[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sięgam poubrania przygotowane dla mnie przez Unę i nabieram pewności, że zaszła jakaś pomyłka.Albo ktoś popełnił błąd, albo chce się niezle zabawić moim kosztem. Rozdział 21- Nie zostawiłaś mi wszystkiego, co trzeba! Nie ma tu.tylu rzeczy!Una niesie tacę pełną chleba oraz rozmaitych serów i owoców.Stawia ją na stoliku obokłóżka i siada przy mnie.Ma na sobie delikatną liliową tunikę - identyczną, jaką włożyłam ja -która otula całą jej sylwetkę i opada aż do ziemi.Pod tym strojem wyraznie rysują się kobiecekształty Uny.Zaczynam zdawać sobie sprawę, że takiego ubrania raczej nie dostałam przezpomyłkę.Una obrzuca mnie uważnym spojrzeniem.- Nie wydaje mi się, żeby czegoś brakowało.Czuję, że policzki płoną mi ze wstydu.- Ale tych ubrań jest za mało.Una z uśmiechem pochyla głowę.- Dostałaś bieliznę i tunikę.Czego jeszcze potrzebujesz?Wstaję na lekko drżących nogach i czekam, aż przestanie mi się kręcić w głowie.- No.przydałyby się.może spodnie.albo suknia.Oczywiście buty i pończochy, chybaże mam chodzić boso.- Lia.- Wzdrygam się na dzwięk swojego imienia.- Właśnie.Czy mogę mówić dociebie "Lia"? Brzmi znacznie mniej oficjalnie niż "Amalia.Przytakuję, a Una mówi dalej.- Przy wyjściu z pokoju dam ci sandały, ale teraz, kiedy jesteś w obrębie Pałacu, nicinnego ci się nie przyda.Poza tym - dodaje, unosząc brwi - zabrałam twoje rzeczy do prania,ileż tego jest! Czy nie jest ci niewygodnie? Chyba cały czas masz skrępowane ruchy?Nic na to nie poradzę - czuję się trochę dotknięta.Zawsze uważałam się za niezależnąmłodą kobietę, obecnie tym bardziej niezależną, że niezwiązaną rygorami Wycliffe, a tu Unawywraca moje wyobrażenie do góry nogami.Udaję, że nie słyszałam pytania, prostuję plecy i staram się nie mówić naburmuszonymtonem.- Dobrze, ale proszę zwrócić mi moje ubrania, na wypadek gdyby okazały się potrzebne.Una rusza w kierunku wyjścia.- Przyniosę ci je, a ty zjedz śniadanie. Nim zamknie drzwi za sobą, wołam:- Musisz wiedzieć, że do jazdy konnej zawsze zakładam bryczesy, nie spódnice!Wychodząc, Una rzuca mi znaczący uśmiech.Mam wrażenie, że uważa mój styl życia zapurytański i śmieszny.* * *- Luisa chciałaby się z tobą zobaczyć - mówi Una.- Podobnie jak twój przewodnik,Edmund, chociaż on ma, jak rozumiem, pewne sprawy do załatwienia.Idziemy długim, murowanym krużgankiem, przykrytym jedynie dachem.Przypomina mipasaże, jakie widziałam w rezydencjach we Włoszech, kiedy podróżowałam z ojcem.Una nic nie wspomina o Soni, zapewne przez delikatność.Jednak to właśnie myśl o Sonijest teraz dla mnie największym ciężarem.- A co z moją drugą przyjaciółką? - idąc, odwracam się do Uny z nadzieją, że w wyraziejej twarzy dojrzę jakąś wymowną wskazówkę, coś, czego nie zawrze w słowach.Una wzdycha, przyglądając mi się bacznie.Zastanawiam się, czy będzie wolałarozmawiać ze mną szczerze czy delikatnie.- Lia, Sonia jest chora, a o szczegółach poinformuje cię brat Markov.Dzięki swojejpozycji na pewno i tak będzie wiedział znacznie więcej niż ja.Brat Markov.Rozważam to określenie i niejasną uwagę na temat pozycji Dimitriego, alemimo to na pierwszy plan wysuwa się Sonia.- Mogę się z nią zobaczyć?- Nie dzisiaj - odmawia Una.Mówi tak kategorycznym tonem, że nawet nie próbuję jejprzekonać.Lepiej poproszę Dimitriego.Una zwraca spojrzenie ku zbliżającemu się krużgankiem mężczyznie.Ma wydatne wargi,na których błąka się szelmowski uśmieszek.Założył obcisłe spodnie i dopasowaną białąbluzę.- Dzień dobry, Una.- Fenris! Dzień dobry! - Moja opiekunka najwyrazniej z nim flirtuje.Kiedy oddalamy się na bezpieczną odległość, zwracam się do Uny z pytaniem:- Kto to był?- Jeden z Braci.Należy do bardziej.osławionych w ich szeregach.Tak naprawdę niemam zamiaru się z nim umawiać, ale z powodu jego reputacji chciałabym odpłacić mupodobną monetą [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl