[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Były cicho,dopóki nie wrzuciłem jej razem z nimi do ładowni.Powinienem wiedzieć, że będzie je buntować.Towichrzycielka.- Tak.- Wyciągnąwszy krótkie cygaro, Barnabyzapalił je i zaciągnął się głęboko.- Może powinieneśją zostawić.Rzucała tylko czcze grozby.Nawetjeśli udałoby się jej przekonać brata, żeby wszcząłposzukiwania grupy skazanych kobiet, nie udałobymu się nas znalezć.Naszej wyspy nie ma na mapachi.- Nie chciałem ryzykować.Jeśli nasz plan ma siępowieść, musimy mieć spokój.Nie możemy ciągleoglądać się przez ramię, czy za nami nie majakiegoś przeklętego angielskiego hrabiego.- Zabranie jej z nami na pewno temu niezapobiegnie.A najwyżej pogorszy całą sytuację.Uważasz, że ten hrabia tak po prostu pozwoli na to,by jego siostra zniknęła, i nie będzie jej szukał?Cholernie w to wątpię.Gideon popatrzył za szybko oddalającym sięChastity.Chociaż Barnaby miał rację, niełatwo mubyło zaakceptować jego słowa.- Jak powiedziałeś, kto nas znajdzie? Poza tymta kobieta byłaby większym zagrożeniem w Anglii,gdzie mogłaby buntować swojego brata.Jeśli niebędzie miał jej u swojego boku, to może nie będziemu się chciało ruszać tyłka.Gdybyś miał takąsiostrę, to chciałbyś, żeby wróciła?- Nie wiem.Może.- Barnaby z zamyślonymrazem twarzy wypuścił kłąb dymu.- Jesteś pewien,że.hm.nie zabrałeś jej z nami z innychpowodów?Rzuciwszy mu gniewne spojrzenie, Gideonprzeszedł na pokład rufowy.- A co to ma niby znaczyć?Barnaby poszedł za nim.- Jest siostrą hrabiego, a ty jesteś znany z tego,że robisz różne rzeczy tylko po to, by utrzećarystokratom nosa, kapitanie.Gideon nie odzywał się, wchodząc na pokładrufowy i przejmując ster od bosmana.Nie mógłszczerze odpowiedzieć, czym się kierował,zabierając pannę Willis - lady Sarę - na pokład.Poza tym że gdy rzuciła mu w twarz tytuł swojegobrata wściekł się.Brytyjska arystokracja zawsze wywoływaław nim wściekłość.Te afektowane fircyki były zmo-rą cywilizowanego świata.Gdyby nie tacy ludziejak hrabia Blackmore i jego siostra, na świecie by-łoby mniej ucisku i cierpienia, mniej okrutnegorozdzielania kochanków.Zaklął, gdy odezwał się w nim na nowo bólz przeszłości.Bez względu na to, ilu książąt, mar-kizów i wicehrabiów ośmieszył, jak często odbierałim ich własność i kpił sobie z ich statków wojen-nych, nie zmniejszyło to bólu ani nie zmieniłoangielskiego systemu, który zniszczył jego ojca,a matkę skłonił do zrobienia czegoś, co było nie dopomyślenia.Jego matka.Dotknął palcami wysadzanej drogimikamieniami klamry pasa.Kiedyś była to broszka, alekazał przerobić ją na klamrę, żeby przypominała muo zdradzie matki.Może Barnaby miał rację.Może zabrałna pokład lady Sarę, bo chciał ją ukarać zaarystokratyczne pochodzenie.- Jeśli nie zabrałeś jej na pokład z powodu jejpochodzenia - dodał Barnaby, jakby czytającw jego myślach - to może z powodu jej wyglądu.Jestempewien, że zauważyłeś, iż to piękna młoda kobieta.- Jest jedną z nich - rzucił.- To przeważa wszystkoinne.Kiedy Barnaby się roześmiał, Gideon mocniejzacisnął palce na sterze.Tak, zauważył apetyczną figuręi czarującą twarz lady Sary.Widział tylko kosmyk jejwłosów, który wysunął się spod czepka, ale zauważył, żebyły ciemnorude.Przyłapał się na tym, że sięzastanawiał, jak wyglądałyby rozpuszczone na wietrzealbo opadające mokrą kaskadą na jej szczupłe plecy.Zwiadczące o uporze plecy.Niech to wszyscy diabli,nie mógł przecież rozmyślać o tej dziewczynie w tensposób.Była utrapieniem o niewyparzonym języku naBoga.Pomimo swojej urody nie mogła go skusić.Miałinne wymagania wobec przyszłej żony, a ona niespełniała żadnego z nich.Chciał łagodnej panienki, którada mu spokój ducha i komfort psychiczny podczasdługich nocy, a nie bezczelnej arystokratki, którazatrułaby mu i dni, i noce.Nieważne dlaczego zabrałem ją z Chastity - warknąłna Barnaby'ego.- Jest na pokładzie i już za pózno,żeby ją odesłać.- Kiedy spod pokładu dobiegłakolejna fala hałasu, Gideon zmarszczył brwi.-Szkoda [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Były cicho,dopóki nie wrzuciłem jej razem z nimi do ładowni.Powinienem wiedzieć, że będzie je buntować.Towichrzycielka.- Tak.- Wyciągnąwszy krótkie cygaro, Barnabyzapalił je i zaciągnął się głęboko.- Może powinieneśją zostawić.Rzucała tylko czcze grozby.Nawetjeśli udałoby się jej przekonać brata, żeby wszcząłposzukiwania grupy skazanych kobiet, nie udałobymu się nas znalezć.Naszej wyspy nie ma na mapachi.- Nie chciałem ryzykować.Jeśli nasz plan ma siępowieść, musimy mieć spokój.Nie możemy ciągleoglądać się przez ramię, czy za nami nie majakiegoś przeklętego angielskiego hrabiego.- Zabranie jej z nami na pewno temu niezapobiegnie.A najwyżej pogorszy całą sytuację.Uważasz, że ten hrabia tak po prostu pozwoli na to,by jego siostra zniknęła, i nie będzie jej szukał?Cholernie w to wątpię.Gideon popatrzył za szybko oddalającym sięChastity.Chociaż Barnaby miał rację, niełatwo mubyło zaakceptować jego słowa.- Jak powiedziałeś, kto nas znajdzie? Poza tymta kobieta byłaby większym zagrożeniem w Anglii,gdzie mogłaby buntować swojego brata.Jeśli niebędzie miał jej u swojego boku, to może nie będziemu się chciało ruszać tyłka.Gdybyś miał takąsiostrę, to chciałbyś, żeby wróciła?- Nie wiem.Może.- Barnaby z zamyślonymrazem twarzy wypuścił kłąb dymu.- Jesteś pewien,że.hm.nie zabrałeś jej z nami z innychpowodów?Rzuciwszy mu gniewne spojrzenie, Gideonprzeszedł na pokład rufowy.- A co to ma niby znaczyć?Barnaby poszedł za nim.- Jest siostrą hrabiego, a ty jesteś znany z tego,że robisz różne rzeczy tylko po to, by utrzećarystokratom nosa, kapitanie.Gideon nie odzywał się, wchodząc na pokładrufowy i przejmując ster od bosmana.Nie mógłszczerze odpowiedzieć, czym się kierował,zabierając pannę Willis - lady Sarę - na pokład.Poza tym że gdy rzuciła mu w twarz tytuł swojegobrata wściekł się.Brytyjska arystokracja zawsze wywoływaław nim wściekłość.Te afektowane fircyki były zmo-rą cywilizowanego świata.Gdyby nie tacy ludziejak hrabia Blackmore i jego siostra, na świecie by-łoby mniej ucisku i cierpienia, mniej okrutnegorozdzielania kochanków.Zaklął, gdy odezwał się w nim na nowo bólz przeszłości.Bez względu na to, ilu książąt, mar-kizów i wicehrabiów ośmieszył, jak często odbierałim ich własność i kpił sobie z ich statków wojen-nych, nie zmniejszyło to bólu ani nie zmieniłoangielskiego systemu, który zniszczył jego ojca,a matkę skłonił do zrobienia czegoś, co było nie dopomyślenia.Jego matka.Dotknął palcami wysadzanej drogimikamieniami klamry pasa.Kiedyś była to broszka, alekazał przerobić ją na klamrę, żeby przypominała muo zdradzie matki.Może Barnaby miał rację.Może zabrałna pokład lady Sarę, bo chciał ją ukarać zaarystokratyczne pochodzenie.- Jeśli nie zabrałeś jej na pokład z powodu jejpochodzenia - dodał Barnaby, jakby czytającw jego myślach - to może z powodu jej wyglądu.Jestempewien, że zauważyłeś, iż to piękna młoda kobieta.- Jest jedną z nich - rzucił.- To przeważa wszystkoinne.Kiedy Barnaby się roześmiał, Gideon mocniejzacisnął palce na sterze.Tak, zauważył apetyczną figuręi czarującą twarz lady Sary.Widział tylko kosmyk jejwłosów, który wysunął się spod czepka, ale zauważył, żebyły ciemnorude.Przyłapał się na tym, że sięzastanawiał, jak wyglądałyby rozpuszczone na wietrzealbo opadające mokrą kaskadą na jej szczupłe plecy.Zwiadczące o uporze plecy.Niech to wszyscy diabli,nie mógł przecież rozmyślać o tej dziewczynie w tensposób.Była utrapieniem o niewyparzonym języku naBoga.Pomimo swojej urody nie mogła go skusić.Miałinne wymagania wobec przyszłej żony, a ona niespełniała żadnego z nich.Chciał łagodnej panienki, którada mu spokój ducha i komfort psychiczny podczasdługich nocy, a nie bezczelnej arystokratki, którazatrułaby mu i dni, i noce.Nieważne dlaczego zabrałem ją z Chastity - warknąłna Barnaby'ego.- Jest na pokładzie i już za pózno,żeby ją odesłać.- Kiedy spod pokładu dobiegłakolejna fala hałasu, Gideon zmarszczył brwi.-Szkoda [ Pobierz całość w formacie PDF ]