[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Spytasz, skąd o tymwiem? Od człowieka, który przez większość życia starał się przyskrzynić tych gości.Podał mipewne nazwisko.Jerry wyciągnął w kierunku Edmunda złożoną na pół kartkę.Mathews wsunął ręce dokieszeni płaszcza i spiorunował go wzrokiem.- Kompletnie ci, kurwa, odbiło.Jerry pozwolił Edmundowi bić się z myślami przez kilka minut.Obserwował go, jakstoi na skraju ogrodu z wzrokiem wbitym w szare wody cieśniny.Wyobrażał sobie bez trudu,co się teraz dzieje w jego głowie - z jednej strony wzdraga się na samą myśl o takim kroku, zdrugiej jednak wie, że nie ma innego wyjścia, jak go rozważyć.Która strona wygrywa? Jerrypostanowił przeważyć szalę, wyciągając swojego asa z rękawa.Nie palił się wprawdzie dotego, ale wiedział, że sam też nie ma wyjścia.Podszedł do Edmunda, stanął ze dwa metry naprawo od niego i zapatrzył się przed siebie.- Wiem o tobie i Glorii Croft.- Niby co o mnie i o niej? Chodzi ci o osobiste sprawy? - Edmund odczekał chwilkę,potem odwrócił się i popatrzył na Jerry ego, który dalej z kamienną twarzą patrzył wprzestrzeń.- A co to ma do rzeczy?- Czyli wiesz, o czym mówię?- Tak, tak, mieliśmy z Glorią.romans.kiedy pracowaliśmy razem.- Kiedy byłeś jej szefem?- Tak, Jerry, a jakie to ma znaczenie?- Zdaje się, że ożeniłeś się młodo.- Owszem, byłem już wtedy żonaty, przyznaję, nagrzeszyłem.Poniosło mnie trochę,nie mnie pierwszego i nie ostatniego.Powiedz, że tobie nigdy się to nie przydarzyło.Aledostałem nauczkę i wyciągnąłem wnioski.Teraz trzymam się z daleka od dziwek w jejrodzaju.- Czyli twoim zdaniem nie ma sprawy, nic się nie stało, tak, Edmundzie?- Jerry, przysięgam, nie mam pojęcia, jaki to ma związek.Właśnie mnie poprosiłeś,żebym zabił dwóch ludzi, na miłość boską.- Obrócił głowę, sprawdzając, czy nikt nienadchodzi.- Usiłujesz wywierać na mnie nacisk czymś takim?- Obawiam się, że jest jeszcze coś, czego nie jesteś świadomy.Miałem nadzieję, że niebędę musiał o tym wspominać, ale chyba nie pozostawiasz mi wyboru.- Jerry popatrzył naEdmunda.Kilka minut temu wszedł razem z nim na jeden most.A teraz będzie musiał zasobą ten most spalić.- Kiedy sypialiście ze sobą, Gloria zaszła w ciążę.- To, bzdura, Jerry.- Zaszła w ciążę, Edmundzie, i miała aborcję, zabieg był przeprowadzony w dobrejklinice, mogę ci podać namiary, ale pojawiły się poważne powikłania.Służę szczegółami,jeśli będziesz ciekawy.Przeżyła, jednak jest bezpłodna.Nigdy nie będzie mogła mieć dzieci.Iwyobrażam sobie, że musi czuć dużą urazę do mężczyzny, który się do tego przyczynił.- Niby dlaczego mam ci wierzyć? - Twarz Edmunda pociemniała z wściekłości, dłoniew kieszeniach płaszcza zacisnęły się w pięści, lewa ręka nadal go bolała od uderzenia w drzwiwindy.Nachylił się nad Jerrym, niemal go popychając.- Usiłujesz mnie szantażować? Niewierzę w ani jedno słowo.- Dowiedzieliśmy się o tym zupełnie przypadkowo.- Jerry był zdumiony własnymspokojem.- Szukaliśmy haków na Glorię i wtedy to wypłynęło.Znam kogoś, kto ma dostępdo danych szpitali i wygrzebał jej dokumentację.Czas się zgadza, sprawdziliśmy, a w historiichoroby jest nawet wzmianka, że miała jednego partnera seksualnego.Pytali o to, żebywykluczyć choroby weneryczne.Stawiam, że tym partnerem byłeś ty.- Gówno prawda.- Bo co? Za każdym razem używałeś prezerwatywy? A ona przypadkiem nie zrobiłasobie kilku dni wolnego w okresie, gdy przestaliście się spotykać? Może nie pamiętasz, ale napewno nie było ci w smak, że twój analityk siedzi na zwolnieniu.I głowę dam, że wkrótcepotem się zwolniła, mam rację?Edmund westchnął.Opuściły go nagle siły i poczuł się jak przekłuty balonik, jakbynagle uszło mu z płuc całe powietrze.Znowu wbił wzrok w wody cieśniny.- To co zamierzasz zrobić z tą informacją? Choć wcale nie potwierdzam, że jestprawdziwa.- Dopiero co wspomniałem, jaką masz uroczą żonę, jaki piękny dom.I mówiłem toserio.%7łeby ci pokazać, o co toczy się gra, Edmundzie, jaka jest stawka.Być może nie widzisztego tak jasno jak ja.Wszyscy pracowaliśmy w pocie czoła na to, co mamy, a dokoła roi sięod zazdrośników, którzy twierdzą, że na to nie zasługujemy, ale my dwaj wiemy, jaka jestprawda.To wszystko się nam należy.Bez nas ten kraj cierpiałby na brak innowacji.Nicnowego by nie powstało.No dobra, zgoda, ktoś tam chce hodować narządy do przeszczepów,proszę bardzo, droga wolna, ale nie teraz, nie kiedy to zniszczy ten twój wspaniały produkt.Wpadłeś na fantastyczny pomysł.I musisz go bronić.- Urwał na chwilę.- Twierdzisz, że to,co przekazałem ci przed chwilą, to wyssane z palca bzdury.Ale chyba nie do końca, prawda?A co powie Alice, gdy otrzyma informację, że jej mąż sypiał z podwładną i ta podwładnazaszła w ciążę? Wątpię, czy da się tak łatwo udobruchać stwierdzeniem, że to bzdury.-Edmund milczał.- Zapewniam cię, że z pomocą tych Albańczyków uda nam się z tegowywikłać.Oni załatwiali już dużo trudniejsze sprawy, możesz mi wierzyć.Okazuje się, że toprawda, co mówią ludzie: za pieniądze można mieć wszystko.Tylko się rozejrzyj,Edmundzie, masz po prostu za dużo do stracenia.- A co z Glorią Croft?- O nią niech cię głowa nie boli - powiedział Jerry.- Dostanie za swoje, gdy cena akcjiLifeDeals poszybuje w górę.Trotter ponownie wyciągnął złożony karteluszek.Tym razem Edmund z wahaniemwyciągnął rękę, wziął świstek, rozłożył go i odczytał.Jerry klepnął go raz lekko lewą dłoniąw ramię, odwrócił się i ruszył do domu.Edmund stał w miejscu nieruchomo, gapiąc się nanabazgrane na papierze nazwisko, nazwisko, które nic mu nie mówiło, ale znaczyło wszystko.Rozdział 25Centrum Medyczne Uniwersytetu ColumbiaNowy Jork 23 marca 2011, 12.02Tobias Rothman był najszczęśliwszy, kiedy mógł pracować w bezpiecznym zaciszuswojej pracowni z doktorem Yamamoto u boku.Junichi był niczym jego prawe ramię.Rothman mógł wystawić rękę, a on bez pytania z miejsca wiedział, o co szef prosi.Porozumiewali się spojrzeniami, gestami i - Rothman był tego pewien - intuicją.Jeśli tegodnia ta ostatnia coś mu podpowiadała, to chyba to, że kolega nie czuje się najlepiej, bo jużkilka razy przegapił wskazówki szefa.Po prawdzie mniej więcej od godziny sam Rothman teżnie był w najlepszej formie.Męczył go lekki rozstrój żołądka, ale jeszcze gorsze były zawrotygłowy i mroczki przed oczyma.Pojawiły się jakąś godzinę po przerwie na kawę o dziewiątej.Siedzieli w laboratorium od szóstej.Rothman popatrzył na kolegę.Yamamoto stał zwrócony do ściany, opierał się rękomao stół laboratoryjny i oddychał z trudem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Spytasz, skąd o tymwiem? Od człowieka, który przez większość życia starał się przyskrzynić tych gości.Podał mipewne nazwisko.Jerry wyciągnął w kierunku Edmunda złożoną na pół kartkę.Mathews wsunął ręce dokieszeni płaszcza i spiorunował go wzrokiem.- Kompletnie ci, kurwa, odbiło.Jerry pozwolił Edmundowi bić się z myślami przez kilka minut.Obserwował go, jakstoi na skraju ogrodu z wzrokiem wbitym w szare wody cieśniny.Wyobrażał sobie bez trudu,co się teraz dzieje w jego głowie - z jednej strony wzdraga się na samą myśl o takim kroku, zdrugiej jednak wie, że nie ma innego wyjścia, jak go rozważyć.Która strona wygrywa? Jerrypostanowił przeważyć szalę, wyciągając swojego asa z rękawa.Nie palił się wprawdzie dotego, ale wiedział, że sam też nie ma wyjścia.Podszedł do Edmunda, stanął ze dwa metry naprawo od niego i zapatrzył się przed siebie.- Wiem o tobie i Glorii Croft.- Niby co o mnie i o niej? Chodzi ci o osobiste sprawy? - Edmund odczekał chwilkę,potem odwrócił się i popatrzył na Jerry ego, który dalej z kamienną twarzą patrzył wprzestrzeń.- A co to ma do rzeczy?- Czyli wiesz, o czym mówię?- Tak, tak, mieliśmy z Glorią.romans.kiedy pracowaliśmy razem.- Kiedy byłeś jej szefem?- Tak, Jerry, a jakie to ma znaczenie?- Zdaje się, że ożeniłeś się młodo.- Owszem, byłem już wtedy żonaty, przyznaję, nagrzeszyłem.Poniosło mnie trochę,nie mnie pierwszego i nie ostatniego.Powiedz, że tobie nigdy się to nie przydarzyło.Aledostałem nauczkę i wyciągnąłem wnioski.Teraz trzymam się z daleka od dziwek w jejrodzaju.- Czyli twoim zdaniem nie ma sprawy, nic się nie stało, tak, Edmundzie?- Jerry, przysięgam, nie mam pojęcia, jaki to ma związek.Właśnie mnie poprosiłeś,żebym zabił dwóch ludzi, na miłość boską.- Obrócił głowę, sprawdzając, czy nikt nienadchodzi.- Usiłujesz wywierać na mnie nacisk czymś takim?- Obawiam się, że jest jeszcze coś, czego nie jesteś świadomy.Miałem nadzieję, że niebędę musiał o tym wspominać, ale chyba nie pozostawiasz mi wyboru.- Jerry popatrzył naEdmunda.Kilka minut temu wszedł razem z nim na jeden most.A teraz będzie musiał zasobą ten most spalić.- Kiedy sypialiście ze sobą, Gloria zaszła w ciążę.- To, bzdura, Jerry.- Zaszła w ciążę, Edmundzie, i miała aborcję, zabieg był przeprowadzony w dobrejklinice, mogę ci podać namiary, ale pojawiły się poważne powikłania.Służę szczegółami,jeśli będziesz ciekawy.Przeżyła, jednak jest bezpłodna.Nigdy nie będzie mogła mieć dzieci.Iwyobrażam sobie, że musi czuć dużą urazę do mężczyzny, który się do tego przyczynił.- Niby dlaczego mam ci wierzyć? - Twarz Edmunda pociemniała z wściekłości, dłoniew kieszeniach płaszcza zacisnęły się w pięści, lewa ręka nadal go bolała od uderzenia w drzwiwindy.Nachylił się nad Jerrym, niemal go popychając.- Usiłujesz mnie szantażować? Niewierzę w ani jedno słowo.- Dowiedzieliśmy się o tym zupełnie przypadkowo.- Jerry był zdumiony własnymspokojem.- Szukaliśmy haków na Glorię i wtedy to wypłynęło.Znam kogoś, kto ma dostępdo danych szpitali i wygrzebał jej dokumentację.Czas się zgadza, sprawdziliśmy, a w historiichoroby jest nawet wzmianka, że miała jednego partnera seksualnego.Pytali o to, żebywykluczyć choroby weneryczne.Stawiam, że tym partnerem byłeś ty.- Gówno prawda.- Bo co? Za każdym razem używałeś prezerwatywy? A ona przypadkiem nie zrobiłasobie kilku dni wolnego w okresie, gdy przestaliście się spotykać? Może nie pamiętasz, ale napewno nie było ci w smak, że twój analityk siedzi na zwolnieniu.I głowę dam, że wkrótcepotem się zwolniła, mam rację?Edmund westchnął.Opuściły go nagle siły i poczuł się jak przekłuty balonik, jakbynagle uszło mu z płuc całe powietrze.Znowu wbił wzrok w wody cieśniny.- To co zamierzasz zrobić z tą informacją? Choć wcale nie potwierdzam, że jestprawdziwa.- Dopiero co wspomniałem, jaką masz uroczą żonę, jaki piękny dom.I mówiłem toserio.%7łeby ci pokazać, o co toczy się gra, Edmundzie, jaka jest stawka.Być może nie widzisztego tak jasno jak ja.Wszyscy pracowaliśmy w pocie czoła na to, co mamy, a dokoła roi sięod zazdrośników, którzy twierdzą, że na to nie zasługujemy, ale my dwaj wiemy, jaka jestprawda.To wszystko się nam należy.Bez nas ten kraj cierpiałby na brak innowacji.Nicnowego by nie powstało.No dobra, zgoda, ktoś tam chce hodować narządy do przeszczepów,proszę bardzo, droga wolna, ale nie teraz, nie kiedy to zniszczy ten twój wspaniały produkt.Wpadłeś na fantastyczny pomysł.I musisz go bronić.- Urwał na chwilę.- Twierdzisz, że to,co przekazałem ci przed chwilą, to wyssane z palca bzdury.Ale chyba nie do końca, prawda?A co powie Alice, gdy otrzyma informację, że jej mąż sypiał z podwładną i ta podwładnazaszła w ciążę? Wątpię, czy da się tak łatwo udobruchać stwierdzeniem, że to bzdury.-Edmund milczał.- Zapewniam cię, że z pomocą tych Albańczyków uda nam się z tegowywikłać.Oni załatwiali już dużo trudniejsze sprawy, możesz mi wierzyć.Okazuje się, że toprawda, co mówią ludzie: za pieniądze można mieć wszystko.Tylko się rozejrzyj,Edmundzie, masz po prostu za dużo do stracenia.- A co z Glorią Croft?- O nią niech cię głowa nie boli - powiedział Jerry.- Dostanie za swoje, gdy cena akcjiLifeDeals poszybuje w górę.Trotter ponownie wyciągnął złożony karteluszek.Tym razem Edmund z wahaniemwyciągnął rękę, wziął świstek, rozłożył go i odczytał.Jerry klepnął go raz lekko lewą dłoniąw ramię, odwrócił się i ruszył do domu.Edmund stał w miejscu nieruchomo, gapiąc się nanabazgrane na papierze nazwisko, nazwisko, które nic mu nie mówiło, ale znaczyło wszystko.Rozdział 25Centrum Medyczne Uniwersytetu ColumbiaNowy Jork 23 marca 2011, 12.02Tobias Rothman był najszczęśliwszy, kiedy mógł pracować w bezpiecznym zaciszuswojej pracowni z doktorem Yamamoto u boku.Junichi był niczym jego prawe ramię.Rothman mógł wystawić rękę, a on bez pytania z miejsca wiedział, o co szef prosi.Porozumiewali się spojrzeniami, gestami i - Rothman był tego pewien - intuicją.Jeśli tegodnia ta ostatnia coś mu podpowiadała, to chyba to, że kolega nie czuje się najlepiej, bo jużkilka razy przegapił wskazówki szefa.Po prawdzie mniej więcej od godziny sam Rothman teżnie był w najlepszej formie.Męczył go lekki rozstrój żołądka, ale jeszcze gorsze były zawrotygłowy i mroczki przed oczyma.Pojawiły się jakąś godzinę po przerwie na kawę o dziewiątej.Siedzieli w laboratorium od szóstej.Rothman popatrzył na kolegę.Yamamoto stał zwrócony do ściany, opierał się rękomao stół laboratoryjny i oddychał z trudem [ Pobierz całość w formacie PDF ]