[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A stało się tak dlatego, że bardzo ją kochał.Opadł na nią całym ciężarem ciała.Ofiarował jej wszystkie swoje siły i musi upłynąćdłuższa chwila, nim odzyska dawny wigor.Miał ochotę zasnąć w jej ramionach, a poprzebudzeniu natychmiast ponownie zatracić się w miłości.Długo nie mogła dojść do siebie.To, co przed chwilą przeżyła, wywarło na niej zbytwielkie wrażenie.Miała uczucie, że ich serca, umysły i dusze przeniknęły się wzajemnie wtym cudownym momencie spełnienia, i że jest opromieniona blaskiem jego miłości.Pierwszanoc z Hamsonem była najcudowniejszym, najwspanialszym doświadczeniem w jej życiu.Postarał się, żeby wszystko ułożyło się jak najlepiej.Odkąd oddała mu swe serce, całyjej świat uległ zmianie, nic już nie było w nim takie samo.Zwyczajne dni zmieniały się dla niej we wspaniałe święta.Nie wyobrażała już sobieżycia bez niego.Był czuły, kochający, łagodny, a zarazem pełen namiętności, zuchwały ipewny siebie.Wydawał się jej ucieleśnieniem wszelkich cnót.A myślała tak dlatego, że go kochała.- Jak się czujesz, Mary Roses?Uniósł się na łokciu, by zajrzeć jej w oczy.Były wciąż lekko zamglone po przeżyciurozkoszy.Miała nieznacznie opuchnięte wargi, a na policzkach widniały otarcia od jegozarostu.Te ślady dały mu uczucie głębokiej satysfakcji.Dowodziły, że należała do niego.- Zadałem ci ból?Pytanie zabrzmiało szczerze, zaniepokoił ją jednak pełen zadowolenia uśmiech, którypojawił się na jego twarzy.- Tak, ale nie trwał długo.Przecież krzyknęłam tylko raz.- Wtedy tylko raz - przyznał.- Czemu się uśmiechasz? Nie przejmujesz się tym, że mnie bolało?- Oczywiście, że się przejmuję.Kocham cię, Mary Roses.A śmieję się z tego, jakteraz wyglądasz.Mówił niskim, intymnie ściszonym głosem, który zawsze ją podniecał.- A jak wyglądam? - zapytała, wstrzymując oddech.- Tak jakbym wciąż jeszcze był w tobie, kochał się z tobą i dawał ci przyjemność.Odczuwam teraz ogromną satysfakcję posiadacza.Ona tymczasem czuła się cudownie bezpieczna, otoczona ciepłem i miłością.- Zawsze lubiłeś rolę pana i władcy.- Teraz to zupełnie co innego, kochanie.Nie masz pojęcia, od jak dawna marzyłem otym, by znalezć się z tobą w łóżku.Pogładziła go po policzku.- A co czujesz teraz, kiedy już w nim jesteś?Uśmiech zniknął z jego twarzy.- Czuję, że jesteś moja.Nie potrafiłaby temu szczerze zaprzeczyć.- Tak, jestem twoja.Pokiwał głową z wyraznym zadowoleniem i pochylił się, by ją pocałować.Przesuwała stopami po jego nogach.Gdy ich języki zwarły się w żartobliwympojedynku, czuł na twarzy jej gorący oddech.Wiedział, że muszą poniechać pieszczot, zanim rosnące podniecenie nie każe muzapomnieć o jej delikatnym stanie.Musi dojść do siebie, nim ponownie będzie mógł jąposiąść.Położył się na plecach, tuląc ją do swego boku.- Musimy porozmawiać, Mary Roses.Zaniepokoił ją niezwykle poważny ton jego głosu.Zwiadomość swej obecnejbezbronności wzbudziła w niej przeświadczenie, że za chwilę usłyszy coś, czego absolutnienie chciałaby usłyszeć.Wydawało jej się nawet, że dobrze wie, co to będzie.Przez kilka minut żadne z nich nie odezwało się ani słowem.Szklanym wzrokiemwpatrywał się w sufit, zastanawiając się, w jaki sposób zacząć rozmowę na temat ichprzyszłości.Tymczasem ona zadręczała się własnymi myślami.Wreszcie poczuła, że nie zniesie milczenia już ani chwili dłużej.- Ułatwię ci sprawę, Hamsonie.Powiem to za ciebie.Chcesz.Przerwał jej, mocno obejmując ją w pasie.- Nie masz najmniejszego pojęcia, co chcę ci powiedzieć.Nie potrafisz czytać wmyślach, moja słodka.- W twoich rzeczywiście nie - przyznała.- Ale czasami potrafię wyciągać wnioski.Zpoważnego tonu twojego głosu wywnioskowałam, że zamierzasz powiedzieć mi cośważnego.Z kolei twoje wahanie kazało mi się domyślić, że masz trudności z dobraniemwłaściwych słów.Czy jak na razie mam rację?- Tak - odpowiedział.- Istotnie chcę ci powiedzieć coś ważnego i rzeczywiścieszukałem odpowiednich słów.- Bo jesteś prawnikiem?- Nie, dlatego że chcę, żebyś dobrze mnie zrozumiała.Chcę cię na coś przygotować.Zaczęła przeczesywać palcami owłosienie jego torsu, nie zdając sobie sprawy, żebudzi uśpione licho.Odczuł nagle nieprzepartą potrzebę znalezienia się w niej ponownie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.A stało się tak dlatego, że bardzo ją kochał.Opadł na nią całym ciężarem ciała.Ofiarował jej wszystkie swoje siły i musi upłynąćdłuższa chwila, nim odzyska dawny wigor.Miał ochotę zasnąć w jej ramionach, a poprzebudzeniu natychmiast ponownie zatracić się w miłości.Długo nie mogła dojść do siebie.To, co przed chwilą przeżyła, wywarło na niej zbytwielkie wrażenie.Miała uczucie, że ich serca, umysły i dusze przeniknęły się wzajemnie wtym cudownym momencie spełnienia, i że jest opromieniona blaskiem jego miłości.Pierwszanoc z Hamsonem była najcudowniejszym, najwspanialszym doświadczeniem w jej życiu.Postarał się, żeby wszystko ułożyło się jak najlepiej.Odkąd oddała mu swe serce, całyjej świat uległ zmianie, nic już nie było w nim takie samo.Zwyczajne dni zmieniały się dla niej we wspaniałe święta.Nie wyobrażała już sobieżycia bez niego.Był czuły, kochający, łagodny, a zarazem pełen namiętności, zuchwały ipewny siebie.Wydawał się jej ucieleśnieniem wszelkich cnót.A myślała tak dlatego, że go kochała.- Jak się czujesz, Mary Roses?Uniósł się na łokciu, by zajrzeć jej w oczy.Były wciąż lekko zamglone po przeżyciurozkoszy.Miała nieznacznie opuchnięte wargi, a na policzkach widniały otarcia od jegozarostu.Te ślady dały mu uczucie głębokiej satysfakcji.Dowodziły, że należała do niego.- Zadałem ci ból?Pytanie zabrzmiało szczerze, zaniepokoił ją jednak pełen zadowolenia uśmiech, którypojawił się na jego twarzy.- Tak, ale nie trwał długo.Przecież krzyknęłam tylko raz.- Wtedy tylko raz - przyznał.- Czemu się uśmiechasz? Nie przejmujesz się tym, że mnie bolało?- Oczywiście, że się przejmuję.Kocham cię, Mary Roses.A śmieję się z tego, jakteraz wyglądasz.Mówił niskim, intymnie ściszonym głosem, który zawsze ją podniecał.- A jak wyglądam? - zapytała, wstrzymując oddech.- Tak jakbym wciąż jeszcze był w tobie, kochał się z tobą i dawał ci przyjemność.Odczuwam teraz ogromną satysfakcję posiadacza.Ona tymczasem czuła się cudownie bezpieczna, otoczona ciepłem i miłością.- Zawsze lubiłeś rolę pana i władcy.- Teraz to zupełnie co innego, kochanie.Nie masz pojęcia, od jak dawna marzyłem otym, by znalezć się z tobą w łóżku.Pogładziła go po policzku.- A co czujesz teraz, kiedy już w nim jesteś?Uśmiech zniknął z jego twarzy.- Czuję, że jesteś moja.Nie potrafiłaby temu szczerze zaprzeczyć.- Tak, jestem twoja.Pokiwał głową z wyraznym zadowoleniem i pochylił się, by ją pocałować.Przesuwała stopami po jego nogach.Gdy ich języki zwarły się w żartobliwympojedynku, czuł na twarzy jej gorący oddech.Wiedział, że muszą poniechać pieszczot, zanim rosnące podniecenie nie każe muzapomnieć o jej delikatnym stanie.Musi dojść do siebie, nim ponownie będzie mógł jąposiąść.Położył się na plecach, tuląc ją do swego boku.- Musimy porozmawiać, Mary Roses.Zaniepokoił ją niezwykle poważny ton jego głosu.Zwiadomość swej obecnejbezbronności wzbudziła w niej przeświadczenie, że za chwilę usłyszy coś, czego absolutnienie chciałaby usłyszeć.Wydawało jej się nawet, że dobrze wie, co to będzie.Przez kilka minut żadne z nich nie odezwało się ani słowem.Szklanym wzrokiemwpatrywał się w sufit, zastanawiając się, w jaki sposób zacząć rozmowę na temat ichprzyszłości.Tymczasem ona zadręczała się własnymi myślami.Wreszcie poczuła, że nie zniesie milczenia już ani chwili dłużej.- Ułatwię ci sprawę, Hamsonie.Powiem to za ciebie.Chcesz.Przerwał jej, mocno obejmując ją w pasie.- Nie masz najmniejszego pojęcia, co chcę ci powiedzieć.Nie potrafisz czytać wmyślach, moja słodka.- W twoich rzeczywiście nie - przyznała.- Ale czasami potrafię wyciągać wnioski.Zpoważnego tonu twojego głosu wywnioskowałam, że zamierzasz powiedzieć mi cośważnego.Z kolei twoje wahanie kazało mi się domyślić, że masz trudności z dobraniemwłaściwych słów.Czy jak na razie mam rację?- Tak - odpowiedział.- Istotnie chcę ci powiedzieć coś ważnego i rzeczywiścieszukałem odpowiednich słów.- Bo jesteś prawnikiem?- Nie, dlatego że chcę, żebyś dobrze mnie zrozumiała.Chcę cię na coś przygotować.Zaczęła przeczesywać palcami owłosienie jego torsu, nie zdając sobie sprawy, żebudzi uśpione licho.Odczuł nagle nieprzepartą potrzebę znalezienia się w niej ponownie [ Pobierz całość w formacie PDF ]