[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W kącie piętrzyła się piramida zksiążek, które nie zmieściły się na półkach.Trudno to pewnie ogrzać w zimie, pomyślał Pascoe, podziwiając liściaste gzymsypod sufitem.Teraz jednak w pokoju było ciepło, wręcz gorąco, duszno.W powietrzumieszały się intensywne zapachy.Pascoe pociągnął nosem: kawa, pot, tytoń. Jest tu lekki zaduch przyznał Wildgoose, otwierając okna na oścież.Dziewczyna chyba właśnie wyszła przed dom, bo wychylił się i posłał jej całusa.Pascoe obserwował jego odbijającą się w szybie twarz. Chodzi o pańską działkę, panie Wildgoose powiedział Pascoe, obserwując, jaktwarz gospodarza tężeje.Kiedy jednak odwrócił się do komisarza, malowała się na niej wyłącznie ostrożnaszczerość; drobna, śniada, ruchliwa taka twarz świetnie pasowałaby do wykonawcyfrancuskich ballad o życiu bez złudzeń, ale i bez niepotrzebnej rozpaczy.DzieciWildgoose ów odziedziczyły rysy raczej po ojcu niż po matce. Czy to nie pańską żonę miałem wczoraj okazję poznać? Na to wygląda. To zbieg okoliczności? Brwi Wildgoose a dodały do tych słów własnypodwojony znak zapytania. Zbieg okoliczności? powtórzył jak echo Pascoe. Zabawna rzecz z tymizbiegami okoliczności.Chociaż może wcale nie taka zabawna; zdarzają się częściej, niżmyślimy.Za to rzadko się je zauważa. Nie rozumiem. A przecież jest pan nauczycielem angielskiego. Pascoe się uśmiechnął. Todopiero zbieg okoliczności, co? %7łe Brenda Sorby była pańską uczennicą? Brenda.jak? Sorby.Trzecia ofiara Dusiciela.Dziewczyna znaleziona na pańskiej działce byładruga. To nie jest moja działka, panie komisarzu.I nie przypominam sobie, żeby BrendaSorby była moją uczennicą, chociaż wcale nie wykluczam, że tak było, skoro pan taktwierdzi.To wszystko, jeśli chodzi o zbiegi okoliczności? Niezupełnie.Bywa pan w Cheshire Cheese , prawda?Wildgoose usiadł w fotelu i zapalił papierosa.Zamyślił się.Dym miał być dla niegomaską. Zdarza mi się przytaknął. A w lunaparku, panie Wildgoose? Był pan w tym roku na jarmarku? Tak.Zawsze tam chodzę.Uwielbiam wesołe miasteczka. Kiedy ostatnio pan tam był? W zeszłym tygodniu.W czwartek wieczorem, jeśli chce pan koniecznie wiedzieć.Wildgoose się uśmiechnął, czym zirytował Pascoe, który nie bardzo mógł mieć doniego pretensję, że postanowił podjąć narzuconą przez gościa grę. A dwa dni temu, w środę? W porze obiadowej? Byłem na spacerze odparł Wildgoose po chwili zastanowienia. Tak mi sięwydaje. Sam? Chyba tak. Gdzie pan spacerował? Tu i tam.Różnie, głównie nad rzeką.Tam jest prześlicznie, prawda? Czyli był pan w Charter Park. Tamtędy właśnie płynie rzeka, panie komisarzu.Jakieś ciekawe zbiegiokoliczności?Twardy jest! pomyślał Pascoe.W dodatku mnie przedrzeznia.Ale na początkutrafiłem w jakiś czuły punkt.Od czego zaczęliśmy? Jeżeli nie ma pan nic przeciwko temu, panie Wildgoose, chciałbym obejrzeć pańskądziałkę wypalił Pascoe.Lepiej.Na twarzy Wildgoose a przez ułamek sekundy znów odmalowało sięnapięcie. To jałowa ziemia, panie komisarzu odparł niefrasobliwie. W tym roku niepoświęcałem jej wiele czasu, właściwie nawet nie jestem pewien, czy jeszcze do mnienależy.Chyba spózniłem się z opłatą za dzierżawę. Mimo to, chętnie bym ją obejrzał.Przejedziemy się?Wildgoose wstał, prężąc agresywnie mięśnie. Skąd ma pan mój adres? Rozmawiał pan z moją eksżoną, panie Pascoe? Chyba jeszcze nie eks ? Zdaje się, że na razie nie macie rozwodu? Jeszcze nie, ale to tylko kwestia czasu.Bez względu na to, co ona o tym myśli.Nawet prawa odwłoka nie może trwać wiecznie. Prawa odwłoka powtórzył Pascoe. To z Hamleta, prawda? Być może.A co? Zbieg okoliczności, nic więcej.Wildgoose zaśmiał się, odprężył i narzucił bawełnianą kurtkę na koszulkę (inną niżta, o której opowiadała Ellie chyba, że włożył ją na lewą stronę). Połowa angielskich powiedzonek pochodzi z Shakespeare a powiedział. A z tejdrugiej połowy większość jest z Pope a.To pewnie niezbyt cenny zbieg okoliczności? To właśnie mówię o zbiegach okoliczności od samego początku.Nieprawdaż? Jechali najkrótszą drogą w kierunku Pump Street. Dlaczego nie unosi się pan gniewem,panie Wildgoose? A dlaczego miałbym to robić? Na przykład, dlatego że, jak się pan słusznie domyśla, rozmawiałem o panu zpańskimi bliskimi.Coś takiego rozdrażniłoby wielu ludzi.A już niemal każdy mężczyznawściekłby się na wieść o tym, że policja próbuje go powiązać z morderstwami dokonanymiprzez Dusiciela. Sam Dusiciel też? Może zwłaszcza sam Dusiciel. W takim razie może właśnie dowodzę swojej niewinności, panie komisarzu odparł spokojnie Wildgoose. Proszę tu skręcić, ominiemy światła.Pump Street biegła pomiędzy dwoma długimi ciągami szeregowców.Jedną stronęzabudowano w połowie dziewiętnastego wieku, żeby osiedlić tam pracowników kolei, drugą nazywaną Nową , mimo że wyglądem niczym nie różniła się od Starej postawionookoło dziesięciu lat pózniej dla celów komercyjnych, gdy popyt na tanie domy w tej okolicymocno się nasilił.Tym, co czyniło ulicę oryginalną, a nawet, można by rzec, piękną, byłspecyficzny przekrój terenu, który sprawił, że najłatwiej budowało się domy na łuku.Takiejzabudowy nie powstydziłby się nawet londyński Park Crescent [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.W kącie piętrzyła się piramida zksiążek, które nie zmieściły się na półkach.Trudno to pewnie ogrzać w zimie, pomyślał Pascoe, podziwiając liściaste gzymsypod sufitem.Teraz jednak w pokoju było ciepło, wręcz gorąco, duszno.W powietrzumieszały się intensywne zapachy.Pascoe pociągnął nosem: kawa, pot, tytoń. Jest tu lekki zaduch przyznał Wildgoose, otwierając okna na oścież.Dziewczyna chyba właśnie wyszła przed dom, bo wychylił się i posłał jej całusa.Pascoe obserwował jego odbijającą się w szybie twarz. Chodzi o pańską działkę, panie Wildgoose powiedział Pascoe, obserwując, jaktwarz gospodarza tężeje.Kiedy jednak odwrócił się do komisarza, malowała się na niej wyłącznie ostrożnaszczerość; drobna, śniada, ruchliwa taka twarz świetnie pasowałaby do wykonawcyfrancuskich ballad o życiu bez złudzeń, ale i bez niepotrzebnej rozpaczy.DzieciWildgoose ów odziedziczyły rysy raczej po ojcu niż po matce. Czy to nie pańską żonę miałem wczoraj okazję poznać? Na to wygląda. To zbieg okoliczności? Brwi Wildgoose a dodały do tych słów własnypodwojony znak zapytania. Zbieg okoliczności? powtórzył jak echo Pascoe. Zabawna rzecz z tymizbiegami okoliczności.Chociaż może wcale nie taka zabawna; zdarzają się częściej, niżmyślimy.Za to rzadko się je zauważa. Nie rozumiem. A przecież jest pan nauczycielem angielskiego. Pascoe się uśmiechnął. Todopiero zbieg okoliczności, co? %7łe Brenda Sorby była pańską uczennicą? Brenda.jak? Sorby.Trzecia ofiara Dusiciela.Dziewczyna znaleziona na pańskiej działce byładruga. To nie jest moja działka, panie komisarzu.I nie przypominam sobie, żeby BrendaSorby była moją uczennicą, chociaż wcale nie wykluczam, że tak było, skoro pan taktwierdzi.To