[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Anitę? Nie.Tamtą drugą.To ta, która wyszła do mnie do hallu. Jesteś pewien, \e to ona? Zupełnie pewien. Gdzie ją widziałeś? W mieszkaniu Lutyckiego.Co teraz zrobimy? Zawiadomimy o tym milicję.Rozdział XIIPo otrzymaniu wiadomości od Ewy, Stachowiak natychmiast przesłuchał Lutyckiego. & Więc pan nie zaprzecza, ze w dniu wczorajszym odwiedził pana w pańskimmieszkaniu pan Jacek Badecki?Lutycki uśmiechnął się. A dlaczegó\ miałbym zaprzeczać, panie majorze? Takrzeczywiście było.Pan Badecki przyszedł do mnie z polecenia pana Mierzwińskiego.Prosił,\ebym się z Mierzwińskim porozumiał& Dzisiaj się właśnie do niego wybieram. Co to za kobieta, którą Badecki zastał u pana?Kontrabasista miał zdumioną minę. Kobieta? śadnej kobiety wczoraj u mnie nie było. Pan Badecki twierdzi, \e widział u pana przystojną, postawną brunetkę.Kto to był? Ale\ słowo honoru, panie majorze& Nikogo u mnie wczoraj nie było.Jak Boga kocham.Cały wieczór sam siedziałem w domu.Jak przyszedł pan Badecki, to właśnie zakładałemstruny do kontrabasu. I twierdzi pan, ze nie było u pana nikogo? Absolutnie nikogo. Mo\e pan zapomniał? W jaki sposób mógłbym zapomnieć, co się działo wczoraj wieczorem? Nawet kieliszkawódki nie wypiłem.A jakby u mnie była taka postawna brunetka, to na pewno bym pamiętał. A jednak pan Badecki twierdzi, \e była u pana kobieta. Musiało mu się coś przywidzieć.Nie rozumiem.Nikogusieńko nie było.Po có\ miałbymsię zapierać? Nie jestem \onaty& Nie boję się \adnych plotek.Zresztą mę\czyzna nie ma sięczego wstydzić, \e go odwiedzają ładne babki. Czy pan dopiero wczoraj poznał pana Badeckiego? spytał Stachowiak. Tak.Nigdy go przedtem nie widziałem. Jakie pan odniósł wra\enie ze spotkania z nim? Jaki się panu wydał?Lutycki podniósł ramiona. No có\& Bo ja wiem& Wydał mi się taki zupełniezwyczajny.Chocia\& dodał po chwili wahania chocia\ był mo\e trochę dziwny.Takijakiś raczej nerwowy.Teraz sobie przypominam, \e mówił, \e ktoś go śledzi.Chciałem gopoczęstować herbatą, ale nie chciał.Powiedział, \e się bardzo śpieszy.Zerwał się i wyszedł.Straszny nerwus.Prawdę mówiąc, to ja takich ludzi nie lubię.Niedobrze na mnie działają.Wolę spokojniejszych, bardziej zrównowa\onych. Oczywiście, oczywiście przytaknął Stachowiak. Pan jest muzykiem, prawda? Tak.Gram na kontrabasie.Właśnie mamy wyjechać z Kaziem Mierzwińskim i jeszczeinnymi kolegami na koncerty za granicę.Takie małe artystyczne tournee.Pogramykapitalistom za dewizy. Czy zna pan pana Madejskiego? Madejski& Madejski& Nie przypominam sobie.Mo\e kiedyś spotkałem człowieka otym nazwisku, ale pamiętam. W ka\dym razie to nie jest pański bliski znajomy? Na pewno nie. Czy dawno mieszka pan na Toruńskiej? O, ju\ będzie chyba osiem lat.Stachowiak zapalił papierosa, odsunął się od biurka i głęboko zaciągnął się dymem. Więc pan stanowczo twierdzi, \e wczoraj u pana mieszkaniu nie było \adnej kobiety?Lutycki roześmiał się. No, słowo daję, \e nie było mnie kobiety.Bardzo \ałuję, ale niebyło.To jakieś nieporozumienie. Dziękuję powiedział Stachowiak. To na razie wszystko.Przepraszam, ze pananiepokoiłem. Nie szkodzi.A mo\e mi pan major powie, o jaką babkę chodzi? Mo\e ja ją znam? Je\elicoś mogę pomóc milicji, to bardzo chętnie. Dziękuję za dobre chęci uśmiechnął się Stachowiak. Ale na razie nic mi pan niemo\e pomóc.Mo\e w pózniejszym terminie skontaktujemy się jeszcze z panem. Zawsze do usług.Po południu Stachowiak zadzwonił do Ewy i umówił się z nią w Nowym Zwiecie.Zamówił kawę i powtórzył jej swoją rozmowę z Lutyckim. Co pani o tym myśli? Myślę, \e kręcą.Najwyrazniej chcą zrobić z Jacka wariata. Hm Stachowiak otworzył papierośnicę i poczęstował Ewę. Mą\ pani jestniewątpliwie bardzo wyczerpany nerwowo. Ale nie do tego stopnia, \eby miewał halucynacje. Czy pani jest pewna, \e mo\emy wykluczyć taką ewentualność?Spojrzała na niego agresywnie. Panie majorze. Proszę mi wybaczyć uśmiechnął się przepraszająco ale w tego rodzaju sprawiemusimy brać pod uwagę ka\dą mo\liwość.Zachowanie się pani mę\a budzi powa\ne obawyco do stanu jego systemu nerwowego.Przyzna pani, \e ta scena w Szczęśliwicach&Ewa przygryzła dolną wargę. No tak& w tym wypadku okazał zupełny brak opanowania.Przyznaję, \e Jacek jest ostatnio potwornie roztrzęsiony.Nie sądzę jednak& Miałbym do pani ogromną prośbę przerwał Stachowiak. Niech pani zaniedbanawet trochę swoje obowiązki zawodowe i niech się pani zaopiekuje mę\em.Nie chcę panistraszyć, ale je\eli popełni jakieś głupstwo, to mo\e mu grozić niebezpieczeństwo.Sprawajest chyba powa\niejsza, ni\ to się mo\e zdawać.Proszę uwa\ać na mę\a i proszę donosićnam o ka\dym nowym wydarzeniu. Przecie\ to robię. Tak.Wiem.Jestem pani bardzo wdzięczny.Drugie przesłuchanie Leona Madejskiego odbyło się w atmosferze du\o mniejszej kurtuazji.Stachowiak zadawał pytania tonem oschłym, urzędowym i nie bawił się w \adne uprzejmości.Raz jeszcze dokładnie wypytywał o personalia i o powiązania rodzinne. Przecie\ ju\ mnie pan o to wszystko pytał powiedział zdziwiony Madejski. To mc nie szkodzi.Proszę się nie dziwić, tylko odpowiadać na moje pytania. Ale\ dobra, dobra.Mogę odpowiadać i dziesięć razy. Był pan w Zakopanem? Pewnie, \e byłem.Nie raz. Ale ja pytam, czy był pan w Zakopanem teraz tym roku, niedawno. Byłem.Miałem kurs do Zakopanego.Zastępowałem kolegę. Kiedy to było? Gdzieś na początku stycznia [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
. Anitę? Nie.Tamtą drugą.To ta, która wyszła do mnie do hallu. Jesteś pewien, \e to ona? Zupełnie pewien. Gdzie ją widziałeś? W mieszkaniu Lutyckiego.Co teraz zrobimy? Zawiadomimy o tym milicję.Rozdział XIIPo otrzymaniu wiadomości od Ewy, Stachowiak natychmiast przesłuchał Lutyckiego. & Więc pan nie zaprzecza, ze w dniu wczorajszym odwiedził pana w pańskimmieszkaniu pan Jacek Badecki?Lutycki uśmiechnął się. A dlaczegó\ miałbym zaprzeczać, panie majorze? Takrzeczywiście było.Pan Badecki przyszedł do mnie z polecenia pana Mierzwińskiego.Prosił,\ebym się z Mierzwińskim porozumiał& Dzisiaj się właśnie do niego wybieram. Co to za kobieta, którą Badecki zastał u pana?Kontrabasista miał zdumioną minę. Kobieta? śadnej kobiety wczoraj u mnie nie było. Pan Badecki twierdzi, \e widział u pana przystojną, postawną brunetkę.Kto to był? Ale\ słowo honoru, panie majorze& Nikogo u mnie wczoraj nie było.Jak Boga kocham.Cały wieczór sam siedziałem w domu.Jak przyszedł pan Badecki, to właśnie zakładałemstruny do kontrabasu. I twierdzi pan, ze nie było u pana nikogo? Absolutnie nikogo. Mo\e pan zapomniał? W jaki sposób mógłbym zapomnieć, co się działo wczoraj wieczorem? Nawet kieliszkawódki nie wypiłem.A jakby u mnie była taka postawna brunetka, to na pewno bym pamiętał. A jednak pan Badecki twierdzi, \e była u pana kobieta. Musiało mu się coś przywidzieć.Nie rozumiem.Nikogusieńko nie było.Po có\ miałbymsię zapierać? Nie jestem \onaty& Nie boję się \adnych plotek.Zresztą mę\czyzna nie ma sięczego wstydzić, \e go odwiedzają ładne babki. Czy pan dopiero wczoraj poznał pana Badeckiego? spytał Stachowiak. Tak.Nigdy go przedtem nie widziałem. Jakie pan odniósł wra\enie ze spotkania z nim? Jaki się panu wydał?Lutycki podniósł ramiona. No có\& Bo ja wiem& Wydał mi się taki zupełniezwyczajny.Chocia\& dodał po chwili wahania chocia\ był mo\e trochę dziwny.Takijakiś raczej nerwowy.Teraz sobie przypominam, \e mówił, \e ktoś go śledzi.Chciałem gopoczęstować herbatą, ale nie chciał.Powiedział, \e się bardzo śpieszy.Zerwał się i wyszedł.Straszny nerwus.Prawdę mówiąc, to ja takich ludzi nie lubię.Niedobrze na mnie działają.Wolę spokojniejszych, bardziej zrównowa\onych. Oczywiście, oczywiście przytaknął Stachowiak. Pan jest muzykiem, prawda? Tak.Gram na kontrabasie.Właśnie mamy wyjechać z Kaziem Mierzwińskim i jeszczeinnymi kolegami na koncerty za granicę.Takie małe artystyczne tournee.Pogramykapitalistom za dewizy. Czy zna pan pana Madejskiego? Madejski& Madejski& Nie przypominam sobie.Mo\e kiedyś spotkałem człowieka otym nazwisku, ale pamiętam. W ka\dym razie to nie jest pański bliski znajomy? Na pewno nie. Czy dawno mieszka pan na Toruńskiej? O, ju\ będzie chyba osiem lat.Stachowiak zapalił papierosa, odsunął się od biurka i głęboko zaciągnął się dymem. Więc pan stanowczo twierdzi, \e wczoraj u pana mieszkaniu nie było \adnej kobiety?Lutycki roześmiał się. No, słowo daję, \e nie było mnie kobiety.Bardzo \ałuję, ale niebyło.To jakieś nieporozumienie. Dziękuję powiedział Stachowiak. To na razie wszystko.Przepraszam, ze pananiepokoiłem. Nie szkodzi.A mo\e mi pan major powie, o jaką babkę chodzi? Mo\e ja ją znam? Je\elicoś mogę pomóc milicji, to bardzo chętnie. Dziękuję za dobre chęci uśmiechnął się Stachowiak. Ale na razie nic mi pan niemo\e pomóc.Mo\e w pózniejszym terminie skontaktujemy się jeszcze z panem. Zawsze do usług.Po południu Stachowiak zadzwonił do Ewy i umówił się z nią w Nowym Zwiecie.Zamówił kawę i powtórzył jej swoją rozmowę z Lutyckim. Co pani o tym myśli? Myślę, \e kręcą.Najwyrazniej chcą zrobić z Jacka wariata. Hm Stachowiak otworzył papierośnicę i poczęstował Ewę. Mą\ pani jestniewątpliwie bardzo wyczerpany nerwowo. Ale nie do tego stopnia, \eby miewał halucynacje. Czy pani jest pewna, \e mo\emy wykluczyć taką ewentualność?Spojrzała na niego agresywnie. Panie majorze. Proszę mi wybaczyć uśmiechnął się przepraszająco ale w tego rodzaju sprawiemusimy brać pod uwagę ka\dą mo\liwość.Zachowanie się pani mę\a budzi powa\ne obawyco do stanu jego systemu nerwowego.Przyzna pani, \e ta scena w Szczęśliwicach&Ewa przygryzła dolną wargę. No tak& w tym wypadku okazał zupełny brak opanowania.Przyznaję, \e Jacek jest ostatnio potwornie roztrzęsiony.Nie sądzę jednak& Miałbym do pani ogromną prośbę przerwał Stachowiak. Niech pani zaniedbanawet trochę swoje obowiązki zawodowe i niech się pani zaopiekuje mę\em.Nie chcę panistraszyć, ale je\eli popełni jakieś głupstwo, to mo\e mu grozić niebezpieczeństwo.Sprawajest chyba powa\niejsza, ni\ to się mo\e zdawać.Proszę uwa\ać na mę\a i proszę donosićnam o ka\dym nowym wydarzeniu. Przecie\ to robię. Tak.Wiem.Jestem pani bardzo wdzięczny.Drugie przesłuchanie Leona Madejskiego odbyło się w atmosferze du\o mniejszej kurtuazji.Stachowiak zadawał pytania tonem oschłym, urzędowym i nie bawił się w \adne uprzejmości.Raz jeszcze dokładnie wypytywał o personalia i o powiązania rodzinne. Przecie\ ju\ mnie pan o to wszystko pytał powiedział zdziwiony Madejski. To mc nie szkodzi.Proszę się nie dziwić, tylko odpowiadać na moje pytania. Ale\ dobra, dobra.Mogę odpowiadać i dziesięć razy. Był pan w Zakopanem? Pewnie, \e byłem.Nie raz. Ale ja pytam, czy był pan w Zakopanem teraz tym roku, niedawno. Byłem.Miałem kurs do Zakopanego.Zastępowałem kolegę. Kiedy to było? Gdzieś na początku stycznia [ Pobierz całość w formacie PDF ]