[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Niestety, nie będę mogła prowadzić obserwacji sama, ponieważ mam teraz mnóstwo pracy - rzekłaKimm.- Ale zlecę ją swoim najlepszym ludziom.- Nie, nie, nie! - Jamie zdecydowanie potrząsnęła jasną głową.- To musisz być ty, nikt inny!- Nie mogę.- Musisz!- To niemożliwe.- Może potraktujemy to jako przysługę osobistą wtrąciła szybko Madison.- Zrób to dla mnie, Kimm.- Ty i te twoje przysługi osobiste.- burknęła kwaśno Kimm.- Dzięki - powiedziała Madison.- Kupię ci jeszcze jeden skórzany płaszcz, dobrze?Kimm uśmiechnęła się lekko.- Nie potrzebuję jeszcze jednego skórzanego płaszcza.- I co teraz? -Jamie się zniecierpliwiła.Kimm wyjęła z dużej torby notatnik i ołówek.- Zapisz mi tutaj wszystkie ważne informacje - poleciła.- Jeżeli Peter ma rodzinę, nie zapomnij o ichadresach.Podaj też imiona jego rodziców, asystentki i najbliższych współpracowników.- Po co ci to potrzebne?- Jak już mówiłam, wiedza to potęga.Kilkanaście minut pózniej Kimm wyszła, uzbrojona we wszystkie możliwe dane.- Czy nie popełniam głupiego błędu? - zapytała.Jamie.-Kimm jest trochę dziwna, nie?- Dlaczego tak uważasz?- Może lepiej byłoby zatrudnić mężczyznę?- Dlaczego? Sądzisz, że mężczyzni są lepszymi deteJctywami?- Wiesz, o co mi chodzi - powiedziała Jamie.- Mężczyzni pracują szybciej, a ja zdecydowałam się nawysoką, potężnie zbudowaną babę o agresywnym sposobie bycia.- Gadasz jak hipokrytka i bigotka - skarciła ją Madison.- Dobrze, że Natalie cię nie słyszy, bo byłabymocno poruszona.- Nie miałam na myśli nic złego.Och, sama nie wiem, o co mi chodzi! Inaczej ją sobie wyobrażałam,to wszystko!- Czyżby przeszkadzała ci jej orientacja seksualna?- Nie interesuje mnie jej życie prywatne.- Oczywiście zorientowałaś się, że jest lesbijką?- Nie.I bardzo żałuję, że mi o tym powiedziałaś, bo teraz czuję się jeszcze gorzej.- Boże, Jamie, ta kobieta pracuje jak błyskawica i na dodatek bardzo sprawnie! Naprawdęprzeszkadza ci, że to lesbijka?- Nie.- Kłamiesz.- Nie - powtórzyła Jamie.- Peter mi przeszkadza.Przeszkadza mi jak cholera.Starałam się być dobrążoną, a ten być może pieprzy się ze swoją sekretarką!- To byłoby zbyt oczywiste - zauważyła Madison.- Jeżeli Peter cię zdradza, to na pewno nie zkobietą, która dla niego pracuje.- Skąd wiesz?- Daj spokój, sama chyba przyznasz, że jest potwornym snobem.Na pewno wybrał kogoś, kto jegozdaniem jest na jego poziomie.- Na przykład moją najlepszą przyjaciółkę? - zapytała Jamie zjadliwym tonem.- Ja jestem twoją najlepszą przyjaciółką - powiedziała spokojnie Madison.- Ale on chyba nie sypia z tobą, co?- Mam wrażenie, że nie, chociaż być może ty wiesz lepiej.Jamie jęknęła żałośnie.- W jaki sposób ta Kimm skontaktuje się ze mną? zapytała osuwając się na sofę.- Mam nadzieję,że nie zadzwoni do mnie do domu!- Kimm zadzwoni do mnie - rzekła Madison.-Wtedy umówię was na następne spotkanie.- Przecież ty wyjeżdżasz do Vegas!- Dopiero za parę dni.- Przepraszam, że zwaliłam ci to na głowę.- Jamie westchnęła.-W porównaniu z twoimi przeżyciamimoje problemy wydają się zupełnie nieistotne.- To nieprawda.Nie chcę, żebyś żyła z facetem, który cię zdradza.Jesteś na to o wiele za dobra!- Miło jest mieć przyjaciół, którzy pomagają człowiekowi zachować dobre mniemanie o sobie.- Wszystko jeszcze przed tobą, Jamie.Możesz osiągnąć wszystko, zdobyć kogo zechcesz.JeżeliPeter jest winny, uważam, że powinnaś się z nim rozstać.Spójrz, co stało się ze mną i z Davidem.- Przynajmniej nie przyłapałaś go na zdradzie.- Nie, bo mnie zostawił.Tak jest jeszcze gorzej.Madison nie wspomniała, że teraz David błagał ją,aby pozwoliła mu do siebie wrócić.Uznała, że nie jest to najlepszy moment.- No, dobrze, mam dosyć tego dramatu.- Jamie poderwała się z sofy.- Zamierzam nie myśleć o tymdo chwili, kiedy Kimm powie mi, że wszystko to sobie ubzdurałam.- Mam nadzieję, że ci się uda.- Pojedziesz ze mną do biura? - zapytała Jamie. Porwiemy Antona na lunch.- Nie chcesz mu chyba powiedzieć?- %7łartujesz, Antonowi? Nie ma mowy! Zaraz wiedziałby 0 tym cały świat.Poza tym na razie nie mamnic do powiedzenia- Dobrze.- Madison się zgodziła, doszedłszy do wniosku, że Icilka godzin z dala od komputera dobrzejej zrobi.- Wezmę tylko płaszcz i możemy iść.* * *Po miłym lunchu, w czasie którego Anton opowiedział im mnóstwo zabawnych i szokujących plotek,Madison postanowiła złożyć niespodziewaną wizytę przyjaciółce Stełli, Warner Carly-sle.Chciała z niąporozmawiać, chociaż ta od pogrzebu Stelli Warner nie odpowiadała na jej telefony.W sali, gdzie Warner wystawiała swoje wyroby, kręciło się masę osób, ale Madison wiedziała, jakzabrać się do rzeczy.- Dzień dobry, jestem Madison Castelli z redakcji Manhattan Style" - powiedziała dziewczynie wrecepcji. Umawiałam się z Warner, czy jest u siebie?- Tak- odparła recepcjonistka, nękana przez kilka osób jednocześnie.- Zaraz ją zawiadomię.- Nie trzeba.- Madison się uśmiechnęła.- Znam drogę.Warner rozmawiała przez telefon, usadowiona za wielkim biurkiem ze szklanym blatem.Podniosławzrok i na jej twarzy odmalowało się nieprzyjemne zaskoczenie.Madison pomachała jej, usiadła nasofie w kącie gabinetu i sięgnęła po jakiś magazyn.- Zadzwonię do ciebie pózniej, dobrze? - powiedziała Warner do osoby, z którą rozmawiała ipożegnawszy się, odłożyła słuchawkę.- Madison! - zawołała.- Co za niespodzianka!- Byłam w okolicy, a ponieważ nie odpowiadałaś na moje telefony, postanowiłam wpaść i sprawdzić,czy wszystko u ciebie w porządku.- Bardzo cię przepraszam, ale to pora wystaw i największych zamówień.Wszyscy chcą mieć nowąbiżuterię.~ Na pewno.- Tak czy inaczej, cieszę się, że cię widzę.Chyba nie, pomyślała Madison.Mam poważne podejrzenia że jest coś, o czym nie chcesz ze mnąrozmawiać.- Niestety, nie mogę ci poświęcić tyle czasu, ile bym chciała ponieważ za chwilę mam ważnespotkanie - ciągnęła Warner.- Dokładnie za pięć minut.Idę na obiad z klientem z Houston.- Więc może umówimy się na kiedy indziej? - zaproponowała Madison.- W piątek rano wyjeżdżam izależy mi, żebyśmy wcześniej się zobaczyły.- To najgorszy okres w roku - rzekła z żalem Warner. Jak już mówiłam, mam teraz setki zamówień.- Nie znajdziesz dla mnie nawet godziny?- Wiem, że brzmi to zupełnie idiotycznie, ale naprawdę biegam od klienta do klienta, a moi projektancidoprowadzają mnie do szału.Na dodatek muszę jeszcze skończyć wiosenną kolekcję ze srebra iturkusów, a wytwórnia w Hongkongu z niczym nie wyrabia się na czas [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.- Niestety, nie będę mogła prowadzić obserwacji sama, ponieważ mam teraz mnóstwo pracy - rzekłaKimm.- Ale zlecę ją swoim najlepszym ludziom.- Nie, nie, nie! - Jamie zdecydowanie potrząsnęła jasną głową.- To musisz być ty, nikt inny!- Nie mogę.- Musisz!- To niemożliwe.- Może potraktujemy to jako przysługę osobistą wtrąciła szybko Madison.- Zrób to dla mnie, Kimm.- Ty i te twoje przysługi osobiste.- burknęła kwaśno Kimm.- Dzięki - powiedziała Madison.- Kupię ci jeszcze jeden skórzany płaszcz, dobrze?Kimm uśmiechnęła się lekko.- Nie potrzebuję jeszcze jednego skórzanego płaszcza.- I co teraz? -Jamie się zniecierpliwiła.Kimm wyjęła z dużej torby notatnik i ołówek.- Zapisz mi tutaj wszystkie ważne informacje - poleciła.- Jeżeli Peter ma rodzinę, nie zapomnij o ichadresach.Podaj też imiona jego rodziców, asystentki i najbliższych współpracowników.- Po co ci to potrzebne?- Jak już mówiłam, wiedza to potęga.Kilkanaście minut pózniej Kimm wyszła, uzbrojona we wszystkie możliwe dane.- Czy nie popełniam głupiego błędu? - zapytała.Jamie.-Kimm jest trochę dziwna, nie?- Dlaczego tak uważasz?- Może lepiej byłoby zatrudnić mężczyznę?- Dlaczego? Sądzisz, że mężczyzni są lepszymi deteJctywami?- Wiesz, o co mi chodzi - powiedziała Jamie.- Mężczyzni pracują szybciej, a ja zdecydowałam się nawysoką, potężnie zbudowaną babę o agresywnym sposobie bycia.- Gadasz jak hipokrytka i bigotka - skarciła ją Madison.- Dobrze, że Natalie cię nie słyszy, bo byłabymocno poruszona.- Nie miałam na myśli nic złego.Och, sama nie wiem, o co mi chodzi! Inaczej ją sobie wyobrażałam,to wszystko!- Czyżby przeszkadzała ci jej orientacja seksualna?- Nie interesuje mnie jej życie prywatne.- Oczywiście zorientowałaś się, że jest lesbijką?- Nie.I bardzo żałuję, że mi o tym powiedziałaś, bo teraz czuję się jeszcze gorzej.- Boże, Jamie, ta kobieta pracuje jak błyskawica i na dodatek bardzo sprawnie! Naprawdęprzeszkadza ci, że to lesbijka?- Nie.- Kłamiesz.- Nie - powtórzyła Jamie.- Peter mi przeszkadza.Przeszkadza mi jak cholera.Starałam się być dobrążoną, a ten być może pieprzy się ze swoją sekretarką!- To byłoby zbyt oczywiste - zauważyła Madison.- Jeżeli Peter cię zdradza, to na pewno nie zkobietą, która dla niego pracuje.- Skąd wiesz?- Daj spokój, sama chyba przyznasz, że jest potwornym snobem.Na pewno wybrał kogoś, kto jegozdaniem jest na jego poziomie.- Na przykład moją najlepszą przyjaciółkę? - zapytała Jamie zjadliwym tonem.- Ja jestem twoją najlepszą przyjaciółką - powiedziała spokojnie Madison.- Ale on chyba nie sypia z tobą, co?- Mam wrażenie, że nie, chociaż być może ty wiesz lepiej.Jamie jęknęła żałośnie.- W jaki sposób ta Kimm skontaktuje się ze mną? zapytała osuwając się na sofę.- Mam nadzieję,że nie zadzwoni do mnie do domu!- Kimm zadzwoni do mnie - rzekła Madison.-Wtedy umówię was na następne spotkanie.- Przecież ty wyjeżdżasz do Vegas!- Dopiero za parę dni.- Przepraszam, że zwaliłam ci to na głowę.- Jamie westchnęła.-W porównaniu z twoimi przeżyciamimoje problemy wydają się zupełnie nieistotne.- To nieprawda.Nie chcę, żebyś żyła z facetem, który cię zdradza.Jesteś na to o wiele za dobra!- Miło jest mieć przyjaciół, którzy pomagają człowiekowi zachować dobre mniemanie o sobie.- Wszystko jeszcze przed tobą, Jamie.Możesz osiągnąć wszystko, zdobyć kogo zechcesz.JeżeliPeter jest winny, uważam, że powinnaś się z nim rozstać.Spójrz, co stało się ze mną i z Davidem.- Przynajmniej nie przyłapałaś go na zdradzie.- Nie, bo mnie zostawił.Tak jest jeszcze gorzej.Madison nie wspomniała, że teraz David błagał ją,aby pozwoliła mu do siebie wrócić.Uznała, że nie jest to najlepszy moment.- No, dobrze, mam dosyć tego dramatu.- Jamie poderwała się z sofy.- Zamierzam nie myśleć o tymdo chwili, kiedy Kimm powie mi, że wszystko to sobie ubzdurałam.- Mam nadzieję, że ci się uda.- Pojedziesz ze mną do biura? - zapytała Jamie. Porwiemy Antona na lunch.- Nie chcesz mu chyba powiedzieć?- %7łartujesz, Antonowi? Nie ma mowy! Zaraz wiedziałby 0 tym cały świat.Poza tym na razie nie mamnic do powiedzenia- Dobrze.- Madison się zgodziła, doszedłszy do wniosku, że Icilka godzin z dala od komputera dobrzejej zrobi.- Wezmę tylko płaszcz i możemy iść.* * *Po miłym lunchu, w czasie którego Anton opowiedział im mnóstwo zabawnych i szokujących plotek,Madison postanowiła złożyć niespodziewaną wizytę przyjaciółce Stełli, Warner Carly-sle.Chciała z niąporozmawiać, chociaż ta od pogrzebu Stelli Warner nie odpowiadała na jej telefony.W sali, gdzie Warner wystawiała swoje wyroby, kręciło się masę osób, ale Madison wiedziała, jakzabrać się do rzeczy.- Dzień dobry, jestem Madison Castelli z redakcji Manhattan Style" - powiedziała dziewczynie wrecepcji. Umawiałam się z Warner, czy jest u siebie?- Tak- odparła recepcjonistka, nękana przez kilka osób jednocześnie.- Zaraz ją zawiadomię.- Nie trzeba.- Madison się uśmiechnęła.- Znam drogę.Warner rozmawiała przez telefon, usadowiona za wielkim biurkiem ze szklanym blatem.Podniosławzrok i na jej twarzy odmalowało się nieprzyjemne zaskoczenie.Madison pomachała jej, usiadła nasofie w kącie gabinetu i sięgnęła po jakiś magazyn.- Zadzwonię do ciebie pózniej, dobrze? - powiedziała Warner do osoby, z którą rozmawiała ipożegnawszy się, odłożyła słuchawkę.- Madison! - zawołała.- Co za niespodzianka!- Byłam w okolicy, a ponieważ nie odpowiadałaś na moje telefony, postanowiłam wpaść i sprawdzić,czy wszystko u ciebie w porządku.- Bardzo cię przepraszam, ale to pora wystaw i największych zamówień.Wszyscy chcą mieć nowąbiżuterię.~ Na pewno.- Tak czy inaczej, cieszę się, że cię widzę.Chyba nie, pomyślała Madison.Mam poważne podejrzenia że jest coś, o czym nie chcesz ze mnąrozmawiać.- Niestety, nie mogę ci poświęcić tyle czasu, ile bym chciała ponieważ za chwilę mam ważnespotkanie - ciągnęła Warner.- Dokładnie za pięć minut.Idę na obiad z klientem z Houston.- Więc może umówimy się na kiedy indziej? - zaproponowała Madison.- W piątek rano wyjeżdżam izależy mi, żebyśmy wcześniej się zobaczyły.- To najgorszy okres w roku - rzekła z żalem Warner. Jak już mówiłam, mam teraz setki zamówień.- Nie znajdziesz dla mnie nawet godziny?- Wiem, że brzmi to zupełnie idiotycznie, ale naprawdę biegam od klienta do klienta, a moi projektancidoprowadzają mnie do szału.Na dodatek muszę jeszcze skończyć wiosenną kolekcję ze srebra iturkusów, a wytwórnia w Hongkongu z niczym nie wyrabia się na czas [ Pobierz całość w formacie PDF ]