[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zadrżałam. Zimno ci? Nie. Prawdę mówiąc, mogłam mieć gorączkę.Dreszcze nasilały się, kiedy przesuwał dłońmi po moichnagich ramionach. Nie mogę uwierzyć, że jesteś tu ze mną  wyszeptałmi do ucha.  A gdzie miałabym być? Tutaj, z nim. urwał. Znowu.Miłe doznania ustąpiły przerażeniu.Zesztywniałam. Skąd wiesz, że. Bo was widziałem.Nie tylko mój niewyparzonyjęzyk doprowadzał Jensena do szału.Czasami nocąwymykałem się z domu, zastanawiając się, co z nim turobisz.I dlaczego nie ze mną.Wstrząs sprawił, że przez chwilę nie mogłam sięruszyć.To była ta głęboko skrywana wątpliwość, którejnie potrafił wypowiedzieć na głos.Dręczyła go odmiesięcy, aż w końcu postanowił mnie zapytać.Obudziłmój niepokój, ale przecież naprawdę mu ufałam.i niemiałam żadnych mrocznych sekretów do wyznania. Przyłapał cię?  domyśliłam się.Poczułam, że gwałtownie kiwnął głową. Ale nigdy się nie złamałem.Nigdy mu niepowiedziałem, co robię.W tej chwili cierpiałam tak bardzo, że serce omal niepękło mi na pół.Dotrzymał mojej tajemnicy, żebym niewpadła w kłopoty, choć myślał, że robię nie wiadomo co zchłopakiem, którego nie znosił.Przerażała mnie jegolojalność, choć ją podziwiałam; mogłam się tylko staraćbyć wartą takiego oddania. Zrozumiałabym, gdybyś powiedział  szepnęłam.Byłabym w stanie znieść własną chłostę.Cień poruszył się, wciągając mnie na swoje kolana,żeby spojrzeć mi w twarz.  Nie chodzi o to, czy byłabyś w stanie.Ja zawszebędę cię ubezpieczał.Nawet wtedy, kiedy się do siebie nie odzywamy,nawet kiedy we mnie wątpisz.Och, Cieniu.Można bypomyśleć, że gdyby nie śledził mnie nocą, nie zostałbyprzyłapany i tak surowo ukarany, ale podejrzewałam, żeJensen pod wpływem spirytusu stawał się złymczłowiekiem i znalazłby sobie inny powód, by znęcać sięnad Cieniem. Dlaczego mnie śledziłeś?  spytałam.Wzruszył ramionami. Gdyby Stalker próbował czegoś, na co nie miałabyśochoty i potrzebowałabyś pomocy, byłbym obok.Nawszelki wypadek. %7łeby mnie chronić? Tak.Zawsze. Był pod tym względemniewzruszony i było to słodkie, tyle że sama potrafiłam osiebie zadbać.Doceniałam jednak jego intencje. Wszystko było w porządku. Co to znaczy? Czy on cię dotykał?W końcu zrozumiałam, o co mu chodzi.Możemyślałam powoli, ale z czasem poskładałam wszystkieelementy razem. Nie masz powodów do zazdrości, przysięgam zapewniłam go. Rozmawialiśmy.i trenowaliśmy.Tylko z tobą jestem tak blisko. Och. Cień powoli wypuścił powietrze. Czuję siętak głupio. Wtuliłam usta w jego policzek i szepnęłam: Niepotrzebnie.Kocham cię, Cieniu.Czas spędzony w Salvation nauczył mnie znaczeniasłowa  kocham i tego, by go nie skąpić.Prawdę mówiąc,przed powrotem na placówkę powinnam powiedzieć torównież Edmundowi i Mamie Oaks.Oczywiście to cośinnego, ale każdy rodzaj miłości sprawiał, że moje sercestawało się większe i silniejsze, i pozwalało mi lepiejwalczyć.Cień wziął szybki, drżący oddech. To właśnie powiedziałem ci wtedy na wozie.A potem jego wargi odnalazły moje, gorące jaksłońce, słodkie jak czysta woda.Objął mnie ramionami,tak że znalazłam się nad nim, przycupnięta na jego udach,i zaczęłam go całować tak, jak mi wcześniej pokazał,muskając go językiem.Na początku trochę sięwstydziłam, ale moje wahanie zdawało się jeszczebardziej go rozpalać.Zacieśnił uścisk, a ja naglezrozumiałam, jak dwa elementy puzzli do siebie pasują.Ogarnęło mnie gwałtowne podniecenie, nie odsunęłam sięjednak.Ufałam mu, nawet wtedy, kiedy opadł na plecy, aja położyłam się na nim płasko.Jego ręce wędrowały pomoim ciele, a moje, niezdarne, po jego.Jego dłońzamknęła się na mojej piersi, najpierw prawie jej niedotykając, potem ściskając lekko przez jedwabistymateriał sukienki, a ja poczułam się jak wschód słońca.Cień przyciągnął mnie do siebie mocno i obrócił siętak, że znalazłam się pod nim.Zaczął pokrywać całą moją twarz szybkimi głodnymi pocałunkami.Dyszał ciężko,chwytając powietrze potężnymi głębokimi haustami.Gładziłam lekko jego plecy, chcąc mu ulżyć, bo miałamniejasne wrażenie, że cierpi.Ja z pewnością cierpiałam,choć nie bardzo wiedziałam dlaczego. Dość tego  wyszeptał z trudem, co brzmiałobardziej jak jęk. Powiedziałem Edmundowi, że mamczyste intencje. Obsypał moje skronie pocałunkami,potarł brodą o mój policzek i zacisnął powieki, drżąc nacałym ciele. Nic ci nie jest?  spytałam, dotykając jego włosów. Nie umrę  mruknął, ale perspektywa przeżyciazdawała się go martwić, co z jakiegoś powodu mnierozbawiło.W odpowiedzi Cień lekko ugryzł mnie w dolnąwargę.Z czasem moje serce zwolniło i ustąpiła gorączka,która zdawała się trawić moją skórę.On też stopniowo sięuspokajał.Potem przytulił mnie do siebie, a ja położyłamgłowę na jego piersi.Trochę niezdarnie objęłam go wpasie.Nigdy przedtem nie leżałam w taki sposób, ciałoprzy ciele, ze splątanymi rękami i nogami.Fakt, że leżałna plecach, był dobrym znakiem; rany musiały się jużgoić. Gdzie nauczyłeś się całować?  spytałam cicho.Zesztywniał w pierwszej chwili, ale odpowiedział. Tam, pod ziemią, była taka dziewczyna.Reproduktorka.Lubiła pokazywać mi różne rzeczy.Wstrząsnęło to mną do głębi, a w mojej głowie pojawił się korowód pytań i wątpliwości. Czy ty. Nie.Nie ma mowy o żadnych młodych.Nie doszłodo rozpłodu. Co do niej czułeś?Wzruszył ramionami, poruszając moją głową, któraspoczywała na jego piersi. Byłem samotny.Po prostu.czasem było miło,kiedy ktoś mnie dotykał. Mówiłeś, że Chorągiewka była twoją jedynąprzyjaciółką. Nie nazwałbym tamtej Reproduktorki przyjaciółką,Karo.Są ludzie, którzy lubią łamać zasady.Uważają, żeto ekscytujące. Więc ona uważała cię za.wyzwanie? Nie wiem.Nie rozmawialiśmy dużo, kiedy byliśmyrazem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl