[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ayla usłyszała stukot kopyt na ście\ce i po chwili do jaskini weszła Whinney.Klacz spostrzegła, \elwiątko jest przytomne i o wiele ruchliwsze.Podeszła zatem, aby sprawę zbadać dokładniej.Pochyliła łeb,\eby obwąchać puchatego stworka.Dorosły lew mo\e wzbudzać postrach wśród krewniaków Whinney, aleto małe lwiątko samo było bardzo wystraszone pojawieniem się kolejnego, du\ego, nie znanego muzwierzęcia.Cofało się, prychając i warcząc, a\ znalazło się prawie na kolanach Ayli.Poczuło ciepło jej nóg ibardziej znajomy zapach; więc się skuliło przy niej.Zbyt wiele było tu obcych mu meczy.Ayla wzięła lwiątko na kolana, przytuliła go i zaczęła mu mruczeć - tak samo jakby uspokajała ka\de innedziecko.Tak jak uspokajała własne.Wszystko dobrze.Przyzwyczaisz się do nas.- Whinney potrząsnęła łbem i zar\ała.Lwiątko w ramionachAyli nie sprawiało wra\enia groznego, ale instynkt podpowiadał jej, \e powinna wystrzegać się tegozapachu.W trakcie mieszkania z kobietą jej zachowanie uległo jednak zmianie.Być mo\e, tego lwajaskiniowego mo\na było tolerować.Pod wpływem pieszczot i tulenia go przez Aylę maluch począł szukać miejsca, w którym mógłby sięprzyssać.- Jesteś głodny, maleńki? - Ayla sięgnęła po naczynie z gęstą papką i podsunęła mu pod nos.Lwiątko powąchało jedzenie, ale nie wiedziało, co z tym robić.Kobieta zanurzyła więc dwa palce w misce iwsunęła mu do pyszczka.Wiedziała ju\, co robić.Tak jak z ka\dym maleństwem, które karmiła.Ayla siedziała w swej małej jaskini, tuliła lwiątko i kołysała się, a ono ssało jej palce.Jej myśli takwypełniły wspomnienia o synu, \e nie zauwa\yła nawet, jak łzy poczęły jej spływać po policzkach i kapaćna puszyste futerko.W ciągu tych pierwszych dni - i nocy, kiedy to brała lwiątko na swe posłanie i tuliła je oraz pozwalała mussać swe palce pomiędzy samotną kobietą a lwiątkiem wytworzyła się pewna więz.Natura nie obchodziła sięłagodnie z małymi najpotę\niejszych drapie\ników.Lwica, co prawda, karmiła małe w ciągu pierwszychtygodni - a nawet pozwalała im od czasu do czasu possać przez pierwsze sześć miesięcy - ale od momentuotwarcia oczu lwiątka zaczynały jeść mięso.Jednak\e hierarchia karmienia w stadzie nie zostawiała wielemiejsca na sentymenty.Lwica była myśliwym i w odró\nieniu od innych członków kociej rodziny, polowała w grupach.Trzy lubcztery lwice stanowiły wspaniały zespół łowiecki; potrafiły powalić zdrowego jelenia olbrzymiego czy te\\ubra w pełni sił.Jedynie dorosłe mamuty nie lękały się ich ataków, chocia\ młode i stare musiały się miećprzed nimi na baczności.Ale lwica nie polowała dla swych małych, ona polowała dla samca.Przywódcastada zawsze dostawał lwią część.Lwice ustępowały mu miejsca, gdy tylko się pojawił, i dopiero gdy sięnajadł do syta, samice brały swą część.Następny w kolejce był najstarszy z przychówku.Dopiero potem,jeśli coś jeszcze zostało, młodsze lwiątka miały szansę kłócić się o resztki.Je\eli zgłodniałe lwiątko próbowało się dobrać do zdobyczy poza kolejnością, to nara\ało się naśmiertelne uderzenie.Matka zwykle zabierała swe małe dalej od ofiary, nawet gdy były bardzo wygłodniałe,aby uchronić je przed tego typu niebezpieczeństwem.Trzy, czwarte wszystkich lwiątek nie do\ywałodorosłego wieku.Większość z tych, które prze\yły, była wypędzana ze stada i zostawały włóczęgami, awłóczędzy nie są nigdzie mile widziani, szczególnie je\eli są samcami.Samice miały lepiej.Im pozwalanozostać w stadzie, jeśli akurat brakowało łowców.Samiec jedynie walką mógł zdobyć akceptację stada, często walką na śmierć i \ycie.Je\eli przywódcazostał ranny lub zestarzał się, to młodszy z członków stada albo częściej któryś z włóczęgów, przepędzał go isam zajmował jego miejsce.Samce musiały bronić terytorium stada - naznaczonego wydzieliną swychgruczołów zapachowych lub moczem najwa\niejszej z samic - i zapewnić ciągłość gatunku, płodzącpotomstwo.Czasami samotna samica i samiec łączyli się, aby dać początek nowemu stadu, ale musieli zdobyć sobiewłasne terytorium.Było to \ycie pełne niebezpieczeństw.Ale Ayla nie była lwicą, była człowiekiem.Ludzie nie tylko bronili swych dzieci, ale równie\ zapewnialiim po\ywienie.Maluszek, jak go zaczęła nazywać, był otoczony taką opieką, jakiej nigdy dotąd nie miało\adne lwiątko.Nie musiał walczyć z rodzeństwem o resztki, nie musiał unikać mocnych uderzeń starszych.Ayla zapewniała mu po\ywienie, polowała dla niego.I choć dawała mu jego część, to nie zrzekała sięswojej.Pozwalała mu ssać palce, gdy czuł taką potrzebę, i zwykle zabierała go z sobą na swoje posłanie.Mały lew miał wrodzone poczucie czystości i zawsze wychodził za potrzebą, nie licząc początkowegookresu, gdy nie mógł tego czynić.Ale nawet wówczas tak się krzywił, gdy zdarzyło mu się zanieczyścićjaskinię, \e wzbudzał w Ayli śmiech.Nie tylko tym ją rozśmieszał.Dziecięce błazeństwa zawsze budziłyśmiech.Lwiątko lubiło się zakradać - a jeszcze bardziej lubiło, gdy udawała, \e nie zwraca na nie uwagi, bypotem udawać zaskoczenie, kiedy lądował na jej plecach.Jednak\e czasami to ona go zaskakiwała,obracając się w ostatnim momencie i łapiąc go na ręce.Dzieci klanu zawsze były traktowane z pobła\aniem; karą za nieodpowiednie zachowanie byłoignorowanie obecności skarconego dziecka, rzadko stosowano surowsze kary.W miarę dorastania dziecizaczynały zdawać sobie sprawę z tego, jak zachowuje się starsze rodzeństwo i dorośli.Starały się unikaćpieszczot, uwa\ając je za dziecinne i zaczynały naśladować zachowanie dorosłych.Je\eli tego typuzachowanie spotykało się z widoczną aprobatą, to dziecko starało się zawsze postępować podobnie.Ayla z podobnym pobła\aniem traktowała lwiątko, szczególnie na początku, ale gdy z upływem czasumały rósł, jego zabawy czasami zaczynały sprawiać jej ból.Je\eli w ferworze zabawy zapominał się i drapałją lub przewracał udając atak, to zwykle reagowała przerwaniem zabawy, nieraz dodając gest, którego wklanie u\ywano dla wyra\enia: "Przestań!".Mały wyczuwał jej nastroje.Odmowa zabawy, wyciągnięcie kijaczy kawałka starej skóry często powodowała, \e lwiątko starało się przypodobać jej takim zachowaniem,które ją rozśmieszało, lub próbowało dosięgnąć jej palców, aby je possać.Mały lew jaskiniowy zaczął reagować na gest "Przestań" takim samym zachowaniem.Ayla, wyczulona nagesty i pozy, spostrzegła jego zachowanie i zaczęła u\ywać tego gestu zawsze wtedy, gdy się jej niepodobało jego zachowanie.Było to wynikiem nie tyle ćwiczeń, co wzajemnego reagowania na zachowaniesię, ale mały lew szybko się uczył.Na jej sygnał przerywał w połowie zabawę.Je\eli sygnał "Przestań"został wydany z ostrym nakazem, to zwykle potrzebował uspokajającego ssania jej palców, tak jakbywiedział, \e jego uczynek nie przypadł jej do gustu.Z drugiej jednak strony ona równie\ wyczuwała jego nastroje i więz, jaka między nimi powstała, nieopierała się na ograniczaniu jego swobody.Tak jak ona czy koń mógł wychodzić i wracać, kiedy miał na toochotę.Nigdy nie przyszło jej do głowy pętać czy przywiązywać któregoś ze swych zwierzęcychtowarzyszy.Stanowili jej rodzinę, jej klan, byli \ywymi istotami, z którymi dzieliła jaskinię i wiodła swoje\ycie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Ayla usłyszała stukot kopyt na ście\ce i po chwili do jaskini weszła Whinney.Klacz spostrzegła, \elwiątko jest przytomne i o wiele ruchliwsze.Podeszła zatem, aby sprawę zbadać dokładniej.Pochyliła łeb,\eby obwąchać puchatego stworka.Dorosły lew mo\e wzbudzać postrach wśród krewniaków Whinney, aleto małe lwiątko samo było bardzo wystraszone pojawieniem się kolejnego, du\ego, nie znanego muzwierzęcia.Cofało się, prychając i warcząc, a\ znalazło się prawie na kolanach Ayli.Poczuło ciepło jej nóg ibardziej znajomy zapach; więc się skuliło przy niej.Zbyt wiele było tu obcych mu meczy.Ayla wzięła lwiątko na kolana, przytuliła go i zaczęła mu mruczeć - tak samo jakby uspokajała ka\de innedziecko.Tak jak uspokajała własne.Wszystko dobrze.Przyzwyczaisz się do nas.- Whinney potrząsnęła łbem i zar\ała.Lwiątko w ramionachAyli nie sprawiało wra\enia groznego, ale instynkt podpowiadał jej, \e powinna wystrzegać się tegozapachu.W trakcie mieszkania z kobietą jej zachowanie uległo jednak zmianie.Być mo\e, tego lwajaskiniowego mo\na było tolerować.Pod wpływem pieszczot i tulenia go przez Aylę maluch począł szukać miejsca, w którym mógłby sięprzyssać.- Jesteś głodny, maleńki? - Ayla sięgnęła po naczynie z gęstą papką i podsunęła mu pod nos.Lwiątko powąchało jedzenie, ale nie wiedziało, co z tym robić.Kobieta zanurzyła więc dwa palce w misce iwsunęła mu do pyszczka.Wiedziała ju\, co robić.Tak jak z ka\dym maleństwem, które karmiła.Ayla siedziała w swej małej jaskini, tuliła lwiątko i kołysała się, a ono ssało jej palce.Jej myśli takwypełniły wspomnienia o synu, \e nie zauwa\yła nawet, jak łzy poczęły jej spływać po policzkach i kapaćna puszyste futerko.W ciągu tych pierwszych dni - i nocy, kiedy to brała lwiątko na swe posłanie i tuliła je oraz pozwalała mussać swe palce pomiędzy samotną kobietą a lwiątkiem wytworzyła się pewna więz.Natura nie obchodziła sięłagodnie z małymi najpotę\niejszych drapie\ników.Lwica, co prawda, karmiła małe w ciągu pierwszychtygodni - a nawet pozwalała im od czasu do czasu possać przez pierwsze sześć miesięcy - ale od momentuotwarcia oczu lwiątka zaczynały jeść mięso.Jednak\e hierarchia karmienia w stadzie nie zostawiała wielemiejsca na sentymenty.Lwica była myśliwym i w odró\nieniu od innych członków kociej rodziny, polowała w grupach.Trzy lubcztery lwice stanowiły wspaniały zespół łowiecki; potrafiły powalić zdrowego jelenia olbrzymiego czy te\\ubra w pełni sił.Jedynie dorosłe mamuty nie lękały się ich ataków, chocia\ młode i stare musiały się miećprzed nimi na baczności.Ale lwica nie polowała dla swych małych, ona polowała dla samca.Przywódcastada zawsze dostawał lwią część.Lwice ustępowały mu miejsca, gdy tylko się pojawił, i dopiero gdy sięnajadł do syta, samice brały swą część.Następny w kolejce był najstarszy z przychówku.Dopiero potem,jeśli coś jeszcze zostało, młodsze lwiątka miały szansę kłócić się o resztki.Je\eli zgłodniałe lwiątko próbowało się dobrać do zdobyczy poza kolejnością, to nara\ało się naśmiertelne uderzenie.Matka zwykle zabierała swe małe dalej od ofiary, nawet gdy były bardzo wygłodniałe,aby uchronić je przed tego typu niebezpieczeństwem.Trzy, czwarte wszystkich lwiątek nie do\ywałodorosłego wieku.Większość z tych, które prze\yły, była wypędzana ze stada i zostawały włóczęgami, awłóczędzy nie są nigdzie mile widziani, szczególnie je\eli są samcami.Samice miały lepiej.Im pozwalanozostać w stadzie, jeśli akurat brakowało łowców.Samiec jedynie walką mógł zdobyć akceptację stada, często walką na śmierć i \ycie.Je\eli przywódcazostał ranny lub zestarzał się, to młodszy z członków stada albo częściej któryś z włóczęgów, przepędzał go isam zajmował jego miejsce.Samce musiały bronić terytorium stada - naznaczonego wydzieliną swychgruczołów zapachowych lub moczem najwa\niejszej z samic - i zapewnić ciągłość gatunku, płodzącpotomstwo.Czasami samotna samica i samiec łączyli się, aby dać początek nowemu stadu, ale musieli zdobyć sobiewłasne terytorium.Było to \ycie pełne niebezpieczeństw.Ale Ayla nie była lwicą, była człowiekiem.Ludzie nie tylko bronili swych dzieci, ale równie\ zapewnialiim po\ywienie.Maluszek, jak go zaczęła nazywać, był otoczony taką opieką, jakiej nigdy dotąd nie miało\adne lwiątko.Nie musiał walczyć z rodzeństwem o resztki, nie musiał unikać mocnych uderzeń starszych.Ayla zapewniała mu po\ywienie, polowała dla niego.I choć dawała mu jego część, to nie zrzekała sięswojej.Pozwalała mu ssać palce, gdy czuł taką potrzebę, i zwykle zabierała go z sobą na swoje posłanie.Mały lew miał wrodzone poczucie czystości i zawsze wychodził za potrzebą, nie licząc początkowegookresu, gdy nie mógł tego czynić.Ale nawet wówczas tak się krzywił, gdy zdarzyło mu się zanieczyścićjaskinię, \e wzbudzał w Ayli śmiech.Nie tylko tym ją rozśmieszał.Dziecięce błazeństwa zawsze budziłyśmiech.Lwiątko lubiło się zakradać - a jeszcze bardziej lubiło, gdy udawała, \e nie zwraca na nie uwagi, bypotem udawać zaskoczenie, kiedy lądował na jej plecach.Jednak\e czasami to ona go zaskakiwała,obracając się w ostatnim momencie i łapiąc go na ręce.Dzieci klanu zawsze były traktowane z pobła\aniem; karą za nieodpowiednie zachowanie byłoignorowanie obecności skarconego dziecka, rzadko stosowano surowsze kary.W miarę dorastania dziecizaczynały zdawać sobie sprawę z tego, jak zachowuje się starsze rodzeństwo i dorośli.Starały się unikaćpieszczot, uwa\ając je za dziecinne i zaczynały naśladować zachowanie dorosłych.Je\eli tego typuzachowanie spotykało się z widoczną aprobatą, to dziecko starało się zawsze postępować podobnie.Ayla z podobnym pobła\aniem traktowała lwiątko, szczególnie na początku, ale gdy z upływem czasumały rósł, jego zabawy czasami zaczynały sprawiać jej ból.Je\eli w ferworze zabawy zapominał się i drapałją lub przewracał udając atak, to zwykle reagowała przerwaniem zabawy, nieraz dodając gest, którego wklanie u\ywano dla wyra\enia: "Przestań!".Mały wyczuwał jej nastroje.Odmowa zabawy, wyciągnięcie kijaczy kawałka starej skóry często powodowała, \e lwiątko starało się przypodobać jej takim zachowaniem,które ją rozśmieszało, lub próbowało dosięgnąć jej palców, aby je possać.Mały lew jaskiniowy zaczął reagować na gest "Przestań" takim samym zachowaniem.Ayla, wyczulona nagesty i pozy, spostrzegła jego zachowanie i zaczęła u\ywać tego gestu zawsze wtedy, gdy się jej niepodobało jego zachowanie.Było to wynikiem nie tyle ćwiczeń, co wzajemnego reagowania na zachowaniesię, ale mały lew szybko się uczył.Na jej sygnał przerywał w połowie zabawę.Je\eli sygnał "Przestań"został wydany z ostrym nakazem, to zwykle potrzebował uspokajającego ssania jej palców, tak jakbywiedział, \e jego uczynek nie przypadł jej do gustu.Z drugiej jednak strony ona równie\ wyczuwała jego nastroje i więz, jaka między nimi powstała, nieopierała się na ograniczaniu jego swobody.Tak jak ona czy koń mógł wychodzić i wracać, kiedy miał na toochotę.Nigdy nie przyszło jej do głowy pętać czy przywiązywać któregoś ze swych zwierzęcychtowarzyszy.Stanowili jej rodzinę, jej klan, byli \ywymi istotami, z którymi dzieliła jaskinię i wiodła swoje\ycie [ Pobierz całość w formacie PDF ]