[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poza tym będziemy mogliwykluczyć możliwość anemii i upewnić się, że nie ma więcej krwawień.- Co z antybiotykami? - zapytała Tracy.- Nie zalecałbym - odparł Claude.- Nie w tej chwili.Dopóki nie ma ostatecznej diagnozy.- Którą mielibyśmy, gdyby ostatniej nocy została założona ta cholerna hodowla! - burknął Kim.- Kim, proszę! - skarciła go Tracy.- Musimy dostosować się do sytuacji.Byłoby miło, gdybyś spróbowałpomóc.- W porządku - powiedział zrezygnowany Kim.- Skoro nie znamy rodzaju bakterii, dlaczego by nie użyćogólnych antybiotyków? Zawsze można je potem zmienić, kiedy dowiemy się, co to za bakteria i na co jestwrażliwa.- Nie zalecałbym tego - powtórzył Claude.- Jeśli mamy do czynienia z jednym z nowych szczepówEscherichia coli, antybiotyk tylko pogorszy sytuację.- Niby dlaczego? - zdziwił się Kim.- To absurdalne.- Niestety nie - odparł Claude.- Antybiotyk może zdziesiątkować normalną florę bakteryjną, dającEscherichia coli możliwość rozwoju w korzystniejszych warunkach.- Czy wziąłby pan Becky pod swoją opiekę? - Tracy poprosiła Claude'a.- Nie, to niemożliwe - odpowiedział Claude.- AmeriCare wymaga lekarza prowadzącego.Ale z radościązajrzę do Becky, zwłaszcza jeśli osoba prowadząca jej przypadek poprosi o konsultację w sprawie choróbzakaznych.- Ponieważ Becky nie ma swojego pediatry, przejdzie pod opiekę Claire Stevens - oznajmił David.- To jejzmiana.Zadzwonię do niej.- Nie ma lepszego lekarza od Claire - stwierdził Claude.- Pan ją zna? - spytała Tracy.- Bardzo dobrze - odparł Claude.- Macie szczęście, że to jej zmiana.Zajmuje się moimi dziećmi.- Wreszcie coś zaczyna działać jak należy - odezwał się Kim.Rozdział 8Zroda, 21 styczniaKim skręcił na szpitalny parking tuż po szóstej rano.Postanowił nie wstępować do swojego gabinetu, jakto zazwyczaj robił.Chciał zajrzeć do Becky i upewnić się, że wszystko w porządku.Poprzedniej nocy, po nieprzyjemnym epizodzie z Dawidem Washingtonem, sprawy ułożyły się dobrze.Wezwana przez pager doktor Claire Stevens przybyła na oddział pierwszej pomocy w ciągu pół godziny.Tymczasem Kim po raz drugi zadzwonił do George'a Turnera.Przy okazji zapytał George'a o jego zdaniena temat pediatry.Gdy George powtórzył zapewnienia Claude'a, zarówno Kim, jak i Tracy poczuli ulgę.Claire była wysoką, szczupłą kobietą - wzrostem niewiele ustępowała Kimowi.Rysy twarzy były ostre, alełagodziło je jej ujmujące, dające poczucie bezpieczeństwa usposobienie.Osobiste wrażenia Kimapotwierdziły zawodową opinię o niej.Była w mniej więcej tym samym wieku co on, co wskazywało nawieloletnie doświadczenie kliniczne.Jej kwalifikacje były oczywiste i przekonujące na pierwszy rzut oka.Nie mniej ważne było to, że natychmiast zdobyła sympatię dziewczynki.Kim wszedł do pokoju Becky.Blask z nocnego oświetlenia umieszczonego nad podłogą odbijał się odsufitu, rzucając delikatną poświatę na całe pomieszczenie.Kim zbliżył się cicho do łóżka i spojrzał naśpiącą córkę.Aureola jej ciemnych włosów sprawiała, że twarz miała barwę kości słoniowej.Jej blasknadawał Becky subtelną kruchość, jakby była zrobiona z porcelany.Kim wiedział, że w tych okolicznościach mała powinna pozostać w szpitalu.Zarazem jednak jej pobyt tutajnapawał go wielkim niepokojem.Ogromne doświadczenie nabyte w szpitalach przypominało mu, że są tomiejsca, w których czają się różne niebezpieczeństwa.Becky oddychała miarowo i głęboko.Płyn w kroplówce powoli skapywał.Szczęśliwy, że Becky śpi takdobrze, Kim wycofał się cichutko.Nie chciał jej budzić.Na stanowisku pielęgniarek wyciągnął kartę Becky.Rzucił okiem na poczynione przez Claire notatki, apotem przyjrzał się zapiskom pielęgniarek.Zauważył, że ostatniej nocy Becky dwukrotnie oddawałastolec.Była w nim podobno krew, ale wspominała o niej tylko Becky, żadna z pielęgniarek jej nie widziała.Następnie Kim przejrzał zalecenia lekarki i z zadowoleniem zobaczył, że Claire dotrzymała słowa:wyznaczyła na dziś badanie u gastroenterologa dziecięcego.- Rozkoszny dzieciak - odezwał się czyjś śpiewny głos.Kim obejrzał się [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Poza tym będziemy mogliwykluczyć możliwość anemii i upewnić się, że nie ma więcej krwawień.- Co z antybiotykami? - zapytała Tracy.- Nie zalecałbym - odparł Claude.- Nie w tej chwili.Dopóki nie ma ostatecznej diagnozy.- Którą mielibyśmy, gdyby ostatniej nocy została założona ta cholerna hodowla! - burknął Kim.- Kim, proszę! - skarciła go Tracy.- Musimy dostosować się do sytuacji.Byłoby miło, gdybyś spróbowałpomóc.- W porządku - powiedział zrezygnowany Kim.- Skoro nie znamy rodzaju bakterii, dlaczego by nie użyćogólnych antybiotyków? Zawsze można je potem zmienić, kiedy dowiemy się, co to za bakteria i na co jestwrażliwa.- Nie zalecałbym tego - powtórzył Claude.- Jeśli mamy do czynienia z jednym z nowych szczepówEscherichia coli, antybiotyk tylko pogorszy sytuację.- Niby dlaczego? - zdziwił się Kim.- To absurdalne.- Niestety nie - odparł Claude.- Antybiotyk może zdziesiątkować normalną florę bakteryjną, dającEscherichia coli możliwość rozwoju w korzystniejszych warunkach.- Czy wziąłby pan Becky pod swoją opiekę? - Tracy poprosiła Claude'a.- Nie, to niemożliwe - odpowiedział Claude.- AmeriCare wymaga lekarza prowadzącego.Ale z radościązajrzę do Becky, zwłaszcza jeśli osoba prowadząca jej przypadek poprosi o konsultację w sprawie choróbzakaznych.- Ponieważ Becky nie ma swojego pediatry, przejdzie pod opiekę Claire Stevens - oznajmił David.- To jejzmiana.Zadzwonię do niej.- Nie ma lepszego lekarza od Claire - stwierdził Claude.- Pan ją zna? - spytała Tracy.- Bardzo dobrze - odparł Claude.- Macie szczęście, że to jej zmiana.Zajmuje się moimi dziećmi.- Wreszcie coś zaczyna działać jak należy - odezwał się Kim.Rozdział 8Zroda, 21 styczniaKim skręcił na szpitalny parking tuż po szóstej rano.Postanowił nie wstępować do swojego gabinetu, jakto zazwyczaj robił.Chciał zajrzeć do Becky i upewnić się, że wszystko w porządku.Poprzedniej nocy, po nieprzyjemnym epizodzie z Dawidem Washingtonem, sprawy ułożyły się dobrze.Wezwana przez pager doktor Claire Stevens przybyła na oddział pierwszej pomocy w ciągu pół godziny.Tymczasem Kim po raz drugi zadzwonił do George'a Turnera.Przy okazji zapytał George'a o jego zdaniena temat pediatry.Gdy George powtórzył zapewnienia Claude'a, zarówno Kim, jak i Tracy poczuli ulgę.Claire była wysoką, szczupłą kobietą - wzrostem niewiele ustępowała Kimowi.Rysy twarzy były ostre, alełagodziło je jej ujmujące, dające poczucie bezpieczeństwa usposobienie.Osobiste wrażenia Kimapotwierdziły zawodową opinię o niej.Była w mniej więcej tym samym wieku co on, co wskazywało nawieloletnie doświadczenie kliniczne.Jej kwalifikacje były oczywiste i przekonujące na pierwszy rzut oka.Nie mniej ważne było to, że natychmiast zdobyła sympatię dziewczynki.Kim wszedł do pokoju Becky.Blask z nocnego oświetlenia umieszczonego nad podłogą odbijał się odsufitu, rzucając delikatną poświatę na całe pomieszczenie.Kim zbliżył się cicho do łóżka i spojrzał naśpiącą córkę.Aureola jej ciemnych włosów sprawiała, że twarz miała barwę kości słoniowej.Jej blasknadawał Becky subtelną kruchość, jakby była zrobiona z porcelany.Kim wiedział, że w tych okolicznościach mała powinna pozostać w szpitalu.Zarazem jednak jej pobyt tutajnapawał go wielkim niepokojem.Ogromne doświadczenie nabyte w szpitalach przypominało mu, że są tomiejsca, w których czają się różne niebezpieczeństwa.Becky oddychała miarowo i głęboko.Płyn w kroplówce powoli skapywał.Szczęśliwy, że Becky śpi takdobrze, Kim wycofał się cichutko.Nie chciał jej budzić.Na stanowisku pielęgniarek wyciągnął kartę Becky.Rzucił okiem na poczynione przez Claire notatki, apotem przyjrzał się zapiskom pielęgniarek.Zauważył, że ostatniej nocy Becky dwukrotnie oddawałastolec.Była w nim podobno krew, ale wspominała o niej tylko Becky, żadna z pielęgniarek jej nie widziała.Następnie Kim przejrzał zalecenia lekarki i z zadowoleniem zobaczył, że Claire dotrzymała słowa:wyznaczyła na dziś badanie u gastroenterologa dziecięcego.- Rozkoszny dzieciak - odezwał się czyjś śpiewny głos.Kim obejrzał się [ Pobierz całość w formacie PDF ]