[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.a jakbymkmieciów znać nie miaÅ‚?.Tamten, co z progu zszedÅ‚, to stary Ziemba.nieprawdaż? Nawet wiem, z czém przychodzi i co mugÄ™bÄ™ zamknęło.Syn jego miaÅ‚ na grodzie przypadek.Zczepili siÄ™ z SÅ‚awojem przy uczcie i pozarzynali.PotemeÅ›my gopuÅ›cili na jezioro, żeby siÄ™ otrzezwiÅ‚, ale wody siÄ™ nadto opiÅ‚ i.zdechÅ‚.To mówiÄ…c rozÅ›miaÅ‚ siÄ™ Znosek, pokÅ‚oniÅ‚, zawinÄ…Å‚, skoczyÅ‚ i znikÅ‚.Po wyjÅ›ciu jego dÅ‚ugo cicho byÅ‚o w chacie, jakby siÄ™ powrotu obawiano.Ziemba téż siedzÄ…cy na przyzbie nie wchodziÅ‚;czekaÅ‚ pewnie, aż siÄ™ niezdara oddali.Po dobréj chwili dopiero pokazaÅ‚ siÄ™ w progu.Piastun, gdy próg przestÄ…piÅ‚, podszedÅ‚ goprzywitać. PrzyszedÅ‚em siÄ™ wam opowiedzieć z sieroctwem mojém odezwaÅ‚ siÄ™ stary. Syna mi na grodzie ubito.CiaÅ‚oÅ›myledwie odzyskali, aby je poczestnie spalić na stosie.Mówcie, bracia dobrzy, ludzie my jesteÅ›my czy zwierzÄ™ta dzikie, które bezpomsty kÅ‚uć wolno?.RÄ™ce zaÅ‚ożyÅ‚ i staÅ‚ pogrążony. Mam dwóch jeszcze synów mówiÅ‚ po chwili choć tychbym chciaÅ‚ caÅ‚ych uchować! Gdzie siÄ™ z nimi skryć? jak gÅ‚owyich osÅ‚onić?.Chwostek na mnie zawziÄ™ty.Wisz wstawszy z Å‚awy przybliżyÅ‚ siÄ™ do niego. Bracie rzekÅ‚ czas nam myÅ›leć o sobie.siÄ…dz i radz.PrzybyÅ‚ w ten sposób jeszcze jeden do szczupÅ‚ego gronka, które siÄ™ na wiec zgadzaÅ‚o.Do póznéj nocy karmili siÄ™ żalami i szeptali miÄ™dzy sobÄ….Nazajutrz rano Doman i Wisz opuÅ›cili zagrodÄ™ PiastunowÄ….Chociaż ludzi swoich zostawiÅ‚ stary u sÄ…siada, nadto mu pilno byÅ‚o powracać do domu, by nakÅ‚adaÅ‚ dla nich drogi.W lesierozstali siÄ™ z Domanem, i Wisz znanemi krótszemi przesmykami w puszczy puÅ›ciÅ‚ siÄ™ wprost do swéj zagrody.Drugiego dnianad wieczór byÅ‚ już u wrót, a psy radoÅ›nie skomlÄ…c witać pana wybiegÅ‚y.W chacie Å›wieciÅ‚o jeszcze, stara Jaga drzémiÄ…c zkÄ…dzielÄ… siedziaÅ‚a przy Å‚uczywie.PokÅ‚oniÅ‚a siÄ™ mężowi do kolan, wedle obyczaju, Wisz na Å‚awie siadÅ‚ siÄ™ rozzuwać, pytajÄ…c odom i chudobÄ™.NadszedÅ‚ zbudzony syn starszy i opowiadaÅ‚, co siÄ™ pod niebytność ojca doma robiÅ‚o i trafiÅ‚o.Wilk porwaÅ‚ byÅ‚owcÄ™, a nie zdoÅ‚ano go zabić, choć pastwÄ™ mu odebrano. ByÅ‚a to wina pastuszków, którzy siÄ™ oba pospali.Stary spokojnie wysÅ‚uchaÅ‚ syna, a gdy już chciaÅ‚ odchodzić, daÅ‚ mu znak, aby siÄ™ zatrzymaÅ‚.Jaga z kÄ…dzielÄ… wyniosÅ‚a siÄ™ dokomory. Ludek rzekÅ‚ Wisz pocichu do syna postanowiono miÄ™dzy nami, aby wici wysÅ‚ać po mirze i na wiec zwoÅ‚aćstarszyznÄ™, na dzieÅ„ przed KupaÅ‚Ä…, w horodyszcze na %7Å‚mijowem uroczysku.Zlij ty, jedz sam.czyÅ„ jak chcesz, dajęć wolÄ™, alepoÅ›piechu trzeba. PojadÄ™ sam rzekÅ‚ syn wola wasza.kogo mam sÅ‚ać, komu zawierzyć? najlepiéj sobie.Lecz gÅ‚owÄ™ spuÅ›ciÅ‚ smutnie.Stary popatrzyÅ‚ naÅ„ i zadumaÅ‚ siÄ™ także. Co bÄ™dzie to bÄ™dzie, jechać trzeba i zielonÄ… wić nieść od dworu do dworu.Krótka, ponura rozmowa tajemnicza na tém siÄ™ skoÅ„czyÅ‚a.Nazajutrz, gdy siÄ™ Wisz przebudziÅ‚, już syna w domu nie byÅ‚o.Dni kilka upÅ‚ynęło bez wieÅ›ci, a życie zwykÅ‚ym siÄ™ trybem ciÄ…gnęło; w gÅ‚Ä™bi tych lasów rzadki byÅ‚ gość i przechodzieÅ„.Wiszpo dniu upalnym spoczywaÅ‚ za zagrodÄ… pod dÄ™bami leżąc na ziemi, psy majÄ…c przy sobie, gdy jeden z nich podniosÅ‚szy siÄ™nagle, skoczyÅ‚ w stronÄ™ rzeki i wietrzyć coÅ› poczÄ…Å‚ niespokojny.Zwierza albo obcego czÅ‚owieka pewnieby inaczéj witaÅ‚; zdumiaÅ‚siÄ™ stary widzÄ…c, jak psisko radoÅ›nie ogonem krÄ™ciÅ‚o, jak gdyby znajomego czuÅ‚o w pobliżu.Nikogo jednak widać jeszcze niebyÅ‚o.ZabiegÅ‚szy w Å‚ozy, podwórzowy kilka razy szczeknÄ…Å‚ radoÅ›nie, jakby siÄ™ Å‚asiÅ‚ do kogo.Wisz podniósÅ‚ siÄ™ z ziemi, spojrzaÅ‚ izobaczyÅ‚ ostrożnie gaÅ‚Ä™zie rozgartujÄ…cego, tego, kogo siÄ™ najmniéj spodziewaÅ‚, Sambora.StaÅ‚ w zaroÅ›lach chÅ‚opak, jakbyzbliżyć siÄ™ nie Å›miejÄ…c, dopiero starego gospodarza ujrzawszy, szybko poczÄ…Å‚ podchodzić ku niemu.Chmurnie brwi Å›ciÄ…gnÄ…wszy czekaÅ‚ naÅ„ Wisz. A tyż tu zkÄ…d? jak?.jakże wyrwaÅ‚eÅ› siÄ™ z grodu? zawoÅ‚aÅ‚, gdy Sambor już mu do nóg przypadaÅ‚. MusiaÅ‚em, choćby życie ważąc rzekÅ‚ przybyÅ‚y musiaÅ‚em przybyć z oznajmieniem.Nie chciaÅ‚em, aby niespodzianiespadÅ‚o nieszczęście na dwór wasz. Nieszęście? co? zapytaÅ‚ stary. Już trzy dni temu, jak