[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ale dlaczego drugi zombi gnije? Zgodnie z teorią, jeśli dusza tkwi w ciele, zombi niepowinien podlegać procesowi rozkładu?- To już nie jest teoria.Potwierdziłam ją w praktyce - odparła.Spojrzałam na gnijącego trupa i on także odpowiedział spojrzeniem.- Wobec tego czemu ten trup gnije, a tamten nie?Ot, luzna rozmowa dwóch nekromantek.Powiedz, czy ożywiasz trupy tylko podczas nowiu?- Dusza może zostać umieszczona w ciele i ponownie z niego wyjęta tak często, jak tylkozechcę.Spojrzałam na Domingę Salvador.Starałam się zachować pokerowe oblicze, co wcale niebyło proste.Byłam przerażona.Dominga cieszyła się, przyprawiając mnie o trwogę.Niechciałam dać jej tej przyjemności, niezależnie od przyczyny.- Poczekaj, bo nie wiem, czy dobrze zrozumiałam - rzekłam spokojnym, rzeczowym tonem.-Umieszczasz duszę w ciele i ono nie gnije.Następnie wyjmujesz duszę z ciała, czyniąc jezwykłym, trawionym przez rozkład zombi.- Otóż to - przyznała.- Potem na powrót umieszczasz duszę w gnijącym ciele, a zombi znów jest żywy i wszystkoczuje.Czy proces rozkładu zostaje powstrzymany, gdy dusza trafia do ciała?- Tak.Cholera.- Dzięki temu możesz utrzymać gnijącego zombi w nieskończoność?- Tak.Cholera jasna.- A co z tym? - Wskazałam na drugą kobietę.- Wielu ludzi zapłaciłoby za nią krocie.- Chwileczkę, masz na myśli niewolnicę seksualną ?- Może.46- Ale.- Ta myśl była nazbyt potworna.Przecież to był trup, czyli nie musiał jeść, spać, niepotrzebował niczego.Można było trzymać ją w szafie albo w składziku jak zabawkę.Doskonale posłuszna niewolnica.- Czy są posłuszne jak zwykłe zombi, czy może dusza przydaje im wolnej woli?- Wydają się posłuszne.- Może dlatego, że się ciebie boją - zasugerowałam.- Być może.- Uśmiechnęła się.- Nie możesz więzić dusz w powłoce cielesnej w nieskończoność.- Nie mogę - przyznała.- Dusza musi odejść.- Do twego chrześcijańskiego nieba albo piekła?- Tak - odparłam.- To były złe, plugawe kobiety, chica.Oddały mi je ich własne rodziny.Zapłacono mi, abym jeukarała.- Przyjęłaś za to pieniądze?- Nie wolno manipulować martwymi ciałami bez zezwolenia ich rodzin - stwierdziła.Nie wiem, czy chciała mnie przestraszyć.Możliwe, że nie.Ale tym jednym stwierdzeniemuświadomiła mi, że to, co robiła, było w stu procentach legalne.Umarli nie mieli żadnychpraw.To dlatego musieliśmy ustanowić prawa, aby chronić zombi.Cholera.- Nikt nie zasługuje, aby wegetować po wsze czasy w martwym ciele - rzekłam.- Mogłybyśmy potraktować w ten sposób przestępców oczekujących w celi śmierci, chica.Mogliby służyć społeczeństwu po śmierci.- Nie.To nie w porządku.- Pokręciłam głową.- Stworzyłam zombi, które nie gniją, chica.Animatorzy, tak siebie nazywają, o ile mniepamięć nie myli, od lat usiłowali zgłębić tę tajemnicę.Ja ją posiadłam, a ludzie są gotowi zanią zapłacić.- To nie w porządku.Może nie znam się za bardzo na voodoo, ale nawet wśród twoichwspółwyznawców to jest złe.Jak możesz więzić ludzkie dusze, nie pozwalając im pójśćdalej i połączyć się z loa?Wzruszyła ramionami i westchnęła.Nagle wydała mi się zmęczona.- Miałam nadzieję, chica, że mi pomożesz.Gdybyśmy współpracowały, mogłybyśmypracować dwa razy szybciej.Stworzyłybyśmy więcej zombi.I zdobyłybyśmy niewiarygodnąfortunę.- Trafiłaś pod niewłaściwy adres.- Tak, teraz już to zrozumiałam.Miałam nadzieję, że nie będąc wyznawczynią voodoo, niepostrzegasz tego jako zła.- Chrześcijanin., buddysta, muzułmanin czy wyznawca jakiejkolwiek innej religii uzna to, corobisz, Domingo, za złe.- Może tak, może nie.Nie zaszkodziło zapytać.Spojrzałam na gnijącego trupa.47- Przynajmniej uwolnij obiekt swych wczesnych eksperymentów od dalszych mąk.- Robi piorunujące wrażenie, prawda? - Dominga spojrzała na zombi.- Stworzyłaś zombi, które nie podlegają rozkładowi.Doskonale.Ale nie bądz sadystką.- Uważasz, że jestem okrutna?- Taa - mruknęłam.- Manuelu, czy jestem okrutna?Manny odpowiedział, patrząc na mnie.Jego wzrok starał się coś mi powiedzieć.Niepotrafiłam tego rozpoznać.- Tak, Senora, jesteś okrutna.Spojrzała na niego, odwracając się płynnym, kocim ruchem.- Naprawdę uważasz, że jestem okrutna, Manuelu? Twoja ukochana amante?- Tak.- Powoli pokiwał głową.- Kilka lat temu nie podejmowałeś tak pochopnych osądów, Manuelu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.- Ale dlaczego drugi zombi gnije? Zgodnie z teorią, jeśli dusza tkwi w ciele, zombi niepowinien podlegać procesowi rozkładu?- To już nie jest teoria.Potwierdziłam ją w praktyce - odparła.Spojrzałam na gnijącego trupa i on także odpowiedział spojrzeniem.- Wobec tego czemu ten trup gnije, a tamten nie?Ot, luzna rozmowa dwóch nekromantek.Powiedz, czy ożywiasz trupy tylko podczas nowiu?- Dusza może zostać umieszczona w ciele i ponownie z niego wyjęta tak często, jak tylkozechcę.Spojrzałam na Domingę Salvador.Starałam się zachować pokerowe oblicze, co wcale niebyło proste.Byłam przerażona.Dominga cieszyła się, przyprawiając mnie o trwogę.Niechciałam dać jej tej przyjemności, niezależnie od przyczyny.- Poczekaj, bo nie wiem, czy dobrze zrozumiałam - rzekłam spokojnym, rzeczowym tonem.-Umieszczasz duszę w ciele i ono nie gnije.Następnie wyjmujesz duszę z ciała, czyniąc jezwykłym, trawionym przez rozkład zombi.- Otóż to - przyznała.- Potem na powrót umieszczasz duszę w gnijącym ciele, a zombi znów jest żywy i wszystkoczuje.Czy proces rozkładu zostaje powstrzymany, gdy dusza trafia do ciała?- Tak.Cholera.- Dzięki temu możesz utrzymać gnijącego zombi w nieskończoność?- Tak.Cholera jasna.- A co z tym? - Wskazałam na drugą kobietę.- Wielu ludzi zapłaciłoby za nią krocie.- Chwileczkę, masz na myśli niewolnicę seksualną ?- Może.46- Ale.- Ta myśl była nazbyt potworna.Przecież to był trup, czyli nie musiał jeść, spać, niepotrzebował niczego.Można było trzymać ją w szafie albo w składziku jak zabawkę.Doskonale posłuszna niewolnica.- Czy są posłuszne jak zwykłe zombi, czy może dusza przydaje im wolnej woli?- Wydają się posłuszne.- Może dlatego, że się ciebie boją - zasugerowałam.- Być może.- Uśmiechnęła się.- Nie możesz więzić dusz w powłoce cielesnej w nieskończoność.- Nie mogę - przyznała.- Dusza musi odejść.- Do twego chrześcijańskiego nieba albo piekła?- Tak - odparłam.- To były złe, plugawe kobiety, chica.Oddały mi je ich własne rodziny.Zapłacono mi, abym jeukarała.- Przyjęłaś za to pieniądze?- Nie wolno manipulować martwymi ciałami bez zezwolenia ich rodzin - stwierdziła.Nie wiem, czy chciała mnie przestraszyć.Możliwe, że nie.Ale tym jednym stwierdzeniemuświadomiła mi, że to, co robiła, było w stu procentach legalne.Umarli nie mieli żadnychpraw.To dlatego musieliśmy ustanowić prawa, aby chronić zombi.Cholera.- Nikt nie zasługuje, aby wegetować po wsze czasy w martwym ciele - rzekłam.- Mogłybyśmy potraktować w ten sposób przestępców oczekujących w celi śmierci, chica.Mogliby służyć społeczeństwu po śmierci.- Nie.To nie w porządku.- Pokręciłam głową.- Stworzyłam zombi, które nie gniją, chica.Animatorzy, tak siebie nazywają, o ile mniepamięć nie myli, od lat usiłowali zgłębić tę tajemnicę.Ja ją posiadłam, a ludzie są gotowi zanią zapłacić.- To nie w porządku.Może nie znam się za bardzo na voodoo, ale nawet wśród twoichwspółwyznawców to jest złe.Jak możesz więzić ludzkie dusze, nie pozwalając im pójśćdalej i połączyć się z loa?Wzruszyła ramionami i westchnęła.Nagle wydała mi się zmęczona.- Miałam nadzieję, chica, że mi pomożesz.Gdybyśmy współpracowały, mogłybyśmypracować dwa razy szybciej.Stworzyłybyśmy więcej zombi.I zdobyłybyśmy niewiarygodnąfortunę.- Trafiłaś pod niewłaściwy adres.- Tak, teraz już to zrozumiałam.Miałam nadzieję, że nie będąc wyznawczynią voodoo, niepostrzegasz tego jako zła.- Chrześcijanin., buddysta, muzułmanin czy wyznawca jakiejkolwiek innej religii uzna to, corobisz, Domingo, za złe.- Może tak, może nie.Nie zaszkodziło zapytać.Spojrzałam na gnijącego trupa.47- Przynajmniej uwolnij obiekt swych wczesnych eksperymentów od dalszych mąk.- Robi piorunujące wrażenie, prawda? - Dominga spojrzała na zombi.- Stworzyłaś zombi, które nie podlegają rozkładowi.Doskonale.Ale nie bądz sadystką.- Uważasz, że jestem okrutna?- Taa - mruknęłam.- Manuelu, czy jestem okrutna?Manny odpowiedział, patrząc na mnie.Jego wzrok starał się coś mi powiedzieć.Niepotrafiłam tego rozpoznać.- Tak, Senora, jesteś okrutna.Spojrzała na niego, odwracając się płynnym, kocim ruchem.- Naprawdę uważasz, że jestem okrutna, Manuelu? Twoja ukochana amante?- Tak.- Powoli pokiwał głową.- Kilka lat temu nie podejmowałeś tak pochopnych osądów, Manuelu [ Pobierz całość w formacie PDF ]