[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Helen poczuła, że Odella popycha ją przez próg, zaktórym wzięła ją pod rękę Earlene. Przepraszam, że przyjechałyśmy wcześniej.Nigdynie wiem, ile czasu zajmie nam podróż, gdy Odellaprowadzi.Pamiętasz Odellę Pruitt, prawda? To ona taknaprawdę rządzi w Asphodel Meadows. Helenuśmiechnęła się w stronę kobiety. Z przyjemnościąpoczekamy, aż będziesz gotowa do wyjścia. Jeszcze tylko minuta.Muszę przeczesać włosy iznalezć buty.Earlene zaprowadziła je do saloniku i zaczekała, ażHelen usiądzie.Mardi wrócił do swojej pani i usadowił sięu jej stóp. I co stało się z psem twojej babci? zapytała Helen. Zdechł.Niespełna miesiąc po jej odejściu.To byłodziwne, bo&Czekając na dalszy ciąg relacji Earlene, Helenpoczuła, że Odella siada na kanapie obok. Bo co? zapytała.Nastąpiła dłuższa chwila ciszy. Boja ledwie odnotowałam, że jej nie ma dokończyła cicho Earlene, jakby jej słowa nie byłyadresowane do nikogo z obecnych w pokoju. Zarazwrócę rzuciła już normalnym głosem i Helen usłyszałajej oddalające się kroki na plecionym dywaniku, a potemna parkiecie prowadzącym do sypialni.Gdy tylko Earlene znalazła się poza zasięgiem słuchu,Helen zwróciła się do Odelli. Co widzisz? zapytała.Usłyszała, jak Odella wyciera dłonie o spodnie zpoliestru. Wszędzie porządek, na stole leży tylko jednapodkładka, więc wiadomo, że jada sama. Urwała,cmokając. Ma taki mały składany komputer, stoi nastole kuchennym, ale jest tam coś jeszcze.Nie wiem co,ale wygląda jak stare metalowe pudełko.Earlene zawołała z sypialni: Zachlapałam bluzkę pastą do zębów, muszę sięprzebrać! Jeszcze moment! Nie spiesz się! odpowiedziała Helen.Zciszającgłos, rzuciła do Odelli: Nie bądz za bardzo wścibska, alezajrzyj tam, dobrze?Poczuła, że Odella wstaje i przecina pokój lekkimkrokiem. W głowie mi się nie mieści, co muszę dla ciebierobić z powodu twojej ślepoty.I robię to wcale niedlatego, że się nad tobą lituję.Jesteś sprawniejsza niżwiększość znanych mi ludzi, którzy widzą.Helen, zadowolona, że Earlene jeszcze nie skończyłasię przebierać, zwróciła twarz w stronę, w którąskierowała się Odella. Co tam widzisz? zapytała cicho. Tak jak mówiłam, metalowe pudełko& takie, jakiewiduje się w bankach.No wiesz, jak sejf.Ma pokrywkę. Zajrzyj do środka, Odello.Tylko szybko. Jezu, Helen.Jeśli pani Lillian się dowie, żywcemobedrze mnie ze skóry.Poza tym nie mam czasu.Powinnam wstawić do pieca chleb kukurydziany, jeślimamy o siódmej zasiąść do stołu.Wiesz, jak twoja babciasię złości, gdy kolacja się opóznia. Pospiesz się! syknęła Helen.Lęk, że zostaną przyłapane, przypomniał jej epizod zdzieciństwa, kiedy z Tuckerem schowali się w bagażnikusamochodu rodziców, licząc, że w ten sposób zostanązabrani w jedną z ich podróży.Wyobrażali sobie, że gdyrodzice odkryją ich na lotnisku, będzie już za pózno napowrót.Ale nie odjechali nawet spod domu, bo matkaotworzyła bagażnik, żeby wsadzić do niego jeszcze jednątorbę, i znalazła ich zlanych potem i bliskich uduszenia.Nie było dla nich ważne, że prawdopodobnie uratowałaim życie; byli rozczarowani i nie mogli pogodzić się ztym, że zostaną w domu.Odella zatrzymała się na chwilę. W środku są kartki ze starego pamiątkowegoalbumu i zniszczona okładka.Wyglądają jak psu z gardławyjęte. Coś brzęknęło o metal. I jeszcze naszyjnik.Taki z dyndającymi ozdóbkami, jakie ty nosisz przybransoletce. Masz na myśli wisiorki? Uhm, tak.Jak anioł, którego pani Lillian nosi nałańcuszku.Helen zacisnęła dłonie w pięści, bo usłyszała, żeEarlene otwiera drzwi szafy w sypialni. Zajrzyj do tych kartek i przeczytaj coś.Westchnieniu Odelli towarzyszył szelest papieru. Jest tu kupa starych zdjęć& wszystkie czarno-białe.Przeważnie są na nich jakieś dziewczynki& jedna z nichprzypomina twoją babcię z dawnych czasów.I dużo koni. Ale co tam jest napisane?Orientując się po głosie Helen, że musi się spieszyć,Odella odparła: Och, na wewnętrznej stronie okładki coś takiego: Ta księga należy do Annabelle O Hare, LillianHarrington i Josephine Montet.Każdy, kto bezupoważnienia zajrzy do środka, straci życie. Odellaprychnęła. Jest tu oddzielne zdjęcie tych trzechdziewczynek& siedzą na płocie wokół północnegopastwiska, jeśli się nie mylę.Z tyłu wypisano te samenazwiska i coś w obcym języku, czego nie rozumiem. Potrafisz to przeczytać? Helen zwróciła ucho wstronę pokoju Earlene i z ulgą usłyszała szum wodydochodzący z łazienki [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Helen poczuła, że Odella popycha ją przez próg, zaktórym wzięła ją pod rękę Earlene. Przepraszam, że przyjechałyśmy wcześniej.Nigdynie wiem, ile czasu zajmie nam podróż, gdy Odellaprowadzi.Pamiętasz Odellę Pruitt, prawda? To ona taknaprawdę rządzi w Asphodel Meadows. Helenuśmiechnęła się w stronę kobiety. Z przyjemnościąpoczekamy, aż będziesz gotowa do wyjścia. Jeszcze tylko minuta.Muszę przeczesać włosy iznalezć buty.Earlene zaprowadziła je do saloniku i zaczekała, ażHelen usiądzie.Mardi wrócił do swojej pani i usadowił sięu jej stóp. I co stało się z psem twojej babci? zapytała Helen. Zdechł.Niespełna miesiąc po jej odejściu.To byłodziwne, bo&Czekając na dalszy ciąg relacji Earlene, Helenpoczuła, że Odella siada na kanapie obok. Bo co? zapytała.Nastąpiła dłuższa chwila ciszy. Boja ledwie odnotowałam, że jej nie ma dokończyła cicho Earlene, jakby jej słowa nie byłyadresowane do nikogo z obecnych w pokoju. Zarazwrócę rzuciła już normalnym głosem i Helen usłyszałajej oddalające się kroki na plecionym dywaniku, a potemna parkiecie prowadzącym do sypialni.Gdy tylko Earlene znalazła się poza zasięgiem słuchu,Helen zwróciła się do Odelli. Co widzisz? zapytała.Usłyszała, jak Odella wyciera dłonie o spodnie zpoliestru. Wszędzie porządek, na stole leży tylko jednapodkładka, więc wiadomo, że jada sama. Urwała,cmokając. Ma taki mały składany komputer, stoi nastole kuchennym, ale jest tam coś jeszcze.Nie wiem co,ale wygląda jak stare metalowe pudełko.Earlene zawołała z sypialni: Zachlapałam bluzkę pastą do zębów, muszę sięprzebrać! Jeszcze moment! Nie spiesz się! odpowiedziała Helen.Zciszającgłos, rzuciła do Odelli: Nie bądz za bardzo wścibska, alezajrzyj tam, dobrze?Poczuła, że Odella wstaje i przecina pokój lekkimkrokiem. W głowie mi się nie mieści, co muszę dla ciebierobić z powodu twojej ślepoty.I robię to wcale niedlatego, że się nad tobą lituję.Jesteś sprawniejsza niżwiększość znanych mi ludzi, którzy widzą.Helen, zadowolona, że Earlene jeszcze nie skończyłasię przebierać, zwróciła twarz w stronę, w którąskierowała się Odella. Co tam widzisz? zapytała cicho. Tak jak mówiłam, metalowe pudełko& takie, jakiewiduje się w bankach.No wiesz, jak sejf.Ma pokrywkę. Zajrzyj do środka, Odello.Tylko szybko. Jezu, Helen.Jeśli pani Lillian się dowie, żywcemobedrze mnie ze skóry.Poza tym nie mam czasu.Powinnam wstawić do pieca chleb kukurydziany, jeślimamy o siódmej zasiąść do stołu.Wiesz, jak twoja babciasię złości, gdy kolacja się opóznia. Pospiesz się! syknęła Helen.Lęk, że zostaną przyłapane, przypomniał jej epizod zdzieciństwa, kiedy z Tuckerem schowali się w bagażnikusamochodu rodziców, licząc, że w ten sposób zostanązabrani w jedną z ich podróży.Wyobrażali sobie, że gdyrodzice odkryją ich na lotnisku, będzie już za pózno napowrót.Ale nie odjechali nawet spod domu, bo matkaotworzyła bagażnik, żeby wsadzić do niego jeszcze jednątorbę, i znalazła ich zlanych potem i bliskich uduszenia.Nie było dla nich ważne, że prawdopodobnie uratowałaim życie; byli rozczarowani i nie mogli pogodzić się ztym, że zostaną w domu.Odella zatrzymała się na chwilę. W środku są kartki ze starego pamiątkowegoalbumu i zniszczona okładka.Wyglądają jak psu z gardławyjęte. Coś brzęknęło o metal. I jeszcze naszyjnik.Taki z dyndającymi ozdóbkami, jakie ty nosisz przybransoletce. Masz na myśli wisiorki? Uhm, tak.Jak anioł, którego pani Lillian nosi nałańcuszku.Helen zacisnęła dłonie w pięści, bo usłyszała, żeEarlene otwiera drzwi szafy w sypialni. Zajrzyj do tych kartek i przeczytaj coś.Westchnieniu Odelli towarzyszył szelest papieru. Jest tu kupa starych zdjęć& wszystkie czarno-białe.Przeważnie są na nich jakieś dziewczynki& jedna z nichprzypomina twoją babcię z dawnych czasów.I dużo koni. Ale co tam jest napisane?Orientując się po głosie Helen, że musi się spieszyć,Odella odparła: Och, na wewnętrznej stronie okładki coś takiego: Ta księga należy do Annabelle O Hare, LillianHarrington i Josephine Montet.Każdy, kto bezupoważnienia zajrzy do środka, straci życie. Odellaprychnęła. Jest tu oddzielne zdjęcie tych trzechdziewczynek& siedzą na płocie wokół północnegopastwiska, jeśli się nie mylę.Z tyłu wypisano te samenazwiska i coś w obcym języku, czego nie rozumiem. Potrafisz to przeczytać? Helen zwróciła ucho wstronę pokoju Earlene i z ulgą usłyszała szum wodydochodzący z łazienki [ Pobierz całość w formacie PDF ]