[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Płacić Cecily? Nie, oszukiwać tatę.Jak mogłaś to znieść?Księżna zmarszczyła brwi. Przyprowadziłaś mnie tutaj tylko po to, żeby usłyszeć odpowiedz na to pytanie, Maggie?Spodziewałam się, że zamierzasz natrzeć mi uszu, mówiąc łagodnie. Dlaczego miałabym to zrobić?Szły ramię w ramię, tworząc idealny wizerunek dam podczas sielskiej przechadzki, aleserce Maggie nie przestawało dziko tłuc się w piersi. Musiałam znalezć jakiś sposób, żeby chronić nas obie odpowiedziała księżna.Wiem, że myślisz sobie teraz, iż izolowałam cię od własnej matki, od kobiety, która nosiła cię podsercem i opiekowała się tobą w niemowlęctwie.Tylko że w głębi ducha, i serca, zawszewiedziałam, że jeśli się spotkacie, nawet na jedno popołudnie, to może nigdy cię już więcej niezobaczę.Nawet jeśli ona nie zabierze mi ciebie w sensie fizycznym, to cię.zbruka.Zwątpieniemwe własne siły, zamętem w myślach albo czymś jeszcze gorszym.Nie oczekuję, że się z tympogodzisz, ale proszę, uwierz mi, że mówię uczciwie.Kobieta idąca obok Maggie wyglądała jak księżna Moreland.Miała takie same zieloneoczy, tę samą patrycjuszowską urodę i nieskazitelne maniery, ale była o wiele bardziej ludzka niżwcześniej, a przy tym emanowała pełnym godności smutkiem, w który nie sposób było nieuwierzyć. Zgadzam się z tobą odpowiedziała Maggie powoli. Cecily nie ma honoru.Księżna rzuciła jej nieodgadnione spojrzenie. Twój ukochany papcio, którego kocham nad życie, powiedziałby, że nikt nie oczekujeod kobiety, że będzie kierować się honorem.Ale między nami mówiąc, Maggie, wcale się z nim niezgadzam.Miałaś rację, mówiąc, że nie mogłam mu przekazać tej sprawy. Bałaś się, że Cecily znowu się z nim zwiąże?Niespełna godzinę temu to pytanie byłoby nie do pomyślenia. Nie w tym sensie. Księżna pochyliła się, by powąchać pózno rozkwitłego żonkila.Dobrze to ujęłaś.Wykorzystałaby wszelkie kontakty do swoich celów.Twojemu ojcu czasami braksubtelności.Nigdy nie bywał subtelny. Chcesz powiedzieć, że próbowałby to załatwić wprost? Najprawdopodobniej tak, a ona postarałaby się, żeby go nakryto z bronią albo w jejtowarzystwie w całkiem nieodpowiedniej pozie, najlepiej w przeddzień twojego debiutu.Maggie szła obok księżnej, mając wrażenie, że jej świat zupełnie oszalał. Próbowałaś mnie przed nią chronić, a ja cały czas myślałam, że chronię ciebie i księcia.Mimo tych słów serce Maggie dalej tłukło się w piersi, a jakieś niezrozumiałe napięcienakręcało się coraz mocniej, jak sprężyna zegara. Nie wiem, co o tym wszystkim myśleć, ale jedno jest pewne.Nie można pozwolić, byCecily skazała moją siostrę na życie w rozpuście.Z drugiej strony, nie może dalej wykorzystywaćtej rodziny. Maggie. Jej Wysokość mrugnęła w stronę samotnego żonkila. Może wystarczy,żeby Cecily nie mogła wykorzystywać ciebie? Mam mnóstwo pieniędzy odpowiedziała Maggie.Pierwszy raz przyznała się do tegoswoim książęcym rodzicom. Naprawdę mnóstwo.Wykorzystywała mnie, ale nie chodziło opieniądze. Moja najdroższa. Księżna spojrzała jej w oczy, a Maggie z przerażeniem ujrzała, żeona płacze. Teraz już wszystko rozumiem.Odrzucałaś wszystkich zalotników, bo Cecilyszantażowałaby cię także i po ślubie.Nie utrzymujesz kontaktów towarzyskich, jak przystało naosobę z twojej sfery, żeby ta kobieta nie mogła wykorzystać twoich znajomości przeciwko tobie.Ten strach przenika każdą sferę twojego życia.Wyprowadziłaś się z rodzinnego domu, żeby lepiejradzić sobie z jej knowaniami.Widzę to teraz, Maggie, i rozumiem, dlaczego nie mogłaś zaufać animnie, ani twojemu ojcu, i nie poprosiłaś nas o pomoc.Kochanie, jest mi naprawdę ogromnieprzykro.Ból rozsadzający pierś Maggie o mało jej nie zadusił, ale księżna jeszcze nie skończyła. Pozwól, żeby twój hrabia zajął się Cecily, Maggie.To jego powinność.Słuszniepowiadomił księcia o wszystkim.Tacy mężczyzni, jak nasi, muszą chronić swoje kobiety, a mymusimy im na to pozwolić. Ale Cecily nie można zaufać odpowiedziała Maggie, z trudem przełykając ślinę, żebypozbyć się bólu w gardle. Oni nie znają jej tak dobrze, jak my, i nie będą wystarczająco czujni,żeby przewidzieć jej podstępy. Twoja matka trafiła w końcu na lepszego od siebie.Hazelton ją przechytrzy, samazobaczysz. W głosie księżnej brzmiała niezachwiana pewność.Maggie zamknęła oczy i z trudem szepnęła: Ona nie jest moją matką.Ta okropna, fałszywa, samolubna, nienormalna kobieta nie jestmoją matką.Stanęła wśród purpurowych tulipanów z twarzą zalaną łzami.Po chwili poczuła, jakobejmują ją szczupłe ramiona i delikatna dłoń gładzi ją po włosach. Oczywiście, że nie, moja kochana odpowiedziała księżna z dumą w głosie. Jajestem twoją matką.Jego Książęca Mość jest twoim ojcem, a ty jesteś naszą córką. 10Ben stał w oknie salonu i nie rozglądał się na boki, żeby nie widzieć obok siebie trzechdorosłych mężczyzn, na których twarzach malował się taki sam niepokój, jaki go teraz dławił.Wkońcu Westhaven odważył się pierwszy: Albo wszyscy nabraliśmy upodobania do czerwonych tulipanów, albo ktoś powinienpójść po damy i je tu sprowadzić.Chyba żadna z nich nie wzięła ze sobą chusteczki.Deene zacisnął wargi. Wyznanie miłości, takie jest znaczenie czerwonych tulipanów.Książę uśmiechnął się półgębkiem. Oj, młodzi, młodzi.Mało z butów nie wyskoczycie na widok sentymentalnych kobiet.Pójdę tam, bo i mnie zbiera się na wyznania.Odstawił kieliszek i wyszedł. Małżeństwo oświadczył Westhaven wymaga szczególnego rodzaju odwagi.Zaczynam dochodzić do wniosku, że kawaleryjskie doświadczenie księcia całkiem niezle mu sięprzydaje. Chodzcie. Ben wziął ich pod ramię, ale żaden nawet nie drgnął. Do tej szarży niepotrzeba mu publiki.Chciałbym wam przedstawić kilka pomysłów.Jeśli wam się spodobają, torazem będzie nam go łatwiej przekonać.Westhaven uśmiechnął się, kubek w kubek jak ojciec. Nie licz na to.Windhamowie potrafią stawać okoniem ot, tak sobie, dla sportu.Ben nie był pewny, czy to ma być żart, czy ostrzeżenie. Motto rodziny Portmaine brzmi: Wyzwania to dla nas sens życia.Deene uniósł blond brew. Wymyśliłeś to na potrzeby chwili.Jesteś z północy, więc założę się, że wasze mottobrzmi: Bogu dzięki za życzliwe owieczki , albo coś w tym stylu.Ben o mało się nie roześmiał, pomimo powagi sytuacji. Westhaven, czy uda ci się zdobyć coś bardziej odżywczego niż ciasteczka? Maggie musiodzyskać siły.Deene, jeśli po usłyszeniu mojej propozycji będziesz miał ochotę wyzwać mnie napojedynek, proszę cię, pamiętaj, że próbujemy ocalić honor damy, a raczej kilku dam.Wargi Deene a zadrgały. To się staje coraz ciekawsze.Usiądziemy?Westhaven rzucił ostatnie spojrzenie na ogród.Książę szedł, trzymając żonę za rękę, adrugim ramieniem obejmował córkę.Maggie wyglądała słodko i nieśmiało, jak jedenastolatka. Chodzmy stąd. Deene wziął Bena za ramię. Będziesz się mógł na nią gapić dowoli przez resztę życia, pod warunkiem że zrobisz na niej stosowne wrażenie, uwalniając pewnądamę z opresji.Westhaven poprowadził Bena z drugiej strony.Posadzili go na sofie, a sami rozsiedli się nafotelach [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
. Płacić Cecily? Nie, oszukiwać tatę.Jak mogłaś to znieść?Księżna zmarszczyła brwi. Przyprowadziłaś mnie tutaj tylko po to, żeby usłyszeć odpowiedz na to pytanie, Maggie?Spodziewałam się, że zamierzasz natrzeć mi uszu, mówiąc łagodnie. Dlaczego miałabym to zrobić?Szły ramię w ramię, tworząc idealny wizerunek dam podczas sielskiej przechadzki, aleserce Maggie nie przestawało dziko tłuc się w piersi. Musiałam znalezć jakiś sposób, żeby chronić nas obie odpowiedziała księżna.Wiem, że myślisz sobie teraz, iż izolowałam cię od własnej matki, od kobiety, która nosiła cię podsercem i opiekowała się tobą w niemowlęctwie.Tylko że w głębi ducha, i serca, zawszewiedziałam, że jeśli się spotkacie, nawet na jedno popołudnie, to może nigdy cię już więcej niezobaczę.Nawet jeśli ona nie zabierze mi ciebie w sensie fizycznym, to cię.zbruka.Zwątpieniemwe własne siły, zamętem w myślach albo czymś jeszcze gorszym.Nie oczekuję, że się z tympogodzisz, ale proszę, uwierz mi, że mówię uczciwie.Kobieta idąca obok Maggie wyglądała jak księżna Moreland.Miała takie same zieloneoczy, tę samą patrycjuszowską urodę i nieskazitelne maniery, ale była o wiele bardziej ludzka niżwcześniej, a przy tym emanowała pełnym godności smutkiem, w który nie sposób było nieuwierzyć. Zgadzam się z tobą odpowiedziała Maggie powoli. Cecily nie ma honoru.Księżna rzuciła jej nieodgadnione spojrzenie. Twój ukochany papcio, którego kocham nad życie, powiedziałby, że nikt nie oczekujeod kobiety, że będzie kierować się honorem.Ale między nami mówiąc, Maggie, wcale się z nim niezgadzam.Miałaś rację, mówiąc, że nie mogłam mu przekazać tej sprawy. Bałaś się, że Cecily znowu się z nim zwiąże?Niespełna godzinę temu to pytanie byłoby nie do pomyślenia. Nie w tym sensie. Księżna pochyliła się, by powąchać pózno rozkwitłego żonkila.Dobrze to ujęłaś.Wykorzystałaby wszelkie kontakty do swoich celów.Twojemu ojcu czasami braksubtelności.Nigdy nie bywał subtelny. Chcesz powiedzieć, że próbowałby to załatwić wprost? Najprawdopodobniej tak, a ona postarałaby się, żeby go nakryto z bronią albo w jejtowarzystwie w całkiem nieodpowiedniej pozie, najlepiej w przeddzień twojego debiutu.Maggie szła obok księżnej, mając wrażenie, że jej świat zupełnie oszalał. Próbowałaś mnie przed nią chronić, a ja cały czas myślałam, że chronię ciebie i księcia.Mimo tych słów serce Maggie dalej tłukło się w piersi, a jakieś niezrozumiałe napięcienakręcało się coraz mocniej, jak sprężyna zegara. Nie wiem, co o tym wszystkim myśleć, ale jedno jest pewne.Nie można pozwolić, byCecily skazała moją siostrę na życie w rozpuście.Z drugiej strony, nie może dalej wykorzystywaćtej rodziny. Maggie. Jej Wysokość mrugnęła w stronę samotnego żonkila. Może wystarczy,żeby Cecily nie mogła wykorzystywać ciebie? Mam mnóstwo pieniędzy odpowiedziała Maggie.Pierwszy raz przyznała się do tegoswoim książęcym rodzicom. Naprawdę mnóstwo.Wykorzystywała mnie, ale nie chodziło opieniądze. Moja najdroższa. Księżna spojrzała jej w oczy, a Maggie z przerażeniem ujrzała, żeona płacze. Teraz już wszystko rozumiem.Odrzucałaś wszystkich zalotników, bo Cecilyszantażowałaby cię także i po ślubie.Nie utrzymujesz kontaktów towarzyskich, jak przystało naosobę z twojej sfery, żeby ta kobieta nie mogła wykorzystać twoich znajomości przeciwko tobie.Ten strach przenika każdą sferę twojego życia.Wyprowadziłaś się z rodzinnego domu, żeby lepiejradzić sobie z jej knowaniami.Widzę to teraz, Maggie, i rozumiem, dlaczego nie mogłaś zaufać animnie, ani twojemu ojcu, i nie poprosiłaś nas o pomoc.Kochanie, jest mi naprawdę ogromnieprzykro.Ból rozsadzający pierś Maggie o mało jej nie zadusił, ale księżna jeszcze nie skończyła. Pozwól, żeby twój hrabia zajął się Cecily, Maggie.To jego powinność.Słuszniepowiadomił księcia o wszystkim.Tacy mężczyzni, jak nasi, muszą chronić swoje kobiety, a mymusimy im na to pozwolić. Ale Cecily nie można zaufać odpowiedziała Maggie, z trudem przełykając ślinę, żebypozbyć się bólu w gardle. Oni nie znają jej tak dobrze, jak my, i nie będą wystarczająco czujni,żeby przewidzieć jej podstępy. Twoja matka trafiła w końcu na lepszego od siebie.Hazelton ją przechytrzy, samazobaczysz. W głosie księżnej brzmiała niezachwiana pewność.Maggie zamknęła oczy i z trudem szepnęła: Ona nie jest moją matką.Ta okropna, fałszywa, samolubna, nienormalna kobieta nie jestmoją matką.Stanęła wśród purpurowych tulipanów z twarzą zalaną łzami.Po chwili poczuła, jakobejmują ją szczupłe ramiona i delikatna dłoń gładzi ją po włosach. Oczywiście, że nie, moja kochana odpowiedziała księżna z dumą w głosie. Jajestem twoją matką.Jego Książęca Mość jest twoim ojcem, a ty jesteś naszą córką. 10Ben stał w oknie salonu i nie rozglądał się na boki, żeby nie widzieć obok siebie trzechdorosłych mężczyzn, na których twarzach malował się taki sam niepokój, jaki go teraz dławił.Wkońcu Westhaven odważył się pierwszy: Albo wszyscy nabraliśmy upodobania do czerwonych tulipanów, albo ktoś powinienpójść po damy i je tu sprowadzić.Chyba żadna z nich nie wzięła ze sobą chusteczki.Deene zacisnął wargi. Wyznanie miłości, takie jest znaczenie czerwonych tulipanów.Książę uśmiechnął się półgębkiem. Oj, młodzi, młodzi.Mało z butów nie wyskoczycie na widok sentymentalnych kobiet.Pójdę tam, bo i mnie zbiera się na wyznania.Odstawił kieliszek i wyszedł. Małżeństwo oświadczył Westhaven wymaga szczególnego rodzaju odwagi.Zaczynam dochodzić do wniosku, że kawaleryjskie doświadczenie księcia całkiem niezle mu sięprzydaje. Chodzcie. Ben wziął ich pod ramię, ale żaden nawet nie drgnął. Do tej szarży niepotrzeba mu publiki.Chciałbym wam przedstawić kilka pomysłów.Jeśli wam się spodobają, torazem będzie nam go łatwiej przekonać.Westhaven uśmiechnął się, kubek w kubek jak ojciec. Nie licz na to.Windhamowie potrafią stawać okoniem ot, tak sobie, dla sportu.Ben nie był pewny, czy to ma być żart, czy ostrzeżenie. Motto rodziny Portmaine brzmi: Wyzwania to dla nas sens życia.Deene uniósł blond brew. Wymyśliłeś to na potrzeby chwili.Jesteś z północy, więc założę się, że wasze mottobrzmi: Bogu dzięki za życzliwe owieczki , albo coś w tym stylu.Ben o mało się nie roześmiał, pomimo powagi sytuacji. Westhaven, czy uda ci się zdobyć coś bardziej odżywczego niż ciasteczka? Maggie musiodzyskać siły.Deene, jeśli po usłyszeniu mojej propozycji będziesz miał ochotę wyzwać mnie napojedynek, proszę cię, pamiętaj, że próbujemy ocalić honor damy, a raczej kilku dam.Wargi Deene a zadrgały. To się staje coraz ciekawsze.Usiądziemy?Westhaven rzucił ostatnie spojrzenie na ogród.Książę szedł, trzymając żonę za rękę, adrugim ramieniem obejmował córkę.Maggie wyglądała słodko i nieśmiało, jak jedenastolatka. Chodzmy stąd. Deene wziął Bena za ramię. Będziesz się mógł na nią gapić dowoli przez resztę życia, pod warunkiem że zrobisz na niej stosowne wrażenie, uwalniając pewnądamę z opresji.Westhaven poprowadził Bena z drugiej strony.Posadzili go na sofie, a sami rozsiedli się nafotelach [ Pobierz całość w formacie PDF ]