[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Siedziałem więc w glorii tej ciszy, słysząc szmer dawno minionych głosów - nawet szepty małych królowych przechodzących pod królewskimi palmami wdrodze do jeziora.Zarazem jednak czułem się bardzo bliski pradziadkowi, który siedział, wpatrując się we mnie w milczeniu.Jego rozmyślaniapodnosiły się i tryskały w górę niczym woda w fontannie, a ja szybciej chwytałemjego mądrość niż wówczas, gdy mówił na glos.Ujrzałem go wyraznie, jak mija w nocy Ogrody, zdążając ku Kulce Miodu, by ją zapytać, czy zechce uciec znim do Tyru.Przypomniał sobie po drodze opowieść Hekwat o brzydkiej kobiecie, która chroniła męża od wszelkiej choroby, i roześmiał się na głos.Twarz Kulki Miodu była piękna w jego dłoniach, jej ciało zaś było ogromne niczym majątek Userma- re, a przecież czul, że to ona była tą brzydkąkobietą, o której opowiadała Hekwat.Nie spotka go nigdy nic złego, jak długo z nią pozostanie, a ich dzieci także będą bezpieczne.Ochroni ichwszystkich.Kochał ją za te bogactwa ducha i kiedy pózną nocą wyślizgiwał się od niej, by powrócić do siebie, długo nie mógł zasnąć, wzburzonyczystymi i potężnymi namiętnościami.Czuł w nozdrzach zapach każdego rześkiego poranka w górach w czasie długiej wędrówki z Mcgid- do do Tyru, anawet niebezpieczeństwa jawiły mu się jako rozkosze.Mógł ukazać Ma-Krut głębię swej odwagi, utorować jej drogę przez las.Czul się odważny niczymmłody bóg.Następnej nocy, podczas słodkiego milczenia, które zapada po miłości, pełen czci i niezwykle zadowolony z tego, że objęli się bez magicznychobrzędów z poprzednich dwóch nocy i że przeżyli rozkosz w spokojnym pragnieniu brata i siostry, ujął jej twarz w dłonie, zdając sobie dobrze sprawę zrozległego nieba nad domem, z którego mogli go słyszeć bogowie, i wyszeptał do niej, że mogliby się pobrać i żyć w otoczeniu chmary dzieci.Kiedy tomówił, zdawał sobie w pełni sprawę z trudów wyprawy, gdyż wiedział, jak dalece uzależnieni będą od jej czarów, by móc dotrzeć do innego kraju.Odpowiedziała na to, że tutaj jest lepiej.Spojrzawszy na wszystko jej oczyma zrozumiał, z czego musiałaby zrezygnować: z waz i szkatułek pełnych amuletów, proszków, zwierzęcych skór.Jejzbiory równe były wspania emu miastu, bvłv fortecą jej mocy, ale zanim zdołał ją spytać, czy nie potrafi tego wszystkiego zebrać gdzieś' indziej, uprzedziła go innympytaniem: - Jak bardzo kochałbyś nasze dzieci?- Musimy mieć dużo dzieci.- No to nie chcesz wcale ze mną uciec - odrzekła.Nie miała w oczach łez, a głos jej nie brzmiał smutnie.Mimo to zaczęła płakać.Powiedziała, że wjej łonie było dziecko, dziecko Usermare, pierwsze dziecko, które straciła tej nocy, kiedy Usermare odciął jej palec.- Nie wierzę - powiedziałem.- To prawda.Straciłam dziecko i straciłam to, dzięki czemu mogłabym mieć jeszcze inne dzieci.- Głos jej brzmiał pewnie jak korzenie najwyższychdrzew w Ogrodach Odosobnienia.- To właśnie - rzekła - jest prawdziwą przyczyną mojej tuszy.Słuchając jej, pełen bólu i współczucia, rozpuściłem myśli jak pozbawione jezdzców konie.Podniosła się z łoża i zapaliła kadzidło.Z każdym haustem dymu wciąganym w gardło zyskiwał pewność, że jego życie będzie krótsze o ten zapach, żeoto zbliża się najczarniejsza godzina jego duszy, oddech zaś chwytać coraz trudniej.Resztki jego nasienia sczezną wewnątrz jej łona.Nie mogąc dłużej znieść brzemienia ich obopólnego milczenia, znów zaczął ją kochać, ale poruszał się niezgrabnie, jak odurzony.Równie dobrze mógłzapaść w drzemkę na bagnie i leżeć u jej boku, zastanawiając się, czy moc czterdziestu dwóch kręgów zatoczonych wokół głowy naprawdę chroni ją przedzgłębieniem otchłani jego rozpaczy.Nie powiedziała nic, ale brzemię jej zamiarów ciążyło nad nimi, kwaśne niczym odór zeschniętej starej krwi.%7ładna miłość nie osiągnie nigdy takcałkowitego tryumfu jak jej magiczna moc.Leżąc w milczeniu u jej boku, przez całą noctęsknił do tej godziny przed świtem, kiedy będzie musiał wyjść.Nie chciał zostawać, ale głębia jej myśli (do których nie miał dostępu) ciążyła municzym zwłoki zabitego zwierza.Istotnie, resztę nocy spędzili jak dwie ciężko ranne, dzikie bestie.Mimo to w ostatniej chwili przed rozstaniem pozwoliła mu na moment zbliżyć się do jej własnych myśli.Podobnie jak podróżnik unoszony na barceprądem rzeki może wsłuchiwać się w szmer wód Nilu i poznawać duchy wód, tak i on zrozumiał, że ona przeszukuje otchłanie swej mądrości, by znalezćobrządek, który zdoła wymierzyć silny cios Usermare.Nie zdziwił się też po powrocie rano do jej domu, stwierdziwszy, że pragnie, sądząc po przygotowaniach, złożyć ofiarę Izydzie.Kulka Miodu wielokrotnie mówiła mu o tym, jak niebezpieczna może być taka ofiara.Wybór jej był równie odważny, jak jego decyzja ucieczki, toteżznów poczuli oddech miłości.Może jego śmiałość wyzwoliła śmiałość w niej.Tak więc Menenhetet nie przyjmował tego dnia żadnego pokarmu, nie tknąłani melona, ani fasoli, ani gęsi i wcześnie przybył do domu Kulki Miodu.Menenhetet często jadał kolacje z którąś spośród małych królowych, było tonawet pomyślną wróżbą.Wizyta gubernatora mogła pociągnąć za sobą wizytę samego Sesusi.Jednakże tego wieczoru ani on, ani Kulka Miodu nie zjedliniczego poza garścią ugotowanego zboża z talerza wykonanego z papirusu.Potem, odprowadzany wzrokiem jej eunuchów i przypadkowo znajdujących sięopodal małych królowych, pożegnał się i wyszedł.Przez chwilę przechadzał się nawet po ogrodzie ścieżką wiodącą do jej murów, i rozmawiał z innymimałymi królo- wymi w oczekiwaniu na mrok [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl