[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ze moja rodzona matka to dziwka i złodziejka? Apotem mieć nadzieję, i\ nie będziecie mnie sądzili według niej? Nie bądz śmieszny, bracie -zakończył z gorzkim grymasem.Alec w milczeniu przetrawiał jego słowa.U Julii współczucie dawno ju\ górowało nadstrachem.Z pewnością doskonale rozumiała, jak trudno było jej dumnemu mę\owi przyjąć dowiadomości prawdę, \e zły kuzyn okazał się zdolny do ludzkich uczuć.Poza tym bylijedynymi bliskimi krewnymi.Dobrze wiedział, jak bardzo Julia ceni sobie więzi rodzinne.Pobiegł ku niej spojrzeniem.Patrzyła na jasnowłosego earla spojrzeniem pełnymwspółczucia.- Nick, czy byłeś kiedyś we Włoszech? - zapytała impulsywnie.Uniósł smętnie zwieszoną głowę i po raz pierwszy w jego oczach dostrzegła błysk humoru,nawet jeśli był wisielczy.- Zawsze ceniłem dobroczynny wpływ tamtejszego klimatu.- Chyba nie myślisz o ucieczce na kontynent? - rzucił ostro Alec.- Dlaczego nie? W mojej sytuacji?- O, do licha! Ktoś, kto knuł podle intrygi, aby pozbawić mnie majątku, porwał moją \onę i omało nie.Nick wstał, poprawiając zmiętoszone ubranie.- Więc ka\ mnie aresztować - oświadczył.Alec zacisnął pięści.- Hunterston, uspokój się i pomyśl rozsądnie.Chyba nie chcesz narazić swojej uroczejmał\onki na upokarzające dochodzenie? Pragnę po cichu zniknąć ze sceny, to wszystko.-Skłonił się z szyderczą emfazą, zało\ył płaszcz i kapelusz, po czym skierował się do drzwi.Alec zerwał się z miejsca.Nick zatrzymał się z ręką na klamce.- Dokąd chcesz pojechać?Julia doskonale rozumiała, co musi się dziać w duszy mę\a.Podobnie jak ona, musiał widziećw swoim zdeprawowanym kuzynie, którego kiedyś tak podziwiał, nieszczęśliwego człowieka,ofiarę własnego dziedzictwa i niesprawiedliwych kolei losu.- Do słonecznej Italii, a potem do piekła powiedział Nick gorzkim tonem, z któregoprzebijały beznadzieja i rozpacz.Julia była ju\ tylko czystym współczuciem.Piękny Bridgeton dawno stał się dla niej kolejnąstraconą duszą, której trzeba było za wszelką cenę pomóc.- Alec, powinniśmy mu pomóc.On potrzebuje pieniędzy, \eby zacząć nowe \ycie.Odpowiedział jej twardym spojrzeniem.Czułym gestem musnęła jego czuprynę.- Kochany, proszę.Długo wpatrywał się w nią w milczeniu, a\ wreszcie powoli, Z namaszczeniem ujął jej dłoń iucałował.Potem odwrócił się do Nicka.- Sprzedaj mi Bridgeton House - zaproponował krótko.- Co? To jedyne, co posiadam!- Jeśli teraz uciekniesz, zostanie wystawiony na aukcję na rzecz twoich wierzycieli.Lepiejsprzedaj mi go, a zapłacę ci tyle, ile naprawdę jest wart.- Skąd wiesz, czy znowu nie wymyślę jakiegoś podstępu?- Nie wiem - odparł Alec niespodziewanie łagodnym tonem.- Po prostu przyjmę twoje słowo.W oczach Nicka pojawił się ból - i coś jeszcze, odczucie trudne do odgadnięcia dlapostronnych.- Niech cię szlag! Ale dobrze, mój adwokat skontaktuje się z tobą w tym tygodniu.- Otworzyłdrzwi, lecz ciągle jeszcze zwlekał.- Wyświadcz mi przysługę, dobrze? Pojedz na spotkanie zegzekutorami.- Ju\ jest za pózno.Nick uśmiechnął się - po raz pierwszy szczerze i szeroko.- I zabierz ze sobą Julię - dodał, wychodząc.Julia odetchnęła głęboko, słysząc cichnące kroki.Ręka bolała ją od trzymania cię\kiej broni.Troskliwa dłoń mę\a uwolniła ją od cię\aru.- Pozwól, \e odło\ę tę zabawkę tam, gdzie powinna się znalezć.- On nie był nabity, wiesz? Wystrzelił, kiedy wytrąciłeś go Nickowi.- Jak zwykle jesteś pełna niespodzianek - powiedział z nieodgadniona miną, zbli\ając się doniej.W jego oczach dostrzegła podziw i uwielbienie.Fala gorąca przebiegła jej ciało, nieomijając najtajniejszych zakątków, a nerwy napięły się w zmysłowej gotowości.Bo\e jedyny,jakby mało było jej prze\yć! Nerwowo cofnęła się o krok.- To było prawdziwie przygodowe popołudnie, prawda?- Aadnie to ujęłaś, kochanie - uśmiechnął się.Wreszcie mogła popatrzeć na niego spokojnie.Z kącika ust, które tak kochała, spływałacienka stru\ka krwi.- Wielkie nieba, Alec, spójrz tylko na siebie! Szybko podeszła do stołu i umoczyła czystąserwetkę w dzbanku z wodą do popicia.- Siadaj - poleciła, wskazując kanapkę.- Muszęzrobić z tobą porządek.Usiadł posłusznie, nie spuszczając z niej wzroku.Julia jęła delikatnie przemywać skaleczenie,choć dotykanie ust, które tyle razy ją całowały, było prawdziwą torturą.- Dlaczego pozwoliłaś mu odejść?Głęboki głos miał zmysłowe, pieszczotliwe brzmienie.Julia usiłowała skupić się naopatrunku.- Nie miałam wyboru.Jeślibyś go zabił, przeprowadzono by śledztwo i w najgorszymwypadku groziłaby ci szubienica.A ja nie chcę cię stracić.Alec chwycił Julię za rękę i popatrzył jej w oczy intensywnym, magnetycznym spojrzeniem.Szare tęczówki zabłysły jak płynne srebro.- Ty mnie kochasz, prawda? - powiedział cicho, namiętnie.W nagłym odruchu wyszarpnęła się z jego uścisku.- Jasne, \e cię kocham.Przecie\ nie zgodziłabym się na ślub, gdybym cię nie kochała [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.- Ze moja rodzona matka to dziwka i złodziejka? Apotem mieć nadzieję, i\ nie będziecie mnie sądzili według niej? Nie bądz śmieszny, bracie -zakończył z gorzkim grymasem.Alec w milczeniu przetrawiał jego słowa.U Julii współczucie dawno ju\ górowało nadstrachem.Z pewnością doskonale rozumiała, jak trudno było jej dumnemu mę\owi przyjąć dowiadomości prawdę, \e zły kuzyn okazał się zdolny do ludzkich uczuć.Poza tym bylijedynymi bliskimi krewnymi.Dobrze wiedział, jak bardzo Julia ceni sobie więzi rodzinne.Pobiegł ku niej spojrzeniem.Patrzyła na jasnowłosego earla spojrzeniem pełnymwspółczucia.- Nick, czy byłeś kiedyś we Włoszech? - zapytała impulsywnie.Uniósł smętnie zwieszoną głowę i po raz pierwszy w jego oczach dostrzegła błysk humoru,nawet jeśli był wisielczy.- Zawsze ceniłem dobroczynny wpływ tamtejszego klimatu.- Chyba nie myślisz o ucieczce na kontynent? - rzucił ostro Alec.- Dlaczego nie? W mojej sytuacji?- O, do licha! Ktoś, kto knuł podle intrygi, aby pozbawić mnie majątku, porwał moją \onę i omało nie.Nick wstał, poprawiając zmiętoszone ubranie.- Więc ka\ mnie aresztować - oświadczył.Alec zacisnął pięści.- Hunterston, uspokój się i pomyśl rozsądnie.Chyba nie chcesz narazić swojej uroczejmał\onki na upokarzające dochodzenie? Pragnę po cichu zniknąć ze sceny, to wszystko.-Skłonił się z szyderczą emfazą, zało\ył płaszcz i kapelusz, po czym skierował się do drzwi.Alec zerwał się z miejsca.Nick zatrzymał się z ręką na klamce.