[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wyglądałnawet zabawnie.Królewna wykonała nagły wymach, jakby coś rzucała, i Trzeci poszybowałw niebo i hen za mury, coraz szybciej.Zniknął z pola widzenia, a z zasięgu słuchu zniknął teżjego krzyk.Dziewczyna stała przez chwilę nieruchomo, wyglądała jak osoba pogrążona w głębokimnamyśle. Nie powiedziały głośno Wrota. To trochę nieekonomiczne, nie uważacie?Uczyniły dłonią ruch, jakby przyciągały coś do siebie.Najpierw usłyszeli krzyk, a potemnadleciał rozpaczliwie wierzgający Trzeci.Tuż nad ziemią wyhamował i opadł lekko idelikatnie jak piórko. Dajcie mu ścierkę, będzie polerował krużganki poleciły Wrota. Strasznie tu brudno rozejrzały się z niesmakiem.Członkowie Rady, strażnicy, służba, wszyscy stali z twarzami zastygłymi w wyrazieabsolutnej grozy i milczeli. Ktoś jeszcze ma ochotę na podniebną wycieczkę? zapytały zniecierpliwione Wrota.Natychmiast się ożywili.Kto mógł, odbiegł pędem do swoich obowiązków.Strażnicyzłapali Trzeciego, który ciągle kwilił ze strachu, i zawlekli go do pomieszczeń służby.smyRady zaprowadził konia do stajni.Kowal pospieszył do kuzni poprawić koronę.Wrota wycofały się cichutko, robiąc miejsce dla Salianki, która obrzuciła wszystko iwszystkich triumfalnym spojrzeniem.Przypadkiem jej wzrok napotkał też wypolerowanątarczę, którą ktoś zostawił opartą o mur.Widok czegoś tak czystego i zadbanego w Twierdzybył prawdziwie niecodzienny, ale królewnę bardziej niż sama tarcza zajęło własne odbicie.Przyglądała się sobie długą chwilę w ponurym milczeniu.Przez półtorej doby, która minęłaod czasu, kiedy ostatnio miała okazję zobaczyć własną twarz, dużo się zmieniło.Na gorsze. Nasi łupieżcy napadają różne karawany, prawda? zapytała, nie odrywając wzroku odtarczy. W tym takie z różnymi mazidłami, perfumami, pomadami i takimi tam?Pytanie nie było skierowane do nikogo konkretnego, ale wszyscy obecni na dziedzińcuzgodnie zwrócili wyczekujące spojrzenia na Dawasza.W końcu był on Drugim Rady, a z tymwiązały się nie tylko przywileje, ale i pewne obowiązki. Tak, Pani odpowiedział uprzejmie, choć w jego głosie słychać było nutę ostrożności. I gdzieś to składujemy? Salianka nadal przyglądała się sobie z rosnącymprzygnębieniem. Tak, Pani. Nianiu! krzyknęła królewna.Kobieta natychmiast podeszła bliżej i pogłaskała ją popoliczku, mamrocząc coś pod nosem. Idz do tego składu, czy co to tam jest poleciła jej podopieczna. I przynieś mi tewszystkie mikstury, których księżniczki używają na co dzień.Niania posłusznie odczłapała, ściskając pod pachą pustą skrzynkę po koronie.Salianka przestała się przygnębiać widokiem własnej twarzy i rzuciła nieprzychylnymokiem na swoich poddanych. Każcie przygotować mi gorącą kąpiel.I chcę usłyszeć jakieś sprawozdanie o tym, co tusię działo, kiedy mnie nie było, i co się dzieje teraz.A służba ma się zająć czyszczeniemposadzek, kolumn, schodów, WSZYSTKIEGO.Brudno tu jak w chlewie! I od dzisiaj, moimspecjalnym edyktem, każdy, kto wlezie w brudnych butach na czystą posadzkę, dostanie baty.Albo nie olśniło ją nagle. %7ładnych batów.Dostanie ścierę i będzie przez cały dzieńsprzątał.Nic nie powiedzieli, bo zamurowało ich z trwogi.Królewna nie raczyła się więcej do nichodezwać, odeszła do swoich komnat, pozostawiając na dziedzińcu swoich wiernych,osłupiałych i sterroryzowanych poddanych.* * *Długa, gorąca kąpiel okazała się być cudownym zamiennikiem eliksiru młodości, życia, atakże paru co przyjemniejszych używek.Dała też Saliance siłę do zmierzenia się z dośćtrudnym zadaniem, jakim było poprawienie własnej urody przy użyciu wszystkiego, co nianiaprzyniosła.A trzeba przyznać, że starowinka naprawdę się postarała.Przegrzebała wszystkieskrzynie pełne ukradzionych dóbr, zastawiając stoliczek w sypialni swojej kruszynki zapasemwystarczającym do upiększenia kilkudziesięciu maszkar, a co dopiero jednej średnio ładnejdziewczyny.Królewnę tak pochłonęła praca nad poprawą własnego wizerunku, że dopiero pochwili zdała sobie sprawę z obecności w komnacie służby, która cichutko i sprawniutkoszorowała co się dało, starając się przy tym nie wpadać swej Pani w oczy.Ich obecnośćprzypomniała Saliance o sprawach organizacyjnych związanych z rządzeniem Twierdzą.W dniu, kiedy jej kruszyna zyskała świadomość, niania przeżyła szok i zwariowała,niestety, mimo to nadal była przydatna [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Wyglądałnawet zabawnie.Królewna wykonała nagły wymach, jakby coś rzucała, i Trzeci poszybowałw niebo i hen za mury, coraz szybciej.Zniknął z pola widzenia, a z zasięgu słuchu zniknął teżjego krzyk.Dziewczyna stała przez chwilę nieruchomo, wyglądała jak osoba pogrążona w głębokimnamyśle. Nie powiedziały głośno Wrota. To trochę nieekonomiczne, nie uważacie?Uczyniły dłonią ruch, jakby przyciągały coś do siebie.Najpierw usłyszeli krzyk, a potemnadleciał rozpaczliwie wierzgający Trzeci.Tuż nad ziemią wyhamował i opadł lekko idelikatnie jak piórko. Dajcie mu ścierkę, będzie polerował krużganki poleciły Wrota. Strasznie tu brudno rozejrzały się z niesmakiem.Członkowie Rady, strażnicy, służba, wszyscy stali z twarzami zastygłymi w wyrazieabsolutnej grozy i milczeli. Ktoś jeszcze ma ochotę na podniebną wycieczkę? zapytały zniecierpliwione Wrota.Natychmiast się ożywili.Kto mógł, odbiegł pędem do swoich obowiązków.Strażnicyzłapali Trzeciego, który ciągle kwilił ze strachu, i zawlekli go do pomieszczeń służby.smyRady zaprowadził konia do stajni.Kowal pospieszył do kuzni poprawić koronę.Wrota wycofały się cichutko, robiąc miejsce dla Salianki, która obrzuciła wszystko iwszystkich triumfalnym spojrzeniem.Przypadkiem jej wzrok napotkał też wypolerowanątarczę, którą ktoś zostawił opartą o mur.Widok czegoś tak czystego i zadbanego w Twierdzybył prawdziwie niecodzienny, ale królewnę bardziej niż sama tarcza zajęło własne odbicie.Przyglądała się sobie długą chwilę w ponurym milczeniu.Przez półtorej doby, która minęłaod czasu, kiedy ostatnio miała okazję zobaczyć własną twarz, dużo się zmieniło.Na gorsze. Nasi łupieżcy napadają różne karawany, prawda? zapytała, nie odrywając wzroku odtarczy. W tym takie z różnymi mazidłami, perfumami, pomadami i takimi tam?Pytanie nie było skierowane do nikogo konkretnego, ale wszyscy obecni na dziedzińcuzgodnie zwrócili wyczekujące spojrzenia na Dawasza.W końcu był on Drugim Rady, a z tymwiązały się nie tylko przywileje, ale i pewne obowiązki. Tak, Pani odpowiedział uprzejmie, choć w jego głosie słychać było nutę ostrożności. I gdzieś to składujemy? Salianka nadal przyglądała się sobie z rosnącymprzygnębieniem. Tak, Pani. Nianiu! krzyknęła królewna.Kobieta natychmiast podeszła bliżej i pogłaskała ją popoliczku, mamrocząc coś pod nosem. Idz do tego składu, czy co to tam jest poleciła jej podopieczna. I przynieś mi tewszystkie mikstury, których księżniczki używają na co dzień.Niania posłusznie odczłapała, ściskając pod pachą pustą skrzynkę po koronie.Salianka przestała się przygnębiać widokiem własnej twarzy i rzuciła nieprzychylnymokiem na swoich poddanych. Każcie przygotować mi gorącą kąpiel.I chcę usłyszeć jakieś sprawozdanie o tym, co tusię działo, kiedy mnie nie było, i co się dzieje teraz.A służba ma się zająć czyszczeniemposadzek, kolumn, schodów, WSZYSTKIEGO.Brudno tu jak w chlewie! I od dzisiaj, moimspecjalnym edyktem, każdy, kto wlezie w brudnych butach na czystą posadzkę, dostanie baty.Albo nie olśniło ją nagle. %7ładnych batów.Dostanie ścierę i będzie przez cały dzieńsprzątał.Nic nie powiedzieli, bo zamurowało ich z trwogi.Królewna nie raczyła się więcej do nichodezwać, odeszła do swoich komnat, pozostawiając na dziedzińcu swoich wiernych,osłupiałych i sterroryzowanych poddanych.* * *Długa, gorąca kąpiel okazała się być cudownym zamiennikiem eliksiru młodości, życia, atakże paru co przyjemniejszych używek.Dała też Saliance siłę do zmierzenia się z dośćtrudnym zadaniem, jakim było poprawienie własnej urody przy użyciu wszystkiego, co nianiaprzyniosła.A trzeba przyznać, że starowinka naprawdę się postarała.Przegrzebała wszystkieskrzynie pełne ukradzionych dóbr, zastawiając stoliczek w sypialni swojej kruszynki zapasemwystarczającym do upiększenia kilkudziesięciu maszkar, a co dopiero jednej średnio ładnejdziewczyny.Królewnę tak pochłonęła praca nad poprawą własnego wizerunku, że dopiero pochwili zdała sobie sprawę z obecności w komnacie służby, która cichutko i sprawniutkoszorowała co się dało, starając się przy tym nie wpadać swej Pani w oczy.Ich obecnośćprzypomniała Saliance o sprawach organizacyjnych związanych z rządzeniem Twierdzą.W dniu, kiedy jej kruszyna zyskała świadomość, niania przeżyła szok i zwariowała,niestety, mimo to nadal była przydatna [ Pobierz całość w formacie PDF ]