[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dopiero za parę lat wyrośnie jej konkurencja wpostaci Modesty wiek z Piaskowej Góry i klientki po-dzielą się na te, które będą za Haliną, i te, co tylko u Mo-desty.Grażynka Rozpuch została najwierniejszą klientkąHaliny, bo pierwsza wolała na wszelki wypadek dawać cośw zamian, a druga brała od niej mniej niż od innych, bonie przypuszczała, że ktoś może chcieć wkupić się w jejłaski.Zaraz po przyjezdzie do Wałbrzycha Grażynka zosta-ła recepcjonistką w eleganckim hotelu Sudety, ale wkrótcereputacja, niezmylona zmianą nazwy miasta z Waidenburg87na Wałbrzych, dogoniła ją, bo tak naprawdę cały czasdeptała jej po piętach.Zaraz mieli ją na językach za nic isyczeli, że w swojej pracy więcej leży, niż siedzi, obsługu-jąc delegacje partyjnych, za co sama bierze pieniądze ipiękne prezenty, a porządnym kobietom ze Szczawienkaprzynosi tylko wstyd.Straciła pracę w Sudetach i zjechałado magla ręcznego na Szczawienku, gdzie zatrudnił jąwłaściciel, Ryszard Kowalski od Herty, ujęty najpierwGrażynki urodą, a zaraz potem wprawnym uchwytem jejsilnych rąk.Któregoś dnia jakaś kobiecina w chustceprzywiozła Grażynce na Szczawienko dwoje kilkuletnichdzieci zeskorupiałych od wiatrówki i zasmarkanych, którepannę Rozpuch uczyniły ich wyrodną matką.Byłabysprawiedliwość na świecie, gdyby się ukorzyła, zajęczała,przeklęła los czy chociaż zachorowała, ale ona szła cowieczór na przystanek, niosąc natapirowaną głowę takprosto, jakby miała odkorkowaną flaszkę wódki wetkniętąw kok, i nie zgięła się nawet wtedy, gdy którejś nocy wy-bili jej zęby, ukradli torebkę i złamali żebro.Kuśtykała wszpilkach niepokonana, a od piżmowych oparów jej ciałatopniał śnieg i spadały sople, zostawiała za sobą wygrzanypas ziemi, w którym gramoliły się nagle obudzone żuki.Gdy któryś z Tutków namazał jej smołą kurwa nadrzwiach, tam gdzie porządni ludzie mieli K+M+B, tazamiast to zmazać, żeby można było znów napisać kurwa,dopisała pod spodem, i to farbą różową olejną: o złotymsercu.Kary na taką nie było.Halina nieraz zza firankiwidziała, że na kobiecym ciele Grażynki uszyta przez niąsukienka z falbaną i dekoltem leży i się przyczynia do ogól-nego wrażenia, co sprawiało jej nieznaną dotąd satysfakcję,88jakby to na nią, lekko jak non ajron, spadła część uwagipoświęcanej innej, a nie kolejne nieszczęście.Grażynkaprzychodziła do Haliny co tydzień, dwa i rozbierała się doprzymiarki tak, jakby odwijała z papieru wielki radzieckikanfiet z nadzieniem i już nie mogła wytrzymać z pragnie-nia, by się podzielić słodyczą z każdym, kto jest akuratpod ręką i może mieć ochotę.Halina dostarczała koloro-wych opakowań temu ciału, które prowokowało męż-czyzn, by gwizdali, mlaskali i cmokali, a kobiety, by sy-czały wsobnie, tak jakby chciały wyssać dla siebie trochęzakazanej słodyczy i zatrzymać tam, gdzie nikt jej niewydłubie.Liczni mężczyzni Grażynki brali się nie z biedy, leczz nadmiaru.Dostawała im się za pół darmo - za parę poń-czoch i komplementów, dwie tabliczki czekolady i trzygozdziki z przybraniem, pół litra i puszkę szynki Krakus -nie dlatego, że miała tak mało, lecz dlatego, że było w niejza dużo, i na koniec okazywało się, że to oni nie mają jejnic do dania, a więcej wziąć nie dadzą rady.Grażynka niebyła jednak kurwą i gdy opiekunowie profesjonalistekstłukli ją za robienie konkurencji w Tęczowej, śmiała siędo Haliny, przyciskając złamane żebro, że co za pomyłka,przecież ona, i czy tego nie widać na pierwszy rzut oka,szuka miłości.Może się takiemu mężczyznie nie przele-wać, ona wezmie nawet miłość pustą jak bańka do mleka inapełni sobą po brzegi.Nigdy nie siadała w Tęczowej przybarze ze Zdrowaś Marią, Lidką Traktorzystką i ZwiętąMrówą, bo Grażynka, uczciwa kobieta, która utrzymywałasiebie i dzieci z pracy rąk w maglu, nie musiała kłaść sięza pieniądze.Przy stoliku zamawiała setkę i oranżadę,89patrzyła po sali, a po chwili z tłumu odrywała się postaćmęska, niewyrazna jak ulepiona z błota, i oklapywała na-przeciw; tylko patrzeć, jak się na Grażynkę rzuci.Historiedłuższe niż dwa tygodnie honorowała nowymi kreacjami,nawet jeśli szyte były ze starych zasłon i poniemieckichobrusów, a tym krótsze były i bardziej wydekoltowane, imbardziej przepełniała ją nadzieja.Negliże Grażynki pou-czyły Halinę, że włosy na cipce można wygolić w wąskipaseczek, który zaczynał się na mięsnym wzgórku, a koń-czył tam, gdzie już, podobnie jak u niej, trochę ku ziemizwisało sinawo.Jak wargi śpiącego pijaka, parsknęła Gra-żynka, gdy na okoliczność sukienki w grochy, tak obcisłej,że tylko bez bielizny, na jaw wyszła nadużyta część jejkobiecej anatomii.Widok ten rozśmieszył ją, aż się rozka-słała i nie mogła przestać do końca opowieści o jednympartyjnym z Warszawy, co przyjechał do kopalni na szko-lenie i przy okazji przeszkolił Grażynkę w goleniu ma-szynką elektryczną produkcji enerdowskiej.W towarzystwie kobiety tak pełnej życia, aż się z niejulewało, która po każdym ciasteczku oblizywała palce,wzdychając, uch, jak ja lubię słodkie, Halina czuła siędobrze w swoim ciele jaszczurki, które przez osmozę na-bierało wtedy ciepła i koloru.Bywało, że ni stąd, ni zowądprzy krojeniu chleba przypominały jej się ciężkie piersiGrażynki, pacha z kępką wilgotnych włosów albo kremo-wa fałdka tłuszczu wypływająca znad paska uszytej przeznią spódniczki.Zapalała papierosa i chwytając go jak nie-mowlę sutek, kontemplowała obraz, którego sens na zaw-sze pozostał dla niej nieczytelny [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Dopiero za parę lat wyrośnie jej konkurencja wpostaci Modesty wiek z Piaskowej Góry i klientki po-dzielą się na te, które będą za Haliną, i te, co tylko u Mo-desty.Grażynka Rozpuch została najwierniejszą klientkąHaliny, bo pierwsza wolała na wszelki wypadek dawać cośw zamian, a druga brała od niej mniej niż od innych, bonie przypuszczała, że ktoś może chcieć wkupić się w jejłaski.Zaraz po przyjezdzie do Wałbrzycha Grażynka zosta-ła recepcjonistką w eleganckim hotelu Sudety, ale wkrótcereputacja, niezmylona zmianą nazwy miasta z Waidenburg87na Wałbrzych, dogoniła ją, bo tak naprawdę cały czasdeptała jej po piętach.Zaraz mieli ją na językach za nic isyczeli, że w swojej pracy więcej leży, niż siedzi, obsługu-jąc delegacje partyjnych, za co sama bierze pieniądze ipiękne prezenty, a porządnym kobietom ze Szczawienkaprzynosi tylko wstyd.Straciła pracę w Sudetach i zjechałado magla ręcznego na Szczawienku, gdzie zatrudnił jąwłaściciel, Ryszard Kowalski od Herty, ujęty najpierwGrażynki urodą, a zaraz potem wprawnym uchwytem jejsilnych rąk.Któregoś dnia jakaś kobiecina w chustceprzywiozła Grażynce na Szczawienko dwoje kilkuletnichdzieci zeskorupiałych od wiatrówki i zasmarkanych, którepannę Rozpuch uczyniły ich wyrodną matką.Byłabysprawiedliwość na świecie, gdyby się ukorzyła, zajęczała,przeklęła los czy chociaż zachorowała, ale ona szła cowieczór na przystanek, niosąc natapirowaną głowę takprosto, jakby miała odkorkowaną flaszkę wódki wetkniętąw kok, i nie zgięła się nawet wtedy, gdy którejś nocy wy-bili jej zęby, ukradli torebkę i złamali żebro.Kuśtykała wszpilkach niepokonana, a od piżmowych oparów jej ciałatopniał śnieg i spadały sople, zostawiała za sobą wygrzanypas ziemi, w którym gramoliły się nagle obudzone żuki.Gdy któryś z Tutków namazał jej smołą kurwa nadrzwiach, tam gdzie porządni ludzie mieli K+M+B, tazamiast to zmazać, żeby można było znów napisać kurwa,dopisała pod spodem, i to farbą różową olejną: o złotymsercu.Kary na taką nie było.Halina nieraz zza firankiwidziała, że na kobiecym ciele Grażynki uszyta przez niąsukienka z falbaną i dekoltem leży i się przyczynia do ogól-nego wrażenia, co sprawiało jej nieznaną dotąd satysfakcję,88jakby to na nią, lekko jak non ajron, spadła część uwagipoświęcanej innej, a nie kolejne nieszczęście.Grażynkaprzychodziła do Haliny co tydzień, dwa i rozbierała się doprzymiarki tak, jakby odwijała z papieru wielki radzieckikanfiet z nadzieniem i już nie mogła wytrzymać z pragnie-nia, by się podzielić słodyczą z każdym, kto jest akuratpod ręką i może mieć ochotę.Halina dostarczała koloro-wych opakowań temu ciału, które prowokowało męż-czyzn, by gwizdali, mlaskali i cmokali, a kobiety, by sy-czały wsobnie, tak jakby chciały wyssać dla siebie trochęzakazanej słodyczy i zatrzymać tam, gdzie nikt jej niewydłubie.Liczni mężczyzni Grażynki brali się nie z biedy, leczz nadmiaru.Dostawała im się za pół darmo - za parę poń-czoch i komplementów, dwie tabliczki czekolady i trzygozdziki z przybraniem, pół litra i puszkę szynki Krakus -nie dlatego, że miała tak mało, lecz dlatego, że było w niejza dużo, i na koniec okazywało się, że to oni nie mają jejnic do dania, a więcej wziąć nie dadzą rady.Grażynka niebyła jednak kurwą i gdy opiekunowie profesjonalistekstłukli ją za robienie konkurencji w Tęczowej, śmiała siędo Haliny, przyciskając złamane żebro, że co za pomyłka,przecież ona, i czy tego nie widać na pierwszy rzut oka,szuka miłości.Może się takiemu mężczyznie nie przele-wać, ona wezmie nawet miłość pustą jak bańka do mleka inapełni sobą po brzegi.Nigdy nie siadała w Tęczowej przybarze ze Zdrowaś Marią, Lidką Traktorzystką i ZwiętąMrówą, bo Grażynka, uczciwa kobieta, która utrzymywałasiebie i dzieci z pracy rąk w maglu, nie musiała kłaść sięza pieniądze.Przy stoliku zamawiała setkę i oranżadę,89patrzyła po sali, a po chwili z tłumu odrywała się postaćmęska, niewyrazna jak ulepiona z błota, i oklapywała na-przeciw; tylko patrzeć, jak się na Grażynkę rzuci.Historiedłuższe niż dwa tygodnie honorowała nowymi kreacjami,nawet jeśli szyte były ze starych zasłon i poniemieckichobrusów, a tym krótsze były i bardziej wydekoltowane, imbardziej przepełniała ją nadzieja.Negliże Grażynki pou-czyły Halinę, że włosy na cipce można wygolić w wąskipaseczek, który zaczynał się na mięsnym wzgórku, a koń-czył tam, gdzie już, podobnie jak u niej, trochę ku ziemizwisało sinawo.Jak wargi śpiącego pijaka, parsknęła Gra-żynka, gdy na okoliczność sukienki w grochy, tak obcisłej,że tylko bez bielizny, na jaw wyszła nadużyta część jejkobiecej anatomii.Widok ten rozśmieszył ją, aż się rozka-słała i nie mogła przestać do końca opowieści o jednympartyjnym z Warszawy, co przyjechał do kopalni na szko-lenie i przy okazji przeszkolił Grażynkę w goleniu ma-szynką elektryczną produkcji enerdowskiej.W towarzystwie kobiety tak pełnej życia, aż się z niejulewało, która po każdym ciasteczku oblizywała palce,wzdychając, uch, jak ja lubię słodkie, Halina czuła siędobrze w swoim ciele jaszczurki, które przez osmozę na-bierało wtedy ciepła i koloru.Bywało, że ni stąd, ni zowądprzy krojeniu chleba przypominały jej się ciężkie piersiGrażynki, pacha z kępką wilgotnych włosów albo kremo-wa fałdka tłuszczu wypływająca znad paska uszytej przeznią spódniczki.Zapalała papierosa i chwytając go jak nie-mowlę sutek, kontemplowała obraz, którego sens na zaw-sze pozostał dla niej nieczytelny [ Pobierz całość w formacie PDF ]