[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mogło się wydawać, że mieszkałatu, na dnie klatki schodowej, w pomieszczeniu o powierzchni niespełna pięciumetrów kwadratowych, któremu niebieskie i czerwone pasy na ścianach z pewnościąmiały przydać życia i jasności.W rogu leżała rzucona torebka, a pod zwiniętymśpiworem pod schodami walały się trzy gazetyi jeden tygodnik.Za plecami kobiety przewróciła się butełka wody mineralnejRamlósa.Parkingowy ruszył po schodach.Dokuczała mu astma, więc na chwilę przystanął, byzłapać oddech.Gdy wreszcie dotarł na górę, otworzył niewielkie drzwi wychodzącena Brunkebergs Torg.Koleżanki tej kobiety już były w pracy.Zauważył dwie, wychudzone jak szkielety iprzemarznięte; jedna wsiadała do bmw, które natychmiast ruszyło z piskiem opon,kierując się w stronę Sergels Torg.Wreszcie udało mu się dodzwonić na policję.Obiecali, że zjawią się najdalej za półgodziny.* Pewnie * mruknął ze złością, rozłączając się; zeszłym razem musiał tkwić przyzwłokach prostytutki ponad godzinę.Zapalił papierosa.Druga kobieta w cienkich pończochach i sztucznym futerkuzłapała klienta po przeciwnej stronie placu.Zmarła dziwka nie była taka chuda.Należała raczej do tycho pełniejszych kształtach, pomyślał, głęboko zaciągając się papierosem.Rzadko siętakie "widywało, zazwyczaj prostytutki kurczyły się w miarę upływu lat, stawałycoraz mniejsze i chudsze z każdym zrobionym zastrzykiem, z każdą połkniętątabletką.Może ta pamiętała, żeby między przyjmowaniem klientów a zażywaniemnarkotyków coś jeszcze jeść.Powinien zejść na dół, żeby jej pilnować.Zapalił jednak jeszcze jednego papierosa i stał na zimnie, dopóki wreszcie nieprzyjechali policjanci.Potrzebowałi kilku sekund na stwierdzenie tego, o czymparkingowy już wiedział.Kobieta nie żyła.wezwano karetkę, która zabrała zwłoki.Katinka Olsson miała zostać skremowana trzy dni póznieji nikt nie uznał za warte stawianie nagrobka nad szczątkami blisko czterdziestoletniejprostytutki.Czwórka dzieci, które wydała na świat jeszcze przed trzydziestką, miałasię nigdy nie dowiedzieć, że ich biologiczna matka trzymała w pustym portfeluzdjęcia ich wszystkich w okresie niemowlęctwa; wyblakłe fotografie zezniszczonymi, podartymi brzegami.Jedyny majątek Katinki Olsson.Umarła na skutek przedawkowania i nikt nigdy o nią nie zapyta.Nikt nie będzierozpaczać po jej śmierci ani się dziwić, dlaczego martwa ulicznica była czysta,pachnąca i ubrana w świeżo uprane, chociaż bardzo znoszone rzeczy.Nikt.Dom Vibeke Heinerback go zdumiał.Stojąc na środku stosunkowo dużego salonu, Yngvar Stubo odniósł wrażenieznacznie bardziej skomplikowanej osoby aniżeli ta, którą usiłowały prezentowaćmedia.Po zastanowieniu stwierdził, że nie przypomina sobie, by widział reportaż z domuVibeke Heinerback.Poranne godziny poświęcił na przejrzenie znacznego plikuwywiadów i innych wycinków, kolorowego, glansowanego streszczenia pozornieszczęśliwego życia:Kiedy narzeczony się jej oświadczył, pojechali do Paryża razem z plotkarskimtygodnikiem Se og Hor".Fotografie, na których nieustająco się obejmowali, przedwieżą Eiffla, pod Aukiem Triumfalnym, przed markowymi sklepami naChamps*Elysees i na uliczkach Montmartre'u, przypominały plakaty reklamowe z latsiedemdziesiątych.Vibeke i Trond byli jasnymi blondynami, zadbanymi, ładnymi.Mieli takie same białe uśmiechy jak z reklamy pasty do zębów i takie same koszule wpastelowe psychodeliczne wzory.Jedynie wzniesione na paru zdjęciach kieliszkiłamały tę iluzję.Powinny to być butelki coca*coli.Kiedy Vibeke Heinerback została najmłodszą przewodniczącą partii politycznej wNorwegii, całemu korpusowi prasowemu pozwolono towarzyszyć jej do łóżka pozjezdzie krajowym.I gazety, i tygodniki z zachwytem skupiły się na wieczornejkąpieli.Z gładką i kształtną lewą łydką na krawędzi wanny, w morzu różowej piany,Vibcke wznosiła do czytelników toast szampanem.Podpis pod zdjęciem informował,że jest śmiertelnie zmęczona.Scena rozgrywała się w pokoju hotelowym [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Mogło się wydawać, że mieszkałatu, na dnie klatki schodowej, w pomieszczeniu o powierzchni niespełna pięciumetrów kwadratowych, któremu niebieskie i czerwone pasy na ścianach z pewnościąmiały przydać życia i jasności.W rogu leżała rzucona torebka, a pod zwiniętymśpiworem pod schodami walały się trzy gazetyi jeden tygodnik.Za plecami kobiety przewróciła się butełka wody mineralnejRamlósa.Parkingowy ruszył po schodach.Dokuczała mu astma, więc na chwilę przystanął, byzłapać oddech.Gdy wreszcie dotarł na górę, otworzył niewielkie drzwi wychodzącena Brunkebergs Torg.Koleżanki tej kobiety już były w pracy.Zauważył dwie, wychudzone jak szkielety iprzemarznięte; jedna wsiadała do bmw, które natychmiast ruszyło z piskiem opon,kierując się w stronę Sergels Torg.Wreszcie udało mu się dodzwonić na policję.Obiecali, że zjawią się najdalej za półgodziny.* Pewnie * mruknął ze złością, rozłączając się; zeszłym razem musiał tkwić przyzwłokach prostytutki ponad godzinę.Zapalił papierosa.Druga kobieta w cienkich pończochach i sztucznym futerkuzłapała klienta po przeciwnej stronie placu.Zmarła dziwka nie była taka chuda.Należała raczej do tycho pełniejszych kształtach, pomyślał, głęboko zaciągając się papierosem.Rzadko siętakie "widywało, zazwyczaj prostytutki kurczyły się w miarę upływu lat, stawałycoraz mniejsze i chudsze z każdym zrobionym zastrzykiem, z każdą połkniętątabletką.Może ta pamiętała, żeby między przyjmowaniem klientów a zażywaniemnarkotyków coś jeszcze jeść.Powinien zejść na dół, żeby jej pilnować.Zapalił jednak jeszcze jednego papierosa i stał na zimnie, dopóki wreszcie nieprzyjechali policjanci.Potrzebowałi kilku sekund na stwierdzenie tego, o czymparkingowy już wiedział.Kobieta nie żyła.wezwano karetkę, która zabrała zwłoki.Katinka Olsson miała zostać skremowana trzy dni póznieji nikt nie uznał za warte stawianie nagrobka nad szczątkami blisko czterdziestoletniejprostytutki.Czwórka dzieci, które wydała na świat jeszcze przed trzydziestką, miałasię nigdy nie dowiedzieć, że ich biologiczna matka trzymała w pustym portfeluzdjęcia ich wszystkich w okresie niemowlęctwa; wyblakłe fotografie zezniszczonymi, podartymi brzegami.Jedyny majątek Katinki Olsson.Umarła na skutek przedawkowania i nikt nigdy o nią nie zapyta.Nikt nie będzierozpaczać po jej śmierci ani się dziwić, dlaczego martwa ulicznica była czysta,pachnąca i ubrana w świeżo uprane, chociaż bardzo znoszone rzeczy.Nikt.Dom Vibeke Heinerback go zdumiał.Stojąc na środku stosunkowo dużego salonu, Yngvar Stubo odniósł wrażenieznacznie bardziej skomplikowanej osoby aniżeli ta, którą usiłowały prezentowaćmedia.Po zastanowieniu stwierdził, że nie przypomina sobie, by widział reportaż z domuVibeke Heinerback.Poranne godziny poświęcił na przejrzenie znacznego plikuwywiadów i innych wycinków, kolorowego, glansowanego streszczenia pozornieszczęśliwego życia:Kiedy narzeczony się jej oświadczył, pojechali do Paryża razem z plotkarskimtygodnikiem Se og Hor".Fotografie, na których nieustająco się obejmowali, przedwieżą Eiffla, pod Aukiem Triumfalnym, przed markowymi sklepami naChamps*Elysees i na uliczkach Montmartre'u, przypominały plakaty reklamowe z latsiedemdziesiątych.Vibeke i Trond byli jasnymi blondynami, zadbanymi, ładnymi.Mieli takie same białe uśmiechy jak z reklamy pasty do zębów i takie same koszule wpastelowe psychodeliczne wzory.Jedynie wzniesione na paru zdjęciach kieliszkiłamały tę iluzję.Powinny to być butelki coca*coli.Kiedy Vibeke Heinerback została najmłodszą przewodniczącą partii politycznej wNorwegii, całemu korpusowi prasowemu pozwolono towarzyszyć jej do łóżka pozjezdzie krajowym.I gazety, i tygodniki z zachwytem skupiły się na wieczornejkąpieli.Z gładką i kształtną lewą łydką na krawędzi wanny, w morzu różowej piany,Vibcke wznosiła do czytelników toast szampanem.Podpis pod zdjęciem informował,że jest śmiertelnie zmęczona.Scena rozgrywała się w pokoju hotelowym [ Pobierz całość w formacie PDF ]