[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Co ja tam jeszcze brałam doręki?!- Nie widziałam! - wrzasnęłam z uporem, mówiąc zresztą świętą prawdę.-Naoglądałam się w życiu rysunków od cholery i trochę i nie interesują mnie więcej! Niepatrzyłam!Po pół godzinie pojęli wreszcie, że nie wyduszą ze mnie upragnionych wiadomości,nawet jeśli doprowadzą mnie do całkowitego pomieszania zmysłów.Nie wiadomo, dlaczegomajor wyglądał, jakby był z tego strasznie zadowolony.Zaniechał stawiania pytań ipowiedział bez mała radośnie:- No cóż, będę szczery.W gronie osób podejrzanych zajmuje pani nader zaszczytnemiejsce.Nie wiem, czy wystarczy pani moja ustna informacja, czy też życzy pani sobie to napiśmie, ale zawiadamiam panią, że nie może pani oddalać się z Warszawy ani zmieniaćmiejsca pobytu bez zawiadomienia milicji.Fakt, że znam panią prywatnie i mam dla panimnóstwo sympatii, nie ma tu niestety żadnego wpływu.- Bardzo panu dziękuję - odparłam ponuro.- Kicham na pismo, mam awersję dobiurokracji.Na ulicę mogę wychodzić?- Ależ oczywiście, może się pani swobodnie poruszać w granicach Warszawy.Gdybypaństwo byli jeszcze tak uprzejmi dać mi jakieś mniejsze naczynie - dodał, patrząc na potężnąbutlę z moim lekarstwem.- Nie chciałbym pani pozbawić tego całkowicie.Znalazłam małą buteleczkę po spirytusie salicylowym i zaprosiłam majora do kuchni.- Domagam się kategorycznie, żeby pan patrzył własnymi oczami, jak ja to płuczę -powiedziałam.- %7łeby potem nie było, że tam coś było.Pożegnał nas wkrótce wciąż w niezrozumiale dobrym humorze i poszedł sobie razemz próbką specyfiku, którego się natychmiast napiłam.Przewidywałam, że to nie koniecatrakcji.- No to doigrałaś się - powiedział Diabeł.- Robert cię wkopał ostatecznie.Niepojedziesz do Kopenhagi, chyba że się przedrzesz przez zieloną granicę.Ale zdaje się, że nieumiesz pływać.- Jest i droga lądowa, jakby się kto uparł - odparłam gniewnie.- Znów jesteśprzeciwko mnie!- Zachowujesz się tak idiotycznie, że wstyd mi za ciebie.Trudno wymagać, żebym byłczymś takim zachwycony.Co prawda i szafę, i kłusaki wymyśliłaś genialnie, żeby nie Robert,sam byłbym gotów w to uwierzyć, ale Robert nie łże, to pewne.Na jego pamięć dosamochodów można się zdać z zamkniętymi oczami.Natomiast rysunek jest zupełnie bezsensu, nie mogłaś wynalezć czegoś innego?- Nie rozumiem.Co masz na myśli?- Ciekawe, kogo ty usiłujesz kryć.Do tej pory wyobrażałem sobie głupio, że jednaknikomu się nie dałaś tam, w tej Danii, poderwać, ale teraz zaczynam mieć coraz większewątpliwości.- Nie rozumiem, co mówisz.Skąd ci się tu nagle bierze ktoś z Danii?Diabeł przyglądał mi się uważnie.Zaniechałam na chwilę sprzątania ze stołu i też musię zaczęłam przyglądać.- Pchasz się do Kopenhagi - mruknął.- A Alicja wydrapała sobie na ścianie napis.Chodzi o waszą pralnię na placu Zwiętej Anny, prawda?Szklane naczynia jednakże wypadają przestraszonym bohaterom z rąk tylko naprzedwojennych filmach.Nic nie upuściłam, chociaż miałam do tego święte prawo.Stałamnadal nieruchomo, zastanawiając się, czy warto coś zełgać i jeżeli tak, to co, czy też nie masensu nawet usiłować, bo i tak się na tym natychmiast pozna.Nie, pozna z pewnością, szkodafatygi.- Dlaczego major mnie o to nie pytał?- Nie kojarzy sobie, a ja mu jeszcze nie powiedziałem.Wróciłam do sprzątania ze stołu.- To mu i dalej nie mów, kochanie ty moje - powiedziałam z zimną słodyczą.- Niewiem, co sobie dotychczas wyobraziłeś, ale zawiadamiam cię, że będzie o całe niebo lepiej,jeśli i ty zaniechasz tych zbędnych skojarzeń.Uwierz mi na słowo.Diabeł przyleciał za mną do kuchni.- Dlaczego?- Pozbawione sensu - oznajmiłam kategorycznie i już zupełnie lodowato.- Więc to jednak Zbyszek.?Odwróciłam się do niego, jakby mnie nagle piorun strzelił.- Co za Zbyszek, do diabła, dlaczego Zbyszek?! Co was napadło z tym Zbyszkiem?Czyście już zupełnie upadli na głowę? Nie możecie się przyczepić do kogoś innego?!Diabeł znów mi się zaczął przyglądać intensywniej [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Co ja tam jeszcze brałam doręki?!- Nie widziałam! - wrzasnęłam z uporem, mówiąc zresztą świętą prawdę.-Naoglądałam się w życiu rysunków od cholery i trochę i nie interesują mnie więcej! Niepatrzyłam!Po pół godzinie pojęli wreszcie, że nie wyduszą ze mnie upragnionych wiadomości,nawet jeśli doprowadzą mnie do całkowitego pomieszania zmysłów.Nie wiadomo, dlaczegomajor wyglądał, jakby był z tego strasznie zadowolony.Zaniechał stawiania pytań ipowiedział bez mała radośnie:- No cóż, będę szczery.W gronie osób podejrzanych zajmuje pani nader zaszczytnemiejsce.Nie wiem, czy wystarczy pani moja ustna informacja, czy też życzy pani sobie to napiśmie, ale zawiadamiam panią, że nie może pani oddalać się z Warszawy ani zmieniaćmiejsca pobytu bez zawiadomienia milicji.Fakt, że znam panią prywatnie i mam dla panimnóstwo sympatii, nie ma tu niestety żadnego wpływu.- Bardzo panu dziękuję - odparłam ponuro.- Kicham na pismo, mam awersję dobiurokracji.Na ulicę mogę wychodzić?- Ależ oczywiście, może się pani swobodnie poruszać w granicach Warszawy.Gdybypaństwo byli jeszcze tak uprzejmi dać mi jakieś mniejsze naczynie - dodał, patrząc na potężnąbutlę z moim lekarstwem.- Nie chciałbym pani pozbawić tego całkowicie.Znalazłam małą buteleczkę po spirytusie salicylowym i zaprosiłam majora do kuchni.- Domagam się kategorycznie, żeby pan patrzył własnymi oczami, jak ja to płuczę -powiedziałam.- %7łeby potem nie było, że tam coś było.Pożegnał nas wkrótce wciąż w niezrozumiale dobrym humorze i poszedł sobie razemz próbką specyfiku, którego się natychmiast napiłam.Przewidywałam, że to nie koniecatrakcji.- No to doigrałaś się - powiedział Diabeł.- Robert cię wkopał ostatecznie.Niepojedziesz do Kopenhagi, chyba że się przedrzesz przez zieloną granicę.Ale zdaje się, że nieumiesz pływać.- Jest i droga lądowa, jakby się kto uparł - odparłam gniewnie.- Znów jesteśprzeciwko mnie!- Zachowujesz się tak idiotycznie, że wstyd mi za ciebie.Trudno wymagać, żebym byłczymś takim zachwycony.Co prawda i szafę, i kłusaki wymyśliłaś genialnie, żeby nie Robert,sam byłbym gotów w to uwierzyć, ale Robert nie łże, to pewne.Na jego pamięć dosamochodów można się zdać z zamkniętymi oczami.Natomiast rysunek jest zupełnie bezsensu, nie mogłaś wynalezć czegoś innego?- Nie rozumiem.Co masz na myśli?- Ciekawe, kogo ty usiłujesz kryć.Do tej pory wyobrażałem sobie głupio, że jednaknikomu się nie dałaś tam, w tej Danii, poderwać, ale teraz zaczynam mieć coraz większewątpliwości.- Nie rozumiem, co mówisz.Skąd ci się tu nagle bierze ktoś z Danii?Diabeł przyglądał mi się uważnie.Zaniechałam na chwilę sprzątania ze stołu i też musię zaczęłam przyglądać.- Pchasz się do Kopenhagi - mruknął.- A Alicja wydrapała sobie na ścianie napis.Chodzi o waszą pralnię na placu Zwiętej Anny, prawda?Szklane naczynia jednakże wypadają przestraszonym bohaterom z rąk tylko naprzedwojennych filmach.Nic nie upuściłam, chociaż miałam do tego święte prawo.Stałamnadal nieruchomo, zastanawiając się, czy warto coś zełgać i jeżeli tak, to co, czy też nie masensu nawet usiłować, bo i tak się na tym natychmiast pozna.Nie, pozna z pewnością, szkodafatygi.- Dlaczego major mnie o to nie pytał?- Nie kojarzy sobie, a ja mu jeszcze nie powiedziałem.Wróciłam do sprzątania ze stołu.- To mu i dalej nie mów, kochanie ty moje - powiedziałam z zimną słodyczą.- Niewiem, co sobie dotychczas wyobraziłeś, ale zawiadamiam cię, że będzie o całe niebo lepiej,jeśli i ty zaniechasz tych zbędnych skojarzeń.Uwierz mi na słowo.Diabeł przyleciał za mną do kuchni.- Dlaczego?- Pozbawione sensu - oznajmiłam kategorycznie i już zupełnie lodowato.- Więc to jednak Zbyszek.?Odwróciłam się do niego, jakby mnie nagle piorun strzelił.- Co za Zbyszek, do diabła, dlaczego Zbyszek?! Co was napadło z tym Zbyszkiem?Czyście już zupełnie upadli na głowę? Nie możecie się przyczepić do kogoś innego?!Diabeł znów mi się zaczął przyglądać intensywniej [ Pobierz całość w formacie PDF ]