[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Może nawet z poduszkiDoyle a następco ranka? Najgorszą rzeczą, jaką kiedykolwiek zrobiła,było to, że pozwoliła tej gnidzie dotykać się tymi lepkimi, brudnymiłapskami. No cóż, oczywiście nie to było najgorsze.Był to jednak głupi błąd,jakiego już nie popełni.Terrible skrzywił się, kiedy z woreczka wypadły ostatnie przedmioty.Płatek miedzi, na widok którego zacisnęła wargi, ale który jej niezaskoczył.Mniejsza kulka ciasno zwiniętych kręconych włosów i kawałekmateriału sztywny i brązowy od zaschniętej krwi.- Włosy trupa.Krew menstruacyjna - wyjaśniła odpowiadając naniezadane pytanie.Z tego, co wiedziała, krew mogła należeć do niej albo pochodzić zkościelnych zapasów, Doyle nie wszedł w jej posiadanie podczas ichwspólnej nocy.Terrible kręcił głową.- Co, jakbyśmy tego nie znalezli?- Prawdopodobnie umarłabym.Nie od razu.Zmiertelne klątwypotrzebują trochę czasu, żeby zadziałać.Niekiedy nawet tygodni.Gdybymczęściej przebywała w domu, poszłoby szybciej, ale ostatnio rzadko tubywałam.- Kto to zrobił? Masz jakieś wskazówki?- Mnóstwo wskazówek.I żadnych dowodów coś takiego wymagadużo mocy niewyobrażalnie dużo& Ktokolwiek to był, prawdopodobniedokonał w tym celu jeszcze jednej ofiary, ale ciało zostało gdzieśporzucone.Podciągnęła nogi i spróbowała wstać.Na sekundę pokój przechyliłsię na bok, ale dość szybko się wyprostował.- Jasna cholera.Nawet nie wiedziałem, ze można narobić tyle gównatą magią. - To tylko energia - powiedziała Chess.- Wszystko ma energię,wiesz? Chodzi o to, jak jej używasz, i czy potrafisz jej używać.Im większąmasz moc, tym więcej możesz zrobić.- Znaczy ten, co to zrobił, ma moc.Przytaknęła w milczeniu.Strach ściskał jej gardło - strach nie tyleprzed tym, z czym mają do czynienia, ile na wspomnienie, że część tejmocy jest jej mocą za sprawą głupiego związku krwi.Hybrydowy duchzłożony z mieszanki choroby i zła nabierał mocy dzięki jej krwi.Nie byłoinnego wyjścia, niż go pokonać.A skoro o tym mowa.- Chcesz spuścić to wszystko do zlewu i nastraszyć z przyczajkipodejrzaną rodzinę z przedmieścia?Terrible wyszczerzył się w uśmiechu.- Ty tu rządzisz.***Spóznili się.Dom był cichy, jakby wymarły; ostre światło górnychlamp pozbawiało twarze Mortonów wszelkiego koloru i wyglądali niemaleterycznie - dzieci we mgle śpiące snem wiecznym.Spali głębokim, spokojnym snem sprawiedliwych i nieważne, żebyli winni.Ich nieruchome ciała leżały na kanapie i podłodze.Albo niezdążyli dotrzeć do łóżek, albo za bardzo się bali w nich spać.Z zewnątrz dobiegało tylko cykanie świerszczy i szelest wiatru wmłodych drzewach.Wszystkie domy wzdłuż ulicy były ciemne, kiedy jemijali.Czy mieszkańcy zasnęli? Czy złodziej już zaczął gromadzić moc? Chess nerwowo uniosła dłoń do czoła, uważając, żeby nie zetrzećpieczęci.Terrible potoczył oczami w górę, jakby chciał w ten sposóbsprawdzić swoją, ale wydawał się całkiem spokojny.Pewnie dlatego, żenie musiał poczuć rozgrzanej do czerwoności stali w otwartej ranie.No inie miał jeszcze do czynienia ze złodziejem snów.Jego obecność dodawała jej otuchy.Wzięła głęboki oddech i ruszyłapo schodach na górę, w połowie przystanęła przed jaśniejszym miejscemna ścianie, które dostrzegła na zdjęciu.W rażącym oczy świetle nie byłotak wyrazne, ale nadal widoczne.W sypialni Mortonów nie dostrzegła większych zmian.Taki samnienaganny porządek.tylko nigdzie nie było Księgi Prawdy.Pewnieschowali ją pod łóżkiem.- Czego szukamy? - spytał Terrible.- Czegokolwiek.Zdjęć, książek z zaklęciami o różnych bytach.Woreczków z urokami.Listów.Pokiwał głową.- Ma być cicho i bez siadu?- Nie.Ale zróbmy to szybko.Przez jakiś czas pracowali w milczeniu.Jedynymi towarzyszącymiim dzwiękami był odgłos wysuwanych szuflad i grzechot wieszaków.Terrible okazał się bardziej przydatny, niż przypuszczała - mógł zajrzeć nawysokie meble i na górne półki w ściennej szafie, bez trudu też przesuwałmeble.Magiczny woreczek tkwił między zagłówkiem łóżka a ścianą, tak jaku Alberta.Zawartość również okazała się identyczna.- Oni śpią - zaważył Terrible.- Dlatego, że są daleko od czaru, czy dlatego, że czar nie działa?- Nie sądzę, żeby działał - odparła.Niedobrze.Dodatkowe ceptymoże i pomogły na rękę, ale na głowę na pewno nie.- Ten, kto go zrobił,nie uaktywnił go albo nie użył wystarczającej mocy, żeby to zrobić jaknależy.Amatorzy.- Jak oni.- Tak, tacy jak oni.Zastanawiam się, czy& hm& zastanawiam się,czy ktoś im dał ingrediencje i powiedział, co robić.Może ktoś im tonapisał.Terrible kontynuował poszukiwania.Wystawił szuflady na dywan iprzetrząsł ich zawartość.Chess przyglądała się przedmiotom na łóżku.Możliwe, że ktoś próbował zabić Mortonów.W miejsce  ktośmogła podstawić Dobrotliwą Tremmell posługującą się Lamaru jakoswoim narzędziem.Możliwe, że postanowiła żabić Mortonów i dała imnieskuteczne uroki na dobry sen, aby myśleli, że są chronieni.Możliwe, żeknuła razem z nimi w Bankhead Spa, a potem wykombinowała, że ichwykiwa.Dobrotliwa Tremmell wystawia czeki, więc z łatwością mogławystawić czek na siebie, przekierować środki na osobne konto albodokonać jakiejś innej malwersacji.Ale po co w ogóle dała Mortonom te uroki? Przecież one zpewnością mają jakąś moc.Może zasilają Ereszdirana, zastanawiała sięChess.Razem z amuletem, który wciąż znajdował się w jej torbie, orazduszą Slipknota i jej własną.Lamaru na pewno nie przywołali złodzieja snów stąd, ale jeżeli jejteoria jest słuszna - a musi być słuszna, po prostu musi - tutaj na pewno coś jest.Coś, co.kieruje tym bytem, coś co ma nad nim pieczę, coś, co gokontroluje.Czarna sól jest w powszechnym użyciu.Stosuje się ją w większościzaklęć banicyjnych i kontrolujących.Szpon kruka, choć rzadszy, torównież nic niezwykłego.Wiele systemów magicznych stosuje częściptasiego ciała do przeciwdziałania bezsenności i sprowadzania dobrychsnów [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl