[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Creb - odezwała się Iza - Aga i Aba powiadają, że ona nigdy nie stanie się kobietą.Mówią,że jej totem jest za silny.- Oczywiście, że stanie się kobietą, Iza.Nie przypuszczasz chyba, że Inni nie mająpotomstwa.Tylko dlatego, że została przyjęta do klanu, nie przestaje być tym, kim jest.Prawdopodobnie to normalne, że ich kobiety dojrzewają pózniej.Nawet niektóre dziewczęta zklanu stają się kobietami nie wcześniej niż przed ukończeniem dziesiątego roku życia.Można bywymagać, aby ludzie dali jej przynajmniej tyle czasu, zanim zaczną sobie roić o jakichś bzdurach.To śmieszne! - żachnął się poirytowany.Iza poczuła się spokojniejsza, tym niemniej zapragnęła, żeby jej adoptowana córka zaczęławykazywać choćby pewne oznaki kobiecości.Widziała, jak Ayla zanurzyła się w wodzie po pas, poczym odbiła się i regularnymi uderzeniami ramion wypłynęła w morze.Dziewczyna uwielbiała poczucie swobody, jakie dawało jej pływanie w słonej wodzie.Nieprzypominała sobie, żeby kiedykolwiek uczyła się pływać, zdawało jej się, że zawsze to potrafiła.W pewnej odległości od brzegu dno gwałtownie się obniżało, tworząc uskok; poznała to miejsce pociemniejszej barwie i niższej temperaturze wody.Obróciła się na plecy i przez jakiś czas unosiłaleniwie na powierzchni, kołysana ruchem fal.Gdy odrobina morskiej wody prysnęła jej na twarz,przewróciła się na brzuch i popłynęła w stronę plaży.Była pora odpływu i prąd niósł ją do ujściastrumienia.Wytężyła się i wkrótce odzyskała grunt pod nogami.Opłukując się w orzezwiającychwodach strumienia czuła, jak bystry nurt napiera na jej nogi i piaszczyste dno osuwa się podstopami.Usiadła przy ognisku obok schronienia zmęczona, ale rześka.Po posiłku Ayla wpatrywała się rozmarzona w przestrzeń, zastanawiając się, co leży za wodą.Skrzecząc i piszcząc, mewy to pikowały, to kołowały, to znikały pomiędzy grzywami morskiejpiany.Zeschłe szczątki drzew o poskręcanych kształtach ożywiały monotonię piaszczystych połaci,a przestwór szaroniebieskich wód lśnił w promieniach zachodzącego słońca.Powykrzywianekawałki drewna wyrzuconego na brzeg przybrały groteskowe kształty, by rozpłynąć się wciemnościach bezksiężycowej nocy.Iza ułożyła Ubę do snu, a wróciwszy, usiadła obok Ayli i Creba w pobliżu niewielkiegoogniska, z którego smużki dymu unosiły się wprost w roziskrzone niebo.- Co to takiego, Creb? - skinęła w górę.- To ogniki na niebie.Każdy z nich jest ogniskiem jakiegoś ducha.- Aż tylu jest ludzi?- To ogniki tych wszystkich, którzy przenieśli się do świata duchów i wszystkich jeszcze nienarodzonych.Są tam również ogniki duchów totemów, lecz większość ma więcej niż jeden.Czywidzisz te, o tam? - wskazał Creb.- Właśnie tam mieści się siedziba Wielkiego Ursusa.A tewidzisz? - wskazał w innym kierunku.- To są ogniki twojego totemu, Ayla, Lwa Jaskiniowego.- Lubię spać na dworze, bo wtedy widzi się na niebie te małe ogniki - powiedziała Ayla.- To wcale nie jest takie przyjemne, kiedy wieje wiatr albo pada śnieg - wtrąciła Iza.- Uba teś lubiś małe okiki - odezwało się dziecko, stając w kręgu promieni ogniska.- Sądziłem, że już śpisz, Uba - powiedział Creb.- Nie, Uba ogląduś małe okiki jak Ayla i Creb.- Już czas, byśmy wszyscy poszli spać.Jutro czeka nas pracowity dzień - zakończyłarozmowę Iza.Następnego dnia, wcześnie rano, klan rozciągnął sieć w poprzek strumienia.Unoszące się nawodzie pęcherze, pełniły funkcję pływaków, a uwiązane u spodu kamienie służyły za ciężarki.Bruni Droog przeciągnęli jeden koniec na drugi brzeg, po czym przywódca dał znak pozostałym.Doroślii starsze dzieci zaczęli brodzić w strumieniu.Uba ruszyła za nimi.- O nie, Uba - sprzeciwiła się Iza.- Ty zostajesz, nie jesteś jeszcze dość duża.- Ale Ona pomaga - błagało dziecko.- Ona jest od ciebie starsza, Uba.Będziesz mogła pózniej pomóc, kiedy już wyciągniemy rybęna brzeg.Teraz jest zbyt niebezpiecznie dla ciebie.Nawet Creb zostaje blisko brzegu.- Dobrze, matko - skinęła Uba, bardzo zawiedziona.Poruszali się powoli, starając się możliwie w jak najmniejszym stopniu wzburzyć wodę, gdyrozciągali się wachlarzem, by utworzyć półkole.Ayla stanęła w rozkroku, zebrawszy siły, byprzeciwstawić się silnemu nurtowi i ze wzrokiem utkwionym w Bruna czekała na sygnał.Stała wsamym środku strumienia, w równej odległości od brzegów i zarazem najbliżej morza.Obserwowała, jak niedaleko niej sunie jakiś duży, ciemny kształt.Jesiotr ruszył.Brun podniósł ramię i wszyscy wstrzymali oddech.Raptem, gdy opuścił ramię, cały klanzaczął wydawać okrzyki i uderzać rękoma o wodę, wzbijając przy tym bryzgi piany.To, co robiłowrażenie całkowitego zamętu, hałasu i opryskiwania się, okazało się niebawem celowymdziałaniem - klan zapędzał rybę do sieci, zacieśniając jednocześnie krąg.Brun i Droog zeszli zprzeciwległego brzegu, zaciągając sieć dookoła, podczas gdy wrzawa, jaką czynił klan,powstrzymywała rybę przed skierowaniem się z powrotem w stronę morza.Sieć zamknęła sięwreszcie, wtłaczając srebrzystą masę miotających się ryb w coraz mniejszą przestrzeń.Kilkaolbrzymów nadwerężyło wiązania, omal nie wydostając się na zewnątrz.Teraz sieć chwyciłowięcej rąk, pchając ją do brzegu; ci, którzy tam byli ciągnęli.Cały klan zmagał się zespazmatycznie rzucającą się zdobyczą, żeby wyciągnąć ją na brzeg.Ayla uniosła głowę i zobaczyła, że Uba stoi po kolana w wodzie i opędza się od rybypróbującej dosięgnąć jej z drugiej strony sieci.- Uba! Wracaj! - dała jej znak.- Ayla! Ayla! - krzyczało dziecko, wskazując na morze.Ona! - wrzasnęła.Ayla obejrzała się i ledwie spostrzegła, że czarna czupryna podskoczyła, nim zniknęła podwodą.Dziecko, niewiele ponad rok starsze od Uby, straciło grunt pod stopami, a teraz znosiło je napełne morze.W zamieszaniu spowodowanym wyciąganiem ryb na brzeg nie zauważono tego.Jedynie Uba, stojąc na brzegu i przyglądając się towarzyszce zabaw, zauważyła jej zniknięcie idlatego starała się gorączkowo zwrócić na siebie ich uwagę.Ayla dała nura do zamąconego kotłowaniną ryb strumienia, kierując się do morza.Płynęła zprądem potoku, ale ten sam prąd ciągnął dziewczynkę w stronę uskoku.Głowa małej jeszcze razpokazała się na powierzchni i zniknęła.Ayla doganiała ją, obawiała się jednak, że może nie zdążyć.Jeśli Ona dotrze do uskoku przed Aylą, podpowierzchniowy prąd wciągnie ją w głębinę.Woda stawała się słona, Ayla miała teraz okazję poczuć jej smak.Czarna główka podskoczyłaraz jeszcze, potem zanurzyła się i Ayla straciła ją z oczu.Odczuła spadek temperatury wody, kiedyrzuciła się rozpaczliwie do przodu i zanurkowała, chcąc pochwycić znikającą głowę.Namacaławijące się jakby pnącza i zacisnęła w garści długie włosy dziewczynki.Ayla miała wrażenie, że coś rozrywa jej płuca - nie miała bowiem czasu, by wziąć głębokioddech, nim zanurkowała - i coraz bardziej zagrażała jej utrata przytomności, gdy wreszcie zdołałasię wydostać na powierzchnię wraz z dzieckiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.- Creb - odezwała się Iza - Aga i Aba powiadają, że ona nigdy nie stanie się kobietą.Mówią,że jej totem jest za silny.- Oczywiście, że stanie się kobietą, Iza.Nie przypuszczasz chyba, że Inni nie mająpotomstwa.Tylko dlatego, że została przyjęta do klanu, nie przestaje być tym, kim jest.Prawdopodobnie to normalne, że ich kobiety dojrzewają pózniej.Nawet niektóre dziewczęta zklanu stają się kobietami nie wcześniej niż przed ukończeniem dziesiątego roku życia.Można bywymagać, aby ludzie dali jej przynajmniej tyle czasu, zanim zaczną sobie roić o jakichś bzdurach.To śmieszne! - żachnął się poirytowany.Iza poczuła się spokojniejsza, tym niemniej zapragnęła, żeby jej adoptowana córka zaczęławykazywać choćby pewne oznaki kobiecości.Widziała, jak Ayla zanurzyła się w wodzie po pas, poczym odbiła się i regularnymi uderzeniami ramion wypłynęła w morze.Dziewczyna uwielbiała poczucie swobody, jakie dawało jej pływanie w słonej wodzie.Nieprzypominała sobie, żeby kiedykolwiek uczyła się pływać, zdawało jej się, że zawsze to potrafiła.W pewnej odległości od brzegu dno gwałtownie się obniżało, tworząc uskok; poznała to miejsce pociemniejszej barwie i niższej temperaturze wody.Obróciła się na plecy i przez jakiś czas unosiłaleniwie na powierzchni, kołysana ruchem fal.Gdy odrobina morskiej wody prysnęła jej na twarz,przewróciła się na brzuch i popłynęła w stronę plaży.Była pora odpływu i prąd niósł ją do ujściastrumienia.Wytężyła się i wkrótce odzyskała grunt pod nogami.Opłukując się w orzezwiającychwodach strumienia czuła, jak bystry nurt napiera na jej nogi i piaszczyste dno osuwa się podstopami.Usiadła przy ognisku obok schronienia zmęczona, ale rześka.Po posiłku Ayla wpatrywała się rozmarzona w przestrzeń, zastanawiając się, co leży za wodą.Skrzecząc i piszcząc, mewy to pikowały, to kołowały, to znikały pomiędzy grzywami morskiejpiany.Zeschłe szczątki drzew o poskręcanych kształtach ożywiały monotonię piaszczystych połaci,a przestwór szaroniebieskich wód lśnił w promieniach zachodzącego słońca.Powykrzywianekawałki drewna wyrzuconego na brzeg przybrały groteskowe kształty, by rozpłynąć się wciemnościach bezksiężycowej nocy.Iza ułożyła Ubę do snu, a wróciwszy, usiadła obok Ayli i Creba w pobliżu niewielkiegoogniska, z którego smużki dymu unosiły się wprost w roziskrzone niebo.- Co to takiego, Creb? - skinęła w górę.- To ogniki na niebie.Każdy z nich jest ogniskiem jakiegoś ducha.- Aż tylu jest ludzi?- To ogniki tych wszystkich, którzy przenieśli się do świata duchów i wszystkich jeszcze nienarodzonych.Są tam również ogniki duchów totemów, lecz większość ma więcej niż jeden.Czywidzisz te, o tam? - wskazał Creb.- Właśnie tam mieści się siedziba Wielkiego Ursusa.A tewidzisz? - wskazał w innym kierunku.- To są ogniki twojego totemu, Ayla, Lwa Jaskiniowego.- Lubię spać na dworze, bo wtedy widzi się na niebie te małe ogniki - powiedziała Ayla.- To wcale nie jest takie przyjemne, kiedy wieje wiatr albo pada śnieg - wtrąciła Iza.- Uba teś lubiś małe okiki - odezwało się dziecko, stając w kręgu promieni ogniska.- Sądziłem, że już śpisz, Uba - powiedział Creb.- Nie, Uba ogląduś małe okiki jak Ayla i Creb.- Już czas, byśmy wszyscy poszli spać.Jutro czeka nas pracowity dzień - zakończyłarozmowę Iza.Następnego dnia, wcześnie rano, klan rozciągnął sieć w poprzek strumienia.Unoszące się nawodzie pęcherze, pełniły funkcję pływaków, a uwiązane u spodu kamienie służyły za ciężarki.Bruni Droog przeciągnęli jeden koniec na drugi brzeg, po czym przywódca dał znak pozostałym.Doroślii starsze dzieci zaczęli brodzić w strumieniu.Uba ruszyła za nimi.- O nie, Uba - sprzeciwiła się Iza.- Ty zostajesz, nie jesteś jeszcze dość duża.- Ale Ona pomaga - błagało dziecko.- Ona jest od ciebie starsza, Uba.Będziesz mogła pózniej pomóc, kiedy już wyciągniemy rybęna brzeg.Teraz jest zbyt niebezpiecznie dla ciebie.Nawet Creb zostaje blisko brzegu.- Dobrze, matko - skinęła Uba, bardzo zawiedziona.Poruszali się powoli, starając się możliwie w jak najmniejszym stopniu wzburzyć wodę, gdyrozciągali się wachlarzem, by utworzyć półkole.Ayla stanęła w rozkroku, zebrawszy siły, byprzeciwstawić się silnemu nurtowi i ze wzrokiem utkwionym w Bruna czekała na sygnał.Stała wsamym środku strumienia, w równej odległości od brzegów i zarazem najbliżej morza.Obserwowała, jak niedaleko niej sunie jakiś duży, ciemny kształt.Jesiotr ruszył.Brun podniósł ramię i wszyscy wstrzymali oddech.Raptem, gdy opuścił ramię, cały klanzaczął wydawać okrzyki i uderzać rękoma o wodę, wzbijając przy tym bryzgi piany.To, co robiłowrażenie całkowitego zamętu, hałasu i opryskiwania się, okazało się niebawem celowymdziałaniem - klan zapędzał rybę do sieci, zacieśniając jednocześnie krąg.Brun i Droog zeszli zprzeciwległego brzegu, zaciągając sieć dookoła, podczas gdy wrzawa, jaką czynił klan,powstrzymywała rybę przed skierowaniem się z powrotem w stronę morza.Sieć zamknęła sięwreszcie, wtłaczając srebrzystą masę miotających się ryb w coraz mniejszą przestrzeń.Kilkaolbrzymów nadwerężyło wiązania, omal nie wydostając się na zewnątrz.Teraz sieć chwyciłowięcej rąk, pchając ją do brzegu; ci, którzy tam byli ciągnęli.Cały klan zmagał się zespazmatycznie rzucającą się zdobyczą, żeby wyciągnąć ją na brzeg.Ayla uniosła głowę i zobaczyła, że Uba stoi po kolana w wodzie i opędza się od rybypróbującej dosięgnąć jej z drugiej strony sieci.- Uba! Wracaj! - dała jej znak.- Ayla! Ayla! - krzyczało dziecko, wskazując na morze.Ona! - wrzasnęła.Ayla obejrzała się i ledwie spostrzegła, że czarna czupryna podskoczyła, nim zniknęła podwodą.Dziecko, niewiele ponad rok starsze od Uby, straciło grunt pod stopami, a teraz znosiło je napełne morze.W zamieszaniu spowodowanym wyciąganiem ryb na brzeg nie zauważono tego.Jedynie Uba, stojąc na brzegu i przyglądając się towarzyszce zabaw, zauważyła jej zniknięcie idlatego starała się gorączkowo zwrócić na siebie ich uwagę.Ayla dała nura do zamąconego kotłowaniną ryb strumienia, kierując się do morza.Płynęła zprądem potoku, ale ten sam prąd ciągnął dziewczynkę w stronę uskoku.Głowa małej jeszcze razpokazała się na powierzchni i zniknęła.Ayla doganiała ją, obawiała się jednak, że może nie zdążyć.Jeśli Ona dotrze do uskoku przed Aylą, podpowierzchniowy prąd wciągnie ją w głębinę.Woda stawała się słona, Ayla miała teraz okazję poczuć jej smak.Czarna główka podskoczyłaraz jeszcze, potem zanurzyła się i Ayla straciła ją z oczu.Odczuła spadek temperatury wody, kiedyrzuciła się rozpaczliwie do przodu i zanurkowała, chcąc pochwycić znikającą głowę.Namacaławijące się jakby pnącza i zacisnęła w garści długie włosy dziewczynki.Ayla miała wrażenie, że coś rozrywa jej płuca - nie miała bowiem czasu, by wziąć głębokioddech, nim zanurkowała - i coraz bardziej zagrażała jej utrata przytomności, gdy wreszcie zdołałasię wydostać na powierzchnię wraz z dzieckiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]