[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdyśmy się zbliżyli do brzegu,okazało się, że przypuszczenia nasze były słuszne.Mężczyznapoprosił, abyśmy go zabrali wraz z żoną.Oświadczył, że nie jestw stanie nas wynagro-dzić, przyrzekł jednak pomodlić się za nas.- Przed godziną przepływała tędy tratwa z trzema ludzmi; - dodał255- prosiliśmy ich również aby nas zabrali, ale nazwali nasprzeklętymi sunnitami i pojechali dalej.Przybiliśmy do brzegu.Mężczyzna i kobieta weszli na prom, poczym wróciliśmy na środek rzeki.Delikatne, zdaniem Halefa,nogi tej kobiety były znacznie większe od nóg mężczyzny.Obserwowałem to nieraz nawet u osiadłych Beduinek; przyczynależy w tym, że mężczyzni wszystkie wyprawy odbywają konno.Nasi goście nie mieli ze sobą nic, oprócz odrobiny jadła, zawinię-tego w stare szmaty.Mężczyzria nie był uzbrojony.Obojewywarli na nas niezłe wrażenie; skromnie ulokowali się przy tylnej krawędzi tratwy.Siedziałem opodal przy wiośle i mogłemich niepostrzeżenie obserwować.Ku memu zdumieniu ujrzałemna palcu mężczyzny pierściefi, podobny do dwóch srebrnychpierścieni, leżących w mej kieszeni.A więc tak się sprawy mają!Kiedy nurt rzeki pozwolił mi na opuszczenie tylnej części tratwy,podszedłem do Halefa i zapytałem:- Jak ci się podobają ci ludzie?Wypowiedziałem te słowa w narzeczu arabskim moghreb.Halefznał je doskonale, była to bowiem jego mowa ojczysta.- Są mi obojętni.Ale dlaczego posługujesz się mową mojej ojezy-zny, sidi?- Ażeby mnie nie zrozumieli.Nie wolno nam traktować ich obo-jętnie.Mają wobec nas złe zamiary.- Allah! Naprawdę? Jakżeż to?- Nie oglądaj się, nie patrz na nich.Nie powinni wiedzieć, że onich rozmawiamy.Zamierzają nas wydać Persom.- Maszallah! Na jakiej podstawie tak sądzisz?- Mężczyzna ma na palcu pierścień sillana.- Nie mylisz się?- Nie.Dobrze, że trzymam tamte pierścienie w kieszeni i niedałem ci ani jednego.Z pewnością włożyłbyś na palecprzynajmniej jeden.- Oczywiście, sidi!256- Ci ludzie zauważyliby go i wydałoby się, że nie wrzuciłem pier-ścieni do wody.Chwilowo nie będziemy nosić na palcachżadnego pierścienia.- Sądzisz, że zmówili się z Persami?- Tak.Ojciec Korzeni piastuje wyższą godność.Zna na pewnowszystkich ezłonków, mieszkających w obwodzie jegodziałania.- Myślałem, że sillani istnieją tylko w Persji. - Jestem innego zdania.Przypominam ci naszą wezorajszą hipo-tezę, że sillani utrzymują stosunki z sektą babi.Gdy ich zpowodu zamachu na szacha zaczęto bezlitośnie ściga~, tysiąceuciekły pod wodzą mirzy Jahja do Iraku, gdzie załozyli swągłówną siedzibę w Bagdadzie.Z tych czasów pozostało jeszczewielu nieoficjalnych zwolenników ściganych.Jeżeli to prawda,że utrzymują kontakt z sillanami, nie ma powodu do zdumienia,żeśmy dziś spotkali tutejsze-go silla.Pers zna go, wylądowałwięc w Mansurijeh i dał mu odpo-wiednie polecenie.- Cóż to za polecenie?- Dowiemy się o tym.Bardzo ważne jest dla nas to, że Peder-i-Ba-harat popełnił pomyłkę.Gdyby nie jego zapomnienie,prawdopodob-nie bylibyśmy wpadli w zastawioną pułapkę.Powinien był poleci~ temu człowiekowi, aby ukrył przed namipierścień, gdyż uważam pierścienie tego typu za narzędzieezarów.- Masz rację, sidi! Teraz, kiedy nas pierscień ostrzegł, będziemysię mieli na baczności i nie pójdziemy po lini wrogichzamiarów.- Przeciwnie.Ostrożność nakazuje udawać, że dajemy się wypro-wadzić w pole.Skoro wiemy, gdzie wróg i gdzie planuje atak,sprawa jest w połowie wygrana.Jeżeli mu się w połowiewymkniemy i ruszymy do Bagdadu,.nie będziemy się moglizorientowa~, skąd i gdzie grozić będzie niebezpieczeństwo.Tam może spaść na nas niespodziewanie i znienacka; tubędziemy poinformowani najdokładniej, jakie są jego zamiary.- Jakże się o tym dowiesz?9 - Lew knvawej umsty 257- Sill lub jego żona wygadają się niechcący.Stanie się to jeszczedziś; jestem przekonany, że otrzymali polecenie zaatakowanianas przed przybyciem do Bagdadu.Przypuszczam, że ludzie cizechcą nam poradzi~, gdzie powinniśmy przenocować, aby nas pózniej wydać w ręce Persów.Musimy udawać wesołość ibeztroskę, aby zmylić ich czujność.Wróciłem na tylną ezęść tratwy i wdałetn się w rozmowę zprzyby-szami.Zachowałem się swobodnie i niewymuszenie;udało mi się pochwycić ich spojrzenia, świadezące o tyrri, że sązadowoleni z prze-biegu sprawy.Minąwszy Dokhalę i kilkawiosek, dotarliśmy do zakr~-tu, okalającego Jehultijeh.Krzyknąłem na Halefa:- Zobacz, czy nie ma tu odpov edniego miejsca na nocleg.Za półgodziny zajdzie słońGe!Stało się, jak przypuszczalem.Ledwie zdąLyłem wypowiedzie~po-wyższe slowa, człovx~iek ~ F~Iansurijeh rzekł:- Slyszę, że.sz~~kacie miejsca na nocleg.Effendi, znam idealnemiejsce, w którym nocuję, ilekroc jadę do Bagdadu.- Gdzie ono jest? - zapytałem.- Na prawym brzegu, niedaleko stąd.- Cóż to za miejsce?- To szałas, który może swobodnie pomieścić dziesięć osób.Zciany mocne; stanowią doskonałą ochronę przed deszezem imgłą.We-wnątrz nie ma robactwa.Człowiek czuje się tam jak uAllaha za piecem.Kto wejdzie przez jego gościnne drzwi, mawrażenie, że to słodki sen.Nieznajomy, podsuwając nam przynętę, wpadł w poetyczny trans.Udając, że nic nie zauważyłem, odparłem:- Czy w pobliżu są krzaki?- Ile chcesz.Możemy palić ogień aż do rana, ponieważ wedługprżyjętego zwyczaju każdy, kto tam nocuj~, żostawia,odchodząc, wiązkę drwa i gałęzi dla swych następców.Rzekadaje pod dostatkiem wody do picia.Wsąystko to razemuprzyjemnia niezwykle pobyt w 258 szałasie.- Doskonale! Przenocujemy w tej chacie.Powiesz nam, w którymmiejscu mam przybić do brzegu. Awięc znajdziemy nawet dnwa do rozpalenia ogniska!Oczywiście, nie wierzyłem w bajkę, że każdy zostawia dlanastępnych wiązkę drwa i gałęzi.Nie ulegało wątpliwości, żePersowie są już od dawna w pobliżu szałasu.Chcą nasobserwować przy blasku ognia; w tym celu zadali sobie nawetnieco trudu i przygotowali opał.Z pewnoScią liczyli się z tym, żemażemy dotrzeć do szałasu po zachadzie słońca.Ponieważ o tejporze trudno by nam było szukać drew, postaralf się a to, aby nasobserwować przy blasku Swiatła.Po ugiywie kilku minut sill polecił skierować się ku brzegowi.Wkrótce ujrzeliśmy szałas.Sill wskazał miejsce, przy którymnależy wylądować.Nie usłuchałem go i skierowałem tratwę wkierunku brzegu, wolnego od krzaków i zarośli [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl