[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lady Margaret zerknęła za siebie, na drzwi, aby sprawdzić, czy nie podsłu-chuje ich żadna z dworek księżnej. Jakże mogłam się nie zgodzić? odpowiedziała pytaniem. Mój bratzostał wtrącony do lochów Tower tylko dlatego, że urodził się księciem.Gdy-bym odmówiła ręki sir Richardowi, rychło bym do niego tam dołączyła.Mójbiedny kochany brat złożył głowę na katowskim pieńku nie za żadną przewinę,lecz za noszone miano.Jako niewiasta miałam szansę na jego zmianę.Skorzysta-łam z niej.Nie miałam innego wyjścia. Mogłaś zostać królową Anglii! zaprotestowała żywo Catalina.RLTLady Margaret nie podjęła dyskusji z młodszą o połowę niewiastą. Dzieje się wola Boża powiedziała po prostu. Moja szansa na koronę,jeśli kiedykolwiek ją miałam, przepadła.Twoja także.Musisz znalezć sposób naspędzenie reszty życia bez wylewania niepotrzebnych żalów, infanta.Catalina nie zareagowała od razu, obdarzając swą przyjaciółkę i mentorkęzimnym, dalekim spojrzeniem. Muszę znalezć sposób, aby wypełnić swoje przeznaczenie rzekła wkońcu. Ar. urwała raptownie.Wciąż nie była w stanie wymówić jegoimienia, nawet w obecności osoby, która go znała i szanowała. Raz odbyłam zkimś rozmowę na temat przejmowania tronu siłą.Chyba jednak dopiero teraz jązrozumiałam w pełni.Będę musiała upomnieć się o koronę dla siebie.Nie zrzekęsię, ot tak sobie, tego, co mi się należy.Znam swój obowiązek i wiem, co powin-nam uczynić.Postąpię zgodnie z wolą Najwyższego bez względu na przeciwno-ści.Starsza kobieta westchnęła ze znużeniem. Może wolą Najwyższego jest, abyś pogodziła się ze swoim losem? za-sugerowała. Z całą pewnością nie odrzekła na to Catalina.Nikomu nie zdradzę, co przysięgłam.Nikomu nie zdradzę, że w głębi duszynadal uważam się za księżnę Walii, że zawsze nią będę, dopóki nie zobaczę wese-la mego syna, dopóki książęcy diadem nie spocznie na czole mojej synowej.Z ni-kim nie podzielę się tym, co powiedział mi Artur, a co dopiero teraz pojmuję: żeczasem nawet urodzona księżniczka musi upominać się o swoje.Nie mówię nikomu ani że jestem brzemienna, ani że nie jestem.Wiem to jed-nak dobrze; w kwietniu dopadła mnie miesięczna przypadłość, zatem nie spo-dziewam się dziecka.Nie ma księżniczki Marii ani małego księcia Artura.Mójukochany, mój najdroższy nie żyje i nic mi po nim nie zostało, nawet jego niena-rodzone dziecię.Nie powiem na ten temat ani słowa, mimo że wszyscy wokół mnie węszą i do-pytują, chcąc znać prawdę.Muszę się zastanowić, jak to rozegrać, jak upomniećsię o tron, który Artur zostawił mi w spadku.Muszę obmyślić, w jaki sposób mamdotrzymać złożonej mu przysięgi, jak wyrazić kłamstwo, do którego zobowiązałmnie na łożu śmierci.Jak wypaść wystarczająco przekonująco, jak omamić królaHenryka i jego bystrą matkę o przenikliwym spojrzeniu zimnych oczu.RLTPrzysięgłam i nie zamierzam łamać danego słowa.Artur błagał mnie, bympostąpiła tak, jak on chciał, i nawet podsunął mi kłamstwo, do którego będę mu-siała się uciec, chcąc wygrać w tej grze.Przysięgłam mu i nie zawiodę go.Toostatnie, o co poprosił mnie za życia, i także dlatego postąpię zgodnie z jego ży-czeniem.Uczynię to dla niego i w imię naszej miłości.Och, najdroższy, gdybyś tylko wiedział, jak bardzo tęsknię do naszego spotka-nia.Catalina zmierzała do Londynu w karocy o zaciągniętych czarnych zasłon-kach, mimo że wszędzie wokół przyroda budziła się do życia po długiej i chłod-nej wiośnie, nareszcie ustępującej latu, ciepłu i słońcu.Nie widziała też podda-nych, ściągających czapki i kłaniających się w pas królewskiemu orszakowi, gdyten przejeżdżał przez angielskie wioski i znów wydostawał się na otwarty traktbiegnący do stolicy.Nie słyszała mężczyzn i niewiast wołających: Niech Bógchroni księżniczkę!", gdy jej karoca, stukając kołami na kocich łbach niewielkichmiasteczek, nieustannie parła naprzód.Nie miała pojęcia, że każda młódka czy-niła zamaszysty znak krzyża i modliła się w duchu, aby Pan Bóg miał w pieczyuroczą hiszpańską księżniczkę, która w poszukiwaniu miłości przebyła kawałświata po to tylko, by stracić młodego męża po niespełna pół roku małżeństwa.Oczywiście była świadoma zieleniącej się roślinności łąk i zbóż nabrzmiewa-jących kłosami, tłuściutkiego bydła i owiec wypasanych na brzegach rzek.Gdytrakt prowadził przez gęsty bór, czuła chłód cienia rzucanego przez wysokiedrzewa splatające konary i gałęzie w baldachim liści.Na zasłonkach karocy mi-gały sylwetki rozpierzchających się w popłochu jeleni, we wnętrzu pojazdu roz-legało się echem kukanie kukułek i klekot dzięciołów.Anglia była pięknym kra-jem, zamożnym, wspaniale się nadającym na dziedzictwo młodej pary książęcej.Wspominała pragnienie Artura, aby uczynić tę ziemię bezpieczną od najazdówSzkotów i zakusów Maurów.O jego szczerej chęci panowania tutaj jeszcze lepieji sprawiedliwiej niż jego ojciec, niż którykolwiek z wcześniejszych władców.Niewiele rozmawiała z włodarzami, którzy w swych zamkach udzielali jejgościny w drodze do Londynu.Ci zaś nie narzucali się, szanując jej smutek i ża-łobę.Nie paplała radośnie ze swymi damami dworu: ani z młodą Marią, którastale dotrzymywała jej towarzystwa w milczącym współczuciu, ani z dońą Elwi-rą, której wszędzie było pełno, odkąd rozpoczął się ten prawdziwy kryzys dlakrólestwa Hiszpanii.Małżonek duenny organizował ich postoje, ona sama dopil-RLTnowywała, by księżniczka należycie jadła, spała i zadawała się z właściwymiosobami.Catalina była powolna niczym nowo narodzone dziecię, pozwalając so-bą rządzić [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Lady Margaret zerknęła za siebie, na drzwi, aby sprawdzić, czy nie podsłu-chuje ich żadna z dworek księżnej. Jakże mogłam się nie zgodzić? odpowiedziała pytaniem. Mój bratzostał wtrącony do lochów Tower tylko dlatego, że urodził się księciem.Gdy-bym odmówiła ręki sir Richardowi, rychło bym do niego tam dołączyła.Mójbiedny kochany brat złożył głowę na katowskim pieńku nie za żadną przewinę,lecz za noszone miano.Jako niewiasta miałam szansę na jego zmianę.Skorzysta-łam z niej.Nie miałam innego wyjścia. Mogłaś zostać królową Anglii! zaprotestowała żywo Catalina.RLTLady Margaret nie podjęła dyskusji z młodszą o połowę niewiastą. Dzieje się wola Boża powiedziała po prostu. Moja szansa na koronę,jeśli kiedykolwiek ją miałam, przepadła.Twoja także.Musisz znalezć sposób naspędzenie reszty życia bez wylewania niepotrzebnych żalów, infanta.Catalina nie zareagowała od razu, obdarzając swą przyjaciółkę i mentorkęzimnym, dalekim spojrzeniem. Muszę znalezć sposób, aby wypełnić swoje przeznaczenie rzekła wkońcu. Ar. urwała raptownie.Wciąż nie była w stanie wymówić jegoimienia, nawet w obecności osoby, która go znała i szanowała. Raz odbyłam zkimś rozmowę na temat przejmowania tronu siłą.Chyba jednak dopiero teraz jązrozumiałam w pełni.Będę musiała upomnieć się o koronę dla siebie.Nie zrzekęsię, ot tak sobie, tego, co mi się należy.Znam swój obowiązek i wiem, co powin-nam uczynić.Postąpię zgodnie z wolą Najwyższego bez względu na przeciwno-ści.Starsza kobieta westchnęła ze znużeniem. Może wolą Najwyższego jest, abyś pogodziła się ze swoim losem? za-sugerowała. Z całą pewnością nie odrzekła na to Catalina.Nikomu nie zdradzę, co przysięgłam.Nikomu nie zdradzę, że w głębi duszynadal uważam się za księżnę Walii, że zawsze nią będę, dopóki nie zobaczę wese-la mego syna, dopóki książęcy diadem nie spocznie na czole mojej synowej.Z ni-kim nie podzielę się tym, co powiedział mi Artur, a co dopiero teraz pojmuję: żeczasem nawet urodzona księżniczka musi upominać się o swoje.Nie mówię nikomu ani że jestem brzemienna, ani że nie jestem.Wiem to jed-nak dobrze; w kwietniu dopadła mnie miesięczna przypadłość, zatem nie spo-dziewam się dziecka.Nie ma księżniczki Marii ani małego księcia Artura.Mójukochany, mój najdroższy nie żyje i nic mi po nim nie zostało, nawet jego niena-rodzone dziecię.Nie powiem na ten temat ani słowa, mimo że wszyscy wokół mnie węszą i do-pytują, chcąc znać prawdę.Muszę się zastanowić, jak to rozegrać, jak upomniećsię o tron, który Artur zostawił mi w spadku.Muszę obmyślić, w jaki sposób mamdotrzymać złożonej mu przysięgi, jak wyrazić kłamstwo, do którego zobowiązałmnie na łożu śmierci.Jak wypaść wystarczająco przekonująco, jak omamić królaHenryka i jego bystrą matkę o przenikliwym spojrzeniu zimnych oczu.RLTPrzysięgłam i nie zamierzam łamać danego słowa.Artur błagał mnie, bympostąpiła tak, jak on chciał, i nawet podsunął mi kłamstwo, do którego będę mu-siała się uciec, chcąc wygrać w tej grze.Przysięgłam mu i nie zawiodę go.Toostatnie, o co poprosił mnie za życia, i także dlatego postąpię zgodnie z jego ży-czeniem.Uczynię to dla niego i w imię naszej miłości.Och, najdroższy, gdybyś tylko wiedział, jak bardzo tęsknię do naszego spotka-nia.Catalina zmierzała do Londynu w karocy o zaciągniętych czarnych zasłon-kach, mimo że wszędzie wokół przyroda budziła się do życia po długiej i chłod-nej wiośnie, nareszcie ustępującej latu, ciepłu i słońcu.Nie widziała też podda-nych, ściągających czapki i kłaniających się w pas królewskiemu orszakowi, gdyten przejeżdżał przez angielskie wioski i znów wydostawał się na otwarty traktbiegnący do stolicy.Nie słyszała mężczyzn i niewiast wołających: Niech Bógchroni księżniczkę!", gdy jej karoca, stukając kołami na kocich łbach niewielkichmiasteczek, nieustannie parła naprzód.Nie miała pojęcia, że każda młódka czy-niła zamaszysty znak krzyża i modliła się w duchu, aby Pan Bóg miał w pieczyuroczą hiszpańską księżniczkę, która w poszukiwaniu miłości przebyła kawałświata po to tylko, by stracić młodego męża po niespełna pół roku małżeństwa.Oczywiście była świadoma zieleniącej się roślinności łąk i zbóż nabrzmiewa-jących kłosami, tłuściutkiego bydła i owiec wypasanych na brzegach rzek.Gdytrakt prowadził przez gęsty bór, czuła chłód cienia rzucanego przez wysokiedrzewa splatające konary i gałęzie w baldachim liści.Na zasłonkach karocy mi-gały sylwetki rozpierzchających się w popłochu jeleni, we wnętrzu pojazdu roz-legało się echem kukanie kukułek i klekot dzięciołów.Anglia była pięknym kra-jem, zamożnym, wspaniale się nadającym na dziedzictwo młodej pary książęcej.Wspominała pragnienie Artura, aby uczynić tę ziemię bezpieczną od najazdówSzkotów i zakusów Maurów.O jego szczerej chęci panowania tutaj jeszcze lepieji sprawiedliwiej niż jego ojciec, niż którykolwiek z wcześniejszych władców.Niewiele rozmawiała z włodarzami, którzy w swych zamkach udzielali jejgościny w drodze do Londynu.Ci zaś nie narzucali się, szanując jej smutek i ża-łobę.Nie paplała radośnie ze swymi damami dworu: ani z młodą Marią, którastale dotrzymywała jej towarzystwa w milczącym współczuciu, ani z dońą Elwi-rą, której wszędzie było pełno, odkąd rozpoczął się ten prawdziwy kryzys dlakrólestwa Hiszpanii.Małżonek duenny organizował ich postoje, ona sama dopil-RLTnowywała, by księżniczka należycie jadła, spała i zadawała się z właściwymiosobami.Catalina była powolna niczym nowo narodzone dziecię, pozwalając so-bą rządzić [ Pobierz całość w formacie PDF ]