[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I, o Boże, Richard zaczął się zmieniać! Nie wiedziałam, cozrobić, jak to powstrzymać.Jeśli się zmieni, zabije Genevieve, która nadal leżała bezbronnana podłodze, w dalszym rogu klatki.A, jeśli zobaczę, jak to robi, jeśli zobaczę gozabijającego moją przyjaciółkę i kąpiącego się w jej krwi, wiem, że wszystko miedzy mną iRichardem skończy się na zawsze.Bo, nie ważne, jak potwornie czułabym się fizycznie, gdyjesteśmy osobno, nie przeszłabym nad obserwowaniem, jak robi coś takiego.Nie mogłabym.-Rachel, Boże! Nie chcę, żebyś na to patrzyła.Przykro mi& przepraszam, że do tego doszło. Jego rysy już się zniekształcały.Jego równe, białe żeby wydłużały się w kły, gdy patrzyłam,a oczy robiły się dziksze, mniej ludzkie z każdą sekundą.-Richard, przestań. Błagałam go, jakby moja prośba mogła cokolwiek pomóc.Wewnątrz,przeklinałam samą siebie.Gdybym tylko kochała się z nim, pozwoliła mu parzyć się ze mną,gdy tego pragnął, to nigdy by się nie wydarzyło.Fakt, że gdyby nasza więz byłaprzypieczętowana, Richard prawdopodobnie byłby wystarczająco silny by uciec stąd i wrócićdo mnie.Ale znów, w ogóle by nie odszedł, gdybym dała mu pełen dostęp do swojego ciała ipozwoliła mu zrobić to, czego chciał.Nadal czułam się zle, myśląc o pozwoleniu mu nazrobienie tego, myśląc o pozwoleniu mu zabrać moje dziewictwo i wepchnąć jego grubegofiuta całkowicie we mnie i zalać mnie swoją esencją.Ale złamanie tabu, które w większościistniało tylko w mojej własnej głowie było nieskończenie lepsze od bezradnegoobserwowania, jak zmienia się w bestię i rozrywa moją przyjaciółkę na kawałki.Gdy myślałam o tym, było już za pózno.Całe ciało Richarda się zmieniło.Jego twarzwydłużyła się w pysk, a palce połączyły się w łapy.Obserwowałam w półmroku, przerażonatym, co widziałam, co słyszałam.Jego skóra rozerwała się i płaty gęstego, czarnego futrapojawiły się na całym jego ciele.Drżał, trząsł się i wiedziałam, że ten proces jest dla niegookropnie bolesny.Jeansy, które nosił, nagle pękły w kroczu i w pasie z niskim, warkoczącymdzwiękiem i upadły na podłogę u jego stóp.Patrzyłam z przerażoną fascynacją, niezdolna się odwrócić, gdy mój brat stawał się czymśzupełnie obcym.To nie było, jak pół-ludzki potwór, w którego zmienił się w noc naszegoobiadu w Bern s.To było zwierzę, zwykłe i proste.Gdy spojrzałam w jego oczy,zrozumiałam, że to głodne zwierzę.-Richard. Prawie krzyknęłam ze strachu i desperacji. O Boże, nie rób tego! Wróć do mnie!Myślę, że mógł próbować mówić, ale potem jego usta nie były, w ogóle zdolne do układaniasłów.Patrzyłam, jak jego ciało skręciło się i reszta człowieczeństwa zniknęła z jegojasnozielonych oczu.A potem, nagle, zrozumiałam, że całkowicie zniknął.Wielka, podobna do wilka istota z oczami, jak zielony ogień, stała przede mną.Gdypatrzyłam, odrzuciła głowę do tyłu i zawyła, długim, samotnym dzwiękiem, który rozerwałnoc i zmroził mi krew w żyłach.Za chwilę miałam umrzeć.Rozdział 17-Richard? Powiedziałam niepewnie, nie spuszczając wzroku z wielkiej, kudłatej, czarnejsylwetki.Stało na tylnych łapach jak człowiek, a może bardziej jak niedzwiedz, który stanąłna tylnych łapach by zaatakować, ale jego rysy były całkowicie nieludzkie.Przeszukałamgłębie jego jasnozielonych oczu, szukając pojedynczej iskry człowieczeństwa, tylko jednego,słabego śladu mojego brata.Ale niczego tam nie było.Bestia, którą był Richard, odrzuciła głowę w tył i zawyła ponownie.Dzwięk był wypełnionygłodem i potrzebą.Strach popełzł wzdłuż mojego kręgosłupa, gdy bestia zrobiła krok w moimkierunku.Miała, co najmniej, dziesięć stóp i dzięki mojemu wzrokowi Amon-kai, mogłamwidzieć ją bardzo dobrze, mimo faktu, że teraz w magazynie było całkiem ciemno.Jego ręce inogi były kudłate, łapy zakończone długimi, wyglądającymi na zabójcze, szponami.Jegopierś i brzuch były gładsze.A gdy spojrzałam niżej, zobaczyłam, że nadal ma całkowiciemęski sprzęt, chodz był wyraznie większy, niż wtedy, gdy Richard był człowiekiem.Taknaprawdę był olbrzymi mogłam to powiedzieć, nawet, jeśli w tej chwili nie miał erekcji,dzięki Bogu.Zrobiło kolejny krok w moją stronę, a ja wzdrygnęłam się, czując zimne żelazne pręty,przyciskające się do moich pleców, jak lodowate palce.O Boże, nie było, dokąd iść, nie było,dokąd uciekać.Richard mówił, że poznałby mnie w każdej postaci, ale w jego nieludzkichoczach płonął czysty głód.Pragnienie pożerania, a ja byłam jego zamierzoną ofiarą.-Nie. Powiedziałam cichym, drżącym głosem. Nie, proszę.Proszę, nie rób tego.Bestia zaskomlała w głębi gardła i zrobiła jeszcze jeden, powolny krok w moim kierunku.Odsunęłam się wzdłuż obwodu klatki, trzymając pręty przyciśnięte do pleców.Niewiedziałam, co próbowałam osiągnąć, skoro nie było, dokąd uciec, ale mój umysł byłwypełniony paniką.W ogóle nie myślałam jasno.Po prostu wiedziałam, że muszę sięprzemieszczać, muszę trzymać się z dala od wielkiego, kudłatego koszmaru, który był moimbratem.Jasnozielone oczy podążały za mną, ale bestia nie zrobiła ruchu naprzód.Nagle moja stopakopnęła coś miękkiego i ustępującego, i zatrzymałam się, zmieszana, zastanawiając się na conadepnęłam.Nie chciałam odrywać wzroku od tego, co było Richardem, ale zaryzykowałamszybkie zerkniecie na swoje stopy.Genevieve! Moja przyjaciółka nadal była zmarznięta,bezradna i niezdolna do obrony, a ja prowadziłam bestię prosto do niej.Poruszyła się lekko i jęknęła, a ja zobaczyłam, że oczy bestii zmrużyły się na ten dzwięk.Jejdługi, zaostrzony pysk zmarszczył się w cichym warknięciu, a potem zaczęła się zbliżać.Głód płonął w jej zielonych oczach jak pochodnie nocą.-Nie.Nie, nie. Wyciągnęłam ręce, jak policjant kierujący ruchem, sygnalizujący stop ipokręciłam głową w kierunku bestii.Strach o moje własne bezpieczeństwo, który czułam,rozproszył się w moim przerażeniu, co stanie się z Genevieve. Richardzie, nie.Powiedziałam do niego. Nie, nie możesz [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.I, o Boże, Richard zaczął się zmieniać! Nie wiedziałam, cozrobić, jak to powstrzymać.Jeśli się zmieni, zabije Genevieve, która nadal leżała bezbronnana podłodze, w dalszym rogu klatki.A, jeśli zobaczę, jak to robi, jeśli zobaczę gozabijającego moją przyjaciółkę i kąpiącego się w jej krwi, wiem, że wszystko miedzy mną iRichardem skończy się na zawsze.Bo, nie ważne, jak potwornie czułabym się fizycznie, gdyjesteśmy osobno, nie przeszłabym nad obserwowaniem, jak robi coś takiego.Nie mogłabym.-Rachel, Boże! Nie chcę, żebyś na to patrzyła.Przykro mi& przepraszam, że do tego doszło. Jego rysy już się zniekształcały.Jego równe, białe żeby wydłużały się w kły, gdy patrzyłam,a oczy robiły się dziksze, mniej ludzkie z każdą sekundą.-Richard, przestań. Błagałam go, jakby moja prośba mogła cokolwiek pomóc.Wewnątrz,przeklinałam samą siebie.Gdybym tylko kochała się z nim, pozwoliła mu parzyć się ze mną,gdy tego pragnął, to nigdy by się nie wydarzyło.Fakt, że gdyby nasza więz byłaprzypieczętowana, Richard prawdopodobnie byłby wystarczająco silny by uciec stąd i wrócićdo mnie.Ale znów, w ogóle by nie odszedł, gdybym dała mu pełen dostęp do swojego ciała ipozwoliła mu zrobić to, czego chciał.Nadal czułam się zle, myśląc o pozwoleniu mu nazrobienie tego, myśląc o pozwoleniu mu zabrać moje dziewictwo i wepchnąć jego grubegofiuta całkowicie we mnie i zalać mnie swoją esencją.Ale złamanie tabu, które w większościistniało tylko w mojej własnej głowie było nieskończenie lepsze od bezradnegoobserwowania, jak zmienia się w bestię i rozrywa moją przyjaciółkę na kawałki.Gdy myślałam o tym, było już za pózno.Całe ciało Richarda się zmieniło.Jego twarzwydłużyła się w pysk, a palce połączyły się w łapy.Obserwowałam w półmroku, przerażonatym, co widziałam, co słyszałam.Jego skóra rozerwała się i płaty gęstego, czarnego futrapojawiły się na całym jego ciele.Drżał, trząsł się i wiedziałam, że ten proces jest dla niegookropnie bolesny.Jeansy, które nosił, nagle pękły w kroczu i w pasie z niskim, warkoczącymdzwiękiem i upadły na podłogę u jego stóp.Patrzyłam z przerażoną fascynacją, niezdolna się odwrócić, gdy mój brat stawał się czymśzupełnie obcym.To nie było, jak pół-ludzki potwór, w którego zmienił się w noc naszegoobiadu w Bern s.To było zwierzę, zwykłe i proste.Gdy spojrzałam w jego oczy,zrozumiałam, że to głodne zwierzę.-Richard. Prawie krzyknęłam ze strachu i desperacji. O Boże, nie rób tego! Wróć do mnie!Myślę, że mógł próbować mówić, ale potem jego usta nie były, w ogóle zdolne do układaniasłów.Patrzyłam, jak jego ciało skręciło się i reszta człowieczeństwa zniknęła z jegojasnozielonych oczu.A potem, nagle, zrozumiałam, że całkowicie zniknął.Wielka, podobna do wilka istota z oczami, jak zielony ogień, stała przede mną.Gdypatrzyłam, odrzuciła głowę do tyłu i zawyła, długim, samotnym dzwiękiem, który rozerwałnoc i zmroził mi krew w żyłach.Za chwilę miałam umrzeć.Rozdział 17-Richard? Powiedziałam niepewnie, nie spuszczając wzroku z wielkiej, kudłatej, czarnejsylwetki.Stało na tylnych łapach jak człowiek, a może bardziej jak niedzwiedz, który stanąłna tylnych łapach by zaatakować, ale jego rysy były całkowicie nieludzkie.Przeszukałamgłębie jego jasnozielonych oczu, szukając pojedynczej iskry człowieczeństwa, tylko jednego,słabego śladu mojego brata.Ale niczego tam nie było.Bestia, którą był Richard, odrzuciła głowę w tył i zawyła ponownie.Dzwięk był wypełnionygłodem i potrzebą.Strach popełzł wzdłuż mojego kręgosłupa, gdy bestia zrobiła krok w moimkierunku.Miała, co najmniej, dziesięć stóp i dzięki mojemu wzrokowi Amon-kai, mogłamwidzieć ją bardzo dobrze, mimo faktu, że teraz w magazynie było całkiem ciemno.Jego ręce inogi były kudłate, łapy zakończone długimi, wyglądającymi na zabójcze, szponami.Jegopierś i brzuch były gładsze.A gdy spojrzałam niżej, zobaczyłam, że nadal ma całkowiciemęski sprzęt, chodz był wyraznie większy, niż wtedy, gdy Richard był człowiekiem.Taknaprawdę był olbrzymi mogłam to powiedzieć, nawet, jeśli w tej chwili nie miał erekcji,dzięki Bogu.Zrobiło kolejny krok w moją stronę, a ja wzdrygnęłam się, czując zimne żelazne pręty,przyciskające się do moich pleców, jak lodowate palce.O Boże, nie było, dokąd iść, nie było,dokąd uciekać.Richard mówił, że poznałby mnie w każdej postaci, ale w jego nieludzkichoczach płonął czysty głód.Pragnienie pożerania, a ja byłam jego zamierzoną ofiarą.-Nie. Powiedziałam cichym, drżącym głosem. Nie, proszę.Proszę, nie rób tego.Bestia zaskomlała w głębi gardła i zrobiła jeszcze jeden, powolny krok w moim kierunku.Odsunęłam się wzdłuż obwodu klatki, trzymając pręty przyciśnięte do pleców.Niewiedziałam, co próbowałam osiągnąć, skoro nie było, dokąd uciec, ale mój umysł byłwypełniony paniką.W ogóle nie myślałam jasno.Po prostu wiedziałam, że muszę sięprzemieszczać, muszę trzymać się z dala od wielkiego, kudłatego koszmaru, który był moimbratem.Jasnozielone oczy podążały za mną, ale bestia nie zrobiła ruchu naprzód.Nagle moja stopakopnęła coś miękkiego i ustępującego, i zatrzymałam się, zmieszana, zastanawiając się na conadepnęłam.Nie chciałam odrywać wzroku od tego, co było Richardem, ale zaryzykowałamszybkie zerkniecie na swoje stopy.Genevieve! Moja przyjaciółka nadal była zmarznięta,bezradna i niezdolna do obrony, a ja prowadziłam bestię prosto do niej.Poruszyła się lekko i jęknęła, a ja zobaczyłam, że oczy bestii zmrużyły się na ten dzwięk.Jejdługi, zaostrzony pysk zmarszczył się w cichym warknięciu, a potem zaczęła się zbliżać.Głód płonął w jej zielonych oczach jak pochodnie nocą.-Nie.Nie, nie. Wyciągnęłam ręce, jak policjant kierujący ruchem, sygnalizujący stop ipokręciłam głową w kierunku bestii.Strach o moje własne bezpieczeństwo, który czułam,rozproszył się w moim przerażeniu, co stanie się z Genevieve. Richardzie, nie.Powiedziałam do niego. Nie, nie możesz [ Pobierz całość w formacie PDF ]