- Dokąd chcesz pojechać?Julia doskonale rozumiała, co musi się dziać w duszy mę\a.Podobnie jak ona, musiał widziećw swoim zdeprawowanym kuzynie, którego kiedyś tak podziwiał, nieszczęśliwego człowieka,ofiarę własnego dziedzictwa i niesprawiedliwych kolei losu.- Do słonecznej Italii, a potem do piekła powiedział Nick gorzkim tonem, z któregoprzebijały beznadzieja i rozpacz.Julia była ju\ tylko czystym współczuciem.Piękny Bridgeton dawno stał się dla niej kolejnąstraconą duszą, której trzeba było za wszelką cenę pomóc.- Alec, powinniśmy mu pomóc.On potrzebuje pieniędzy, \eby zacząć nowe \ycie.Odpowiedział jej twardym spojrzeniem.Czułym gestem musnęła jego czuprynę.- Kochany, proszę.Długo wpatrywał się w nią w milczeniu, a\ wreszcie powoli, Z namaszczeniem ujął jej dłoń iucałował.Potem odwrócił się do Nicka.- Sprzedaj mi Bridgeton House - zaproponował krótko.- Co? To jedyne, co posiadam!- Jeśli teraz uciekniesz, zostanie wystawiony na aukcję na rzecz twoich wierzycieli.Lepiejsprzedaj mi go, a zapłacę ci tyle, ile naprawdę jest wart.- Skąd wiesz, czy znowu nie wymyślę jakiegoś podstępu?- Nie wiem - odparł Alec niespodziewanie łagodnym tonem.- Po prostu przyjmę twoje słowo.W oczach Nicka pojawił się ból - i coś jeszcze, odczucie trudne do odgadnięcia dlapostronnych.- Niech cię szlag! Ale dobrze, mój adwokat skontaktuje się z tobą w tym tygodniu.- Otworzyłdrzwi, lecz ciągle jeszcze zwlekał.- Wyświadcz mi przysługę, dobrze? Pojedz na spotkanie zegzekutorami.- Ju\ jest za pózno.Nick uśmiechnął się - po raz pierwszy szczerze i szeroko.- I zabierz ze sobą Julię - dodał, wychodząc.Julia odetchnęła głęboko, słysząc cichnące kroki.Ręka bolała ją od trzymania cię\kiej broni.Troskliwa dłoń mę\a uwolniła ją od cię\aru.- Pozwól, \e odło\ę tę zabawkę tam, gdzie powinna się znalezć.- On nie był nabity, wiesz? Wystrzelił, kiedy wytrąciłeś go Nickowi.- Jak zwykle jesteś pełna niespodzianek - powiedział z nieodgadniona miną, zbli\ając się doniej.W jego oczach dostrzegła podziw i uwielbienie.Fala gorąca przebiegła jej ciało, nieomijając najtajniejszych zakątków, a nerwy napięły się w zmysłowej gotowości.Bo\e jedyny,jakby mało było jej prze\yć! Nerwowo cofnęła się o krok.- To było prawdziwie przygodowe popołudnie, prawda?- Aadnie to ujęłaś, kochanie - uśmiechnął się.Wreszcie mogła popatrzeć na niego spokojnie.Z kącika ust, które tak kochała, spływałacienka stru\ka krwi.- Wielkie nieba, Alec, spójrz tylko na siebie! Szybko podeszła do stołu i umoczyła czystąserwetkę w dzbanku z wodą do popicia.- Siadaj - poleciła, wskazując kanapkę.- Muszęzrobić z tobą porządek.Usiadł posłusznie, nie spuszczając z niej wzroku.Julia jęła delikatnie przemywać skaleczenie,choć dotykanie ust, które tyle razy ją całowały, było prawdziwą torturą.- Dlaczego pozwoliłaś mu odejść?Głęboki głos miał zmysłowe, pieszczotliwe brzmienie.Julia usiłowała skupić się naopatrunku.- Nie miałam wyboru.Jeślibyś go zabił, przeprowadzono by śledztwo i w najgorszymwypadku groziłaby ci szubienica.A ja nie chcę cię stracić.Alec chwycił Julię za rękę i popatrzył jej w oczy intensywnym, magnetycznym spojrzeniem.Szare tęczówki zabłysły jak płynne srebro.- Ty mnie kochasz, prawda? - powiedział cicho, namiętnie.W nagłym odruchu wyszarpnęła się z jego uścisku.- Jasne, \e cię kocham.Przecie\ nie zgodziłabym się na ślub, gdybym cię nie kochała [ Pobierz całość w formacie PDF ]