[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Wydaje mi się, że pamiętam, jakbym był w jednym z nich - oświadczył wprost Cole.- Mogę pana uspokoić.Nie był pan w niczym takim.- Jesteś pewien?- Tak jak teraz jestem pewien, że siedzę na staruszku Tarze.Chyba że był pan tam, zanim pana znalazłem.Może poszedł pan tam najpierw i któraś z dziewczynek pana okradła.Cole nie mógł ułożyć tego wszystkiego w sensowną całość.W pamięci miał jedynie nie poskładanefragmenty wydarzeń.Nie wyjaśniona pozostała jeszcze kwestia zniknięcia jego medalionu.Znacznie pózniej, tego samego wieczoru, Alaina czekała w swojej sypialni, aż cała rodzina pójdzie spać,gdy drzwi otworzyły się bez uprzedzenia i do środka wpadła jak burza Roberta.- Ty mała zdrajczyni! - rzuciła szyderczo.- Zrobiłaś to specjalnie, co? Alaina z uśmiechem przyjęła sztyletujące spojrzenie Roberty.- Jeśli mówisz o dzisiejszym poranku, Robbie, to mówiąc prawdę, mogłam się lepiej spisać.ObecnośćJankesa pod jednym dachem okropnie mi działa na nerwy.- Rozłożyła ręce bezradnie.- Nie mogę się nawetwykąpać, dopóki on nie pójdzie do łóżka.A, właśnie - pospiesznie zebrała garderobę na noc.- Lepiej pójdęsię teraz wykąpać, skoro on już się położył.- Alaino! - wybuchła Roberta, wyciągając rękę, żeby zatrzymać kuzynkę, ale zmroziło ją stalowespojrzenie pociemniałych z gniewu szarych oczu.- Mów sobie, co chcesz, Roberto - Alaina, nieświadomie naśladując spokojny, lecz zdecydowany tonCole a, spojrzała znacząco na wyciągniętą rękę Roberty - ale nie waż się mnie dotknąć.- Trzymaj się z daleka od Cole a - z furią wyrzuciła z siebie Roberta.- Słyszysz mnie, ty smarkulo!- Już mówiłam - oznajmiła Alaina chłodno i dobitnie.- Nie widzę teraz takiej możliwości.Trzasnęła drzwiami i zanim Roberta zdołała zareagować, szybko zbiegła na dół.Znalazłszy się w zaciszuspiżami, westchnęła z ulgą.Roberta stanowczo zbyt się obnosiła ze swym nowo uzyskanym statusem.Choć jeszcze parę minut temu Alaina była tak pewna siebie, teraz poczuła się zagubiona i przerażona.Miała świadomość, że prawdziwa dama nigdy nie wdałaby się w taką hańbiącą intrygę Jak ona z Cole em ina pewno nie pozwoliłaby, aby sprawy zaszły tak daleko.Z drugiej strony, to, że Cole nie mógł rozróżnićdwóch kobiet, z którymi niedawno się kochał, obrażało jej dumę i budziło większy gniew niż postępekRoberty.Alaina ściągnęła chłopięce ubranie i rzuciła je wzgardliwie na podłogę.W przeniesionym dospiżarni dużym lustrze ujrzała swój niespójny obraz: brudne włosy i twarz Ala oraz coraz dojrzalsze kształtymłodej kobiety odziane w dziecinną bieliznę.Wokół szyi lśnił długi złoty łańcuszek, na którym zwieszał sięmały, błyszczący medalion, zanurzony między okrągłe piersi.Alaina ujęła go drżącymi palcami i podeszłado lampy, żeby lepiej obejrzeć.Po jednej stronie wyryty był herb z dwoma uskrzydlonymi krukami jakogłówny element.Odwróciła medalion i przyjrzała się wygrawerowanemu pięknymi, ozdobnymi literaminapisowi: WAASNOZ C.R.LATIMERA.Słowa te wdzierały jej się w mózg i przyprawiały o zawrót głowy.Nie mogła jednak zdjąć go i zostawić wdomu.Jeśli Roberta zabrała jej klucz do mieszkania Cole a, czego Alaina była już niemal pewna, nie było wdomu bezpiecznego miejsca, gdzie nie węszyłaby ta kobieta.Gdyby stało się to najgorsze i okazałoby się, żeAlaina spodziewa się dziecka, wtedy ona z pewnością powędrowałaby do więzienia, a dziecko potrzebo-wałoby ojca.Medalion bez wątpienia przekonałby Cole a, kto i z kim powołał dziecko do życia.Alainapostanowiła zapewnić sobie przynajmniej to, że jej dziecko będzie miało opiekę.O więcej nie zamierzałaprosić.W niedzielę rano rodzina Craighughów udała się do kościoła.Chociaż Cole wrócił z pracy dopiero nadranem, Roberta zawzięcie nalegała, żeby jej towarzyszył.Bała się zostawić go samego w domu z młodsząkuzynką.Jego nieobecność pozwoliła Alainie trochę się zrelaksować, choć czas ten został drastycznie skrócony.Rodzina wróciła wcześniej, z Roberta tonącą we łzach.Cole próbował ostrzec swą nowo poślubioną żonę, żemogą ją spotkać duże przykrości ze strony dawnych przyjaciół i znajomych, ponieważ wyszła za Jankesa.Lecz Roberta uparła się, żeby pokazać wszem i wobec swoje nowe łaszki oraz przystojnego męża.Pogarda,jaką jej okazano, zadała druzgocący cios jej dumie.- Nigdy więcej tam nie pójdę! - przysięgała, rzucając kapelusz na kuchenny stół.- Czekaj, czekaj, Roberto - uciszała ją Leala, spoglądając niepewnie na Cole a, który najspokojniejprzypalał cygaro od paleniska.- Zobaczycie! Ja im za to wszystko odpłacę! Wydam największy, najwspanialszy bal, jakiego jeszcze niewidziało to miasto! I nikogo z nich nie zaproszę!Cole podniósł wzrok i zerkał na nią pytająco przez zakręconą smużkę dymu, dobywającą się zrozżarzonego końca cygara.- Kogo więc zaprosisz, moja droga?- No.- Roberta namyślała się przez dłuższą chwilę.Właściwie nie został już nikt do zaproszenia.- No,zaproszę generała Banksa z żoną.- I dodała z emfazą: - Zaproszę Jankesów!Leala westchnęła i czując, że zaraz zemdleje, usiadła na krześle, energicznie się wachlując.Dulcieodwróciła się od kuchni i spojrzała na młodą kobietę z miną pełną zgrozy.Całe szczęście, że Angus byłjeszcze w powozowni.Kontemplując cygaro.Cole stwierdził:- To zrobi wrażenie.Roberta nie zrozumiała ironii i ucieszyła się:- Prawda? - Co to znów za afera? - dał się słyszeć w drzwiach głos Ala.- Nic takiego! - rzuciła gniewnie Roberta.Alaina wzruszyła ramionami i weszła do kuchni.- Znaczy to nie moja sprawa, tak?- Uch - burknęła Dulcie.- Panienka Roberta ubzdurała sobie, że zaprosi całą bandę Jankesów na przyjęcie.- Co?! - Alaina ze zdumienia zapomniała przybrać chłopięcy ton głosu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl