[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Więc wymyśla historyjkę,że to wszystko twoja wina, abyś miała wyrzuty sumienia, a potem byłamu wdzięczna, bo on nadal chce być z tobą, mimo że jesteś taka okropna.A zresztą. Zaczerpnęła powietrza i naprawdę wpadła w złość.Wiem na sto procent, że on kłamie. Tak?  Więcej nie byłam w stanie powiedzieć. Tak.Michael mi powiedział.Michael, chłopak Judy i przyjacielJamesa. Jakiś miesiąc temu Michael i James wybrali się do pubu na piwo,a raczej na całą beczkę piwa, nieważne.James upił się i nie przestawałgadać o tobie.Podobno szaleje na twoim punkcie.Od zawsze.I że zaw-sze bardziej cię kochał niż ty jego.I zawsze się bał, że cię straci.Niemógł sobie z tym poradzić.Więc gdy doszły jeszcze dodatkowe stresyzwiązane z dzieckiem, postanowił to skończyć i zwiał do Denise, która,powiedzmy sobie szczerze, nie mogła uwierzyć, że złapała takiego facetajak James. Rozumiem  odparłam gładko. To ciekawe, bo niemal do-kładnie to samo powiedział mi dzisiaj George. Nie mogę uwierzyć, że musiałaś to usłyszeć od George'a lub odemnie.James szalał za tobą i bał się, że cię straci.Nie wiedziałaś o tym?Wyraznie ją rozczarowałam. Poza tym on tobą manipuluje. Uniosła się. Wykorzystujesytuację, aby mieć cię pod kontrolą.Mówi ci, że to przez ciebie odszedłdo innej, a jeśli nie zmienisz się według jego widzimisię, znowu cię zo-stawi.Typowe! Judy, uspokój się na chwilę.To bardzo ważne. No dobrze. Zmieszała się. Posłuchaj, gdy mówiłam, że jestkutasem nudnym jak flaki z olejem, nie miałam na myśli. W porządku  powiedziałam spokojnie. To nie ma znaczenia. Wiesz, jak to jest mówiła. Wyrwało mi się, bo byłam zdener-wowana.RL  Judy! Daj już temu spokój! Muszę uporządkować myśli. Przepraszam.I słucham cię. James miał romans i powiedział, że to moja wina, tak? Tak jest  potwierdziła. Powinien był mnie przeprosić, ale tego nie zrobił, tak? Tak. Przekonał wszystkich, że mnie kocha.Tylko mnie wmówił cośinnego, tak? Tak. Skrzywdził mnie, poniżył, skołował, skompromitował, okłamał,stłamsił i zmusił, żebym przeprosiła go za to, że jestem sobą, tak? Tak. I nie zamierza mnie przeprosić ani pocieszyć, tak? Tak. Nie potrzebuję takiego faceta, tak? Tak.Ale.Claire.co ty teraz zrobisz? Zabiję skurczybyka. Spokojnie, Claire  wyjąkała. Bez obaw.Nie zabiję go.Ale zrobię mu duże kuku. Wobec tego w porządku. Odetchnęła z ulgą. Nie warto iśćprzez niego do więzienia. Dzięki za radę.Masz rację.To naprawdę kutas nudny jak flaki zolejem. Absolutnie  powiedziała ochoczo. To na razie.Powodzenia.Pa, pa.Co dalej?Powinnam zaczekać, aż James do mnie zadzwoni.Ale przynajmniejmiałam już pełną jasność.James strasznie, naprawdę strasznie mnie roz-gniewał.Pomyślałam, że uczciwość nakazuje powiedzieć mu o tym.Osobiście.Wkrótce potem zadzwonił James.Był zachwycony, że wcześniej doniego telefonowałam.RL Z trudem zmusiłam się do normalnej rozmowy.W każdej chwili mo-głam wybuchnąć. Jak cudownie słyszeć twój głos, Claire  powiedział. Co robisz dziś wieczorem?  spytałam obcesowo. No.nic specjalnego. Spodobało mi się, że zaniepokoił go mójoschły ton. To dobrze.Bądz w domu koło ósmej.Muszę z tobą porozmawiać. O czym?  Zaniepokoił się. Zobaczysz. Nie, powiedz mi teraz. Zaniepokoił się jeszcze bardziej. Musisz poczekać do wieczora  odparłam uprzejmie, ale bardzostanowczo.Milczał. A więc do ósmej, James  zakończyłam. OK  mruknął.Odłożyłam słuchawkę.Wciąż myślałam o tym, czego się niedawno dowiedziałam.Widzicie, ja wiedziałam, że nie jestem taka zła, jak wmawiał mi Ja-mes.I wcale nie z braku wiary, że mam taki wredny charakter.Chociażnie chciałam uwierzyć, że jestem złym człowiekiem, ale.wszystko jed-no, na pewno wiecie, o co mi chodzi.Miałam poczucie, że James mnieokłamywał, a przynajmniej bardzo przesadzał, określając mnie mianemokropnej, dziecinnej, egoistycznej i nierozsądnej suki, jaką podobno by-łam przez cały okres naszego małżeństwa.Nie miałam jednak pojęcia, dlaczego tak mnie okłamał.Odnosiłam wrażenie, że tym sposobem chciał mi odebrać poczuciewłasnej wartości, abym skurczyła się do rozmiarów, jakie byłyby dla nie-go zadowalające.Nie odpowiadała mu moja pewność siebie.Przerażała go.W cyniczny sposób zdecydował więc, że mnie stłamsi, abym stała sięod niego zależna.Podły drań.Wiecie, chyba mniej go nienawidziłam, gdy dowiedziałam się o jegoromansie z Denise.Obecnie miałam do czynienia ze zdradą znaczniewiększego kalibru.RL  Mamo  zawołałam, stając u szczytu schodów. Co?  odkrzyknęła z kuchni. Jesteś mi potrzebna. Do czego? %7łebyś dziś wieczorem zajęła się Kate.I zawiozła mnie na lotni-sko. Co ty mówisz? Lecę do Londynu.Chciałabym, żebyś zaopiekowała się Kate powiedziałam logicznie i spokojnie. To już wtorek?  zdumiała się. Nie, mamo.Piątek.Ale mimo to lecę do Londynu. A we wtorek będziesz leciała drugi raz?  Wciąż była zdziwiona. Być może. Nie potrafiłam jej odpowiedzieć, bo sama nie wie-działam, jak to będzie. O co tu chodzi?  spytała podejrzliwie. Muszę załatwić parę spraw z Jamesem  odparłam. Myślałam, że już wszystko sobie wyjaśniliście  stwierdziła.Miała prawo tak uważać. Ja też tak myślałam [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl