[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jeśli to sklepienie się zawali& - mruknął sekretarz i urwał.- Może powinniśmy wrócić.- Możesz to zrobić w każdej chwili.- Jared uchylił się przed pajęczynami zwisającymi wciemnościach.- Ja zamierzam znalezć Claudię.I lepiej się stąd wydostać, zanim rozpocznie siębombardowanie.Ale brnąc przez cuchnące ciemności, miał wrażenie, że ostrzał już się rozpoczął.A możeto dudnienie to tylko łomot jego serca?Attia przeszła przez małe drzwi i zachwiała się, bo świat jakby się przechylił.Potempodłoga wyprostowała się pod jej stopami, a ona musiała chwycić Riksa, żeby nie upaść.Wpatrzony przed siebie magik nawet tego nie zauważył.- Boże! - rzucił.- Jesteśmy na Zewnątrz!To pomieszczenie nie miało dachu ani ścian.Było ogromne, jakby nieskończone.Wokółwidzieli tylko nieprzejrzyste kłęby oparów.W tej chwili zrozumiała, że w porównaniu z wszechświatem jest maleńka - i to jąprzeraziło.Zbliżyła się do Riksa, który chwycił ją za rękę, jakby i jego speszyła ta dziwnaatmosfera.Kłęby pary kipiały nad ich głowami jak chmury.Podłoga z ogromnych płyt z jakiegośtwardego minerału głośno odbijała ich kroki, gdy ruszyli za Naczelnikiem po czarnej lśniącejpowierzchni.Attia liczyła kroki.Po trzynastu dotarli do następnego białego kwadratu.- Pionki na szachownicy - odezwał się Keiro, jakby czytał w jej myślach.- Jak na Zewnątrz, tak i tutaj - mruknął rozbawiony John Arlex.I ta cisza! Ona przerażała ją najbardziej.Bicie serca ustało, gdy przekroczyli próg drzwi,jakby weszli do jego komór, tak głęboko, że dzwięk tu nie sięgał.Na tle chmur przesunął się jakiś cień.Keiro odwrócił się szybko.- Co to było?Ręka.Ogromna.A potem promień światła zalśnił na piórach - ogromnych, większych odczłowieka.Rix spojrzał w górę ze zdumieniem.- Sapphique& - szepnął.- To ty? To było złudzenie, zjawa.Istota wznosiła się na tlechmur, niebosiężna niczym kolos - wielka postać z białych pasm pary: nos, oko, pióra skrzydełtak szerokich, że mogłyby otulić cały świat.Nawet Keiro patrzył na nią z podziwem.Attia nie mogła się poruszyć.Rix mamrotał cośpod nosem.Ale głos Naczelnika brzmiał spokojnie.- Robi wrażenie? Ale to także iluzja.Rix, nie zauważyłeś? Dlaczego tak się dziwicierozmiarom? Wszystko jest względne.Co byście powiedzieli, gdybym wam wyjawił, że całyIncarceron jest mniejszy niż kostka cukru w świecie olbrzymów?Rix oderwał wzrok od ogromnej postaci.- Powiedziałbym, że oszalałeś.- Może i tak.Podejdzcie i przekonajcie się, co powoduje to złudzenie.Keiro popchnął Attię.Początkowo nie potrafiła oderwać wzroku od cienia na chmurach,który rósł coraz bardziej, falując, blednąc i znowu się pojawiając.Ale Rix pobiegł zaNaczelnikiem, jakby już ochłonął ze zdumienia.- Incarceron jest mały?- Mniejszy niż sobie wyobrażasz.- Ale w moich wyobrażeniach jestem ogromny! Jestem wszechświatem.Nie istnieje nicoprócz mnie.- Całkiem jak Więzienie - mruknął Keiro.Opary rozstąpiły się przed nimi.Na środku marmurowej podłogi, w kręgu światła ujrzelimężczyznę.Stał na podeście, do którego prowadziło pięć schodków.Początkowo sądzili, że maskrzydła, jak czarny łabędz.Potem zorientowali się, że nosi opalizującą szatę sapientów, doktórej doszyto pióra.Twarz miał pociągłą i piękną, rozświetloną blaskiem, oczy idealniemigdałowe, na ustach współczujący uśmiech, włosy ciemne.Jedną rękę trzymał uniesioną, drugąopuścił.Nie ruszał się.Nie mówił.Nie oddychał.Rix stanął na najniższym schodku, zapatrzony.- Sapphique - szepnął.- Więzienie ma twarz Sapphique a.- To tylko posąg - warknął Keiro.A wówczas ze wszystkich stron usłyszeli głos, bliski jak pieszczota.Nieprawda, szepnął Incarceron.To moje ciało.Z Portalu dobiegły jakieś słowa.Finn odwrócił się i spojrzał na niego.Z jego powierzchni unosiły się szare smużki, jakbykłębiaste chmury.Szum pomieszczenia zmienił wysokość.Wszystkie światła zamrugały.- Wracaj! - Claudia natychmiast stanęła za pulpitem.- Wewnątrz coś się dzieje.- Twój ojciec ostrzegł nas& przed tym, co może się przedostać przez Portal.- Wiem, co powiedział! - Nie spojrzała na niego, zajęta pokrętłami.- Masz broń?Powoli dobył szpady.W pokoju pociemniało.- A jeśli to Keiro? Nie mogę go zabić!- Incarceron jest przebiegły.Potrafi się wcielić w każdego.- Nie mogę - powtórzył, podchodząc.Nagle, bez ostrzeżenia, pokój się przechylił.- Moje ciało& - przemówił [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.- Jeśli to sklepienie się zawali& - mruknął sekretarz i urwał.- Może powinniśmy wrócić.- Możesz to zrobić w każdej chwili.- Jared uchylił się przed pajęczynami zwisającymi wciemnościach.- Ja zamierzam znalezć Claudię.I lepiej się stąd wydostać, zanim rozpocznie siębombardowanie.Ale brnąc przez cuchnące ciemności, miał wrażenie, że ostrzał już się rozpoczął.A możeto dudnienie to tylko łomot jego serca?Attia przeszła przez małe drzwi i zachwiała się, bo świat jakby się przechylił.Potempodłoga wyprostowała się pod jej stopami, a ona musiała chwycić Riksa, żeby nie upaść.Wpatrzony przed siebie magik nawet tego nie zauważył.- Boże! - rzucił.- Jesteśmy na Zewnątrz!To pomieszczenie nie miało dachu ani ścian.Było ogromne, jakby nieskończone.Wokółwidzieli tylko nieprzejrzyste kłęby oparów.W tej chwili zrozumiała, że w porównaniu z wszechświatem jest maleńka - i to jąprzeraziło.Zbliżyła się do Riksa, który chwycił ją za rękę, jakby i jego speszyła ta dziwnaatmosfera.Kłęby pary kipiały nad ich głowami jak chmury.Podłoga z ogromnych płyt z jakiegośtwardego minerału głośno odbijała ich kroki, gdy ruszyli za Naczelnikiem po czarnej lśniącejpowierzchni.Attia liczyła kroki.Po trzynastu dotarli do następnego białego kwadratu.- Pionki na szachownicy - odezwał się Keiro, jakby czytał w jej myślach.- Jak na Zewnątrz, tak i tutaj - mruknął rozbawiony John Arlex.I ta cisza! Ona przerażała ją najbardziej.Bicie serca ustało, gdy przekroczyli próg drzwi,jakby weszli do jego komór, tak głęboko, że dzwięk tu nie sięgał.Na tle chmur przesunął się jakiś cień.Keiro odwrócił się szybko.- Co to było?Ręka.Ogromna.A potem promień światła zalśnił na piórach - ogromnych, większych odczłowieka.Rix spojrzał w górę ze zdumieniem.- Sapphique& - szepnął.- To ty? To było złudzenie, zjawa.Istota wznosiła się na tlechmur, niebosiężna niczym kolos - wielka postać z białych pasm pary: nos, oko, pióra skrzydełtak szerokich, że mogłyby otulić cały świat.Nawet Keiro patrzył na nią z podziwem.Attia nie mogła się poruszyć.Rix mamrotał cośpod nosem.Ale głos Naczelnika brzmiał spokojnie.- Robi wrażenie? Ale to także iluzja.Rix, nie zauważyłeś? Dlaczego tak się dziwicierozmiarom? Wszystko jest względne.Co byście powiedzieli, gdybym wam wyjawił, że całyIncarceron jest mniejszy niż kostka cukru w świecie olbrzymów?Rix oderwał wzrok od ogromnej postaci.- Powiedziałbym, że oszalałeś.- Może i tak.Podejdzcie i przekonajcie się, co powoduje to złudzenie.Keiro popchnął Attię.Początkowo nie potrafiła oderwać wzroku od cienia na chmurach,który rósł coraz bardziej, falując, blednąc i znowu się pojawiając.Ale Rix pobiegł zaNaczelnikiem, jakby już ochłonął ze zdumienia.- Incarceron jest mały?- Mniejszy niż sobie wyobrażasz.- Ale w moich wyobrażeniach jestem ogromny! Jestem wszechświatem.Nie istnieje nicoprócz mnie.- Całkiem jak Więzienie - mruknął Keiro.Opary rozstąpiły się przed nimi.Na środku marmurowej podłogi, w kręgu światła ujrzelimężczyznę.Stał na podeście, do którego prowadziło pięć schodków.Początkowo sądzili, że maskrzydła, jak czarny łabędz.Potem zorientowali się, że nosi opalizującą szatę sapientów, doktórej doszyto pióra.Twarz miał pociągłą i piękną, rozświetloną blaskiem, oczy idealniemigdałowe, na ustach współczujący uśmiech, włosy ciemne.Jedną rękę trzymał uniesioną, drugąopuścił.Nie ruszał się.Nie mówił.Nie oddychał.Rix stanął na najniższym schodku, zapatrzony.- Sapphique - szepnął.- Więzienie ma twarz Sapphique a.- To tylko posąg - warknął Keiro.A wówczas ze wszystkich stron usłyszeli głos, bliski jak pieszczota.Nieprawda, szepnął Incarceron.To moje ciało.Z Portalu dobiegły jakieś słowa.Finn odwrócił się i spojrzał na niego.Z jego powierzchni unosiły się szare smużki, jakbykłębiaste chmury.Szum pomieszczenia zmienił wysokość.Wszystkie światła zamrugały.- Wracaj! - Claudia natychmiast stanęła za pulpitem.- Wewnątrz coś się dzieje.- Twój ojciec ostrzegł nas& przed tym, co może się przedostać przez Portal.- Wiem, co powiedział! - Nie spojrzała na niego, zajęta pokrętłami.- Masz broń?Powoli dobył szpady.W pokoju pociemniało.- A jeśli to Keiro? Nie mogę go zabić!- Incarceron jest przebiegły.Potrafi się wcielić w każdego.- Nie mogę - powtórzył, podchodząc.Nagle, bez ostrzeżenia, pokój się przechylił.- Moje ciało& - przemówił [ Pobierz całość w formacie PDF ]