kneziowi doniesiono: Wisz objeżdża kmieci i na wiec ich zwoÅ‚uje. Kto doniósÅ‚? Smerda z tém powróciÅ‚ z Å‚owów odezwaÅ‚ siÄ™ Sambor. Chwostek siÄ™ uniósÅ‚ gniewem wielkim, zaklÄ…Å‚, że każe waszdwór w perzynÄ™ obrócić, a was, ojcze mój, na pierwszem obwiesić drzewie.Na was ma siÄ™ wywrzeć caÅ‚a zÅ‚ość jego.Ludziom ikoniom kazano siÄ™ sposobić.SÅ‚yszaÅ‚em, gdy dawano te rozkazy, rzuciÅ‚em siÄ™ co tchu wpÅ‚aw przez jezioro, aby wam oznajmić otem.DziÅ›, jutro.każdéj chwili tu być mogÄ….Wisz staÅ‚, nie pokazujÄ…c po sobie ani strachu ni zwÄ…tpienia, myÅ›laÅ‚ co ma począć.Dwoje byÅ‚o tylko do wyboru, albo siÄ™bronić na zagrodzie, zwoÅ‚awszy ludzi, którzy na ziemi jego siedzieli, lub z duszami i dobytkiem ciÄ…gnąć w lasy.OstatnienieÅ‚atwém byÅ‚o, czÅ‚owiek sam mógÅ‚ siÄ™ ukryć od pogoni, trzody kÄ™dy przeszÅ‚y, zdradzaÅ‚y siÄ™ i pójść w Å›lad za niemi mogÅ‚adrużyna kneziowska.W lesie, choćby za zasiekami, tak siÄ™ bronić byÅ‚o ciężko, jak w zagrodzie.Na Å‚askÄ™ Chwostkowi siÄ™ zdać.Å›mierć czekaÅ‚a i niewola [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.a jakbymkmieciów znać nie miaÅ‚?.Tamten, co z progu zszedÅ‚, to stary Ziemba.nieprawdaż? Nawet wiem, z czém przychodzi i co mugÄ™bÄ™ zamknęło.Syn jego miaÅ‚ na grodzie przypadek.Zczepili siÄ™ z SÅ‚awojem przy uczcie i pozarzynali.PotemeÅ›my gopuÅ›cili na jezioro, żeby siÄ™ otrzezwiÅ‚, ale wody siÄ™ nadto opiÅ‚ i.zdechÅ‚.To mówiÄ…c rozÅ›miaÅ‚ siÄ™ Znosek, pokÅ‚oniÅ‚, zawinÄ…Å‚, skoczyÅ‚ i znikÅ‚.Po wyjÅ›ciu jego dÅ‚ugo cicho byÅ‚o w chacie, jakby siÄ™ powrotu obawiano.Ziemba téż siedzÄ…cy na przyzbie nie wchodziÅ‚;czekaÅ‚ pewnie, aż siÄ™ niezdara oddali.Po dobréj chwili dopiero pokazaÅ‚ siÄ™ w progu.Piastun, gdy próg przestÄ…piÅ‚, podszedÅ‚ goprzywitać. PrzyszedÅ‚em siÄ™ wam opowiedzieć z sieroctwem mojém odezwaÅ‚ siÄ™ stary. Syna mi na grodzie ubito.CiaÅ‚oÅ›myledwie odzyskali, aby je poczestnie spalić na stosie.Mówcie, bracia dobrzy, ludzie my jesteÅ›my czy zwierzÄ™ta dzikie, które bezpomsty kÅ‚uć wolno?.RÄ™ce zaÅ‚ożyÅ‚ i staÅ‚ pogrążony. Mam dwóch jeszcze synów mówiÅ‚ po chwili choć tychbym chciaÅ‚ caÅ‚ych