[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zaprowadził tamIsabellę i poprosił, by usiadła.Wewnątrz paliły się świece i było bardzo gorąco,jakby nikt od rana tu nie wietrzył.Być może księżna Fordyce chciała w tensposób zniechęcić gości do przesiadywania w odosobnieniu.Marcus rozejrzałsię dookoła.Na ścianach wisiały stroje kolejnych szkockich klanów, pod oknemstały dudy, tak zwane wielkie, a poza tym można tu było obejrzeć kolekcjębroni, między innymi szkocki sztylet i miecz z bitwy pod Sherrifmuir.W kącieznajdował się fajansowy nocnik, na którym widniała inskrypcja, że należałkiedyś do księcia Charliego.Isabella chciała jak najszybciej odbyć rozmowę z Marcusem, a raczejpowiedzieć mu, co o nim myśli, i pożegnawszy się z gospodynią, wrócić dodomu.Zaczęła jednak od czegoś innego.- Co tutaj robisz? - spytała, nie mogąc powściągnąć ciekawości.- Wydawało mi się, że to oczywiste - odparł z pewną siebie miną.-Przyjechałem po żonę.- Powinieneś siedzieć w więzieniu.- Bardzo możliwe - zgodził się Marcus.- Wiele osób już mi to mówiło.Jednak, jak widzisz, przebywam na wolności.- Dlaczego?! - spytała podniesionym głosem, ale zaraz go ściszyła.Bylisami w bawialni, lecz w takich miejscach ściany miały uszy.Poza tympozostawili otwarte drzwi, by mogli ich widzieć inni goście.- Przecieżzamknięto cię za długi!- Byłem w więzieniu - przyznał Marcus - lecz nie twierdziłem, że jestemniewypłacalny.To ty z jakichś powodów uznałaś, że jestem zadłużony.84An43usoladnacsGdyby wzrok mógł palić, zostałaby z niego kupka popiołu.Isabellazacisnęła pięści.Odniosła wrażenie, że Marcus złapał ją w pułapkę, i wcale jejsię to nie podobało.- Pojechałeś tam zażyć odpoczynku - rzuciła z ironią.- Tego bym nie powiedział.- Udawał, że traktuje tę uwagę jak najbardziejpoważnie.Isabella poczuła, że nienawidzi go jeszcze bardziej.- Chyba miałeś jakieś długi?Marcus uśmiechnął się do niej łagodnie i pochyliwszy się w jej stronę,szepnął:- Prawdę mówiąc, pospłacałem twoje.Isabella cofnęła się przerażona.Rzeczywiście zdołał ją osaczyć.Czuła się jak dzikie zwierzę, które wsadzono doklatki.Gdyby mogła, zaczęłaby krążyć po pokoju.Wolała jednak pozostać naswoim miejscu i mówić przyciszonym głosem, by rozmowa nie dotarła doniepowołanych uszu.- Ach, tak! - syknęła przez zaciśnięte zęby.-Co za hojność!Marcus rozłożył ręce.- Przecież jesteś moją żoną.Poza tym zobowiązałem się do spłacenia tychdługów - przypomniał jej.- Możesz to uznać za prezent ślubny.To była jawna prowokacja, ale Isabella nie zamierzała na nią reagować.Pozostały jej tylko ironia i szyderstwo.- Jakie to miłe! To będzie pierwszy i ostatni prezent od ciebie, bozapewniam, że jutro rano wystąpię o unieważnienie małżeństwa.Paru gości zajrzało do bawialni.Trudno było powiedzieć, czy bardziejinteresuje ich rozmowa, czy też rozmieszczone tu eksponaty.Oglądali jednakwszystko uważne i dość długo stali nad fajansowym nocnikiem.Marcus przysunął się jeszcze bliżej.Zbyt blisko, pomyślała Isabella, alenie mogła zaprotestować.85An43usoladnacs- Czy wiesz, jakie to trudne i kosztowne -powiedział tonem towarzyskiejrozmowy.-Zwłaszcza jeśli mąż nie zechce wyrazić zgody.Nie masz pieniędzyna takie przedsięwzięcie, a nawet gdybyś jakieś znalazła, to i tak nic nieosiągniesz i tylko wywołasz skandal.Isabella spuściła głowę.Długie rzęsy rzuciły cień na policzki.Płomienieświec wydobyły z jej włosów miedziane refleksy.Marcus poczuł zapachjaśminu, który obudził w nim wspomnienia.Nagle zrobiło mu się jej żal.Nietrwało to jednak długo.Szybko przypomniał sobie, że przyszedł na bal tylko poto, by się na niej zemścić.Był to jedynie wstęp do tego, co miało nastąpić.Chciał jednak, by Isabella cierpiała tak jak on kiedyś i zapłaciła za to, co stałosię dwanaście lat temu.Isabella uniosła dumnie głowę i spojrzała Marcusowi wyzywająco woczy.Musiał w duchu przyznać, że podziwia tę kobietę.Miała naprawdę silnąosobowość.Cóż, w innym wypadku nie dotarłaby na sam szczyt drabinyspołecznej.Marcus doskonale wiedział, że osoba słaba i z kompleksami niezdołałaby tego dokonać.Pomyślał, że walka z Isabellą będzie przez to jeszcze ciekawsza, chociażżałował, że jego żona znalazła się w trudnej sytuacji.Powinien jednak pamiętaćo zemście.Poruszył się niespokojnie.Mówiąc szczerze, nie chodziło tylko ozemstę.Pragnął Isabelli.Nigdy nie przestał jej pragnąć.Miał ochotę wziąć ją zarękę, ale się powstrzymał [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Zaprowadził tamIsabellę i poprosił, by usiadła.Wewnątrz paliły się świece i było bardzo gorąco,jakby nikt od rana tu nie wietrzył.Być może księżna Fordyce chciała w tensposób zniechęcić gości do przesiadywania w odosobnieniu.Marcus rozejrzałsię dookoła.Na ścianach wisiały stroje kolejnych szkockich klanów, pod oknemstały dudy, tak zwane wielkie, a poza tym można tu było obejrzeć kolekcjębroni, między innymi szkocki sztylet i miecz z bitwy pod Sherrifmuir.W kącieznajdował się fajansowy nocnik, na którym widniała inskrypcja, że należałkiedyś do księcia Charliego.Isabella chciała jak najszybciej odbyć rozmowę z Marcusem, a raczejpowiedzieć mu, co o nim myśli, i pożegnawszy się z gospodynią, wrócić dodomu.Zaczęła jednak od czegoś innego.- Co tutaj robisz? - spytała, nie mogąc powściągnąć ciekawości.- Wydawało mi się, że to oczywiste - odparł z pewną siebie miną.-Przyjechałem po żonę.- Powinieneś siedzieć w więzieniu.- Bardzo możliwe - zgodził się Marcus.- Wiele osób już mi to mówiło.Jednak, jak widzisz, przebywam na wolności.- Dlaczego?! - spytała podniesionym głosem, ale zaraz go ściszyła.Bylisami w bawialni, lecz w takich miejscach ściany miały uszy.Poza tympozostawili otwarte drzwi, by mogli ich widzieć inni goście.- Przecieżzamknięto cię za długi!- Byłem w więzieniu - przyznał Marcus - lecz nie twierdziłem, że jestemniewypłacalny.To ty z jakichś powodów uznałaś, że jestem zadłużony.84An43usoladnacsGdyby wzrok mógł palić, zostałaby z niego kupka popiołu.Isabellazacisnęła pięści.Odniosła wrażenie, że Marcus złapał ją w pułapkę, i wcale jejsię to nie podobało.- Pojechałeś tam zażyć odpoczynku - rzuciła z ironią.- Tego bym nie powiedział.- Udawał, że traktuje tę uwagę jak najbardziejpoważnie.Isabella poczuła, że nienawidzi go jeszcze bardziej.- Chyba miałeś jakieś długi?Marcus uśmiechnął się do niej łagodnie i pochyliwszy się w jej stronę,szepnął:- Prawdę mówiąc, pospłacałem twoje.Isabella cofnęła się przerażona.Rzeczywiście zdołał ją osaczyć.Czuła się jak dzikie zwierzę, które wsadzono doklatki.Gdyby mogła, zaczęłaby krążyć po pokoju.Wolała jednak pozostać naswoim miejscu i mówić przyciszonym głosem, by rozmowa nie dotarła doniepowołanych uszu.- Ach, tak! - syknęła przez zaciśnięte zęby.-Co za hojność!Marcus rozłożył ręce.- Przecież jesteś moją żoną.Poza tym zobowiązałem się do spłacenia tychdługów - przypomniał jej.- Możesz to uznać za prezent ślubny.To była jawna prowokacja, ale Isabella nie zamierzała na nią reagować.Pozostały jej tylko ironia i szyderstwo.- Jakie to miłe! To będzie pierwszy i ostatni prezent od ciebie, bozapewniam, że jutro rano wystąpię o unieważnienie małżeństwa.Paru gości zajrzało do bawialni.Trudno było powiedzieć, czy bardziejinteresuje ich rozmowa, czy też rozmieszczone tu eksponaty.Oglądali jednakwszystko uważne i dość długo stali nad fajansowym nocnikiem.Marcus przysunął się jeszcze bliżej.Zbyt blisko, pomyślała Isabella, alenie mogła zaprotestować.85An43usoladnacs- Czy wiesz, jakie to trudne i kosztowne -powiedział tonem towarzyskiejrozmowy.-Zwłaszcza jeśli mąż nie zechce wyrazić zgody.Nie masz pieniędzyna takie przedsięwzięcie, a nawet gdybyś jakieś znalazła, to i tak nic nieosiągniesz i tylko wywołasz skandal.Isabella spuściła głowę.Długie rzęsy rzuciły cień na policzki.Płomienieświec wydobyły z jej włosów miedziane refleksy.Marcus poczuł zapachjaśminu, który obudził w nim wspomnienia.Nagle zrobiło mu się jej żal.Nietrwało to jednak długo.Szybko przypomniał sobie, że przyszedł na bal tylko poto, by się na niej zemścić.Był to jedynie wstęp do tego, co miało nastąpić.Chciał jednak, by Isabella cierpiała tak jak on kiedyś i zapłaciła za to, co stałosię dwanaście lat temu.Isabella uniosła dumnie głowę i spojrzała Marcusowi wyzywająco woczy.Musiał w duchu przyznać, że podziwia tę kobietę.Miała naprawdę silnąosobowość.Cóż, w innym wypadku nie dotarłaby na sam szczyt drabinyspołecznej.Marcus doskonale wiedział, że osoba słaba i z kompleksami niezdołałaby tego dokonać.Pomyślał, że walka z Isabellą będzie przez to jeszcze ciekawsza, chociażżałował, że jego żona znalazła się w trudnej sytuacji.Powinien jednak pamiętaćo zemście.Poruszył się niespokojnie.Mówiąc szczerze, nie chodziło tylko ozemstę.Pragnął Isabelli.Nigdy nie przestał jej pragnąć.Miał ochotę wziąć ją zarękę, ale się powstrzymał [ Pobierz całość w formacie PDF ]