[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Teraz nic nas nie rozłączy.Mając ciebie, nie będę samotny.Jesteś moimnajwiększym szczęściem, Marianne - szepnął czule Drew.- Kocham cię, mężu.Będę cię kochać do końca życia.- 198 -SRPosłowiePo wyjezdzie Marianne obie siostry od razu zaczęły za nią tęsknić.Lucyusiadła na brzegu łóżka Jo i słuchała, jak siostra czyta na głos fragment swojejpowieści.- Mary rozejrzała się po obszernym i wygodnie urządzonym salonieplebanii i zrozumiała, że dokonała słusznego wyboru.Gdyby przyjęłaoświadczyny hrabiego, mieszkałaby teraz w dużym, pustym domu, w którymecho odbijało odgłos ludzkich kroków, i wiodłaby puste i bezsensowne życie.Na szczęście tego nie zrobiła i jako żona zacnego i dobrego pastora Thorntonawypełniała swoje dni pracą na rzecz ubogich i potrzebujących".Jo odłożyła kartkę i z westchnieniem spojrzała na siostrę.- Okropne, prawda?- Chyba tak - przyznała szczerze Lucy.- Spodobał mi się ten hrabia.Dlaczego nie pozwolisz bohaterce go poślubić?- W prawdziwym życiu takie rzeczy się nie zdarzają.Piszę historię ozwyczajnej dziewczynie, takiej jak my.Moja bohaterka miała być podobna doMarianne, a ja zawsze wierzyłam, że ona poślubi kogoś takiego jak nasz papa.- Drew ani trochę nie przypomina papy - zauważyła Lucy.- Myślę, że jestjego przeciwieństwem.Ale i tak bardzo go lubię.Widać, że kocha Marianne, idlatego myślę, że będzie z nim szczęśliwa.- Masz rację.Patrzy na nią z uwielbieniem - zgodziła się Jo.- Drew niejest typowym arystokratą.Większość z nich cechuje dumna i wyniosłość iinteresuje ich wyłącznie własna osoba.- Skąd możesz wiedzieć? Nie znasz wielu arystokratów.Chyba że mówiszo ciotce Wainwright, ona rzeczywiście nie dba o innych.Ale ciocia Bertha jestzupełnie inna.I wuj Wainwright też, jeśli rozmawia się z nim, kiedy jest sam.-Lucy pocałowała Jo w policzek.- Lubię twojego hrabiego i myślę, że jeśli- 199 -SRpozwolisz, aby Mary wyszła za niego, a nie za proboszcza, to historia będziedużo ciekawsza.Lucy wyszła i Jo była pewna, że pobiegła do sypialni, by wejść podkołdrę i poczytać którąś ze swoich bajek.Aatwo jej mówić, że Mary powinnapoślubić hrabiego, pomyślała Jo.Niechętnie przyznała, że sama też go polubiła,choć hrabia miał na sumieniu podłe czyny i powinien cierpieć odrzucony przezukochaną.%7łycie nie zawsze jest usłane różami.Odwiedzając domy biedaków, którym nosiła jedzenie i zabawki dladzieci, Jo często była świadkiem, że mężowie brutalnie traktują żony.Widziała,jak dostatnio żyli posiadacze ziemscy i jak straszną nędzę cierpieli ubodzy, iuważała, że tak nie powinno być.Zdmuchnęła świecę i leżąc w ciemności, pomyślała o markizieMarlbecku, który rzeczywiście jest bardzo bezpośredni i sympatyczny.Marianne będzie z nim szczęśliwa.Jo na razie nie myślała o małżeństwie.Wgłębi duszy żywiła nadzieję, że jej pierwsza powieść okaże się sukcesem, ale,niestety, tak się nie stało.Pomyślała o porannym wyjezdzie do Bath.Ciotka Wainwrightpostanowiła dłużej nie zwlekać.Wuj miał im towarzyszyć w drodze,przenocować w Bath i następnego dnia wyruszyć do domu.Nie zamierzał pićleczniczych wód ani uczestniczyć w balach, które jego zdaniem, były nudne, alenie zapomniał o siostrzenicy i w tajemnicy przed żoną dał jej dwadzieściafuntów na drobne wydatki.Niechętnie opuszczała Sawlebridge House.Na pocieszenie powiedziałasobie w duchu, że wizyta w Bath nie będzie trwała wiecznie.Spędzi tam kilkatygodni, a potem wróci do mamy i do Lucy.- 200 -SR [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.- Teraz nic nas nie rozłączy.Mając ciebie, nie będę samotny.Jesteś moimnajwiększym szczęściem, Marianne - szepnął czule Drew.- Kocham cię, mężu.Będę cię kochać do końca życia.- 198 -SRPosłowiePo wyjezdzie Marianne obie siostry od razu zaczęły za nią tęsknić.Lucyusiadła na brzegu łóżka Jo i słuchała, jak siostra czyta na głos fragment swojejpowieści.- Mary rozejrzała się po obszernym i wygodnie urządzonym salonieplebanii i zrozumiała, że dokonała słusznego wyboru.Gdyby przyjęłaoświadczyny hrabiego, mieszkałaby teraz w dużym, pustym domu, w którymecho odbijało odgłos ludzkich kroków, i wiodłaby puste i bezsensowne życie.Na szczęście tego nie zrobiła i jako żona zacnego i dobrego pastora Thorntonawypełniała swoje dni pracą na rzecz ubogich i potrzebujących".Jo odłożyła kartkę i z westchnieniem spojrzała na siostrę.- Okropne, prawda?- Chyba tak - przyznała szczerze Lucy.- Spodobał mi się ten hrabia.Dlaczego nie pozwolisz bohaterce go poślubić?- W prawdziwym życiu takie rzeczy się nie zdarzają.Piszę historię ozwyczajnej dziewczynie, takiej jak my.Moja bohaterka miała być podobna doMarianne, a ja zawsze wierzyłam, że ona poślubi kogoś takiego jak nasz papa.- Drew ani trochę nie przypomina papy - zauważyła Lucy.- Myślę, że jestjego przeciwieństwem.Ale i tak bardzo go lubię.Widać, że kocha Marianne, idlatego myślę, że będzie z nim szczęśliwa.- Masz rację.Patrzy na nią z uwielbieniem - zgodziła się Jo.- Drew niejest typowym arystokratą.Większość z nich cechuje dumna i wyniosłość iinteresuje ich wyłącznie własna osoba.- Skąd możesz wiedzieć? Nie znasz wielu arystokratów.Chyba że mówiszo ciotce Wainwright, ona rzeczywiście nie dba o innych.Ale ciocia Bertha jestzupełnie inna.I wuj Wainwright też, jeśli rozmawia się z nim, kiedy jest sam.-Lucy pocałowała Jo w policzek.- Lubię twojego hrabiego i myślę, że jeśli- 199 -SRpozwolisz, aby Mary wyszła za niego, a nie za proboszcza, to historia będziedużo ciekawsza.Lucy wyszła i Jo była pewna, że pobiegła do sypialni, by wejść podkołdrę i poczytać którąś ze swoich bajek.Aatwo jej mówić, że Mary powinnapoślubić hrabiego, pomyślała Jo.Niechętnie przyznała, że sama też go polubiła,choć hrabia miał na sumieniu podłe czyny i powinien cierpieć odrzucony przezukochaną.%7łycie nie zawsze jest usłane różami.Odwiedzając domy biedaków, którym nosiła jedzenie i zabawki dladzieci, Jo często była świadkiem, że mężowie brutalnie traktują żony.Widziała,jak dostatnio żyli posiadacze ziemscy i jak straszną nędzę cierpieli ubodzy, iuważała, że tak nie powinno być.Zdmuchnęła świecę i leżąc w ciemności, pomyślała o markizieMarlbecku, który rzeczywiście jest bardzo bezpośredni i sympatyczny.Marianne będzie z nim szczęśliwa.Jo na razie nie myślała o małżeństwie.Wgłębi duszy żywiła nadzieję, że jej pierwsza powieść okaże się sukcesem, ale,niestety, tak się nie stało.Pomyślała o porannym wyjezdzie do Bath.Ciotka Wainwrightpostanowiła dłużej nie zwlekać.Wuj miał im towarzyszyć w drodze,przenocować w Bath i następnego dnia wyruszyć do domu.Nie zamierzał pićleczniczych wód ani uczestniczyć w balach, które jego zdaniem, były nudne, alenie zapomniał o siostrzenicy i w tajemnicy przed żoną dał jej dwadzieściafuntów na drobne wydatki.Niechętnie opuszczała Sawlebridge House.Na pocieszenie powiedziałasobie w duchu, że wizyta w Bath nie będzie trwała wiecznie.Spędzi tam kilkatygodni, a potem wróci do mamy i do Lucy.- 200 -SR [ Pobierz całość w formacie PDF ]