wszystko, jeśli chodzi o zbiegi okoliczności? Niezupełnie.Bywa pan w Cheshire Cheese , prawda?Wildgoose usiadł w fotelu i zapalił papierosa.Zamyślił się.Dym miał być dla niegomaską. Zdarza mi się przytaknął. A w lunaparku, panie Wildgoose? Był pan w tym roku na jarmarku? Tak.Zawsze tam chodzę.Uwielbiam wesołe miasteczka. Kiedy ostatnio pan tam był? W zeszłym tygodniu.W czwartek wieczorem, jeśli chce pan koniecznie wiedzieć.Wildgoose się uśmiechnął, czym zirytował Pascoe, który nie bardzo mógł mieć doniego pretensję, że postanowił podjąć narzuconą przez gościa grę. A dwa dni temu, w środę? W porze obiadowej? Byłem na spacerze odparł Wildgoose po chwili zastanowienia. Tak mi sięwydaje. Sam? Chyba tak. Gdzie pan spacerował? Tu i tam.Różnie, głównie nad rzeką.Tam jest prześlicznie, prawda? Czyli był pan w Charter Park. Tamtędy właśnie płynie rzeka, panie komisarzu.Jakieś ciekawe zbiegiokoliczności?Twardy jest! pomyślał Pascoe.W dodatku mnie przedrzeznia.Ale na początkutrafiłem w jakiś czuły punkt.Od czego zaczęliśmy? Jeżeli nie ma pan nic przeciwko temu, panie Wildgoose, chciałbym obejrzeć pańskądziałkę wypalił Pascoe.Lepiej.Na twarzy Wildgoose a przez ułamek sekundy znów odmalowało sięnapięcie. To jałowa ziemia, panie komisarzu odparł niefrasobliwie. W tym roku niepoświęcałem jej wiele czasu, właściwie nawet nie jestem pewien, czy jeszcze do mnienależy.Chyba spózniłem się z opłatą za dzierżawę. Mimo to, chętnie bym ją obejrzał.Przejedziemy się?Wildgoose wstał, prężąc agresywnie mięśnie. Skąd ma pan mój adres? Rozmawiał pan z moją eksżoną, panie Pascoe? Chyba jeszcze nie eks ? Zdaje się, że na razie nie macie rozwodu? Jeszcze nie, ale to tylko kwestia czasu.Bez względu na to, co ona o tym myśli.Nawet prawa odwłoka nie może trwać wiecznie. Prawa odwłoka powtórzył Pascoe. To z Hamleta, prawda? Być może.A co? Zbieg okoliczności, nic więcej.Wildgoose zaśmiał się, odprężył i narzucił bawełnianą kurtkę na koszulkę (inną niżta, o której opowiadała Ellie chyba, że włożył ją na lewą stronę). Połowa angielskich powiedzonek pochodzi z Shakespeare a powiedział. A z tejdrugiej połowy większość jest z Pope a.To pewnie niezbyt cenny zbieg okoliczności? To właśnie mówię o zbiegach okoliczności od samego początku.Nieprawdaż? Jechali najkrótszą drogą w kierunku Pump Street. Dlaczego nie unosi się pan gniewem,panie Wildgoose? A dlaczego miałbym to robić? Na przykład, dlatego że, jak się pan słusznie domyśla, rozmawiałem o panu zpańskimi bliskimi.Coś takiego rozdrażniłoby wielu ludzi.A już niemal każdy mężczyznawściekłby się na wieść o tym, że policja próbuje go powiązać z morderstwami dokonanymiprzez Dusiciela. Sam Dusiciel też? Może zwłaszcza sam Dusiciel. W takim razie może właśnie dowodzę swojej niewinności, panie komisarzu odparł spokojnie Wildgoose. Proszę tu skręcić, ominiemy światła.Pump Street biegła pomiędzy dwoma długimi ciągami szeregowców.Jedną stronęzabudowano w połowie dziewiętnastego wieku, żeby osiedlić tam pracowników kolei, drugą nazywaną Nową , mimo że wyglądem niczym nie różniła się od Starej postawionookoło dziesięciu lat pózniej dla celów komercyjnych, gdy popyt na tanie domy w tej okolicymocno się nasilił.Tym, co czyniło ulicę oryginalną, a nawet, można by rzec, piękną, byłspecyficzny przekrój terenu, który sprawił, że najłatwiej budowało się domy na łuku.Takiejzabudowy nie powstydziłby się nawet londyński Park Crescent [ Pobierz całość w formacie PDF ]