uchować! Gdzie siÄ™ z nimi skryć? jak gÅ‚owyich osÅ‚onić?.Chwostek na mnie zawziÄ™ty.Wisz wstawszy z Å‚awy przybliżyÅ‚ siÄ™ do niego. Bracie rzekÅ‚ czas nam myÅ›leć o sobie.siÄ…dz i radz.PrzybyÅ‚ w ten sposób jeszcze jeden do szczupÅ‚ego gronka, które siÄ™ na wiec zgadzaÅ‚o.Do póznéj nocy karmili siÄ™ żalami i szeptali miÄ™dzy sobÄ….Nazajutrz rano Doman i Wisz opuÅ›cili zagrodÄ™ PiastunowÄ….Chociaż ludzi swoich zostawiÅ‚ stary u sÄ…siada, nadto mu pilno byÅ‚o powracać do domu, by nakÅ‚adaÅ‚ dla nich drogi.W lesierozstali siÄ™ z Domanem, i Wisz znanemi krótszemi przesmykami w puszczy puÅ›ciÅ‚ siÄ™ wprost do swéj zagrody.Drugiego dnianad wieczór byÅ‚ już u wrót, a psy radoÅ›nie skomlÄ…c witać pana wybiegÅ‚y.W chacie Å›wieciÅ‚o jeszcze, stara Jaga drzémiÄ…c zkÄ…dzielÄ… siedziaÅ‚a przy Å‚uczywie.PokÅ‚oniÅ‚a siÄ™ mężowi do kolan, wedle obyczaju, Wisz na Å‚awie siadÅ‚ siÄ™ rozzuwać, pytajÄ…c odom i chudobÄ™.NadszedÅ‚ zbudzony syn starszy i opowiadaÅ‚, co siÄ™ pod niebytność ojca doma robiÅ‚o i trafiÅ‚o.Wilk porwaÅ‚ byÅ‚owcÄ™, a nie zdoÅ‚ano go zabić, choć pastwÄ™ mu odebrano. ByÅ‚a to wina pastuszków, którzy siÄ™ oba pospali.Stary spokojnie wysÅ‚uchaÅ‚ syna, a gdy już chciaÅ‚ odchodzić, daÅ‚ mu znak, aby siÄ™ zatrzymaÅ‚.Jaga z kÄ…dzielÄ… wyniosÅ‚a siÄ™ dokomory. Ludek rzekÅ‚ Wisz pocichu do syna postanowiono miÄ™dzy nami, aby wici wysÅ‚ać po mirze i na wiec zwoÅ‚aćstarszyznÄ™, na dzieÅ„ przed KupaÅ‚Ä…, w horodyszcze na %7Å‚mijowem uroczysku.Zlij ty, jedz sam.czyÅ„ jak chcesz, dajęć wolÄ™, alepoÅ›piechu trzeba. PojadÄ™ sam rzekÅ‚ syn wola wasza.kogo mam sÅ‚ać, komu zawierzyć? najlepiéj sobie.Lecz gÅ‚owÄ™ spuÅ›ciÅ‚ smutnie.Stary popatrzyÅ‚ naÅ„ i zadumaÅ‚ siÄ™ także. Co bÄ™dzie to bÄ™dzie, jechać trzeba i zielonÄ… wić nieść od dworu do dworu.Krótka, ponura rozmowa tajemnicza na tém siÄ™ skoÅ„czyÅ‚a.Nazajutrz, gdy siÄ™ Wisz przebudziÅ‚, już syna w domu nie byÅ‚o.Dni kilka upÅ‚ynęło bez wieÅ›ci, a życie zwykÅ‚ym siÄ™ trybem ciÄ…gnęło; w gÅ‚Ä™bi tych lasów rzadki byÅ‚ gość i przechodzieÅ„.Wiszpo dniu upalnym spoczywaÅ‚ za zagrodÄ… pod dÄ™bami leżąc na ziemi, psy majÄ…c przy sobie, gdy jeden z nich podniosÅ‚szy siÄ™nagle, skoczyÅ‚ w stronÄ™ rzeki i wietrzyć coÅ› poczÄ…Å‚ niespokojny.Zwierza albo obcego czÅ‚owieka pewnieby inaczéj witaÅ‚; zdumiaÅ‚siÄ™ stary widzÄ…c, jak psisko radoÅ›nie ogonem krÄ™ciÅ‚o, jak gdyby znajomego czuÅ‚o w pobliżu.Nikogo jednak widać jeszcze niebyÅ‚o.ZabiegÅ‚szy w Å‚ozy, podwórzowy kilka razy szczeknÄ…Å‚ radoÅ›nie, jakby siÄ™ Å‚asiÅ‚ do kogo.Wisz podniósÅ‚ siÄ™ z ziemi, spojrzaÅ‚ izobaczyÅ‚ ostrożnie gaÅ‚Ä™zie rozgartujÄ…cego, tego, kogo siÄ™ najmniéj spodziewaÅ‚, Sambora.StaÅ‚ w zaroÅ›lach chÅ‚opak, jakbyzbliżyć siÄ™ nie Å›miejÄ…c, dopiero starego gospodarza ujrzawszy, szybko poczÄ…Å‚ podchodzić ku niemu.Chmurnie brwi Å›ciÄ…gnÄ…wszy czekaÅ‚ naÅ„ Wisz. A tyż tu zkÄ…d? jak?.jakże wyrwaÅ‚eÅ› siÄ™ z grodu? zawoÅ‚aÅ‚, gdy Sambor już mu do nóg przypadaÅ‚. MusiaÅ‚em, choćby życie ważąc rzekÅ‚ przybyÅ‚y musiaÅ‚em przybyć z oznajmieniem.Nie chciaÅ‚em, aby niespodzianiespadÅ‚o nieszczęście na dwór wasz. Nieszęście? co? zapytaÅ‚ stary. Już trzy dni temu, jak kneziowi doniesiono: Wisz objeżdża kmieci i na wiec ich zwoÅ‚uje. Kto doniósÅ‚? Smerda z tém powróciÅ‚ z Å‚owów odezwaÅ‚ siÄ™ Sambor. Chwostek siÄ™ uniósÅ‚ gniewem wielkim, zaklÄ…Å‚, że każe waszdwór w perzynÄ™ obrócić, a was, ojcze mój, na pierwszem obwiesić drzewie.Na was ma siÄ™ wywrzeć caÅ‚a zÅ‚ość jego.Ludziom ikoniom kazano siÄ™ sposobić.SÅ‚yszaÅ‚em, gdy dawano te rozkazy, rzuciÅ‚em siÄ™ co tchu wpÅ‚aw przez jezioro, aby wam oznajmić otem.DziÅ›, jutro.każdéj chwili tu być mogÄ….Wisz staÅ‚, nie pokazujÄ…c po sobie ani strachu ni zwÄ…tpienia, myÅ›laÅ‚ co ma począć.Dwoje byÅ‚o tylko do wyboru, albo siÄ™bronić na zagrodzie, zwoÅ‚awszy ludzi, którzy na ziemi jego siedzieli, lub z duszami i dobytkiem ciÄ…gnąć w lasy.OstatnienieÅ‚atwém byÅ‚o, czÅ‚owiek sam mógÅ‚ siÄ™ ukryć od pogoni, trzody kÄ™dy przeszÅ‚y, zdradzaÅ‚y siÄ™ i pójść w Å›lad za niemi mogÅ‚adrużyna kneziowska.W lesie, choćby za zasiekami, tak siÄ™ bronić byÅ‚o ciężko, jak w zagrodzie.Na Å‚askÄ™ Chwostkowi siÄ™ zdać.Å›mierć czekaÅ‚a i niewola [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]