z tego całego dobytku wolałabymsię pozbyć, ale znając upodobanie mojego męża do gromadzeniaprzeróżnych rzeczy, bałam się sama o tym decydować.Prawdziwy chomik zmego Teofila.Kiedy tylko ma wolną chwilę, biegnie na targ staroci,odwiedza różne sklepiki i znosi stamtąd przeróżne skarby".Zaczęło się tojuż wtedy, kiedy mieszkaliśmy jeszcze w domu noclegowym [ Pobierz całość w formacie PDF ]