[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zdawało jej się, że dostrzegław jego oczach błysk gniewu.- Nie rób tego.Myślisz, że mógłbym wymagać,byś się ze mną kochała, kiedy byłaś taka zmęczona i przestraszona? Nie jestemtwoim mężem i nie mam prawa niczego od ciebie oczekiwać.Dajemy sobienawzajem tylko to, co możemy, co chcemy.Rozumiesz?- Tak - skłamała Bel, nie mogąc uwierzyć własnym uszom.Według jej wiedzy mężczyzni stawiali w łóżku żądania, a kobiety jespełniały.Jedyna różnica polegała na tym, że niektórzy starali się być przy tymmilsi niż reszta i zadawali sobie trud, by kobiecie było przy tym przyjemnie.Uśmiechnął się ciepło i wrażenie zagniewania natychmiast uleciało.- Powiedz mi, na co masz ochotę.Może poczytamy razem wiersze?SR - Chciałabym, żebyś mnie pocałował - wyznała szczerze, nie mogąc dłu-żej znieść oczekiwania.Podejrzewała, że propozycja wspólnego czytania po-ezji była jedynie żartem.- Doskonale, milady.Ale mam na sobie trochę za dużo ubrania.- Tej no-cy przyszedł w pantalonach i fraku.Szybko zdjął buty, potem frak i kamizelkęi wyciągnął do niej ramiona.Bel przytuliła się do niego, kładąc mu dłonie na piersi.Przez cienką tka-ninę koszuli czuła twardość napiętych mięśni.Nieśmiało uniosła głowę, żebyspojrzeć mu w twarz.Ashe przez chwilę patrzył na nią spod na wpół opusz-czonych powiek, a potem objął ją czułym uściskiem.Rozdział dziewiątyPieszczota jego warg była tak samo delikatna jak przy ich pierwszym po-całunku, tyle że tym razem Ashe muskał jej usta, nie wykazując cienia natar-czywości.W końcu Bel zaczęła się niecierpliwić; pragnęła poczuć jego smak,napór jego języka.Chciała, żeby znów ogarnął ją żar, tak jak wtedy, za pierw-szym razem.Wreszcie sama rozchyliła wargi, natychmiast uzyskując pożądany odzew.Domyśliła się, że jego początkowa opieszałość była celowa, chciał ją zachęcićdo przejęcia inicjatywy, ale nie potrafiła mieć mu za złe tej podstępnej taktyki.Ashe opuścił ręce, objął ją za pośladki i przyciągnął do siebie tak, że po-czuła twardą wypukłość napierającą na jej łono.Była zszokowana, nie tyle za-chowaniem Ashe'a, co odpowiedzią własnego ciała na tę otwartą demonstracjępożądania.SR Poczuła słodki ciężar w dole brzucha, narastający aż do bólu.Przywarłado Ashe'a mocniej, instynktownie szukając ukojenia.Ashe wydał z siebie gar-dłowy pomruk.Jeszcze niedawno ten odgłos by ją przestraszył, lecz teraz obu-dził w niej nową, nieznaną wcześniej moc i dumę, że mimo swej nieporadnościi braku doświadczenia potrafiła wzbudzić jego pożądanie.Zaczęła rozpinaćperłowe guziki jego koszuli, jeden po drugim, coraz bardziej niecierpliwie, ażw końcu natrafiła palcami na gołą skórę i jej ręka zastygła w bezruchu.- Nie przestawaj - poprosił cichym, jakby stłumionym głosem.- Dotykajmnie, Bel.Chcę czuć na sobie twoje dłonie.- Ale nie wiem, co mam robić - szepnęła bezradnie.Niepotrzebnie się obawiała, że nie podoła zadaniu, bo jej palce samewśliznęły się pod koszulę.Poczuła łaskotanie sprężystego zarostu, a potemgładką, napiętą skórę niżej, na żebrach.Ashe poruszył lekko biodrami; odniosła wrażenie, że jego męskość stałasię jeszcze większa i twardsza.Wiedziała, że jest gotowy ją posiąść i po-wstrzymywanie się musi mu przychodzić z najwyższym trudem, a mimo to po-zwalał, by ona dyktowała tempo.Powoli opuścił głowę i przesunął koniuszkiem języka po jej szyi, zatrzy-mując się na płatku ucha.Pieszczota przypomniała jej ich pierwsze spotkanie,kiedy leżał na niej półprzytomny, przygniatając ją swym ciężarem do podłogi.Bel opuściła dłoń, próbując ją wsunąć za pasek jego spodni.Wciągnąłoddech, żeby jej ułatwić uporanie się z zapięciem.Nie myśląc o tym, co robi,objęła dłonią jego gorący, nabrzmiały członek.Zaraz potem leżała wyciągniętana plecach na łóżku, a Ashe pośpiesznie zrzucał z siebie resztki ubrania.Sze-roko otwartymi oczyma po raz pierwszy w życiu patrzyła na nagiego mężczy-znę.SR Miał wspaniałe, atletycznie zbudowane ciało, szerokie ramiona, płaskibrzuch i.Zacisnęła mocno powieki.- Spokojnie, Bel, nie ma się czego bać.- Poczuła, jak materac ugina siępod jego ciężarem.Leżąc obok niej, zaczął ją gładzić delikatnym, uspokajają-cym ruchem.- Nie zrobię nic, dopóki sama nie zechcesz, obiecuję - szepnął jejdo ucha.- Ale ja chcę, żebyś robił wszystko.Wszystko.Tylko nie wiem, na czymto polega.- Otworzyła oczy i uśmiechnęła się przepraszająco.- I dlatego sięboję.- W takim razie, Bel, razem odkrywajmy, na czym to polega.- Pochyliłgłowę, żeby ucałować jej pierś w miejscu, gdzie zaczynała się skrywać podwycięciem nocnej koszuli.- Belle, bella, bellissima.- Objął ustami brodawkę izaczął ssać przez cieniutką warstwę batystu.Bel wstrzymała oddech i chwyciłago za głowę, niepewna, czy chce, by przestał natychmiast, czy żeby nigdy nieprzestawał.Ashe najwyrazniej nie miał zamiaru przestawać.Przenikana falamiprzyjemnych doznań Bel miała wrażenie, że ogarnia ją gorączka, od której wkońcu spłonie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl