[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Usłyszałam odgłos ściąganych z półek książek.- Dlaczego nie poprosisz Faith, żeby to za nas napisała? - dodał Dormand.-Jest mądra.Nadstawiłam uszu, słysząc znajome imię.- Ostatnio zachowuje się jak zołza - powiedział Ethan.- Nie wiem, co się znią, do cholery, dzieje.- Spotyka się z tym Vladescu - poinformował Frank, wypluwając z siebienazwisko Lucjusza jak komara, który wpadł mu do ust.- Pewnie się do niejpodwala, pacan.- 139 -Jak często Lucjusz spotyka się z Faith? I co razem robią? Zazdrość znówścisnęła mi żołądek.Spróbowałam sobie przypomnieć, kiedy ostatnim razemLucjusz wspominał o pakcie i o zaręczynach.Uzmysłowiłam sobie nagle, że niepamiętam.- Ten dziwoląg uważa się za niewiadomo kogo, bo potrafi wykonać kilkacelnych rzutów na parkiecie - burknął Ethan.- Jest w nim coś podejrzanego - zauważył Dormand.- On nie jest normalny.Zastygłam na krześle, uważnie nasłuchując.Frank i Ethan nie mogli wiedziećniczego o Lucjuszu, ale zaniepokoiło mnie, że dwóch największych idiotów w całejszkole zaczyna rozmawiać na temat inności Lucjusza.Choć ci głupcy zpewnością nie stanowili zagrożenia dla kogoś tak opanowanego i silnego fizyczniejak Lucjusz, wytrąciło mnie to trochę z równowagi.- Jesteś wkurzony, bo przygwozdził cię na oczach wszystkich do szafki -zauważył Ethan.- A żebyś wiedział.Gdyby to ciebie prawie udusił, też byś chodził wkurzony -powiedział Dormand i urwał na chwilę.- Mówię ci, z nim jest coś nie tak.Kiedymnie złapał.Nie wiem.To było dziwne.- Co, napaliłeś się na niego? - zażartował Ethan.- Co chcesz powiedzieć przez dziwne ?Spodziewałam się, że taki macho jak Dormand wpadnie w szał na samąinsynuację Ethana.Jednak tym razem Frank wykazał się zadziwiającymopanowaniem.- Zamknij się, stary - prychnął.- Nie czułeś tego, to nie wiesz.Rozległ się odgłos książek odkładanych z powrotem na regał.- Zabierajmy się stąd - rzucił Ethan.- Poproszę kogoś, żeby napisał to za nas.Usłyszałam jeszcze, jak Dormand dodaje na odchodnym:- Vladescu, ten koleś dostanie kiedyś to, na co zasługuje.Z nim jest cośzdrowo nie tak.Prędzej czy pózniej, dowiem się, o co chodzi.- Głos rozmył się wkorytarzu, gdy opuścili bibliotekę.Wpatrywałam się tępo w przestrzeń, próbując wmówić sobie, że lekkiniepokój, który mnie ogarnął, jest zupełnie nieuzasadniony.Ale z jakiegoś powoduw to nie wierzyłam.Frank Dormand był bezlitosnym, namolnym dręczycielem.Stanowiłam obiekt jego docinków niemal od zawsze, najlepiej więc wiedziałam, żepotrafił uczepie się swojej ofiary jak rzep psiego ogona. A jeśli Frank zacznie grzebać w przeszłości Lucjusza? Czy uda mu sięczegoś dowiedzieć? - zapytałam samą siebie.Nie.Pomysł wydał mi się niemalśmieszny.Frank Dormand nawet nie umiał znalezć w szkolnej bibliotece książki oLidze Narodów.Nigdy nie odkryłby, że Lucjusz jest wampirem.Nawet za milionlat.- 140 -A nawet gdyby jakimś cudem się o tym dowiedział, cóż takiego mogłoby sięstać? Hrabstwo Lebanon to nie Rumunia.To cywilizowane miejsce.Ludzie niezbierają się w dzikie bandy i nie mordują sąsiadów kołkami, na litość boską.Nasamą myśl o tym chciało mi się śmiać.Lucjuszowi nic nie grozi.Dlaczego więc, kiedy zamykałam książki, rezygnując na dziś z logiki imatematyki, wcale nie czułam się spokojna?- 141 -ROZDZIAA 30ROZDZIAA 30Drogi Wasylu!Gdybyś spędził grudzień w hrabstwie Lebanon w stanie Pensylwania zlasowałby Ci się mózg , że się posłużę kolokwializmem, który ostatnioszczególnie przypadł mi do gustu.Czy to dobrze, czy zle, że komuś mózg się lasuje?Nawet z kontekstu trudno to czasem wywnioskować - chociaż lubię puszczać wodzewyobrazni i tworzyć w głowie najróżniejsze wizje.Otwarte czaszki, mózgipoukładane na stołach, chłodzone elektrycznymi wentylatorami.I inne tympodobne.Pozostanę przy temacie stymulacji wizualnej i nadmienię, że grudzieńobchodzi się w Stanach Zjednoczonych dość hucznie.Agresywnie niemal [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Usłyszałam odgłos ściąganych z półek książek.- Dlaczego nie poprosisz Faith, żeby to za nas napisała? - dodał Dormand.-Jest mądra.Nadstawiłam uszu, słysząc znajome imię.- Ostatnio zachowuje się jak zołza - powiedział Ethan.- Nie wiem, co się znią, do cholery, dzieje.- Spotyka się z tym Vladescu - poinformował Frank, wypluwając z siebienazwisko Lucjusza jak komara, który wpadł mu do ust.- Pewnie się do niejpodwala, pacan.- 139 -Jak często Lucjusz spotyka się z Faith? I co razem robią? Zazdrość znówścisnęła mi żołądek.Spróbowałam sobie przypomnieć, kiedy ostatnim razemLucjusz wspominał o pakcie i o zaręczynach.Uzmysłowiłam sobie nagle, że niepamiętam.- Ten dziwoląg uważa się za niewiadomo kogo, bo potrafi wykonać kilkacelnych rzutów na parkiecie - burknął Ethan.- Jest w nim coś podejrzanego - zauważył Dormand.- On nie jest normalny.Zastygłam na krześle, uważnie nasłuchując.Frank i Ethan nie mogli wiedziećniczego o Lucjuszu, ale zaniepokoiło mnie, że dwóch największych idiotów w całejszkole zaczyna rozmawiać na temat inności Lucjusza.Choć ci głupcy zpewnością nie stanowili zagrożenia dla kogoś tak opanowanego i silnego fizyczniejak Lucjusz, wytrąciło mnie to trochę z równowagi.- Jesteś wkurzony, bo przygwozdził cię na oczach wszystkich do szafki -zauważył Ethan.- A żebyś wiedział.Gdyby to ciebie prawie udusił, też byś chodził wkurzony -powiedział Dormand i urwał na chwilę.- Mówię ci, z nim jest coś nie tak.Kiedymnie złapał.Nie wiem.To było dziwne.- Co, napaliłeś się na niego? - zażartował Ethan.- Co chcesz powiedzieć przez dziwne ?Spodziewałam się, że taki macho jak Dormand wpadnie w szał na samąinsynuację Ethana.Jednak tym razem Frank wykazał się zadziwiającymopanowaniem.- Zamknij się, stary - prychnął.- Nie czułeś tego, to nie wiesz.Rozległ się odgłos książek odkładanych z powrotem na regał.- Zabierajmy się stąd - rzucił Ethan.- Poproszę kogoś, żeby napisał to za nas.Usłyszałam jeszcze, jak Dormand dodaje na odchodnym:- Vladescu, ten koleś dostanie kiedyś to, na co zasługuje.Z nim jest cośzdrowo nie tak.Prędzej czy pózniej, dowiem się, o co chodzi.- Głos rozmył się wkorytarzu, gdy opuścili bibliotekę.Wpatrywałam się tępo w przestrzeń, próbując wmówić sobie, że lekkiniepokój, który mnie ogarnął, jest zupełnie nieuzasadniony.Ale z jakiegoś powoduw to nie wierzyłam.Frank Dormand był bezlitosnym, namolnym dręczycielem.Stanowiłam obiekt jego docinków niemal od zawsze, najlepiej więc wiedziałam, żepotrafił uczepie się swojej ofiary jak rzep psiego ogona. A jeśli Frank zacznie grzebać w przeszłości Lucjusza? Czy uda mu sięczegoś dowiedzieć? - zapytałam samą siebie.Nie.Pomysł wydał mi się niemalśmieszny.Frank Dormand nawet nie umiał znalezć w szkolnej bibliotece książki oLidze Narodów.Nigdy nie odkryłby, że Lucjusz jest wampirem.Nawet za milionlat.- 140 -A nawet gdyby jakimś cudem się o tym dowiedział, cóż takiego mogłoby sięstać? Hrabstwo Lebanon to nie Rumunia.To cywilizowane miejsce.Ludzie niezbierają się w dzikie bandy i nie mordują sąsiadów kołkami, na litość boską.Nasamą myśl o tym chciało mi się śmiać.Lucjuszowi nic nie grozi.Dlaczego więc, kiedy zamykałam książki, rezygnując na dziś z logiki imatematyki, wcale nie czułam się spokojna?- 141 -ROZDZIAA 30ROZDZIAA 30Drogi Wasylu!Gdybyś spędził grudzień w hrabstwie Lebanon w stanie Pensylwania zlasowałby Ci się mózg , że się posłużę kolokwializmem, który ostatnioszczególnie przypadł mi do gustu.Czy to dobrze, czy zle, że komuś mózg się lasuje?Nawet z kontekstu trudno to czasem wywnioskować - chociaż lubię puszczać wodzewyobrazni i tworzyć w głowie najróżniejsze wizje.Otwarte czaszki, mózgipoukładane na stołach, chłodzone elektrycznymi wentylatorami.I inne tympodobne.Pozostanę przy temacie stymulacji wizualnej i nadmienię, że grudzieńobchodzi się w Stanach Zjednoczonych dość hucznie.Agresywnie niemal [ Pobierz całość w formacie PDF ]