[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To było złe, wiedziałam o tym.To mogło skończyć się jedynie kompletnąkatastrofą.Mimo to nie byłam w stanie się powstrzymać i nie chciałam tego.Niebyło ważne jaką cenę musiałabym za to zapłacić.było warto.Warto było poczuć, jak jego ręce zsuwają się w dół pomiędzy nas, wślizgują się pod mój płaszcz i podluzny T-shirt, przykrywając moje, okryte koronką stanika piersi.Biustonosz zapinałsię z przodu, ale on i tak go rozerwał, a jego palce na mojej nagiej skórze sprawiły, żekrzyknęłam z niewiarygodnego podniecenia.Poczułam grubość jego erekcji przyciśniętą do mojego brzucha i błyskawiczniestałam się wilgotna.gotowa na niego i szalejąca z żądzy.Mógł pchnąć mnie namokry bruk i tam wziąć, a ja nie wydałabym nawet jednego jęku protestu.Musiałamdotknąć jego skóry, więc by móc ją poczuć szarpnęłam go za poły koszuli ściągającmu ją z ramion.Zapragnęłam więcej, tak bardzo, że miałam ochotę krzyczeć.Nigdynie będę mieć dosyć tego mężczyzny, nigdy nawet za tysiąc lat.Był mój, był moimciałem, duszą i sercem.Byłam z nim tak mocno związana, że gdyby ktoś próbowałnas rozdzielić zapragnęłabym przestać istnieć.Oddałam mu pocałunek, nasze języki rozpoczęły swój taniec.Wtedy zamknęłamoczy, dając się porwać tym rozkosznym doznaniom, napięciu w moich piersiach idrżeniu w centrum kobiecości.Przycisnął swoje biodra do moich i przez długąspódnicę poczułam ciepło jego uda.Przez chwilę ją przeklinałam, pragnąc mieć nasobie spodnie, by było mi łatwiej znalezć się jeszcze bliżej niego, bym mogła owinąćnogami jego biodra.Ocierał się o mnie, a ja poczułam dreszcz reakcji, inny niżpoprzednio.Otarł się o mnie jeszcze raz, celowo mocniej dociskając, a wtedyprzypomniałam sobie swój strach z ostatniej nocy, głęboką czerń.Przetrwałam iprzeżyłam, byłam zraniona, a jednak ocalałam, ale jeszcze nie byłam gotowa, byznalezć się tam ponownie.To byłoby zbyt wiele, ale on podciągnął do góry mój T-shirt, wystawiając moje ciało na działanie zimnego, mokrego powietrza.Jego palcegłaskały moje piersi delikatnie podszczypując moje sutki.Przeszło przeze mniedrżenie i szarpnął mną wydech gwałtowny, jak miniaturowa eksplozja.Przerwał pocałunek, przesuwając usta na moją szyję.Wtedy spróbowałamprzemówić.- Chodzmy do domu - wydyszałam.- Nie dbam o te cholerne kamery. - Nie - odpowiedział ochrypłym głosem.Jego dłonie opuściły moje piersi izaczęłam się obawiać, że zamierza odejść.- Zaczekaj - załkałam, wpijając palce w jego nagie ramiona - Nie przestawaj.Jeszcze nie.Nigdy wcześniej nie słyszałam jego śmiechu.Nawet nie miałam pewności, czy tenkrótki, drwiący dzwięk.był śmiechem.- Nie - powtórzył, jego ręce zjechały kumojej talii i niżej wzdłuż moich nóg.Podciągnął długą spódnicę, wystawiając mojeuda na dżdżysty wieczór.Poczułam jak moczy je deszcz i zdawałam sobie sprawę ztego, że powinnam pilnować, czy ktoś nie patrzy.Pilnowałam, lecz po prostu niezbytsię do tego przykładałam.Nawet wtedy, gdy sięgnął do moich majtek i zerwał je zemnie jednym gwałtownym szarpnięciem.Podłożył jedną rękę pod moją pupę, unosząc mnie i ponownie zapierając odrewniane drzwi.Usłyszałam zgrzyt zamka przy jego rozporku i wymamrotaneprzekleństwo gdy się uwolnił, a następnie wepchnął go we mnie, nie czekając, byupewnić się, czy byłam na niego gotowa.Byłam.Bardziej niż gotowa.Jego gruba inwazja sprawiła, że sapnęłam z obawy,ale nie sprawił mi bólu, był tylko delikatny dyskomfort, który szybko zmienił się wtak ogromną przyjemność, że uderzył we mnie kolejny zwiastun orgazmu, spazmrozkoszy sprawiającej, że przeszył mnie dreszcz i silniej zacisnęłam uda wokół jegobioder, trzymając się mocno.Zabrzmiał kolejny trzask pioruna, zaraz po nim dudnienie grzmotu.Zobaczyłamprzebłysk czegoś, ale zamknęłam oczy, by lepiej delektować się jego silnymipchnięciami, które wstrząsały mną do głębi. Jego ręce zaciskały się na moich nagich udach i wbijał się we mnie raz za razem.Słyszałam mokre klepnięcia, kiedy łączyły się nasze ciała i to wywołało we mniewstrząs mrocznej przyjemności.Znowu mnie pocałował, mocno.Poczułam smakkrwi, jego, mojej albo nas obojga, to nie miało znaczenia.On nie mógł nasycić sięmną, ani ja nim.Chciał ode mnie ostatecznej kapitulacji, tego mrocznego wybuchu, który tak mnieprzeraził.Gdybym doszła do tego miejsca mogłabym nigdy nie wrócić.Próbowałamz tym walczyć, ale nie dałam rady.Wszystko zdawało się koncentrować pomiędzynaszymi ciałami, jego potężna inwazja, moje nagie piersi ocierające się o jego klatkępiersiową, jego usta na moich wargach.Moja samokontrola stała się historią [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl