[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Hebe ze zdziwieniem odkryła, że wspinaczka sprawia jejprzyjemność.Zawsze lubiła spacery, ale suknie skutecznie pętały jejnogi, zmuszając do stawiania drobnych kroków.Szerokie spodnie tobyło to! Po dwóch dniach spędzonych w ukryciu otwarta przestrzeńnapełniała ją euforią.Z radością maszerowała przed siebie.Dziękistromiznie musiała koncentrować się na drodze i nie miała czasu naponure rozmyślania.Muł posłusznie podążał za nią.Postanowiła nie spoglądać dotyłu, żeby Alex nie czuł się jak mały chłopiec pilnowany przeznadopiekuńczą matkę.Domyślała się, że jego duma mocno cierpi, aleznosił to zaskakująco spokojnie.Z jej doświadczenia wynikało, żemężczyzni urażeni w swojej dumie na ogół szalenie się irytują.Doszli do miejsca, gdzie droga ostro skręcała i Hebe zarządziłaSR odpoczynek.Uroda panoramy gór rozciągającej się przed ich oczamiwprost zapierała dech w piersiach.Dziewczyna stała, podziwiającmajestatyczne szczyty.- Ale tu pięknie! Nigdy jeszcze nie byłam tak wysoko.PopatrzAlex, widać morze.Po kilku minutach uznała, że już dostatecznie wyraznie za-demonstrowała godny podziwu brak skłonności do trzęsienia się nadzdrowiem Aleksa i odważyła się na niego spojrzeć.Siedział zmuszkietem w zasięgu ręki, swobodnie trzymając lejce w dłoni, iprzyglądał się sępom leniwie krążącym po niebie.- Zmęczona? - zapytał z uśmiechem.- Trochę - przyznała.- Ale czuję się wspaniale.Spodnie sącudowne.Nie krępują ruchów i dają poczucie.wolności.Myślisz, żepo przyjezdzie do Londynu uda mi się wylansować modę na spódnico-spodnie?- Całe londyńskie towarzystwo na pewno byłoby śmiertelnieoburzone i zaszokowane.Ale jeśli wyjdziesz za mąż za mężczyznę zdużą posiadłością ziemską, po swojej ziemi będziesz mogła spacerowaćubrana, w co tylko zechcesz.Po wydarzeniach ostatniej nocy Hebe nie miała szans nazamążpójście.Obojętne, kim byłby dżentelmen proszący o jej rękę, itak będzie musiała odmówić.Chwyciła linę i ruszyła stromą ścieżką.- Mogę też zostać ekscentryczną starą panną i kupić sobie dom nawsi - stwierdziła, próbując nadać swojemu głosowi swobodny ton.SR Przez następną godzinę wędrowali bez słowa.Tylko czasem Alexprosił, żeby się zatrzymała i napiła wody z butelki przytroczonej dosiodła.Za każdym razem nalegała, żeby pił pierwszy i z radościąobserwowała, jak okropna bladość zaczyna znikać z jego twarzy, aspojrzenie odzyskuje dawną czujność.- Myślisz, że spotkamy jakichś Francuzów? - zapytała, za-kłopotana uwagą, z jaką cały czas ją obserwował.- Wątpię - odparł, wzruszając ramionami, i poprawił się w siodle.- Ziemia po drugiej stronie gór jest pod ich kontrolą, prawie do samegoGibraltaru.Nie ma powodu, żeby mieli pilnować tych dróg, chyba żewywiad zdobył jakieś informacje o planowanych ruchach guerillas.Miałaś pecha, że akurat wczoraj trafił się francuski patrol.Ich zadaniepolega raczej na obserwowaniu linii brzegowej.Z wysoka można dużowięcej zobaczyć.- A więc przy granicy wcale nie będzie bezpieczniej?- Będzie bezpieczniej, bo tam Francuzi są na ziemi wroga, a pozatym ja znam partyzantów.Widzisz ten uskok w zboczu? Tam zrobimyodpoczynek i coś zjemy, bo pózniej droga robi się znacznie bardziejstroma.Hebe wyprostowała ramiona i ruszyła przed siebie.Powolizaczynała rozumieć, że choć jak na młodą damę była dobrzezaprawiona w marszach, to jednak spacery na Malcie nie miały nicwspólnego ze wspinaczką po górskich szlakach.Czuła, że się poci idenerwowały ją opadające na oczy włosy.Kiedy wreszcie dotarli na skalną półkę, na której Alex za-SR planował odpoczynek, Hebe ciężko usiadła na ziemi.Starała się niepatrzeć w górę, gdzie wąski szlak zupełnie gubił się wśród skał.Alex ześlizgnął się z siodła i z ulgą rozprostował nogi.Wyglądałbez porównania lepiej niż rano.Najwyrazniej jego siła i doskonałakondycja sprawiły, że tak szybko odzyskiwał dawną formę.Z torbyprzy siodle wyjął resztkę jedzenia, usiadł obok Hebe i wyciągnął nóż,by podzielić chleb i ser.Siedzieli razem i jedli w zgodnym milczeniu.Hebe uniosłagłowę, chcąc popatrzeć na krążącego nad ich głowami myszołowa.Niecierpliwym gestem odgarnęła opadające na czoło włosy.- Pozwól, że ja to zrobię - poprosił, a kiedy nie protestowała,rozwiązał nitkę podtrzymującą jej włosy i pozwolił im opaść na plecy.Potem delikatnie wsunął palce w długie, splątane loki i zaczął je powolirozczesywać.- Coś ty z nimi zrobiła? Wyglądają na czyste, ale sąokropnie splątane.- Umyłam je, kiedy leżałeś w gorączce - odparła, zamykającoczy, bo dotyk Aleksa działał na nią dziwnie kojąco.- Siedziałam natarasie i suszyłam je na słońcu, tylko nie zdążyłam rozczesać, bonadeszli francuscy żołnierze.- Zrobiłem, co mogłem, ale.Hebe poczuła, że Alex znów dotyka jej włosów i zaplata je wwarkocz.Jego bliskość i dotyk jego palców sprawiały, że zatęskniła zauściskiem jego ramion.Chciałaby go pocałować.- Gdzie nauczyłeś się pleść warkocze? - zapytała, zdecydowanaignorować gwałtowne tęsknoty ciała.SR - Tak samo plecie się koniom ogony - padła prozaiczna od-powiedz i Alex zawiązał koniec warkocza nitką.- Teraz nie będą ciwpadały do oczu.Hebe wstała.Im szybciej ruszą w drogę, tym lepiej.BliskośćAleksa, jego dotyk i ciepło jego ciała budziły zbyt wiele wspomnień.- Teraz ty pojedziesz na mule - oznajmił, czekając, by wsadzić jąna siodło.- Nie! Czuję się świetnie, a ty jesteś jeszcze zbyt słaby, żeby iśćpieszo.Nie wolno ci się przemęczać.- Chodz tu i usiądz na mule.W tej chwili!- Nie usiądę! I nie krzycz na mnie.Nie jestem jednym z twoichżołnierzy.- Ogromna szkoda, bo oni przynajmniej robią, co im każę.Pochwili Alex zaczął innym tonem.- Hebe, zrób to, o co cię proszę.Jeśli poślizgniesz się na skale iskręcisz sobie nogę, nie dam rady wsadzić cię na muła.Nie widzisz, żewariuję ze strachu o ciebie? Nie zmuszaj mnie, żebym cię błagał opomoc.- Przepraszam.Jeśli uważasz, że to najlepsze rozwiązanie, pojadęna mule.Nie chcę ci sprawiać kłopotów - zgodziła się pospiesznie,wstrząśnięta jego wybuchem.Czuła się okropnie, że głupim uporemzmusiła Aleksa do wyznania swojej słabości.Kiedy już siedziała wsiodle, Alex ujął linę i ruszył przed siebie.Nie odwrócił się jednakdostatecznie szybko i Hebe zauważyła wyraz rozbawienia na jegotwarzy.SR - Majorze Beresford! Zachował się pan jak najgorszy oszust -krzyknęła rozwścieczona.- Zgadzam się z panią, panno Carlton - przyznał spokojnie.- Ale osiągnąłem cel.Hebe milczała oburzona.Wiedziała, że takie obrażanie się jestpozbawione sensu.Nagle poczuła, że nie chce już dłużej być zaradna iwesoła, nie chce udawać, że ostatniej nocy nic się nie stało.Pragnęłajedynie znalezć się w ramionach Aleksa i porządnie się wypłakać.Aponieważ tego zrobić nie mogła, postanowiła być na niego wściekła.Przez następną godzinę milczała ponuro.Wpatrując się ze złościąw plecy Aleksa, usiłowała sobie przypomnieć wszystkie jegoprzewinienia.Niestety, nie przychodziło jej do głowy nic poza uporem.Nie ustępował nim zwierzęciu, na którym właśnie siedziała.No ioczywiście fatalnym gustem, przejawiającym się miłością dorudowłosej piękności o imieniu Clarissa.Przełęcz pojawiła się zupełnie nagle.Zaskoczona Hebe zezdziwieniem patrzyła na płaski teren.- Teraz będziemy już wyłącznie schodzić w dół - oznajmił Alex ioparł się o muła.- Zaczniesz się do mnie odzywać?- Nie.Przez ciebie mało się nie rozpłakałam - oznajmiła sucho.- Nie wierzę ci.Jesteś zbyt dzielna, żeby płakać [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl