[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Helena skuliła się w ramionach Jake a; wyglądałajak szczęśliwe, półśpiące dziecko.Taksówka skręciła w Piątą Aleję.Malone znowuwyjrzał przez okno.To była ta Aleja, którą na dachach autobusów jezdzilibohaterowie i bohaterki wszystkich opowieści zamieszczanych w czasopismachczytywanych w poczekalniach u dentystów.Też jej nie lubił.Zaczął padaćkwietniowy deszcz, rzadki, siekący i pewnie zimny.Malone przymknął oczy iwyobraził sobie Michigan Avenue albo nawet State Street o tej porze [Ulice wChicago - przyp.tłum.] - bez względu na to, czy padało, czy też nie padało.Wyobrażał sobie, że tam jest.Oto taksówka jedzie na południe, wkierunku Michigan, przejeżdża most, zatrzymuje się na Randolph Street przedczerwonym światłem.Tam, za Randolph Street, jest Grant Park, błyszczy taflajeziora, teraz zimna i szara, ale pewnie zaraz zabłyśnie ciepłym blaskiemsłońca.Samochód skręca na zachód, na Madison Street, i zatrzymuje się przednastępnymi światłami.A potem.Ktoś nim potrząsnął.Otworzył jedno oko i powiedział:- Zmieniłem zdanie.Zawiezcie mnie do Joe ego Anioła, do BaruRatuszowego, na Clark.- Jesteś teraz w Nowym Jorku - powiedział Jake, znowu potrząsającMalone em.Malone zamrugał, wytoczył się z taksówki i powiedział:- Tak.i w tym właśnie cały problem.Jake niósł Helenę przez recepcję, wprawiając w zdumienie urzędnika izaskakując chłopca w windzie.Zielona szyfonowa suknia zwisała podarta, a twarzHeleny była brudna.Helena zasnęła.Dopilnował, by Malone wysiadł na odpowiednimpiętrze i poszedł prosto do swojego pokoju, a potem zaniósł Helenę do ichapartamentu.Zmył jej twarz ciepłą wodą i Helena obudziła się.Powiedziałasennie:- Dennis Morrison z pewnością znał ten lombard.Jednak on nie mógłzanieść tam biżuterii Berty.W jaki sposób zdobyła ją Gloria Garden? GloriaGarden nie mogła jej zamordować, ponieważ sama została zamordowana.A teraz ktośpróbował zamordować Dennisa.Chwiała się ze zmęczenia.Jake powiedział:- Posłuchaj.Zostaw teraz w spokoju ten cały burdel, rozumiesz? To nietwój interes.Trzymaj się z daleka od Dennisa Morrisona, nie wygłupiaj się i niewtrącaj w sprawy innych.Spojrzała na niego, teraz zupełnie rozbudzona.Dostrzegła, że byłwściekły i blady.- Nie wygłupiaj się - powiedziała.- Już w to wdepnęliśmy wtedy, gdy wnocy wzięliśmy do siebie Dennisa.Ty się o mnie nie martw.Potrafię zatroszczyćsię o siebie.- Zrób tak, jak ci powiedziałem - rzekł Jake.Spojrzał na nią.Byłablada.Razem z brudem zmył jej makijaż.Piękne włosy były teraz rozczochrane,sukienka zupełnie zniszczona, a mimo to Helena była najpiękniejszą istotą naświecie.Za wszelką cenę próbował, aby jego głos brzmiał poważnie.- Pamiętaj,że ja nie żartuję.Nie mieszaj się w to.Jednak nie była aż tak śpiąca, żeby się nie wściec.- Już teraz to również jest i moja sprawa.Bez względu na to, czy będęsię w to mieszała, czy nie.- Do diabła, Heleno.-zaczął Jake.Jej oczy zaczęły się pokrywać mgiełką i teraz patrzyła na niego przez tęmgiełkę nie wylanych łez.Kłócili się na temat, którego za wszelką cenę chciałauniknąć, zwłaszcza teraz.Gardło Jake a zacisnęło się, przestał mówić i prawie przestał oddychać.Odkąd poznali się, kłócił się z Heleną tylko raz i przyrzekł sobie, że to sięnigdy więcej nie powtórzy.A szczególnie właśnie teraz.- Jake! - wyszeptała.Podniósł ją i zaniósł do sypialni jak śpiącedziecko.Do pokoju powoli wdzierał się świt.Czasami przyjemnie kłaść się spać otej porze z Heleną u boku.Czuł się winny i chciał się usprawiedliwiać.Powinienjuż przedtem wyznać Helenie całą prawdę.To podłe, że miał przed nią tajemnice.Wiele rzeczy należało wyprostować, chciał też zadać mnóstwo pytań.Chodziło o towyjście Heleny dzisiaj wieczorem.Nie wierzył w jej opowieść, że czując sięsamotna, zadzwoniła do biura, aby wynająć mężczyznę do towarzystwa.Nie wierzyłteż w opowieść Malone a, iż został pobity przez jakichś dwóch bandziorów.Możeto wszystko należało natychmiast omówić? On powie jej o swojej książce i owszystkim, a potem zada jej swoje pytania.- Heleno - wyszeptał - Heleno, posłuchaj, chcę ci coś powiedzieć. Nie było odpowiedzi.Uniósł się na łokciu.Helena spała.No dobrze,powie jej wszystko, jak się obudzi.Wszystko wytłumaczy.Ziewnął.Może nawetspakuje się i złapie jutro ten pociąg do Chicago.Znowu ziewnął.Albo możezostanie i zobaczy, jak to wszystko się skończy.Nie będzie to miało żadnegoznaczenia, najważniejsze, by tylko Helena wiedziała o wszystkim.Usnął.Spał jakzabity.Kiedy się obudził, Heleny nie było.Zniknął również jej beżowy wełnianykostium z lisim kołnierzem i brązowy kapelusz z szerokim filcowym rondem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Helena skuliła się w ramionach Jake a; wyglądałajak szczęśliwe, półśpiące dziecko.Taksówka skręciła w Piątą Aleję.Malone znowuwyjrzał przez okno.To była ta Aleja, którą na dachach autobusów jezdzilibohaterowie i bohaterki wszystkich opowieści zamieszczanych w czasopismachczytywanych w poczekalniach u dentystów.Też jej nie lubił.Zaczął padaćkwietniowy deszcz, rzadki, siekący i pewnie zimny.Malone przymknął oczy iwyobraził sobie Michigan Avenue albo nawet State Street o tej porze [Ulice wChicago - przyp.tłum.] - bez względu na to, czy padało, czy też nie padało.Wyobrażał sobie, że tam jest.Oto taksówka jedzie na południe, wkierunku Michigan, przejeżdża most, zatrzymuje się na Randolph Street przedczerwonym światłem.Tam, za Randolph Street, jest Grant Park, błyszczy taflajeziora, teraz zimna i szara, ale pewnie zaraz zabłyśnie ciepłym blaskiemsłońca.Samochód skręca na zachód, na Madison Street, i zatrzymuje się przednastępnymi światłami.A potem.Ktoś nim potrząsnął.Otworzył jedno oko i powiedział:- Zmieniłem zdanie.Zawiezcie mnie do Joe ego Anioła, do BaruRatuszowego, na Clark.- Jesteś teraz w Nowym Jorku - powiedział Jake, znowu potrząsającMalone em.Malone zamrugał, wytoczył się z taksówki i powiedział:- Tak.i w tym właśnie cały problem.Jake niósł Helenę przez recepcję, wprawiając w zdumienie urzędnika izaskakując chłopca w windzie.Zielona szyfonowa suknia zwisała podarta, a twarzHeleny była brudna.Helena zasnęła.Dopilnował, by Malone wysiadł na odpowiednimpiętrze i poszedł prosto do swojego pokoju, a potem zaniósł Helenę do ichapartamentu.Zmył jej twarz ciepłą wodą i Helena obudziła się.Powiedziałasennie:- Dennis Morrison z pewnością znał ten lombard.Jednak on nie mógłzanieść tam biżuterii Berty.W jaki sposób zdobyła ją Gloria Garden? GloriaGarden nie mogła jej zamordować, ponieważ sama została zamordowana.A teraz ktośpróbował zamordować Dennisa.Chwiała się ze zmęczenia.Jake powiedział:- Posłuchaj.Zostaw teraz w spokoju ten cały burdel, rozumiesz? To nietwój interes.Trzymaj się z daleka od Dennisa Morrisona, nie wygłupiaj się i niewtrącaj w sprawy innych.Spojrzała na niego, teraz zupełnie rozbudzona.Dostrzegła, że byłwściekły i blady.- Nie wygłupiaj się - powiedziała.- Już w to wdepnęliśmy wtedy, gdy wnocy wzięliśmy do siebie Dennisa.Ty się o mnie nie martw.Potrafię zatroszczyćsię o siebie.- Zrób tak, jak ci powiedziałem - rzekł Jake.Spojrzał na nią.Byłablada.Razem z brudem zmył jej makijaż.Piękne włosy były teraz rozczochrane,sukienka zupełnie zniszczona, a mimo to Helena była najpiękniejszą istotą naświecie.Za wszelką cenę próbował, aby jego głos brzmiał poważnie.- Pamiętaj,że ja nie żartuję.Nie mieszaj się w to.Jednak nie była aż tak śpiąca, żeby się nie wściec.- Już teraz to również jest i moja sprawa.Bez względu na to, czy będęsię w to mieszała, czy nie.- Do diabła, Heleno.-zaczął Jake.Jej oczy zaczęły się pokrywać mgiełką i teraz patrzyła na niego przez tęmgiełkę nie wylanych łez.Kłócili się na temat, którego za wszelką cenę chciałauniknąć, zwłaszcza teraz.Gardło Jake a zacisnęło się, przestał mówić i prawie przestał oddychać.Odkąd poznali się, kłócił się z Heleną tylko raz i przyrzekł sobie, że to sięnigdy więcej nie powtórzy.A szczególnie właśnie teraz.- Jake! - wyszeptała.Podniósł ją i zaniósł do sypialni jak śpiącedziecko.Do pokoju powoli wdzierał się świt.Czasami przyjemnie kłaść się spać otej porze z Heleną u boku.Czuł się winny i chciał się usprawiedliwiać.Powinienjuż przedtem wyznać Helenie całą prawdę.To podłe, że miał przed nią tajemnice.Wiele rzeczy należało wyprostować, chciał też zadać mnóstwo pytań.Chodziło o towyjście Heleny dzisiaj wieczorem.Nie wierzył w jej opowieść, że czując sięsamotna, zadzwoniła do biura, aby wynająć mężczyznę do towarzystwa.Nie wierzyłteż w opowieść Malone a, iż został pobity przez jakichś dwóch bandziorów.Możeto wszystko należało natychmiast omówić? On powie jej o swojej książce i owszystkim, a potem zada jej swoje pytania.- Heleno - wyszeptał - Heleno, posłuchaj, chcę ci coś powiedzieć. Nie było odpowiedzi.Uniósł się na łokciu.Helena spała.No dobrze,powie jej wszystko, jak się obudzi.Wszystko wytłumaczy.Ziewnął.Może nawetspakuje się i złapie jutro ten pociąg do Chicago.Znowu ziewnął.Albo możezostanie i zobaczy, jak to wszystko się skończy.Nie będzie to miało żadnegoznaczenia, najważniejsze, by tylko Helena wiedziała o wszystkim.Usnął.Spał jakzabity.Kiedy się obudził, Heleny nie było.Zniknął również jej beżowy wełnianykostium z lisim kołnierzem i brązowy kapelusz z szerokim filcowym rondem [ Pobierz całość w formacie PDF ]