[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Młóciła na oślep rękami, wściekła i rozdygotana z oburzenia.Ciężkie ramię spoczęło na jej łopatkach.- Ostatni odważny, który śmiał mnie tknąć, cały kwartałwylizywał się z ran w szpitalu!- Czyli obeszłaś się z nim łagodnie, hmm?Pisnęła przenikliwie; koń zadreptał w bok, spłoszony.- Tylko mnie tknij, to potnę cię na małe kawałeczki,a nędzne truchło rozrzucę na cztery wiatry!- Prosiłaś się o to, od kiedy zobaczyłem cię po raz pierwszy.Sama mnie do tego popchnęłaś.- Plask - Prowokowałaś.- Plask - Biłaś mnie, chociaż mama ci mówiła, że nie wypada podnosić ręki na mężczyznę.- Plask - Poiłaś świństwem,po którym poprzestawiały mi się organy życiowe.- Plask -Z twojej winy nie pamiętam tego, co powinno być pamiętnymwieczorem.- Plask - Zostawiłaś mnie samego i musiałem zatobą tęsknić.- Plask - Przez ciebie dniami i nocami włóczyłem się po dokach, próbując cię odnalezć.- Przestań! Już dość! - Szloch wezbrał jej w krtani, nie tyle z bólu, co z upokorzenia.- Nie puszczę, dopóki nie przeprosisz.- Ale w jego słowach brakowało wcześniejszego przekonania; Sheridan wydało się, że słyszy w nim nutę żalu.Wyglądało na to, że tobył ostatni klaps.- Nie przeproszę! Nie przeproszę! - Po policzku spłynę-ła jej jedna, wielka jak groch łza.czytelniczkascandalous- Psiakrew - mruknął Nicholas, posadził sobie Sheridan nakolanach i przygarnął do piersi.- Boże, tak cię przepraszam.-Głos mu się załamał.- Nie wiem, co we mnie wstąpiło.Jatylko.- Potrząsnął głową, trzymając dziewczynę w ramionach, i ukrył twarz w jej włosach.- Proszę, wybacz mi.Sheridan ściskało się serce.Podejrzewała, że silna wola zawsze będzie ją zawodzić, gdy w grę wchodził ten mężczyzna.Pociągnęła nosem, zła na siebie za tę słabość.Nie chciała sięrozbeczeć.Nie cierpiała płaczliwych kobiet i ślubowała sobie, że sama nigdy nie będzie się tak zachowywać.Ale nieumiała się powstrzymać.Azy ciurkiem lały się jej po policzkach i ani im się śniło obeschnąć.Nicholas mocniej objął ją ramieniem.- Zrobiłem ci krzywdę, Danny? Proszę, nie płacz.Uderzmnie.Spoliczkuj.Zrób coś.Serce mi pęka.Wytarła mokrą twarz o jego świeżą koszulę, dławionaszlochem.- I dobrze ci tak - usta jej zadrżały - ty brutalu.- Wiem, nie ma pod słońcem szkaradniejszego potworaode mnie.- Delikatnie ujął ją pod brodę i uniósł jej twarz.Skruszone spojrzenie szmaragdowych oczu zaparło jejdech w piersi.Znała je teraz równie dobrze, jak swoje własne serce, a ono już tamtej feralnej nocy w dokach wiedziało,że nigdy nie będzie godną przeciwniczką dla tego mężczyzny.Za bardzo w nią wrósł, stał się cząstką niej samej, jej duszyi serca, jakkolwiek gorąco pragnęłaby temu zaprzeczyć.Delikatnie otarł jej łzę z policzka.- Powiedz, co mam zrobić, żeby ci to wynagrodzić.Zrobię wszystko, co tylko zechcesz.W porywie złości chciała powiedzieć, żeby rzucił się do Tamizy, dla pewności wieszając sobie u szyi cały Londyn.Stęsknione ciało podpowiadało jednak zupełnie inną odpowiedz.- Właściwie to mógłbyś.mógłbyś mnie pocałować - szepnęła pełna wyczekiwania.Zmysły w niej zawrzały i uświadomiła sobie, że wszystkie gniewne, przekorne słowa, którymiczytelniczkascandalousgo raczyła, miały w zamyśle skłonić go do konkretnej reakcji.Chciała, żeby jej dotykał.Chciała emocji.Chciała jego.Tylko jego.- Proszę.%7łeby tak nie bolało.Na usta wypłynął mu rozbrajający, chłopięcy uśmiech,który oczarował ją tak, jakby widziała go na twarzy Nicholasa po raz pierwszy.- Pamiętam, że mnie ktoś nie odmówił całusa na złagodzenie bólu.Niezapomnianego całusa.Zobaczmy, czy udami się odpłacić tą samą monetą.Sheridan nieświadomie zwilżyła językiem usta.Wpatrywała się w Nicholasa, gdy pochylał nad nią twarz, tak zafascynowana, że świat jakby się rozpłynął i przez tę jednąchwilę byli jedynymi ludzmi na ziemi.W chwili gdy musnąłwargami jej usta, przymknęła powieki.Błogość.Czysta, obezwładniająca, niebiańska błogość [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Młóciła na oślep rękami, wściekła i rozdygotana z oburzenia.Ciężkie ramię spoczęło na jej łopatkach.- Ostatni odważny, który śmiał mnie tknąć, cały kwartałwylizywał się z ran w szpitalu!- Czyli obeszłaś się z nim łagodnie, hmm?Pisnęła przenikliwie; koń zadreptał w bok, spłoszony.- Tylko mnie tknij, to potnę cię na małe kawałeczki,a nędzne truchło rozrzucę na cztery wiatry!- Prosiłaś się o to, od kiedy zobaczyłem cię po raz pierwszy.Sama mnie do tego popchnęłaś.- Plask - Prowokowałaś.- Plask - Biłaś mnie, chociaż mama ci mówiła, że nie wypada podnosić ręki na mężczyznę.- Plask - Poiłaś świństwem,po którym poprzestawiały mi się organy życiowe.- Plask -Z twojej winy nie pamiętam tego, co powinno być pamiętnymwieczorem.- Plask - Zostawiłaś mnie samego i musiałem zatobą tęsknić.- Plask - Przez ciebie dniami i nocami włóczyłem się po dokach, próbując cię odnalezć.- Przestań! Już dość! - Szloch wezbrał jej w krtani, nie tyle z bólu, co z upokorzenia.- Nie puszczę, dopóki nie przeprosisz.- Ale w jego słowach brakowało wcześniejszego przekonania; Sheridan wydało się, że słyszy w nim nutę żalu.Wyglądało na to, że tobył ostatni klaps.- Nie przeproszę! Nie przeproszę! - Po policzku spłynę-ła jej jedna, wielka jak groch łza.czytelniczkascandalous- Psiakrew - mruknął Nicholas, posadził sobie Sheridan nakolanach i przygarnął do piersi.- Boże, tak cię przepraszam.-Głos mu się załamał.- Nie wiem, co we mnie wstąpiło.Jatylko.- Potrząsnął głową, trzymając dziewczynę w ramionach, i ukrył twarz w jej włosach.- Proszę, wybacz mi.Sheridan ściskało się serce.Podejrzewała, że silna wola zawsze będzie ją zawodzić, gdy w grę wchodził ten mężczyzna.Pociągnęła nosem, zła na siebie za tę słabość.Nie chciała sięrozbeczeć.Nie cierpiała płaczliwych kobiet i ślubowała sobie, że sama nigdy nie będzie się tak zachowywać.Ale nieumiała się powstrzymać.Azy ciurkiem lały się jej po policzkach i ani im się śniło obeschnąć.Nicholas mocniej objął ją ramieniem.- Zrobiłem ci krzywdę, Danny? Proszę, nie płacz.Uderzmnie.Spoliczkuj.Zrób coś.Serce mi pęka.Wytarła mokrą twarz o jego świeżą koszulę, dławionaszlochem.- I dobrze ci tak - usta jej zadrżały - ty brutalu.- Wiem, nie ma pod słońcem szkaradniejszego potworaode mnie.- Delikatnie ujął ją pod brodę i uniósł jej twarz.Skruszone spojrzenie szmaragdowych oczu zaparło jejdech w piersi.Znała je teraz równie dobrze, jak swoje własne serce, a ono już tamtej feralnej nocy w dokach wiedziało,że nigdy nie będzie godną przeciwniczką dla tego mężczyzny.Za bardzo w nią wrósł, stał się cząstką niej samej, jej duszyi serca, jakkolwiek gorąco pragnęłaby temu zaprzeczyć.Delikatnie otarł jej łzę z policzka.- Powiedz, co mam zrobić, żeby ci to wynagrodzić.Zrobię wszystko, co tylko zechcesz.W porywie złości chciała powiedzieć, żeby rzucił się do Tamizy, dla pewności wieszając sobie u szyi cały Londyn.Stęsknione ciało podpowiadało jednak zupełnie inną odpowiedz.- Właściwie to mógłbyś.mógłbyś mnie pocałować - szepnęła pełna wyczekiwania.Zmysły w niej zawrzały i uświadomiła sobie, że wszystkie gniewne, przekorne słowa, którymiczytelniczkascandalousgo raczyła, miały w zamyśle skłonić go do konkretnej reakcji.Chciała, żeby jej dotykał.Chciała emocji.Chciała jego.Tylko jego.- Proszę.%7łeby tak nie bolało.Na usta wypłynął mu rozbrajający, chłopięcy uśmiech,który oczarował ją tak, jakby widziała go na twarzy Nicholasa po raz pierwszy.- Pamiętam, że mnie ktoś nie odmówił całusa na złagodzenie bólu.Niezapomnianego całusa.Zobaczmy, czy udami się odpłacić tą samą monetą.Sheridan nieświadomie zwilżyła językiem usta.Wpatrywała się w Nicholasa, gdy pochylał nad nią twarz, tak zafascynowana, że świat jakby się rozpłynął i przez tę jednąchwilę byli jedynymi ludzmi na ziemi.W chwili gdy musnąłwargami jej usta, przymknęła powieki.Błogość.Czysta, obezwładniająca, niebiańska błogość [ Pobierz całość w formacie PDF ]