[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Aagodne dzwiÄ™ki muzyki Vivaldiego sÄ…czyÅ‚y siÄ™ z taÅ›-my, rozrzewniajÄ…c, poruszajÄ…c najczulsze struny.Usta jejzadrżaÅ‚y, nieÅ›miaÅ‚a Å‚za wymknęła siÄ™ spod powieki, potemdruga.ZatopiÅ‚a siÄ™ w cierpieniu, w poczuciu beznadziejnoÅ›cii pustki.Zwiat zewnÄ™trzny odpÅ‚ynÄ…Å‚, byÅ‚a sama ze swoim bólem.W powietrzu wibrowaÅ‚a muzyka.Nie usÅ‚yszaÅ‚a,kiedy ktoÅ› na dole otworzyÅ‚ drzwi, nie sÅ‚yszaÅ‚a kroków naschodach.Nigdy nie zamykaÅ‚a na zamek drzwi do Å‚azienki.Miesz-kaÅ‚a sama, wiÄ™c nie byÅ‚o takiej potrzeby.MiaÅ‚a zamkniÄ™teoczy.Nadal byÅ‚o cicho i tylko czyjÅ› zdyszany oddech przy-wróciÅ‚ jÄ… do rzeczywistoÅ›ci.OtworzyÅ‚a oczy; poÅ›piesznie poderwaÅ‚a siÄ™ z wody, bysiÄ™gnąć po rÄ™cznik i zamarÅ‚a w pół ruchu, z przerażeniemi niedowierzaniem wpatrujÄ…c siÄ™ w stojÄ…cego na proguLuke a. Luke! Co ty tu robisz? Jak.? A jak myÅ›lisz?  wymamrotaÅ‚ zmienionym gÅ‚osemi, nim zdążyÅ‚a coÅ› zrobić czy powiedzieć, pochwyciÅ‚ jÄ…w ramiona i wyjÄ…Å‚ z wanny, nie zważajÄ…c na jej protesty, nazmoczony garnitur, na nic.To nie jest zwykÅ‚y pocaÅ‚unek, pomyÅ›laÅ‚a oszoÅ‚omiona,kiedy poczuÅ‚a na wargach jego usta, żarliwe, nienasycone.Głód domagajÄ…cy siÄ™ zaspokojenia, rozpaczliwa tÄ™sknota,desperacja.to wszystko byÅ‚o w jego uÅ›cisku, w sposobie,w jaki jÄ… caÅ‚owaÅ‚, w jaki jÄ… przytulaÅ‚.ZadrżaÅ‚a, zabrakÅ‚o jejpowietrza.ByÅ‚ tak blisko, znowu tak blisko.I już nic poza nimi nie byÅ‚o ważne, nic siÄ™ nie liczyÅ‚o.CzuÅ‚a jego zapach, bijÄ…ce od niego ciepÅ‚o, spychane w zapo-mnienie uczucia odżyÅ‚y z dawnÄ… siÅ‚Ä…, przebudzone prag-nienia spalaÅ‚y i domagaÅ‚y siÄ™ speÅ‚nienia.Luke drżaÅ‚ jak ona.Kochali siÄ™ szaleÅ„czo, niecierpliwie, jakby czas zaraz miaÅ‚siÄ™ skoÅ„czyć, jakby Å›wiat miaÅ‚ przestać istnieć.OszoÅ‚omie-ni, pijani radoÅ›ciÄ… i szczęściem, zatracali siÄ™ w miÅ‚oÅ›ci,upajali sobÄ….PoczuÅ‚a Å‚zy w oczach, gdy w nagÅ‚ym olÅ›nieniuuÅ›wiadomiÅ‚a sobie, że w tej wÅ‚aÅ›nie chwili dali poczÄ…tek nowemu życiu.I wiedziaÅ‚a, że powinna zaufać gÅ‚osowiinstynktu, że jej nie zawiedzie.WyciÄ…gnęła rÄ™kÄ™ i delikatnie dotknęła palcami jegopoliczka.UcaÅ‚owaÅ‚ jej dÅ‚oÅ„. Musimy porozmawiać  powiedziaÅ‚ cicho.GwaÅ‚townie potrzÄ…snęła gÅ‚owÄ…, zamknęła oczy: Nie.BaÅ‚a siÄ™ tego, co od niego usÅ‚yszy.Teraz, kiedypragnienie zostaÅ‚o zaspokojone, może. Musimy  powtórzyÅ‚, nie przyjmujÄ…c do wiadomoÅ›cijej odmowy. Dlaczego nie powiedziaÅ‚aÅ› mi prawdy? zapytaÅ‚ cicho. MyÅ›laÅ‚am, że mi nie uwierzysz  wyznaÅ‚a. Och, Bobbie.Z trudem przeÅ‚knęła Å›linÄ™, kiedy podniosÅ‚a na niegowzrok i w jego oczach ujrzaÅ‚a Å‚zy. Ale co ty tu robisz?  zapytaÅ‚a Å‚amiÄ…cym siÄ™ gÅ‚osem. ByÅ‚am pewna, że Sam widziaÅ‚a siÄ™ z tobÄ… i.i już maszwystarczajÄ…ce powody, by mnie nienawidzić.UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ i popatrzyÅ‚ na niÄ… uważnie. MyÅ›laÅ‚aÅ›, że daÅ‚bym siÄ™ nabrać? %7Å‚e wziÄ…Å‚bym jÄ… zaciebie?  MusnÄ…Å‚ ustami jej piersi, a jej znowu zabrakÅ‚o tchu. Nie mogÄ™ siÄ™ skupić  poskarżyÅ‚a siÄ™ z úsmiechem. Ale jak poznaÅ‚eÅ›, że to nie jestem ja? Przecież nawet naszarodzina daje siÄ™ nabrać, kiedy nam na tym zależy. A jak myÅ›lisz?  zapytaÅ‚, a widzÄ…c jej minÄ™, wyjaÅ›niÅ‚: Nie wiesz, że masz na mnie wyjÄ…tkowy wpÅ‚yw? Wystar-czy twoja obecność, a.Samantha. Samantha?  dopytywaÅ‚a siÄ™, wstrzymujÄ…c oddechi zaglÄ…dajÄ…c mu w oczy. Twoja siostra  powiedziaÅ‚ stanowczo  nie dziaÅ‚a namnie.Co z tego, że zewnÄ™trznie jesteÅ›cie do siebie podobne, skoro moje ciaÅ‚o wie lepiej? Odbieram ciÄ™ w inny sposób.CaÅ‚Ä… swojÄ… istotÄ… czuÅ‚em, że to nie jesteÅ› ty.Dla mnie jesttylko jedna Bobbie, tylko jedna dziewczyna, która potrafiobudzić we mnie tyle emocji i pragnieÅ„, przy której ogarniamnie szaleÅ„stwo i. ZaczÄ…Å‚ obsypywać jÄ… pocaÅ‚unkamii coraz mocniej przytulać do siebie. Nie powinniÅ›my tegorobić  wymruczaÅ‚. ByÅ‚em tak odurzony, że w ogóle niepomyÅ›laÅ‚em o zabezpieczeniu. JeÅ›li jest tak, jak myÅ›lÄ™, to już za Uózno na zabez-pieczenia  szepnęła nieÅ›miaÅ‚o, bez tchu.Spojrzenie jego oczu ostatecznie rozwiaÅ‚o jej wÄ…tpliwo-Å›ci, wystarczyÅ‚o za sÅ‚owa.Już nie musiaÅ‚a zarzekać siÄ™ przedsobÄ…, że go wcale nie chce, że go wcale nie kocha. Chcesz powiedzieć. urwaÅ‚, chwyciÅ‚ gÅ‚Ä™boki od-dech. Już.? Tak  szepnęła. JeÅ›li siÄ™ nie mylisz, to tylko Å›wiadczy, jak wspanialedo siebie pasujemy. PopatrzyÅ‚ na niÄ… z miÅ‚oÅ›ciÄ…, przygar-nÄ…Å‚ do siebie.W migoczÄ…cym blasku Å›wiec widziaÅ‚a jeszcze ich od-bicie w lustrze, kiedy pochylaÅ‚ siÄ™ ku niej, kiedy jÄ… caÅ‚owaÅ‚,splecionych w namiÄ™tnym uÅ›cisku; Å›wiatÅ‚o peÅ‚gaÅ‚o poÅ›cianach, zÅ‚ociÅ‚o ich skórÄ™ i byli jak para renesansowychkochanków w romantycznym weneckim paÅ‚acu. Kiedy zrozumiaÅ‚aÅ›, że mnie kochasz?  zapytaÅ‚ jÄ…nieco pózniej, kiedy otuleni w puszyste szlafroki zeszli dokuchni.Bobbie siedziaÅ‚a przy barku i patrzyÅ‚a, jak Luke smażyjajecznicÄ™. MiaÅ‚am takie dziwne przeczucie, że staÅ‚o siÄ™ coÅ›wyjÄ…tkowego, coÅ› bardzo niebezpiecznego.To byÅ‚o wtedy, kiedy pierwszy raz mnie pocaÅ‚owaÅ‚eÅ›  wyznaÅ‚a, patrzÄ…cmuprosto w oczy. A ty? Och, dużo, dużo wczeÅ›niej  zaÅ›miaÅ‚ siÄ™ i naglespoważniaÅ‚. ZakochaÅ‚em siÄ™ w tobie, kiedy tylko ciÄ™zobaczyÅ‚em, ale caÅ‚kowitej pewnoÅ›ci nabraÅ‚em po tamtejnocy u mnie. Nie mogÅ‚am pojąć, że zostawiÅ‚eÅ› mnie wtedy samÄ… wtrÄ…ciÅ‚a Bobbie. MogÅ‚am przecież uciec. MusiaÅ‚em przemyÅ›leć sobie wiele rzeczy, uporać siÄ™ze Å›wiadomoÅ›ciÄ…, że ciÄ™ kocham.I może, patrzÄ…c na toz psychologicznego punktu widzenia.może nawet i chcia-Å‚em, żebyÅ› sobie poszÅ‚a, ale jednoczeÅ›nie czuÅ‚em, że daÅ‚bymwszystko, żeby ciÄ™ zatrzymać.na zawsze! SkÄ…d wiedziaÅ‚eÅ›, że jestem tutaj, że w ogóle zechcÄ™ ciÄ™widzieć po tym, co zrobiÅ‚eÅ› i powiedziaÅ‚eÅ›.i jak siÄ™ tudostaÅ‚eÅ›?  zapytaÅ‚a Bobbie, kiedy znów powrócili naziemiÄ™, bowiem wyznanie Luke a zakoÅ„czyÅ‚o siÄ™ nie tylkowystygÅ‚Ä… jajecznicÄ….Przecież nie mogÅ‚a być gorsza, skorotak szczerze powiedziaÅ‚ jej o swoich uczuciach.Luke przybraÅ‚ tajemniczÄ… minÄ™. Samantha siÄ™ wygadaÅ‚a  domyÅ›liÅ‚a siÄ™, widzÄ…c jegominÄ™ i używajÄ…c peÅ‚nego imienia siostry, by w ten sposóbpodkreÅ›lić wagÄ™ sprawy. Tak, ale dopiero po tym, kiedy dowiedziaÅ‚a siÄ™, codociebie czujÄ™  zapewniÅ‚ jÄ… Luke. Nim to usÅ‚yszaÅ‚a, dobrzesiÄ™ na mnie wyżyÅ‚a.Niezle siÄ™ od niej nasÅ‚uchaÅ‚em na swójtemat.I nie miaÅ‚em szans, by coÅ› od niej wyciÄ…gnąć, choć odrazu powiedziaÅ‚em, że wiem, że nie jest tobÄ…, że tylko ciebieudaje.Ona nie caÅ‚uje tak jak ty  szepnÄ…Å‚ przekorniei widzÄ…c jej minÄ™, przygarnÄ…Å‚ jÄ… mocno do siebie. Dajspokój, naprawdÄ™ myÅ›laÅ‚aÅ›, że chciaÅ‚em jÄ… pocaÅ‚ować?A nawet gdybym chciaÅ‚, to sÄ…dzisz, by pozwoliÅ‚a?  Nie miaÅ‚am pojÄ™cia, że mogÄ™ być taka zazdrosna skrzywiÅ‚a siÄ™ Bobbie. Ja też nie  przyznaÅ‚ Luke. A jestem.I to tak bardzo,że nie mogÄ™ nawet pogodzić siÄ™ z myÅ›lÄ…, że miaÅ‚bym ciÄ™dzielić z kimÅ› innym, nawet z twojÄ… siostrÄ…. A z naszym dzieckiem?  zapytaÅ‚a. Pobierzemy siÄ™ najszybciej jak to możliwe  zapewniÅ‚jÄ… z przekonaniem i popatrzyÅ‚ na niÄ… ze skruchÄ…. Wyjdzieszza mnie, prawda, Bobbie? Tak  szepnęła [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl