[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na szczęście była niedziela.Fernando okazał się mniejpomysłowym i zręcznym kochankiem, niż się spodziewała, był natomiast niezrównany jeśli chodzi o kondycję.Leżąc obok śpiącej Bunny w pięknym łożu z baldachimem, w luksusowej, drogiej pościeli, Fernando podliczał wmyśli swój nocny zarobek.Czy ta stara wiedzma za ścianą uwierzy, gdy jej oświadczy, że zrobił to pięć razy i że jestmu winna po stówie za każdy numer? Gdzie tam, prawdopodobnie nigdy nie była w łóżku z mężczyzną, który mógłzrobić więcej niż jeden numer w nocy, i nigdy mu nie uwierzy, podczas gdy tak naprawdę, biorąc pod uwagę takżedzisiejszy poranek, on miał za sobą już sześć stosunków, co było jego rekordem.Nie takie to trudne z napalonąkobietą, która wydawała się równie podniecona bólem, jak on zadawaniem bólu.Na następny raz będzie musiał pomyśleć o jakimśtwardym urządzeniu.Na pewno spodobają się jej bardziej perwersyjne numery.Pokój Chelsea znajdował się na drugim końcu domu, nie słyszała więc niczego, i gdy przy śniadaniu ujrzała zastołem jakiegoś obcego faceta, zaskoczyło ją to. A pan kim jest?  zapytała, zastanawiając się, czy babcia nie zatrudniła przypadkiem jeszcze jednego służącego. Przyjacielem Bunny.A kim ty jesteś?  spytał, nalewając sobie kawy ze srebrnego dzbanka i rzucając łapczywespojrzenie w kierunku aromatycznych kawałków melona i świeżych bułeczek. r Chelsea.Jestem jej córką.Czy babcia wie, że pan tutaj jest?  zapytała go wprost.Coś jest bowiem mówiło, żeLaverne nie aprobuje tego zuchwałego młodego człowieka.Biła od niego nieprzyjazna aura i nie spodobał się jej odpierwszego spojrzenia. Nie wiem.Kiedy przyszedłem wczoraj wieczór po twoją mamę, żeby ją zabrać na bal, Laverne już była w łóżku.Wróciliśmy bardzo pózno.Podniósł wzrok na Chelsea, która była od niego wyższa o dobre dziesięć centynietrów i złapał się na tym, że oceniaswoje możliwości osaczenia jej.Szybko jednak stwierdził, że nie ma szans.Była jak kawał lodu. Mama wciąż śpi?  zapytała Chelsea. Taak, nielicho się zmęczyła.Jak tylko coś zjem, znikam.Jeszcze raz skierował uwagę na rozkoszny kąsek przedsobą.Wbrew temu, co powiedział, nie zamierzał tak prędko kończyć jedzenia.Nie chciał opuszczać domu, niezobaczywszy się z Laverne i nie pobrawszy opłaty wraz z małą premią za dzisiejszą noc.Jeśli starszej pani niepodoba się pomysł sprowadzenia się Fernanda do tego domu, o czym napomknęła Bunny, może zapłaci mu całąsumę, by trzymał się z daleka i działał dalej na dotychczasowych zasadach, co mu zupełnie odpowiadało.BunnyThomas interesowała go tylko z jednego, finansowego, powodu.I wcale mu nie zależało, by jakaś baba trzymała gona smyczy. 52Kilka następnych dni, podczas których Chelsea w zawrotnym tempie pracowała nad ukończeniem bransoletki,minęło bardzo szybko.Jej projekt połączenia kamieni cieniutką niteczką z diamencików wypadł świetnie, zrobiławięc, wykorzystując ten pomysł szkic dużego medalionu.Wykonała też szczegółowe rysunki wisiorka, z brylantemoraz pierścionka ze szmaragdem, na wzór tych, które wcześniej zrobiła na sprzedaż.Chciała także zaprojektowaćpierścionek z różowym brylantem z zameczka naszyjnika z pereł matki, lecz czas naglił.Na dzień przed wyjazdem pana Corella do Nowego Jorku Chelsea zjawiła się w salonie Tanagera z gotowymiprzedmiotami i szkicami.Jej zaczerwienione oczy otoczone były ciemną obwódką, a zaniedbane włosy zwisałyprostymi kosmykami na ramiona.Usiadła przed biurkiem pana Corella i z napięciem obserwowała jego reakcje.Długo przyglądał się wspaniałej bransoletce, która stanowiła najsilniejszy punkt jej małej kolekcji, a kiedy wreszciepodniósł wzrok i spojrzał na siedzącą przed nim młodą kobietę, uśmiechnął się życzliwie, jakby szukającwłaściwych słów.Z jego miny i milczenia Chelsea wywnioskowała, że sprawy przybiorą dobry obrót.  To, co pani zrobila, jest piekne.Oryginalne i pomysłowe.Naprawdę twórcze, ale.Chelsea ogarnęło poczucie klęski.Na Boga, jej praca zostanie odrzucona. Ale panu się nie podoba  dokończyła za niego zdanie Nie, nie w tym rzecz.Bardzo mi się podoba, ale obawiam się, ze jest zanadto, jak by to powiedzieć.zanadto wesołe iprzebojowe jak na tak tradycyjną firmę, którą jest Tanager Bardzo serio traktujemy naszą biżuterię. A więc nie zabierze pan tego do Nowego Jorku?  zapytała zawiedziona, próbując złapać oddech jak człowiek, który tonieCorell wyglądał na zdziwionego. Nie zrozumiała mnie pani, droga młoda damo [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl