[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Dziśpo południu pani Bull była mocno rozczarowana nie znalazłszy Nicka.Powiedziała, iż obiecał kupić jej kawałek tortu.Po sekundzie wahania Maddy bez trudu poradziła sobie zewzmianką o Nicku.- Biedna staruszka, pewnie całe popołudnie miała przez tozepsute.Ale chyba teraz to nadrabia, robiąc słodkie oczy do KenaTustina.Tesso - rzekła po chwili - pamiętasz, jak chodziłyśmy na kursjogi? - Tak, świetnie się bawiłyśmy.- Może znowu do tego wrócimy? W ośrodku sportowym wFetherstone można ćwiczyć jogę w poniedziałki wieczorem.,,W poniedziałki wieczorem!", pomyślała Tessa i rzekła: -Dobrze, spróbujmy.Na pewno będzie świetnie.Właśnie piły kawę w saloniku, gdy Urwis cicho zaszczekał itrzasnęły drzwi garażu.Maddy pobladła, lecz Tessa mówiła coś dalej,nie przerywając sobie.W domu rozlegały się odgłosy szybkichkroków, które gwałtownie milkły w drzwiach salonu.- Co ona tu robi? - zapytał wojowniczo Nick, ujrzawszy Maddy.Tessa spojrzała na męża z niechęcią.- Zjadłyśmy razem z Maddy kolację.Było bardzo przyjemnie -jak za dawnych czasów.Mamy zamiar znowu zacząć ćwiczyć jogę.Prowadzą zajęcia w Fetherstone w poniedziałkowe wieczory.- Muszę iść - rzekła Maddy.- Odprowadzimy cię, prawda, kochanie?- Chyba tak.Czyja jest ta brandy?- Roberta - odparła Maddy.- Pożyczał mi.Resztę musimyzanieść z powrotem.Poszły do zmywalni po palta.- Idziesz, Nick? - spytała Tessa.- Za moment - odpowiedział, zbiegając na dół do garderoby.Czekały na Nicka przed domem.Po przeciwnej stronie drogi DanWhitton z małżonką wyciągali panią Bull ze starego samochoduDaveya Partridge'a.- Hej, jak tam udał się turniej gry w wista? - zawołała Maddy.- O, świetnie, złotko - odparła pani Whiton - i muszę powiedzieć,że poczęstunek był lepszy niż kiedykolwiek.No nie, Dan? Chociaższkoda, że pierwszą nagrodę musiała wygrać para ze Steeple Cheney.Nie mam, broń Boże, pretensji, ale oni zawsze wygrywają.- Nieważne - rzekł Dan.- Za to ty dostałaś nagrodę dlanajgorszego zawodnika, moja droga.Okazało się, że mówił o pani Bull.- Nagrodę dla najgorszego! - zaśmiała się.- Jak ją zwał, tak jązwał, dla mnie to tabliczka czekolady.- Odwróciwszy się dostrzegłaNicka, który właśnie zamykał za sobą drzwi.- Tu cię mam, ty łobuzie.A co z moim tortem? - Najwyrazniej obiecałeś, że postawisz jej kawałek tortu nakiermaszu - przypomniała Tessa.Z udaną rozpaczą chwycił się za głowę.- Pani Bull! - zawołał - czy może mi pani wybaczyć?Wynagrodzę to.Już wiem: jutro wpadnę do pani przed lunchem ipójdziemy na piwo do Lwa".- W niedzielę? - krzyknęła zgorszona.- Nigdy! Ale możesz mniezaprosić do pubu w każdą sobotę.Ja piję słodkie sherry - dodała.- Jak pani sobie życzy, pani Bull.- Tylko nie zapomnij.Tessa i Maddy ruszyły z wolna, trzymając się pod ręce.Nicksłyszał, jak się z niego naśmiewają.- Zaczekajcie! - zawołał doganiając je.Wsunął rękę pod wolne ramię Tessy.- Dopadła cię.Tak, jak nic zabulisz za stek, frytki i ciastkoczekoladowe - żartowała Maddy.Szli wolno środkiem drogi.Tessa przyciskała ich mocno dosiebie.Nie mogła uwierzyć, że wszystko to dzieje się naprawdę.Spojrzała na księżyc.Wydawało się jej, że na jego krągłym obliczuwidnieje uśmieszek.Zmiej się, ile chcesz, pomyślała.Nic mnie to nieobchodzi!Kilku maruderów ociągało się jeszcze z opuszczeniem domuludowego.- Dobranoc, dobranoc - wołali do siebie.We wszystkich oknach Jasmine Cottage świeciło się światło.Maddy ujrzała, że drzwi wejściowe są uchylone i przypomniała sobie,iż wybiegła bez klucza.Robert zawsze o wszystkim pomyśli.Nagle zprzerażeniem uświadomiła sobie, że przecież przyprowadziła ze sobąNicka.Zostawiła ich i pobiegła naprzód, by uprzedzić męża.- Robercie! - zawołała.Tessa ociągała się w bramie, odgadując lęk przyjaciółki.Księżycopromieniał jej włosy srebrzystą poświatą.Patrząc na żonę Nickzapragnął stawić czoło swym najgorszym obawom.- Tesso - powiedział chwytając ją za ramię - nie zostawisz mnie,prawda?Patrzyła na niego ze zdumieniem.- No jasne, że nie - powiedziała i dodała w myślach: ,,Po tymwszystkim, co przeszłam?"Ogarnął go nagły przypływ czułości.Objął ją i oparł głowę na jejramieniu.Poczuł się spokojny, bezpieczny.Teraz może już to z siebiewyrzucić, złożyć oczyszczające wyznanie i wszystko naprawić.- Kochanie, znów postąpiłem podle.Musisz też wiedzieć, żeMaddy nie jest tak dobrą przyjaciółką, jak myślisz.- Przestań - krzyknęła ostro, odpychając go.- Nie chcę tegosłuchać, rozumiesz? Ani teraz, ani nigdy.Wiem, że ciężko jest cizatrzymać to przy sobie, ale wez się w garść! Niektóre rzeczy musimyzachować dla siebie, gdyż są zbyt bolesne, by obciążać nimi innych.Przykre to, ale pora, byś się nauczył.To się nazywa dorastanie.Nick stał bez ruchu.Przypomniały mu się słowa, które kiedyśwypowiedział Colin.- Wejdziecie? - zapytał przyjaznie Robert, ukazując się w progu.- Zostało jeszcze trochę brandy.Wyciągnęła rękę.- Idziesz? - spytała.Objęci wpół poszli wolno ścieżką, po czym zniknęli za drzwiamiJasmine Cottage [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.- Dziśpo południu pani Bull była mocno rozczarowana nie znalazłszy Nicka.Powiedziała, iż obiecał kupić jej kawałek tortu.Po sekundzie wahania Maddy bez trudu poradziła sobie zewzmianką o Nicku.- Biedna staruszka, pewnie całe popołudnie miała przez tozepsute.Ale chyba teraz to nadrabia, robiąc słodkie oczy do KenaTustina.Tesso - rzekła po chwili - pamiętasz, jak chodziłyśmy na kursjogi? - Tak, świetnie się bawiłyśmy.- Może znowu do tego wrócimy? W ośrodku sportowym wFetherstone można ćwiczyć jogę w poniedziałki wieczorem.,,W poniedziałki wieczorem!", pomyślała Tessa i rzekła: -Dobrze, spróbujmy.Na pewno będzie świetnie.Właśnie piły kawę w saloniku, gdy Urwis cicho zaszczekał itrzasnęły drzwi garażu.Maddy pobladła, lecz Tessa mówiła coś dalej,nie przerywając sobie.W domu rozlegały się odgłosy szybkichkroków, które gwałtownie milkły w drzwiach salonu.- Co ona tu robi? - zapytał wojowniczo Nick, ujrzawszy Maddy.Tessa spojrzała na męża z niechęcią.- Zjadłyśmy razem z Maddy kolację.Było bardzo przyjemnie -jak za dawnych czasów.Mamy zamiar znowu zacząć ćwiczyć jogę.Prowadzą zajęcia w Fetherstone w poniedziałkowe wieczory.- Muszę iść - rzekła Maddy.- Odprowadzimy cię, prawda, kochanie?- Chyba tak.Czyja jest ta brandy?- Roberta - odparła Maddy.- Pożyczał mi.Resztę musimyzanieść z powrotem.Poszły do zmywalni po palta.- Idziesz, Nick? - spytała Tessa.- Za moment - odpowiedział, zbiegając na dół do garderoby.Czekały na Nicka przed domem.Po przeciwnej stronie drogi DanWhitton z małżonką wyciągali panią Bull ze starego samochoduDaveya Partridge'a.- Hej, jak tam udał się turniej gry w wista? - zawołała Maddy.- O, świetnie, złotko - odparła pani Whiton - i muszę powiedzieć,że poczęstunek był lepszy niż kiedykolwiek.No nie, Dan? Chociaższkoda, że pierwszą nagrodę musiała wygrać para ze Steeple Cheney.Nie mam, broń Boże, pretensji, ale oni zawsze wygrywają.- Nieważne - rzekł Dan.- Za to ty dostałaś nagrodę dlanajgorszego zawodnika, moja droga.Okazało się, że mówił o pani Bull.- Nagrodę dla najgorszego! - zaśmiała się.- Jak ją zwał, tak jązwał, dla mnie to tabliczka czekolady.- Odwróciwszy się dostrzegłaNicka, który właśnie zamykał za sobą drzwi.- Tu cię mam, ty łobuzie.A co z moim tortem? - Najwyrazniej obiecałeś, że postawisz jej kawałek tortu nakiermaszu - przypomniała Tessa.Z udaną rozpaczą chwycił się za głowę.- Pani Bull! - zawołał - czy może mi pani wybaczyć?Wynagrodzę to.Już wiem: jutro wpadnę do pani przed lunchem ipójdziemy na piwo do Lwa".- W niedzielę? - krzyknęła zgorszona.- Nigdy! Ale możesz mniezaprosić do pubu w każdą sobotę.Ja piję słodkie sherry - dodała.- Jak pani sobie życzy, pani Bull.- Tylko nie zapomnij.Tessa i Maddy ruszyły z wolna, trzymając się pod ręce.Nicksłyszał, jak się z niego naśmiewają.- Zaczekajcie! - zawołał doganiając je.Wsunął rękę pod wolne ramię Tessy.- Dopadła cię.Tak, jak nic zabulisz za stek, frytki i ciastkoczekoladowe - żartowała Maddy.Szli wolno środkiem drogi.Tessa przyciskała ich mocno dosiebie.Nie mogła uwierzyć, że wszystko to dzieje się naprawdę.Spojrzała na księżyc.Wydawało się jej, że na jego krągłym obliczuwidnieje uśmieszek.Zmiej się, ile chcesz, pomyślała.Nic mnie to nieobchodzi!Kilku maruderów ociągało się jeszcze z opuszczeniem domuludowego.- Dobranoc, dobranoc - wołali do siebie.We wszystkich oknach Jasmine Cottage świeciło się światło.Maddy ujrzała, że drzwi wejściowe są uchylone i przypomniała sobie,iż wybiegła bez klucza.Robert zawsze o wszystkim pomyśli.Nagle zprzerażeniem uświadomiła sobie, że przecież przyprowadziła ze sobąNicka.Zostawiła ich i pobiegła naprzód, by uprzedzić męża.- Robercie! - zawołała.Tessa ociągała się w bramie, odgadując lęk przyjaciółki.Księżycopromieniał jej włosy srebrzystą poświatą.Patrząc na żonę Nickzapragnął stawić czoło swym najgorszym obawom.- Tesso - powiedział chwytając ją za ramię - nie zostawisz mnie,prawda?Patrzyła na niego ze zdumieniem.- No jasne, że nie - powiedziała i dodała w myślach: ,,Po tymwszystkim, co przeszłam?"Ogarnął go nagły przypływ czułości.Objął ją i oparł głowę na jejramieniu.Poczuł się spokojny, bezpieczny.Teraz może już to z siebiewyrzucić, złożyć oczyszczające wyznanie i wszystko naprawić.- Kochanie, znów postąpiłem podle.Musisz też wiedzieć, żeMaddy nie jest tak dobrą przyjaciółką, jak myślisz.- Przestań - krzyknęła ostro, odpychając go.- Nie chcę tegosłuchać, rozumiesz? Ani teraz, ani nigdy.Wiem, że ciężko jest cizatrzymać to przy sobie, ale wez się w garść! Niektóre rzeczy musimyzachować dla siebie, gdyż są zbyt bolesne, by obciążać nimi innych.Przykre to, ale pora, byś się nauczył.To się nazywa dorastanie.Nick stał bez ruchu.Przypomniały mu się słowa, które kiedyśwypowiedział Colin.- Wejdziecie? - zapytał przyjaznie Robert, ukazując się w progu.- Zostało jeszcze trochę brandy.Wyciągnęła rękę.- Idziesz? - spytała.Objęci wpół poszli wolno ścieżką, po czym zniknęli za drzwiamiJasmine Cottage [ Pobierz całość w formacie PDF ]