[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zawczasu poinformowałasłużbę, że zamierza wybrać się na konną przejażdżkę, dzięki czemu stajennizdążyli już osiodłać klacz.Jeden z nich przysposobił także swojegowierzchowca, aby dama nie poruszała się po okolicy samotnie, leczodprawiła go z uśmiechem.- Robercie, nie będziesz mi potrzebny.Jadę tylko do wioski, dziękuję.Anula & ponaousladansc- Wedle życzenia, proszę pani.- Stajenny również się uśmiechnął.Ludzie cenili Arabellę, bo choć była właścicielką dużej posiadłości, zawszepostępowała uczciwie i szanowała godność swych pracowników.- Jeślijednak pani pozwoli, pojadę i tak, bo woznica poprosił mnie o przywiezienieze wsi czegoś od kowala.Czy mogę podążać w pewnej odległości za jaśniepanią?- Oczywiście.Nie jestem pewna, czy twój Czarny nadąży zaAnemonką, ale spróbuj, jeśli masz ochotę.Poklepała klacz po łbie i podała jej smakołyk, potem naciągnęłarękawiczki, a stajenny pomógł jej wskoczyć na siodło.Wspólnie opuścilipodwórze.Na otwartej przestrzeni Arabella natychmiast popędziła klacz iwysforowała się przed służącego.Pochłonięta jazdą, nie zauważyła dziwnego błysku światła w kępiekrzaków z prawej strony.Od dawna nie miała okazji rozkoszować się pędemi wiatrem, rozwiewającym jej włosy.Błysk został jednak zauważony przezstajennego, który z uwagą rozglądał się po okolicy.Thomas Grant surowoprzykazał służbie, aby zachowała wzmożoną czujność, bo wciąż nie darzyłzaufaniem dwóch dżentelmenów, którzy przybyli z wizytą.Robert dostrzegłwśród drzew mężczyznę, który przez lunetę obserwował Lady Arabellę.Sta-jenny nie miał czasu, by się zatrzymać i sprawdzić, kim jest ów człowiek,lecz postanowił powiadomić o nim rządcę natychmiast po powrocie dodomu.Oczywiście Arabella, nie miała pojęcia, że wierni służący starannie jejpilnują.Postanowiła pojechać do wioski i porozmawiać z CharlesemAnula & ponaousladanscHunterem.Chciała mu powiedzieć, że jej ciotka rozpoznała Sarę.Ponadtozamierzała go zaprosić na obiad i zachęcić do odwiedzania jej domu takczęsto, jak zechce.Gospoda była całkiem spora i choć miała swoje lata, uważano jąwygodną.Podróżni, zmierzający zarówno do Szkocji, jak i do Londynu,chętnie się w niej zatrzymywali, gdyż znajdowała się nieopodal rozstajugłównych dróg.Arabella ominęła konie i stajennych, kręcących się przedwejściem do gospody.Pomagał jej w tym usłużny kuchcik, który torowałdrogę, prowadząc klacz za wodze.- Nie zabawię tu długo.- Wręczyła chłopcu szylinga.-Napój klacz,jeśli będzie miała ochotę, bo solidnie ją przegoniłam.- Tak jest, pani.- Chłopak odgarnął kosmyk z czoła.Dobrze znałArabellę i nieraz dostawał od niej srebrną monetę.Jego ojciec pracował wposiadłości jako ogrodnik i kuchcik miał nadzieję pójść w jego ślady.Skinęła młodzieńcowi głową i weszła do środka.Gospodarz był zajętyobsługiwaniem klientów, więc stanęła w sieni i czekała, aż ktoś do niejpodejdzie.Nagle na schodach pojawił się Charles Hunter.Arabella ruszyłana jego powitanie.- Mam wieści, które pana ucieszą - odezwała się, z wy-szukanąuprzejmością dobierając słowa.- Wczoraj przyjechała lady Tate.RozpoznałaSarę pomimo zmian, które i pan zapewne dostrzegł.Lady Tate przepada zapańską siostrą i zapewniła ją, że faktycznie jest pan jej bratem.Sara napewno chętnie się z panem zobaczy na dzisiejszym obiedzie.- Doskonale się składa, gdyż właśnie zamierzałem złożyć pani wizytę.Anula & ponaousladansc- Zmarszczył czoło.- Miło jednak byłoby mi gościć w pani domu odrobinędłużej, o ile nie uważa pani tego za dyskomfort.- Ależ skąd, w żaden sposób nie będzie mi pan przeszkadzał.Przyjechałam tutaj specjalnie po to, by pana zaprosić.Dodam, że jest panmile widziany w moim domu i dopóki Sara ze mną zamieszkuje, może panzaglądać tak często, jak zechce.Pańska mama powinna dotrzeć za dzień lubdwa i ma pan pełne prawo spędzać jak najwięcej czasu z nią i ze swojąsiostrą.- Dziękuję.- Nieco sztywno pochylił głowę.- Kazałem przyprowadzićmojego konia, lady Arabello.Czy wrócimy do pani domu razem, czy też mapani inne zobowiązania?- Nie, skądże.Zapewniłam mojej klaczy solidną porcję ćwiczeń, któreod dawna się jej należały.Jeśli nie ma pan nic przeciwko temu, w drodzepowrotnej chętnie zajrzałabym do domu niani.Muszę się upewnić, że jestzamknięty.Mam zamiar przekazać go osobie, którą zatrudniam.Jeden zestajennych nosi się z zamiarem ożenku, pod warunkiem że znajdzie dom dlasiebie i żony.Powiedziałam Sarze, żeby wysłała służącego po rzeczy, któretam zostawiła.Potem budynek przejdzie w ręce Henry'ego.Wyszli na dwór, gdzie klacz Arabelli stała pod opiekąoddanegokuchcika.Na widok Charlesa stajenny wyprowadził jego konia.Charlespomógł Arabelli usiąść w siodle, a potem dosiadł imponującego, karegoogiera, który z pewnością potrafił dotrzymać kroku chyżej Anemonce.Opuścili podwórze przed gospodą.Nie odzywali się do siebie do czasu,gdy dotarli do domu niani.Zaniepokojona Arabella nagle cicho krzyknęła.Anula & ponaousladansc- Drzwi są otwarte - wyszeptała i zeskoczyła na ziemię.Szybko weszłado domu.W piecu tlił się ogień, na kuchennym stole poniewierały sięokruchy chleba i stała pusta butelka po winie.- Ktoś tu był!- Wczoraj wieczorem przechodziłem tędy i nie zauważyłem nicpodejrzanego.- Charles speszył się, gdy Arabella popatrzyła na niegopodejrzliwie.- Nie mogłem spać, więc wyszedłem na spacer po lesie izawędrowałem aż tutaj.Brama prowadząca na teren pani posiadłości nie by-ła zamknięta.Zamierzałem pani o tym wspomnieć.Może należałobypoinstruować rządcę, by brama zawsze pozostawała zamknięta.Arabella nie spuszczała z niego wzroku.- Troszczy się pan o bezpieczeństwo Sary czy mojej ciotki?- W gruncie rzeczy chodziło mi o panią, lady Arabello - przyznał zpowagą.- Może najlepiej by było, gdybym powiedział pani, co wiem natemat porwania Sary.- Umilkł na moment.Arabella skinęła głową i usiadłana krześle przy stole w kuchni.- Wiemy, że uprowadził ją sir MontagueForsythe ze swoimi opryszkami.Wraz z grupą innych osób utworzyłsatanistyczną sektę.W lasach na terenie jego posiadłości odprawiane sąodrażające obrzędy, podczas których poświęca się dziewicewyimaginowane-mu bóstwu.Nie chcę przez to powiedzieć, że mordowaliniewinne dziewczęta.Nie, oni wykorzystywali je podczas ceremonii,obejmujących rytualne gwałty.Nieszczęsne dziewczyny znikały potem wburdelach.Forsythe był właścicielem kilku takich lupanarów, zamkniętychpo jego śmierci.Część dziewcząt uratowano i odesłano do domów, leczniektóre nie miały dokąd wracać.Hrabia Cavendish pomógł kilkuAnula & ponaousladanscbiedaczkom.Większość z nich była wcześniej pokojówkami, dwie lub trzywywodziły się z dobrych, lecz zubożałych rodzin [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Zawczasu poinformowałasłużbę, że zamierza wybrać się na konną przejażdżkę, dzięki czemu stajennizdążyli już osiodłać klacz.Jeden z nich przysposobił także swojegowierzchowca, aby dama nie poruszała się po okolicy samotnie, leczodprawiła go z uśmiechem.- Robercie, nie będziesz mi potrzebny.Jadę tylko do wioski, dziękuję.Anula & ponaousladansc- Wedle życzenia, proszę pani.- Stajenny również się uśmiechnął.Ludzie cenili Arabellę, bo choć była właścicielką dużej posiadłości, zawszepostępowała uczciwie i szanowała godność swych pracowników.- Jeślijednak pani pozwoli, pojadę i tak, bo woznica poprosił mnie o przywiezienieze wsi czegoś od kowala.Czy mogę podążać w pewnej odległości za jaśniepanią?- Oczywiście.Nie jestem pewna, czy twój Czarny nadąży zaAnemonką, ale spróbuj, jeśli masz ochotę.Poklepała klacz po łbie i podała jej smakołyk, potem naciągnęłarękawiczki, a stajenny pomógł jej wskoczyć na siodło.Wspólnie opuścilipodwórze.Na otwartej przestrzeni Arabella natychmiast popędziła klacz iwysforowała się przed służącego.Pochłonięta jazdą, nie zauważyła dziwnego błysku światła w kępiekrzaków z prawej strony.Od dawna nie miała okazji rozkoszować się pędemi wiatrem, rozwiewającym jej włosy.Błysk został jednak zauważony przezstajennego, który z uwagą rozglądał się po okolicy.Thomas Grant surowoprzykazał służbie, aby zachowała wzmożoną czujność, bo wciąż nie darzyłzaufaniem dwóch dżentelmenów, którzy przybyli z wizytą.Robert dostrzegłwśród drzew mężczyznę, który przez lunetę obserwował Lady Arabellę.Sta-jenny nie miał czasu, by się zatrzymać i sprawdzić, kim jest ów człowiek,lecz postanowił powiadomić o nim rządcę natychmiast po powrocie dodomu.Oczywiście Arabella, nie miała pojęcia, że wierni służący starannie jejpilnują.Postanowiła pojechać do wioski i porozmawiać z CharlesemAnula & ponaousladanscHunterem.Chciała mu powiedzieć, że jej ciotka rozpoznała Sarę.Ponadtozamierzała go zaprosić na obiad i zachęcić do odwiedzania jej domu takczęsto, jak zechce.Gospoda była całkiem spora i choć miała swoje lata, uważano jąwygodną.Podróżni, zmierzający zarówno do Szkocji, jak i do Londynu,chętnie się w niej zatrzymywali, gdyż znajdowała się nieopodal rozstajugłównych dróg.Arabella ominęła konie i stajennych, kręcących się przedwejściem do gospody.Pomagał jej w tym usłużny kuchcik, który torowałdrogę, prowadząc klacz za wodze.- Nie zabawię tu długo.- Wręczyła chłopcu szylinga.-Napój klacz,jeśli będzie miała ochotę, bo solidnie ją przegoniłam.- Tak jest, pani.- Chłopak odgarnął kosmyk z czoła.Dobrze znałArabellę i nieraz dostawał od niej srebrną monetę.Jego ojciec pracował wposiadłości jako ogrodnik i kuchcik miał nadzieję pójść w jego ślady.Skinęła młodzieńcowi głową i weszła do środka.Gospodarz był zajętyobsługiwaniem klientów, więc stanęła w sieni i czekała, aż ktoś do niejpodejdzie.Nagle na schodach pojawił się Charles Hunter.Arabella ruszyłana jego powitanie.- Mam wieści, które pana ucieszą - odezwała się, z wy-szukanąuprzejmością dobierając słowa.- Wczoraj przyjechała lady Tate.RozpoznałaSarę pomimo zmian, które i pan zapewne dostrzegł.Lady Tate przepada zapańską siostrą i zapewniła ją, że faktycznie jest pan jej bratem.Sara napewno chętnie się z panem zobaczy na dzisiejszym obiedzie.- Doskonale się składa, gdyż właśnie zamierzałem złożyć pani wizytę.Anula & ponaousladansc- Zmarszczył czoło.- Miło jednak byłoby mi gościć w pani domu odrobinędłużej, o ile nie uważa pani tego za dyskomfort.- Ależ skąd, w żaden sposób nie będzie mi pan przeszkadzał.Przyjechałam tutaj specjalnie po to, by pana zaprosić.Dodam, że jest panmile widziany w moim domu i dopóki Sara ze mną zamieszkuje, może panzaglądać tak często, jak zechce.Pańska mama powinna dotrzeć za dzień lubdwa i ma pan pełne prawo spędzać jak najwięcej czasu z nią i ze swojąsiostrą.- Dziękuję.- Nieco sztywno pochylił głowę.- Kazałem przyprowadzićmojego konia, lady Arabello.Czy wrócimy do pani domu razem, czy też mapani inne zobowiązania?- Nie, skądże.Zapewniłam mojej klaczy solidną porcję ćwiczeń, któreod dawna się jej należały.Jeśli nie ma pan nic przeciwko temu, w drodzepowrotnej chętnie zajrzałabym do domu niani.Muszę się upewnić, że jestzamknięty.Mam zamiar przekazać go osobie, którą zatrudniam.Jeden zestajennych nosi się z zamiarem ożenku, pod warunkiem że znajdzie dom dlasiebie i żony.Powiedziałam Sarze, żeby wysłała służącego po rzeczy, któretam zostawiła.Potem budynek przejdzie w ręce Henry'ego.Wyszli na dwór, gdzie klacz Arabelli stała pod opiekąoddanegokuchcika.Na widok Charlesa stajenny wyprowadził jego konia.Charlespomógł Arabelli usiąść w siodle, a potem dosiadł imponującego, karegoogiera, który z pewnością potrafił dotrzymać kroku chyżej Anemonce.Opuścili podwórze przed gospodą.Nie odzywali się do siebie do czasu,gdy dotarli do domu niani.Zaniepokojona Arabella nagle cicho krzyknęła.Anula & ponaousladansc- Drzwi są otwarte - wyszeptała i zeskoczyła na ziemię.Szybko weszłado domu.W piecu tlił się ogień, na kuchennym stole poniewierały sięokruchy chleba i stała pusta butelka po winie.- Ktoś tu był!- Wczoraj wieczorem przechodziłem tędy i nie zauważyłem nicpodejrzanego.- Charles speszył się, gdy Arabella popatrzyła na niegopodejrzliwie.- Nie mogłem spać, więc wyszedłem na spacer po lesie izawędrowałem aż tutaj.Brama prowadząca na teren pani posiadłości nie by-ła zamknięta.Zamierzałem pani o tym wspomnieć.Może należałobypoinstruować rządcę, by brama zawsze pozostawała zamknięta.Arabella nie spuszczała z niego wzroku.- Troszczy się pan o bezpieczeństwo Sary czy mojej ciotki?- W gruncie rzeczy chodziło mi o panią, lady Arabello - przyznał zpowagą.- Może najlepiej by było, gdybym powiedział pani, co wiem natemat porwania Sary.- Umilkł na moment.Arabella skinęła głową i usiadłana krześle przy stole w kuchni.- Wiemy, że uprowadził ją sir MontagueForsythe ze swoimi opryszkami.Wraz z grupą innych osób utworzyłsatanistyczną sektę.W lasach na terenie jego posiadłości odprawiane sąodrażające obrzędy, podczas których poświęca się dziewicewyimaginowane-mu bóstwu.Nie chcę przez to powiedzieć, że mordowaliniewinne dziewczęta.Nie, oni wykorzystywali je podczas ceremonii,obejmujących rytualne gwałty.Nieszczęsne dziewczyny znikały potem wburdelach.Forsythe był właścicielem kilku takich lupanarów, zamkniętychpo jego śmierci.Część dziewcząt uratowano i odesłano do domów, leczniektóre nie miały dokąd wracać.Hrabia Cavendish pomógł kilkuAnula & ponaousladanscbiedaczkom.Większość z nich była wcześniej pokojówkami, dwie lub trzywywodziły się z dobrych, lecz zubożałych rodzin [ Pobierz całość w formacie PDF ]